8 maj 2011

Meatball night.

Piątkowy wieczór.


Wieczorem wsiadłyśmy w autobus i pojechałyśmy na Lower East Side.


Na stolik w restauracji, do której chciałyśmy pójść trzeba było czekać 2h, więc zostawiłam tylko swój numer telefonu i poszłyśmy coś przegryźć, zanim Bzu zemdlałaby z głodu.

Zotrzymałyśmy się w greckiej restauracji z fajnym wystrojem. Chciałyśmy przypomnieć sobie smak souvlaki ze wspólnej wyprawy do Grecji, chociaż wiedziałyśmy, że danie nie dorówna temu z Salonik.

Souvlaki było bardzo małe, ale do tego zamówiłyśmy też frytki z ziołami i fetą.

Później weszłyśmy do kilku okolicznych barów, na początek słynne Pianos.

Zostałyśmy tam na chwilę i poszłyśmy do The Living Room.

Posłuchałyśmy muzyki na żywo...

...chociaż większość czasu spędziłyśmy na kanapie, pijąc colę z rumem z naszych piersiówek;).

Po półtorej godzinie zadzwonili z restauracji, że mają dla nas wolny stolik.

Wiecznie oblegana The Meatball Shop. Miejsce specjalizuje się w klopsach, które po angielsku brzmią jakoś lepiej;).



Na menu zaznacza się markerem co się chce zamówić.

Sliders. Dwa mini burgery, z klopsami z wołowiny z sosem pomidorowym i wieprzowiną przyprawioną na ostro z serowym sosem.

Kasia wzięła kanapkę z wołowymi klopsami, seremi sosem pomidorowym + sałatka z rukoli.

Wgryzanie się w kanapkę z gracją.

Na deser zamówiłyśmy cookie sandwich, lody waniliowe sklejone z dwóch stron pysznym ciasteczkiem. Wszystko było bardzo dobre, ale napchałyśmy się i zamiast iść tańczyć, zrobiłyśmy sobie dłuższy spacer do metra, wróciłyśmy do domu i poszłyśmy spać.

89 komentarzy:

  1. To jednym słowem fajnie spędziłyście czas. Musze ci powiedzień, że nawet ładnie wsyglądasz w tej grzywce ;)) Pzdr ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Ulu, wyglądasz cudownie w nowej fryzurce:) Jak się spisuje grzywa? mam nadzieję, że nie dostarcza Ci zbyt wielu problemów:)

    Kasia jest ładną dziewczyną, ale chyba bardziej podoba mi się bez okularów (choć akurat znam problem wady wzroku z autopsji:D).

    pozdrawiam Was, dziewczyny!

    D.

    OdpowiedzUsuń
  3. naprawdę do twarzy Ci z grzywką, zdecydowanie udana zmiana :) a souvlaki wyglądają przepysznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz może co to Family Jewels Ball w opcjach BBLT? Brzmi hmm... niezbyt apetycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ślicznie wyglądasz w nowej fryzurze, tak subtelnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno wiele osób pod tym postem będzie komentowało jak ślicznie wyglądasz teraz :) Nie wiem czy to tylko kwestia grzywki, czy też może mocniejszego makijażu ale wyglądasz o wiele ładniej :) Kasia zresztą też :) A zdjęcie 11 wydaje mi się takie bardzo nowojorskie - fajny klimat :)

    /Emeraldeyes

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam i czytam wszystkie posty pisane przez Ciebie. Strasznie Ci zazdroszczę w sumie summarum ciekawych podróżny, dobrego jedzenia i ludzi, jakich spotykasz. Zazdroszczę Ci też Nowego Yorku, który ja sama uwielbiam za wielkomiejską formę idealną do fotografii. Tego chyba Ci zazdroszczę najbardziej. Chciałabym mocno chociaż na jeden dzień zamienić się z Tobą miejscami! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacja z tą grzywką. I masz taki piękny profil (ach, prosty nos, coś o czym marzę).
    Lady M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ula wytłumacz mi motyw z piersiówkami - jakiś nowojorski zwyczaj zabierać ze sobą własne picie do baru?? W Polsce by to nie przeszło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Woooow!Jesteś śliczna! Aż się napatrzeć nie mogę!

