16 paź 2013

Just another gap year in my life.



Chciałam napisać o tym już dawno, ale musiałam mieć 100% pewności, a list z uczelni z potwierdzeniem przyszedł dopiero wczoraj. Kilka osób zauważyło, że coś jest nie tak, bo rok akademicki już trwa, a ja nadal piszę do Was z domu. I faktycznie do Anglii się w tym roku nie wybieram. Robię sobie rok przerwy od Birmingham. Kolejny gap year w moim życiu. No bo...czemu nie? Wiem, że nie wypada, bo rówieśnicy robią kariery i na emeryturę zbierać trzeba, no ale cóż... Na szczęście ludzi mojego pokroju jest mniej niż więcej i dzięki temu światowa gospodarka jakoś ciągnie.
Pomysł wpadł mi do głowy wiosną i w czerwcu wyjeżdżałam z UK z myślą, że wrócę tam dopiero za rok. Gdzieś pod koniec lata zaczęłam się wahać, bo wakacje nie ułożyły się tak, jak planowałam, ale ostatecznie zostałam przy decyzji o rocznym urlopie.
Dla martwiących się o to, że rzucam studia, zapewniam, że nie. Skończę je, innej opcji nie widzę, po prostu przesuwa się to w czasie o 12 miesięcy. Tym, którzy spytają, czy nie chciałam mieć ich już z głowy, od razu odpowiadam, że gdybym potrafiła przejść przez nie jak przykładny młody człowiek, to studia skończyłabym już kilka lat temu.

Jakie mam plany na ten rok?
Będą podróże – kiedyś trzeba zacząć zwiedzać świat, prawda? A na poważnie, to nie chcę przeznaczyć tego roku tylko na wyjazdy, a nawet jeżeli będę w podróży, to chciałabym wnieść w nie jakiś nowy element. Myślę tutaj przede wszystkim o wyjeździe, który planuję po Nowym Roku, główny cel tej przerwy.
Poza tym chcę nauczyć się czegoś nowego, zdobyć kolejne doświadczenia, które mogą przydać mi się w przyszłości czy po prostu zrealizować następne marzenia.
Nie jest to wszystko oczywiście takie różowe i łatwe, budżet z jakim zabieram się za realizację tych planów jakiejś topowej blogerce modowej mógłby wystarczyć na jedną torebkę, ale muszę wierzyć, że się uda i w między czasie dużo kombinować. Moja skrajność w nie wydawaniu pieniędzy na cokolwiek niezwiązanego z podróżami kwalifikuje się już pewnie pod jakieś zaburzenia psychiczne, echh. W każdym razie w przyszłości, kiedy pewnie będę mieć większe fundusze, nie będzie czasu, albo pojawią się inne przeszkody i nigdy nie będzie idealnie.
Póki co, po raz kolejny wystawiłam kilka rzeczy na Allegro (m.in. ubrania damskie, męskie, buty, torebka, obiektyw), więc jeśli coś przypadnie Wam do gustu, to będzie super ---> KLIK

Najbliższy wyjazd?
Latem trafiłam na bilet w wyjątkowej cenie, na trasie, która rzadko pojawia się w promocjach i w związku z tym za dwa tygodnie w poniedziałek lecę za ocean. Najpierw zatrzymam się na kilka dni w Miami i z przyjemnością przespaceruję po ciepłym piasku. Miejscem docelowym jest Argentyna i tam spędzę trzy tygodnie. Już sama myśl o zamianie jesieni na wiosnę ekscytuje mnie. Na końcu zaliczę jeszcze pięciodniowy pobyt w Nowym Jorku. Miasto ciągle upomina się o odwiedziny, a ja nie mam serca odmawiać.

Wracam tuż przed początkiem grudnia, a co dalej, napiszę pewnie po powrocie. W każdym razie grudzień w połowie spędzę na miejscu i pierwszy raz po pięciu latach będę na Boże Narodzenie w domu!
Mam nadzieję, że nie stracę motywacji do blogowania (ostatnio różnie z nią bywa) i że pojawi się przez następne miesiące trochę ciekawych postów.

Oby ten rok przyniósł dużo przygód!



