19 lis 2009

Haight shopping.

Haight to jedna z moich ulubionych ulic w San Francisco. Duzo sie na niej dzieje, ludzie wygladają ciekawie, jest pełna vintage store'ow, second handów i sklepów, ktorych nie znajdzie się gdzie indziej.
Kupiłam tam ostatnio marmurkowy żakiet w stylu militarnym, przypominający ten od Balmain.
Sprawił mi wielka radość tym bardziej, że nie pochodzi z sieciówki i nie zobaczę go na dwudziestu innych osobach.
Chciałabym go zaprezentować na sobie, ale nie wiem kiedy to nastąpi...
Nie lubię pokazywać outfitów byle jak, a niestety od początku pobytu tutaj cierpię na brak 'fotografa'.
W Polsce nie mam gdzie robić zdjęć, tutaj nie ma ich kto mi robić.
Nie wiem co gorsze, ale obydwa przypadki mnie denerwują;).



W tym vintage store poza używanymi, były też nowe, świetne ciuchy. Dodatkowo sprzedawcy i połowa klientów była bardzo stylowa;).




Przymierzałam w weekend te wspaniałe botki Sam'a Edelman'a, które pojawiały się m.in w stylizacjach Rumi. Są one tańszą (ok.330$) wersją botów Balenciagi, często widywanych na siostrach Olsen. Buty naprawdę fajnie wyglądały na nodze i były lżejsze niż klasyczne trampki!



Haight is one of my favourite streets in San Francisco. There're lots of stylish people, vintage, thrift stores and other shops that you won't find in other places.

13 komentarzy:

  1. a kupiłaś te buty? są świetne! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. u Ciebie jak zwykle klimatycznie!

    i pokaż koniecznie marmurkowy łup!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach,że w Polsce nie ma takich sklepów...a przynajmniej nie w takiej ilości.


    A kiedy zamieścisz obiecaną notke odnośnie tego jak planujesz podróże & łowisz tak tanie bilety lotnicze ? Bo ja się doczekać nie moge... ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ula, Twoje zdjęcia mają duszę!
    A botki Sama Edelmana są przepiękne, nawet chyba ładniejsze od tych Balenciagi. Chcę takie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdybym kupiła te buty to nie pisałabym o przymierzaniu ich;).

    Liwia-> Zaczęłam wątpić w sens tworzenia takiej notki, bo tak naprawdę o wszystkim już pisałam w trakcie prowadzenia bloga, a takie informacje można też znaleźć w magazynach i internecie, więc nie wiem czy notka powstanie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj myśle,że sens jest skoro było tak dużo pytań na ten temat :) Przeglądałam dość sporo twoich starszych notek,ale jakoś nie znalazłam żadnych konkretów, oczywiście nie przejrzałam wszystkich, powinnam kiedyś nadrobić.
    To może chociaż zdradziłabyć jak udaje Ci się znajdować tak tanie (czasem za grosze;]) bilety lotnicze ? Na stronie www.esky.pl rzeczywiście ceny są bardzo kuszące , tylko zastanawiam się czy w rzeczywistości do takich 20 zł nie dochodzi milion innych opłat.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie tam.... 1, 2, 3 ...teleportacja do Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Liwia-> Nie muszę niczego zdradzać, bo średnio raz w tygodniu w komentarzach podaję adres strony ryanair.com, gdzie kupuje takie tanie bilety;))). Ostatni raz odpowiadałam na to pytanie w sobotę;).
    Jeszcze pomyślę nad tym wpisem.

    OdpowiedzUsuń
  9. za każdym razem jak czytam Twojego bloga mam ochotę wszystko rzucić i gdzieś wyjechać :) tylko odwagi, niestety, brak :<

    OdpowiedzUsuń
  10. Ok, dzieki :) Mój błąd - że nie czytam komentarzy :P No pomyśl pomyśl :) Myśle,że nie tylko ja bym się ucieszyła ;]

    OdpowiedzUsuń