    OdpowiedzUsuń
  11. Super wyglądasz z grzywką!/Goch

    OdpowiedzUsuń
  12. Na pierwszym zdjęciu Cię nie poznałam:)
    Wyglądasz ślicznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. powiem Ci, że wyglądasz w tej grzywce naprawdę ładnie, tak rasowo! ;)
    maja

    OdpowiedzUsuń
  14. Z grzywką wyglądasz o wieeeeeeeeele lepiej ! I jeszcze masz chyba makijaż na oczach to już wgl super ! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow, Ula, wyglądasz coraz lepiej i na pierwszym zdjęciu bardzo fajny zestaw :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jesteś przepiękna ! Przepiękna ! Przepiękna !
    Grzywka cię odmieniła :)

    OdpowiedzUsuń
  18. pierwsze zdjęcie cudowne, a z grzywką wyglądasz meeeeega (:

    OdpowiedzUsuń
  19. pierwsze zdjecie MIAZGA *_*
    im in love

    OdpowiedzUsuń
  20. koleżanka ma świetne buty!

    OdpowiedzUsuń
  21. wyglądasz w grzywce REWELACYJNIE. super, że się zdecydowałaś! dodała Ci charakterku i zadziorności :)
    a na pierwszym zdjeciu wyglądasz świetnie. wcale nie jak 'gruba świnia', którą siebie nazywasz.

    natomiast jedzenie... mniam! lecę coś przegryźć.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ula wyglądasz prze ślicznie w tej grzywce!!! Naprawdę o niebo lepiej niż bez! :-) Moim zdaniem bardzo kobieco, już to kiedyś zresztą pisałam:) Pozdrowienia i miłej niedzieli!:)

    P.s. skąd masz taki płaszcz ładny ? jaka firma?

    Karola

    OdpowiedzUsuń
  23. cudownie wyglądasz w tej grzywce :)

    OdpowiedzUsuń
  24. super zdjęcia :)

    http://kolorowadusza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Oh, to jedzenie wygląda tak smacznie! To niemal tortury dla nas, haha :P Przynajmniej dla mnie.
    Cieszę się, że robisz tyle zdjęć, milo popatrzeć, nie tylko poczytać co się u Ciebie dzieje i gdzie bywasz. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  26. Ula pięknie Ci w grzywce, bardzo dziewczęco ! Przyznaj się, że schudłaś bo ja wcale nie widzę abyś była gruba jak to pisałaś w innych notkach czy tam na twitterze :)

    OdpowiedzUsuń
  27. ostatnie zdjęcie - super wyszłaś :) zdecydowanie ta grzywka bardzo Ci pasuje, "wyszczupliła" też trochę Twoją twarz.

    OdpowiedzUsuń
  28. D.-> Nie dostarcza mi żadnych problemów i nie muszę jej w ogóle układać, ani używać żadnych kosmetyków do stylizacji.

    Gosia-> Nie wiem;).

    Anonimowy z 11:02-> Jak to o co chodzi?;) Przynosisz własny alkohol w piersiówce i dolewasz go tak, żeby nikt nie widział. Oczywiście teoretycznie nie można tego robić, tak samo jak w Polsce;).

    Karola-> Z GAPa, kupiłam jeszcze w San Francisco.

    Aniuśka-> Ostatnio jeszcze przytyłam. Nie widzisz, że jestem gruba, bo wiadomo, że staram się to ukrywać jak mogę. Gdybyś zobaczyła mnie z odsłoniętymi ramionami czy brzuchem, to już byś tak nie napisała... A waga mówi za siebie. 58kg przy wzroście 158cm jest już bliskie nadwagi.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ciekawe masz zupełnie inną budowę ode mnie. Ja przy wzroście 160cm ważę 53kg i wyglądam potężniej od Ciebie (nie tylko na tych zdjęciach ale choćby na tych na których po raz pierwszy pokazujesz grzywkę), a to dlatego, że mam sylwetkę gruszki i bardzo szeroki biodra+masywne uda i łydki. Marzę o noszeniu sukienek, a wstydzę się je założyć przez swoje potężne łydki, bo jak ktoś kiedyś napisał "łydki prawdę ci powiedzą"...