104 komentarze:

  1. Pozostaje życzyć spełnienia planów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ula zaskoczyłaś mnie. Miałam się zapytac o to już wcześniej, pojawiło się w mojej głowie pytanie, że rok się już zaczął, a ty jeszcze w Polsce! Szczerze mówiąc zazdroszczę i trochę nie zazdroszczę. Osobiście należę do osób, które już coś zaczynają to kończą to jak najszybciej się da, ale druga ja uwielbia podróżowac! Zazdroszczę podróży!
    Życzę Ci miłych dłuuuugich wakacji i ładnego słoneczka ;) Hahah tak się zastanawiam, czy nie dojdzie do tego, że ja będę zaczynac studia (trochę czasu mi jeszcze zostało), a ty dopiero kończyc ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rob, co Ci mowi serce i niczego nie zaluj, w koncu zycie mamy tylko jedno :) Ja po maturze bylam przekonana, ze KONIECZNIE musze rozpoczac studia i chocbym sie nie dostala na wymarzone, to musze rozpoczac jakiekolwiek. Z kolei mlodzi Szwajcarzy czy Niemcy najpierw wyruszaja w podroz dookola swiata, probuja wolontariatu, realizuja jakies projekty i wtedy powoli decyduja, co powinni robic.
    Zycze Ci owocnego roku i bardzo jestem ciekawa, jakie masz plany na styczen. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. powodzenia Ula, we wszystkim co robisz. tylko nas nie opuszczaj !

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaskakujesz co chwilę na nowo! Już się wydaje, że powieje nudą, Ula będzie siedzieć w domu lub w Birmingham, a tu takie wieści :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę, podziwiam i życzę powodzenia! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam Cię że żyjesz tak nieszablonowo:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ula, popraw moze w tytule aukcji torebki nazwe, więcej osob ja obejrzy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tytule posta też: Yet another gap year in my life;)

      Usuń
    2. Dzięki za zwrócenie uwagi, Allegro najwyraźniej nie zaakceptowało "é", bo w tytule było "Chloé" Ktoś ją zalicytował i nie mogę tego zmienić...echh :(

      Usuń
    3. Anonimowy z 22:10-> Moim zdaniem to nie jest błąd, obie wersje wydają mi się być ok, może myślimy o trochę innym znaczeniu, ale jeżeli chcesz mnie uświadomić dlaczego nie mam racji, to chętnie się dowiem.

      Usuń
    4. ‘Just’ is usually used only with the present perfect tense and it means ‘a short time ago’. (Ex: "I’ve just seen Susan coming out of the cinema.")

      The word 'yet' functions sometimes as an adverb and has several meanings: in addition (Ex: "yet another cause of trouble"), even ("yet more expensive"), still ("he is yet a novice"), eventually ("they may yet win"), and so soon as now ("he's not here yet")

      Trochę trudne do wyczucia, ale praktyka czyni mistrza;) również w mówieniu po ang;)

      Usuń
    5. Rozumiem, ale napisałam to w znaczeniu "taki tam kolejny gap year w moim życiu", a nie "jeszcze jeden gap year". Co o tym myślisz? Bo "yet" nadal nie wydaje mi się pasować.

      Usuń
    6. Ulu, Twoja wersja jest w pełni poprawna. Może nie podręcznikowa (nie wiem), ale w języku mówionym "just" w takiej formie jest często używane. Pzdr

      Usuń
  9. "Wiem, że nie wypada, bo rówieśnicy robią kariery i na emeryturę zbierać trzeba, no ale cóż... "

    za 40 lat jak będziemy w wieku emerytalnym to emerytur pewnie nawet nie będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. no właśnie, również przyłączam się do tej prośby!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zazdroszczę ogromnie Argentyny jak chyba jeszcze żadnej podróży. Baw się dobrze, Ulka! :)

    OdpowiedzUsuń

  12. Według mnie dobra decyzja, bo podjęta przez Ciebie i życze Ci powodzenia! Ale w żadnym wypadku nie zgadzam się aby Adamant Wanderer zaprzestała blogowania :))
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  13. podziwiam Cię Ula ! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Podziwiam Twoją odwagę! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  15. Zazdroszczę odwagi! I trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ale ekstra! powodzenia, będę czekać na postowe relacje. :-)
    /ania