    OdpowiedzUsuń
  30. Anonimowy z 15:06-> To prawda, ja mam na odwrót. Mam szczupłe nogi, wąskie biodra, ale za to duży brzuch, biust, grube ramiona i bary. Te bary są szerokie od pływania, ale 'porośnięte' tłuszczem wydają się być dwa razy większe. I tak jak Ty marzysz o noszeniu sukienek, tak ja chciałabym móc nosić bluzki na ramiączkach, odkrywać plecy czy nosić sukienki bez ramion;).

    OdpowiedzUsuń
  31. Ula! uwielbiam Twoje relacje okraszone zdjęciami! Na prawdę masz talent do opowiadania historii! Pozdrawiam Monika

    OdpowiedzUsuń
  32. będę kolejną osobą, która to napisze, ale cóż: grzywka jest super! :)
    no i uśmiechnij się! :D

    OdpowiedzUsuń
  33. -> anonimowy z 15:06 zupełnie się nie zgadzam z powiedzeniem "łydki prawdę ci powiedzą"... tak jak pisze Ula, każdy ma inną sylwetkę.

    OdpowiedzUsuń
  34. Te buty są nieziemskie, kilogramów nie widzę nic, a nic i w grzywce chyba Ci lepiej. I żeby nie było, że słodzę imienniczce :)
    UlaC

    OdpowiedzUsuń
  35. Zazdroszczę ci tej grzywki. ;) Moja, którą zrobiłam rok temu, wyglądała smętnie i strasznie. Była oklapła i w ogóle się nie układała. To byłą najgorsza decyzja w moim życiu dotycząca włosów. ;(

    OdpowiedzUsuń
  36. Wyglasz po prostu przeslicznie w tej grzywce! Powazniej, twarz Ci wyszuplała, normalnie miód cud! :)

    snow

    OdpowiedzUsuń
  37. Ula dzięki obcieciu grzywki tak zyskałaś na kobiecości i subtelności, że gdy zobaczyłam 1 zdjęcie postu to prawie Cię nie poznałam...

    ps nowe buty dopełniaja całości jak wisienka na torcie!:}

    OdpowiedzUsuń
  38. Swietna relacja, smakowite zdjecia, od samego patrzenia zrobilam sie glodna. Ten deser sprobuje zrobic w domu, jak myslisz jakie ciastka byly by najlepsze? Co do Meatball shop to fajny kawal jest na ich stronie internetowej. No i te ceny, tanio jak na znany lokal i to w NY.
    Dopiero niedawno znalazlam twoj blog, fajnie sie czyta,sprawdzam codziennie czy jest nowy post. Pisz czesciej w miare mozliwosci. I wogole bardzo ci zazdroszcze, ze mozesz pomieszkac w takim fajnym miescie.
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  39. Zazdroszczę Ci figury... Wolałabym musieć schudnąć z ramion i mieć szczupłe nogi i wąskie biodra. A przede wszystkim zazdroszczę Ci biustu ;( Wiem, że to nie miejsce na wylewanie swoich żalów ale tak mnie naszło gdy napisałaś, że masz duży biust... Boże ile ja bym za to dała, by mieć go choć trochę (i zaznaczę że już dawno przekroczyłam próg 20lat...) :(

    OdpowiedzUsuń
  40. Wszystko wygląda bosko!
    Miejsca w których byłyście wydają się strasznie klimatyczne i nastrojowe :)
    Ach jakże zazdroszczę!
    Menu na którym zamawia się dania zaznaczając na karcie zamówienie markerem - cudo ;D
    pozdrawiam
    reeshreeshreesh.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  41. Twoje buty http://www.celebrity-gossip.net/ashlee-simpson/photo/ashlee-simpson-1186
    Pozdrawiam
    K.

    OdpowiedzUsuń
  42. Pewnie słyszałas a raczej czytałaś to nie raz, ale ja taak baaardzooo zazdroszczę Ci tego Nowego Jorku.Moje największe marzenie to pomieszkać tam albo już wogóle tam zamieszkać;) Drogo Cię kosztował ten wyjazd?
    Malwina

    OdpowiedzUsuń
  43. Powiem Ci szczerze,że aż ślinka cieknie na widok tego jedzenia! Zazdroszczę!
    Moim marzeniem jest pojechać do NY (i nie tylko) i zobaczyć,co tylko się da :) Ale niestety na razie fundusze na to nie pozwalają :(
    Jednak śledzę na bieżąco Twojego bloga i oglądam niesamowite zdjęcia! Masz super lekkie pióro, przez co się rewelacyjnie czyta! A wszelkie informacje mam nadzieję,że przydadzą mi się jak wyruszę za ocean! :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    Gosia - Warszawa :)

    OdpowiedzUsuń
  44. a właśnie jeszcze jedno - stylizacja z butami - REWELACJA DZIEWCZYNO :)

    pzdr
    Gosia- Warszawa :)

    OdpowiedzUsuń
  45. miejsca wyglądają bardzo ciekawie:) i sprawiają wrażenie na prawdę klimatycznych:D
    btw. podoba mi się ta grzywka;)

    Marta @ An Interesting Distraction

    OdpowiedzUsuń
  46. Ach, o tym sposobie z piersiówką słyszałam, jednak w moim mniemaniu stosowali go tylko prostaccy ludzie, za których Cię nie uważałam, wręcz przeciwnie, zawsze miałam Cię za mądrą i uczciwą osobę (stąd moje pytanie, bo nie mogłam uwierzyć). No ale dobrze już, powiedzmy no niektórzy nie mają z tego powodu niewygody psychicznej no nie zarabiasz dużo, chciałaś się dobrze bawić. Czy nie wstyd Ci o tym oszustwie tak otwarcie mówić?

    OdpowiedzUsuń
  47. klasyczny, cudowny beżowy trencz świetnie połączony z ciężkimi, rockowymi butami. Bardzo klimatyczne zdjęcia, zupełnie jak niezobowiązujący wieczór w sex and the city :)
    Ula jesteś piękną dziewczyną o równie pięknym wnętrzu. Podziwiam to z jaką pasją idziesz przez życie. Jesteś dla mnie kimś kogo należy traktować jak autorytet. Bardzo, bardzo cię pozdrawiam i trzymam kciuki za spełnienie wszystkich twoich marzeń, ponieważ NAPRAWDĘ WARTO w Ciebie wierzyć :) Gratuluję też rodzicom wspaniałej, odważnej córeczki ;)
    Tammy

    TAMMYYUMMIE@GMAIL.COM

    OdpowiedzUsuń
  48. Anonimowy z 00:00-> Często wychodzę z założenia, że zasady są po to, żeby je łamać...Mówię o tym otwarcie bo mam dystans do siebie i świata, a jak czytam zdanie "czy nie wstyd Ci o tym oszustwie tak otwarcie mówić?" to wyobrażam sobie nauczycielkę grożącą mi linijką.
    Wyluzuj, trochę poczucia humoru i nie doszukuj się prostaków tam, gdzie ich nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  49. Co do twittera to na pewno nie było współczucie tylko wpadłyście barmanowi w oko:)

    OdpowiedzUsuń
  50. Gdybym była właścicielem tego baru, to jakoś by mnie to nie smieszyło :)Czy korzystając z Twojego motta również byś coś ukradła?

    OdpowiedzUsuń
  51. Zasada o której mowa została wymyślona i narzucona tylko po to żeby wyłudzić od klientów więcej pieniędzy, tak jak zakaz jedzenia w kinie przyniesionych produktów. Możesz jeść tylko to co kupisz po bardzo zawyżonych cenach. To jest uczciwe?

    OdpowiedzUsuń
  52. ROBISZ GŁUPIE MINY, BĄDZ NATURALNA!

    OdpowiedzUsuń
  53. smakołyki, rewelacja

    wyprzedaż!!! zapraszam
    http://allegro.pl/myaccount/notsold.php

    OdpowiedzUsuń
  54. Gratuluje odwagi, opłaciło się :)! W grzywce wyglądasz świetnie :)!