    OdpowiedzUsuń
  17. ULA! Motywujesz jak nikt inny, miło jest dowiedzieć się że są wokół nas tak niesamowici ludzie jak Ty :) jeżeli chodzi o aukcje to urzeka mnie ta torba Chloe, ale niestety studencki budżet skutecznie uniemożliwia takie zakupy. A mogę spytać, tak z ciekawości, gdzie ją zakupiłaś ? Śliczna jest! Pozdrawiam, Paulina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) A torebkę kupiłam w Stanach, udało mi się ją upolować w vintage shopie

      Usuń
  18. Ula, podziwiam Cię i lekko zazdroszczę. Trzeba mieć odwagę, by iść swoją drogą. Ja kiedyś tej odwagi nie miałam, czego dziś czasem żałuję. Czasu się nie cofnie, nigdy nie będzie nam dana druga młodość, więc korzystaj!!! I nie trać chęci do blogowania. Uwielbiam (i myślę,że nie tylko ja!) Twojego bloga; dzięki niemu jestem w miejscach, których nigdy nie zobaczę, a bardzo lubię Twój sposób patrzenia na świat.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ulka, może chcesz sprzedać Roshe Runy, w jakim masz je rozmiarze 37,5? :>

    OdpowiedzUsuń
  20. Cóż Ula, jedyne co mogę napisać to to, że wcale mnie to nie dziwi ;) Czytałam post z uśmiechem na twarzy, wiedziałam już jakiś czas, że coś się kroi ;) W sumie nie wiem dlaczego, może było za "spokojnie" od jakiegoś czasu u Ciebie. Pozostaje mi życzyć Ci powodzenia w realizacji planów, nie będę oryginalna pisząc, że inspirujesz, nawet nie chodzi o podróże tylko tak ogólnie. Robisz to co kochasz, rezygnujesz świadomie z wielu rzeczy bo wiesz, że to przybliża Cię do kolejnej wyprawy. Zazdroszczę Ci tego samozaparcia i pasji. Tak trzymać ! :)
    Pozdrawiam,
    Natalia

    PS. Wyobrażam sobie jak musi się cieszyć Twoja rodzina z tego, że na Boże Narodzenie będziesz w domu ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jesteś niesamowita, brak mi słów. Pozostaje życzyć tylko wszystkiego najwspanialszego!

    OdpowiedzUsuń
  22. i ja również w tym roku mam gap year, skończyłam licencjat (obrona jeszcze przede mną) i juz na wiosnę wiedziałam, że nie chce iść na magisterkę w tym roku, nie teraz... To (mało) zabawne, ale okazało się teraz, że jakbym nawet zaczęła studia to musiałabym je przerwać z powodu braku funduszy, więc ostatecznie dobrze się nawet stało... Możliwe, że stracimy dom, na razie okazuję się, że długi są zbyt wielkie, żeby je kiedykolwiek spłacić.
    Na razie pracuję, ale mam plan wyjazdu-zobaczymy jak wyjdzie. Czy starczy mi odwagi :) Chciałabym wrócić kiedyś na studia, ale nie wiem czy to będzie za rok. Smutne jest, że ludzie traktują to jako moją porażkę, ale naprawdę przy obecnym niżu nie jest sztuką dostać się na studia :) poza tym myślę, że nawet jeśli "zmarnuję" ten rok to w perspektywie mam jeszcze z 60 lat (jak będę żyć 80 kilka) więc ten jeden rok gdzieś tam zginie w natłoku wielu lat :) Ale ja wierzę, że to będzie dobry rok :)
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się tym co mówią ludzi, to nie jest żadna porażka, pamiętaj o tym. Trzymam kciuki za dom, bo brzmi to przerażająco i ściskam Cię, obyś miała przed sobą masę pozytywnych zdarzeń!:*

      Usuń
  23. Argentyna ♥ Jedź, baw się dobrze, odpocznij i wróć z motywacją do pisania postów :] Trzymam kciuki za realizację planów!

    OdpowiedzUsuń
  24. Jesteś szalenie inspirująca, to chciałabym Ci powiedzieć na początek.
    Nie wiem czy wypada, ale nie mogę nie zapytać, skąd weźmiesz fundusze na tak długi pobyt w Argentynie? Czytałam Twojego posta oszczędzaniu, jednak nie mogę uwierzyć, że tylko z tego, nie pracując, udało Ci się uzbierać pieniądze na podróż. Chociaż może tak jest :) Nie mam nic złego na myśli, jestem po prostu ciekawa.
    pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego!
    stała czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie wygląda na to, że będę musiała zastosować tańszą wersję pobytu, bo nie mogę sobie pozwolić na bilety do Patagonii. Hostele są tanie, a pewnie skorzystam też z Couchsurfingu więc nie powinnam wydać więcej niż 2tys zł, tak jak w Brazylii, gdzie też byłam tyle czasu. A zbieram od kasę od kilku miesięcy, zarówno zarabiając online jak i sprzedając rzeczy i jeszcze na inne sposoby. Mieszkam teraz w domu, gotuję dla siebie i rodziców, nic nie kupuję, nigdzie nie wychodzę, więc coś tam udało się zebrać. Szykuję się też niezła kampania na blogu, która wystartuje jeszcze w październiku.

      Usuń
    2. myślałaś o crowd fundingu czy to w ogóle nie wchodzi w grę?(nie wiem jak się na to zapatrujesz jeśli chodzi o podróże)

      Usuń
    3. Myślę, że są ludzie, którzy bardziej potrzebują takich akcji. Tacy w prawdziwej potrzebie, albo kreatywni ze świetnymi pomysłami. Ja nie wyróżniam się za bardzo w tym moim podróżowaniu, więc póki co, uważam, że nie zasługuję na organizowanie takiej akcji.

      Usuń
  25. Czekamy na posty choćby z ogródka, bo zawsze są rewelacyjne! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Droga Ulu! Zaglądam do Ciebie co jakiś czas i tak mi jakoś przyszło dziś na myśl, skąd pochodzi ten cytat "I am a light sleeper but a heavy dreamer. Reality depresses me. I need to find fantasy worlds and escape in them." w Twoim profilu? Czy to Twoje powiedzenie? Bardzo mnie to zaciekawiło, ponieważ w dużym stopniu odwzorowuje to moją osobowość. Niestety wujek google mi nie pomógł bo jedynie wyszukał Twojego bloga. Byłabym wdzięczna za odpowiedź.
    Pozdrawiam i życzę spełnienia planów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, te słowa nie należą do mnie, ale nawet nie wiem do kogo. Kiedyś trafiłam na nie gdzieś w sieci i bardzo mi podpasowały.

      Usuń
    2. to tekst Noela Fieldinga

      Usuń
  27. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć powodzenia i z niecierpliwością czekam na kolejne relacje z ciekawych miejsc! A tak poza tym to idąc Twoją/moją ścieżką, nie odpuszczam sobie studia już drugi rok i szykuję się na pierwszą wielką podróż życia - Islandię :) I zawsze chciałam podziękować za tę ogromną dawkę inspiracji podróżniczych jaka płynie z Twojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  28. Piszę tu po raz pierwszy, ale czytam już kupę czasu. Chciałam powiedzieć jedno: Jestem pod ogromnym wrażeniem oraz pełna podziwu za odwagę i tę decyzję! Dziękuję za bloga (pisz go dalej, bo czekam na każdego posta :) ), pozytywną energię i motywację!

    Kinga

    P.S. może jakaś akcja promocyjna/współpraca z jakąś marką związaną z podróżami przyczyni sie do odłożenia trochę grosza? (myślę że nikt by się tu nie obraził, 'koleżanka' Fash może to tym bardziej TY :D )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kinga! Na szczęście trafiła mi się całkiem fajna współpraca, pierwszy post z nią związany jeszcze w październiku i faktycznie podreperuje mój budżet, więc dalsze zarabianie na blogu jak najbardziej biorę pod uwagę w kwestii zbierania kasy.

      Usuń
  29. Ech, ziemia ognista... ech, kanał beagle... cudowne widoki... Do tego inne piękne zakamary i piękne Buenos! Zazdroszczę przeogromnie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Oj Ula jak ten post mi się przydał. Wyjechałam na studia, szukam pracy (na razie bezskutecznie) i mieszkania, bo zaraz muszę się wyprowadzić z tymczasowego miejsca, kasa się kończy, a ja mam coraz mniej opcji. Ale wiem, że ten wyjazd był najlepszą decyzją jaką mogłam podjąć i dużo zyskam. Właśnie jestem na etapie poszukiwania źródła zarobku innego niż praca, pomysły przychodzą, gorzej z realizacją, ale jak zwykle motywujesz do działania! Podróżuj i rób to co kochasz! (studia się kiedyś skończy, a jeśli ma się pomysł na siebie, wcale nie muszą być potrzebne) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Maria, ja Tobie również życzę powodzenia!