    OdpowiedzUsuń
  55. Anonimowy z 8:43-> Gdyby picie własnego alkoholu w barze czy przynoszenie jedzenia do restauracji było na równi z kradzieżą, to nie byłoby miejsc, gdzie wręcz zachęca się do jego przynoszenia, tak jak jest w Stanach.
    Masz prawo jazdy? Jeśli tak, to na pewno zdarzyło Ci się przekroczyć limit prędkości narażając tym sposobem życie niewinnych ludzi, dzieci. Nie czujesz się z tym źle? - to tak według Twojego rozumowania...

    OdpowiedzUsuń
  56. "gdzie wręcz zachęca się do jego przynoszenia, tak jak jest w Stanach"

    no to trzeba było powiedzieć tak od razu. Spytałam Cię o co w tym chodzi czy jest to jakim amerykańskim zwyczajem, bo ja na to patrzyłam z perspektywy Polski, gdzie nikt do takich rzeczy nie zachęca. Z drugiej strony zaciekawiłaś mnie tym, mogłabyś mi powiedzieć na czym to polega? (może zabrzmi ironicznie, ale nie, pytam z czystej ciekawości)

    I nie uważam również, że jest to porównywalne z jazdą samochodem z większą prędkością - co mi się nie zdarza, bo nie czuję się pewnie za kierownicą. Jadąc samochodem z wyższą prędkością dopiero jak w kogoś walniesz, to robisz mu krzywdę. Pijąc w barze swój alkohol sprawiasz, że właściciel nie zarabia tyle ile powinien bezpośrednio, a nie dopiero jeśli coś się wydarzy.

    OdpowiedzUsuń
  57. Anonimowy pisze...

    Zasada o której mowa została wymyślona i narzucona tylko po to żeby wyłudzić od klientów więcej pieniędzy, tak jak zakaz jedzenia w kinie przyniesionych produktów. Możesz jeść tylko to co kupisz po bardzo zawyżonych cenach. To jest uczciwe?



    Nie zgodzę się. Do kina możesz przyjść i nic nie jeść jeśli nie chcesz - tam się ogląda filmy i płacisz za sam wstęp a nie przychodzi jeść. Właściciel lokalu płaci czynsz, opłaca obsługę, rachunki itd. więc wymaga opłaty za spędzanie czasu w jego klubie i jest to dla mnie jak najbardziej naturalne. Bez względu na to, czy zarobi na tym milion, czy 100$ uważam, że należy mu się, bo w końcu skoro ktoś chce spędzać czas w jego lokalu oznacza to, że jest fajny. Gdyby wszyscy myśleli w taki sposób, że "przynoszę swoje bo ceny w lokalu są mocno zawyżone" to myślę, że wiele lokali by splajtowało. Straciliby na tym właściciele przez nieuczciwych klientów. Takie jest moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  58. Jadąc samochodem z wyższą prędkością dopiero jak w kogoś walniesz, to robisz mu krzywdę. Pijąc w barze swój alkohol sprawiasz, że właściciel nie zarabia tyle ile powinien bezpośrednio, a nie dopiero jeśli coś się wydarzy.

    He he dobre sobie. Porównujesz potencjalną możliwość odebrania komuś życia lub zdrowia, do tego że właściciel nie zarobi paru dolców? To tłumaczy Twój światopogląd. Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  59. Cd. rozgrzeszasz też pijanych kierowców, bo póki w nikogo nie wjadą to nie robią nic złego?

    OdpowiedzUsuń
  60. To nie było moje porównanie, a Uli, ja właśnie twierdzę, że to są całkiem 2 różne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  61. A z resztą ja nie zaczęłam rozmowy o samochodach i NIGDZIE nie napisałam, że to jest dobre, ani slowa nie było tam też o pijanych kierowcach, Ja mówiłam o całkiem innej sprawie. Wy też uważacie, że to OK przynosić swój alkohol do barów? (w Polskich realiach - bo Ula mówi, że w USA to jest troche inaczej)

    OdpowiedzUsuń
  62. Anonimowy z 17:12-> Miejsca, które nie maja akcyzy na alkohol często ogłaszają sie jako BYOB- bring your own bottle/ beer. Nie dotyczyło to tamtego baru, bo wiadomo, ze sami serwują alkohol ale chciałam Ci pokazać, ze coś takiego nie jest na równi z kradzieżą. Ja nie przebywalam w lokalu za darmo, kupiłam colę.
    Do oszustwa z kolei zalicza sie chociażby jazda autobusem bez biletu, wiec każdy komu sie to zdarzyło (Tobie nigdy?) jest oszustem? Chyba nie ma co przesadzać z takimi oskarżeniami...

    OdpowiedzUsuń
  63. Nigdy :) Jestem uczciwym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
  64. Uważam, że jesli chcę jeździć nowymi autobusami to musze za bilety płacić. Niestety jestem nieliczna z mysleniem, stąd nasze autobusy wyglądają jak wyglądają. I tak myślę ze wszystkim, Jeśli coś mi się podoba, to to wspieram - knajpy : fajna - płacę. Nie fajna? - nie chodzę. I wcale nie jestem bogata, co mi tu ktoś jeszcze może zaraz zarzuci (nie Ty Ula, Ty potrafisz dyskutować normalnie).

    OdpowiedzUsuń
  65. Pytasz czy to OK, wiadomo, ze nie. Nic co jest niezgodne z przyjęta norma, zasadami, prawem nie jest dobre. Po prostu wedlug mnie mozna sobie pozwolic na łamanie pewnych zasad bez większej szkody dla innych.

    OdpowiedzUsuń
  66. Ok, dzieki Ula, za tą rozmowę :)

    OdpowiedzUsuń
  67. Co do Twojej ostatniej wypowiedzi-> w takim razie gratuluje bycia w 100% bycia uczciwa. Gdyby wszyscy tacy byli, to świat byłby na pewno lepszy i nie ma w tym ironii. A co do naszych autobusów, to np. zielonoorskie są w lepszym stanie niz nowojorskie, a tutaj przejechanie sie autobusem bez biletu jest praktycznie niemożliwe, wiec myśle, ze nie do końca chodzi o ta jazdę na gapę;).

    OdpowiedzUsuń
  68. Tak no oczywiście jest w tym również istotna władza, bo niektórym właścicielom nie zależy, ale ja uważam, że jeżeli chcemy narzekać, co w Polsce jest przecież narodowym atrybutem, to trzeba samemu być w porządku, bo jak ktoś mi narzeka, że jeździ w brudnym starym autobusie, a bilet skasuje od święta, to nawet z takim człowiekiem nie chce mi się rozmawiać. :)

    OdpowiedzUsuń
  69. uwielbiam was:)

    OdpowiedzUsuń
  70. Co do Twojej ostatniej wypowiedzi-> w takim razie gratuluje bycia w 100% bycia uczciwa. Gdyby wszyscy tacy byli, to świat byłby na pewno lepszy i nie ma w tym ironii. A co do naszych autobusów, to np. zielonoorskie są w lepszym stanie niz nowojorskie, a tutaj przejechanie sie autobusem bez biletu jest praktycznie niemożliwe, wiec myśle, ze nie do końca chodzi o ta jazdę na gapę;).

    OdpowiedzUsuń
  71. Czyż nie o wiele lepiej chodzi się po ulicach NY z przyjaciółką niż samemu? Inaczej odbierasz pewne rzeczy, bardziej się czymś ekscytujesz?

    OdpowiedzUsuń
  72. Boże, jaka kłótnia, a weźcie dajcie spokój, a nie anonimowi udowadniają Uli wszystko, by wyszła na kretynkę. Sami się rozgrzeszcie ze wszystkiego a potem weźcie na innych najeżdżajcie.

    OdpowiedzUsuń
  73. A ja obstaje przy swoim. Wyłącz możliwość komentowania przez anonimy. Twój argument, że w większości są to komentarze pozytywne, do mnie nie przemawia. Jesteś aż tak łasa na komplementy/? Oglądalność ci nie spadnie, co najwyżej liczba komentarzy - od tchórzy.
    Anonimowy Anonim Z Anonimowa

    OdpowiedzUsuń
  74. Anonimowy z 23:38-> Nowy Jork nie ekscytuje mnie bardziej z Kasią, nie odbieram pewnych rzeczy inaczej, ale z pewnością jest mi dużo lepiej z kilku innych powodów. Mam przy sobie osobę z którą odbieram na tych samych falach, mogę robić z nią coś, co samemu jest praktycznie niemożliwe czy chociaż dzielić posiłek, który sprawia jej taką samą przyjemność.