      Usuń
  31. Oj Ula, jesteś niesamowita. Baw się dobrze w Argentynie, będziemy (nie)cierpliwie czekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Znów to samo. Kolejny post i aż mam ochotę zrobić coś ze swoim życiem.Bardzo zazdroszczę Ci odwagi do podejmowania takich decyzji. Pokazujesz, że można żyć inaczej. Mnie ilość różnorodnych ścieżek, jakie można obrać, przerasta. O tyle dobrze, że cokolwiek wybiorę, Ula zawsze będzie taka sama i tak samo będzie zaskakiwać pomysłami :) Może w końcu i ja siebie zaskoczę :)

    OdpowiedzUsuń
  33. wow, będziesz w NY super, będzie możnasz się z Tobą spotkac ?? bardzo bym chciała poznać osobę przez którą znalazłam się w USA :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo miłe, ale niestety wątpię, że się uda... Będę tam tylko pięć dni i muszę spotkać się z kilkoma bliskimi osobami, a poza tym wybrać się tu i tam. Korzystaj i baw się dobrze w USA!

      Usuń
  34. Jeśli się nie mylę to widziałam te bilety promocyjne w dokładnie tym połączeniu Miami-Argentyna i coś jeszcze czego nie pamiętam na loter.pl, wylot z Barcelony? Mam nadzieję, że w przyszłe lato będzie dużo równie atrakcyjnych ofert bo planuję spełnić swoje największe marzenie (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie pamiętam, ale to chyba był właśnie Loter. Berlin->Miami->Buenos Aires->Nowy Jork->Berlin. Właśnie ten wylot i przylot do Berlina też bardzo mi podpasował!

      Usuń
    2. Ja widziałam tylko tę promocję z lotami z Barcelony, musiałam przeoczyć.

      Usuń
  35. Ulu, po pierwsze gratuluję decyzji. Follow your heart! Sama nadal nie rozpoczęłam studiów i co pół roku zmieniam miejsce zamieszkania, sama nie wiem czego szukam, ale czuję się szczęśliwa :)
    Poluję na bilety do Argentyny od dawna i aż mi serce mocniej zabiło, jak przeczytałam, że tam się wybierasz. Napisz proszę w jakiej cenie były Twoje okazyjne bilety? I gdzieś Ty je znalazła? To dla mnie naprawdę ważne, Argentyna to moje marzenie od dziecka :) Pozdrawiaaam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2tys zł, lecę z American Airlines, a na bilety trafiłam chyba na loter.pl. Buenos Aires właśnie po raz pierwszy pojawiło się wtedy w promocji, a jeszcze fakt, że mogę odwiedzić po drodzę Miami i Nowy Jork- super. 20tys mil za taką cenę to naprawdę rzadkość.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź! Szczęściara z Ciebie!

      Usuń
  36. Ulu, chciałam Ci powiedzieć (a nawet napisać!), że nikt, absolutnie nikt, nie motywuje mnie do spełniania marzeń tak jak Ty. I wiem, że słyszysz to wiele razy dziennie, i pewnie nawet nie robi to na Tobie już żadnego wrażenia, ale taka jest prawda :). Serce mi złamiesz jeśli przestaniesz blogować, bo jesteś moją największą inspiracją. Może kiedyś uda nam się być w tym samym mieście i tym samym zaaranżować spotkanie (jeśli będziesz miała ochotę ;)).
    Pozdrawiam z serca USA, Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  37. Jak w "Dexterze" z Miami do Argentyny :) Super-czekam na nowe posty :D A w styczniu mam nadzieję, że polecisz do Australii :)

    Pozdrawiam, plo :*

    OdpowiedzUsuń
  38. Haha.oj Ula potrafisz poprawic mi humor ;D a na emeryturę to najlepiej gromadzić dobre wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  39. "Lub jeszcze dalej do Buenos Aires
    Więcej się można nauczyć podróżując
    Podróżować, podróżować jest bosko".

    Powodzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  40. Zaczne od tego ze wisisz mi kilka wieczorow :-) Trafilam na Twoj blog kilka miesiecy temu. I sporo czasu spedzilam na przeczytaniu od deski do deski. Maz to chyba juz myslal ze romansuje z kims przez internet bo ciagle siedzialam z nosem w monitorze ha ha. Podpytaj rodzicow o przepis jak wychowac podroznika ;) Moj maly Globtroterek zwiedzil juz sporo Europy i chcialabym zeby pokochal podroze i widzial w nich sposob na zycie.
    Ula jestes niesamowita. Duze brawa za odwage w realizacji marzen. Najwazniejsze to byc w zyciu szczesliwym. Tego Ci zycze i czekam z niecierpliwoscia na fotki z kolejnej podrozy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jeszcze ze zainspirowalas mnie do wlasnego bloga i podzielenia sie wiedza jak fajnie podrozowac z kilkulatkiem po naszym kontynencie. Mam nadzieje ze wystarczy mi zapalu i czasu zeby go prowadzic :-)

      Usuń
    2. Haha, przepraszam Ciebie i męża! Swoich odziców nie muszę pytać jak wychować podróżnika, bo widzę, że Tobie wychodzi to doskonale :))

      Usuń
    3. Ula Mistrzu :) Dzięki za komentarz u mnie. Faktycznie podpytam o wielkość fotek, bo jak daję rozmiarowo większe to mi się w mobilnej wersji rozjeżdzają :( Pozdrawiam!

      Usuń
  41. sama studiuje w anglii, moglabys mi powiedziec jak wyglada to ze strony formalnej? jak to zalatwilas, jaki dalas powod? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypełniłam "deferral form" i wysłałam mailem do college registry. Odpowiedzieli po 3tygodniach, choć zazwyczaj zajmuje im to 10dni. O powodach nie mogę Ci napisać, bo zdradziłabym parę rzeczy, których na razie nie chcę, ale ogólnie byłam szczera. Napisałam pare zdań o rozwoju osobistym, możliwościach jakie może dać mi ten rok i dodałam też, że mam pełne wsparcie mojej opiekunki roku, bo ona też faktycznie poparła mój pomysł.

      Usuń
  42. Argentyna... ciarki mnie przeszly na sama mysl o poscie z tego kraju :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Jak widać da się prowadzić blog, na którym ludzie komentujący są bardzo pozytywnie nastawieni i wspierają bloggera. Podpisuję się pod moimi poprzednikami. Życzę Ci powodzenia w tych poczynaniach. Znając Ciebie zrealizujesz wszystkie swoje cele i uraczysz nas pięknymi zdjęciami, jakich nie ma na żadnym blogu. Trzymam kciuki za wyprawę. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  44. Ohhhh widze znajoma latarnie... ;-) Patagonia, chodz dosyc droga, jest naprawde warta odwiedzenia! Szeczegolnie Ushuaia, miasto na "koncu swiata". I ukochane Buenos! Zazdraszczam ogromnie i mam nadzieje ze za niedlugo wroce do Argentyny! Pozdrawiam, Gabi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chciałabym odwiedzić Patagonię i Ushuaię, ale wygląda na to, że nie będzie to możliwe :(

      Usuń
  45. Ale supeeer! NY - chciałabym kiedyś się wybrać i zobaczyć czy moje wyobrażenie o tym mieście są spójne z zreczywistością :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  46. Ula, szkoda że studia "jedzeniowe" są b. praktyczne i coś takiego wykluczają, bo mam wrażenie, że sprawdziłby się u Ciebie tryb studiów, który właśnie robię - eksternistyczny (na kanadyjskim uniwerku), gdzie co jakiś czas muszę podesłać eseje i projekty, uczyć się na własną rękę i cyklicznie latać na egzaminy (do Kanady/USA, wybranych punktów w Europie i Azji). Trzeba do tego trochę silnej woli, ale fakt, że można robić co się chce, gdzie się chce i równocześnie studiować - bajka :) Nie oferują na twoim uniwerku chociaż zajęć teoretycznych w takim trybie?

    Trzymaj się i dobrej zabawy,
    Alice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latać na egzaminy po różnych kontynentach? Haha, czad :). Nie jestem pewna czy taki system sprawdziłby się u mnie, bo jestem słabo zorganizowaną osobą i nie mam silnej woli do nauki, ale kto wie... tylko że już raczej nie przekonam się. Możliwe, że coś takiego oferują u mnie, ale pewnei bardziej w jakichś specjalnych przypadkach.