    Anonimowy Anonim Z Anonimowa-> Czemu tak Ci na tym zależy?? Bycie łasym na komplementy chyba właśnie bardziej świadczyłoby o możliwości komentowania postów tylko przez zalogowane osoby, które bardzo rzadko decydują się na napisanie czegoś niemiłego...
    Podam kolejne argumenty, jeśli poprzednie Ci nie wystarczyły.
    Jeżeli komuś zależy na dodaniu czegoś negatywnego, to może korzystać z profilu niedostępnego bloggera, co działa mniej więcej tak samo jak bycie anonimowym.
    Wiele z pytań, które dostaję są od osób anonimowych, nie korzystających z konta gmail. Gdyby nie mogły ich zadawać, to zaczęłabym dostawać mnóstwo maili, na które odpisywanie nie przychodzi mi najłatwiej.

    W ogóle, to co ta panika, ja w tym poście zauważyłam tylko dwa negatywne komentarze. Jeden zamienił się w dyskusję, z której nie wynikło nic nieprzyjemnego, a ktoś piszący o minach miał racje, bo nie zachowuję się najlepiej przed kamerą.

    OdpowiedzUsuń
  75. Ja też pisze o całkiem innej sprawie
    Tłumaczę: o tym że uczciwość odnosi się do bardziej fundamentalnych kwestii, a skupianie się na drobiazgach,często prowadzi do zakłamania i dewocji.
    Z resztą nie ja zaczęłam od oszustów i prostaków.

    OdpowiedzUsuń
  76. Masz może jakiś sprawdzony przepis na domowe amerykańskie ciasteczka z czekoladą ? ;)

    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  77. o boziu jaka mała afera zrobiła się o byle co :)
    mi tez nie raz zdazalo sie tak robic ;]


    Dominika:)

    OdpowiedzUsuń
  78. super ze kasujesz komentarze!;]

    OdpowiedzUsuń
  79. Czasami nie wiem czy ludzie są naprawde tacy nędzni czy myślą że w sieci to można wszystko wypisywać :/

    OdpowiedzUsuń
  80. Trafiłam tu przypadkiem i nie mogę się oderwać - przeglądam całego bloga :) i nabieram coraz większej ochoty na podróżowanie:) Pozdrawiam i życzę powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  81. fajna relacja :)
    zaciekawiło mnie to BYOB, ale wydaje mi się że takie puby bardzo mało zarabiają, prawda? bo chyba nie mogą mieć dużych zysków z herbaty i coli :P
    ania

    OdpowiedzUsuń
  82. Ula! super wyglądasz! ostatnie zdjęcie wygląda jak ujęcie z jakiegoś fajnego filmu

    OdpowiedzUsuń
  83. Magda->
    http://smittenkitchen.com/2009/03/crispy-chewy-chocolate-chip-cookies/ :)

    Anonimowy z 18:52-> Dawno żadnego nie skasowałam, więc nie wiem o co Ci chodzi.

    Aga-> Cieszę się w takim razie, że tu trafiłaś, dzięki!

    Ania-> A po co ktoś miałby otwierać pub bez alkholu?! To jak otworzyć piekarnię bez chleba ;))).
    Te miejsca z BYOB to miejsca serwujące jedzenie w pierwszej kolejności.

    OdpowiedzUsuń
  84. Tak szybko wywołują Ci filmy? Jeśli dobrze zrozumiałam, kilka godzin? Ja, tu w Polsce, czekam kilka dni, a w weekendy w ogóle nie wywołują...

    OdpowiedzUsuń
  85. Anonimowy z 18:47-> Tak! Czasami udaje się im wywołać nawet w ciągu 45minut. Po prostu znalazłam takie małe, niepozorne miejsce, gdzie dodatkowo jest tanio. Kiedy wywoływałam w jednym miejscu na Manhattanie, to czekałam kilka dni i płaciłam 3 razy więcej.

    OdpowiedzUsuń
  86. Jestem ciekawa jak nazywa się ta grecka restauracja... :)

    OdpowiedzUsuń