      Usuń
    2. ALICE, na jakim uniwersytecie studiujesz i co, jeśli można wiedzieć? ;-)

      Magdalena

      Usuń
    3. Tak czy siak życzę ci fantastycznego gap year z masą przygód :) Swoją drogą podczytuję cię od jakichś dwóch lat i miałam przeczucie, że wymyślisz coś, żeby nie siedzieć najbliższy rok w Birmingham :D Jesteś mega inspiracją!
      Magdalena: literaturę ang. na Queen's University :)

      Alice

      Usuń
    4. Alice, a jak jest z dostaniem się na Uni w Kanadzie? Da się z polską maturą czy trzeba ich testy zdawać?

      Magdalena

      Usuń
    5. Magadalena-> Z polską maturą możesz składać papiery na większość uczelni na świecie. Zazwyczaj wymagane są jakieś dodatkowe dokumenty, tłumaczenia i zdawanie testów językowych, ale czy to jest największym problemem dla studenta z Polski? Nie, bo niestety wszystko sprowadza się do pieniędzy. Studia w Stanach czy Kanadzie są bardzo kosztowne, a jeżeli jesteś studentem międzynarodowym, to na "zniżki" czy kredyty nie możesz liczyć (pomiając geniuszy albo wybitnych sportowców, którzy pewnie studiują za darmo).
      http://www.ilwindia.com/canada-education-cost.php
      http://www.ilwindia.com/steps-to-study-abroad.php

      Usuń
    6. Ula dobrze mówi: zwykle wystarczy polska matura przetłumaczona przez tłumacza przysięgłego (tylko kanadyjskiego) + egzamin językowy (najbardziej uniwersalny to TOEFL), czasem w zależności od wybranej dziedziny studiów są też testy kierunkowe czy podania. Studia są dla zagranicznych uczniów bardzo drogie i gdybym nie była obywatelką Kanady, na pewno nie byłoby mnie na nie stać.

      Alice

      Usuń
  47. Powodzenia! Młodym jest sie tylko raz w życiu.
    Trzymam kciuki za realizację wszystkich całorocznych zamierzeń.

    Pozdrawiam,
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  48. Uda się! Podziwiam za odwagę i umiejętność podejmowania decyzji. Mnie zawsze tego brakuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  49. Też dołączam się do prośby: czegokolwiek byś nie robiła, nie przestawaj blogować! (nie wiem, jak bym to przeżyła ;)
    Czy planujesz spotkać się z Timem, będąc w Miami?

    Pozdrowienia!
    Ula - stała czytelniczka od chyba 5 lat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, planuję się z nim spotkać:) Możliwe nawet zatrzymam się u niego na dwie noce.
      Dzięki, że wpadasz tu od tak dawna :*

      Usuń
  50. ile kosztował cię bilet lotniczy do Argentyny ? :)

    OdpowiedzUsuń
  51. inspirujesz nieustannie! sama co dopiero stałam przed decyzją związaną z gap year i stchórzyłam, także podziwiam twoją odwagę, bo wiem, że trzeba jej trochę posiadać, by jednak zdecydować się na taki krok.

    OdpowiedzUsuń
  52. Strasznie Ci zazdroszczę rodziców. Moi by mnie chyba zabili, a na pewno by się ode mnie odcięli, jak bym zrezygnowała ze studiów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz nie rezygnuję ze studiów, ale może masz na myśl te dwie rezygnacje w przeszłości? Kocham bardzo swoich rodziców, nie mogę powiedzieć na nich złego słowa i przykro mi słyszeć, że nie do końca możesz liczyć na wsparcie swoich...Może chociaż będziesz mogła wynagrodzić to w przyszłości swoim dzieciom.
      Trzymaj się :*

      Usuń
  53. Ula, sprawdź to, napisałam Ci już na fb.
    Gość pożyczył sobie zdjęcia, ale chyba nie pytał...?
    http://allegro.pl/show_item.php?item=3605859384

    OdpowiedzUsuń
  54. Ulka powodzenia w podróży! Ciesze się razem z Tobą! I nawet się nie waż nie pisać na blogu! :)

    OdpowiedzUsuń
  55. ... super się to czyta, jestem pewna, że dasz sobie radę i że w perspektywie przyszłych lat nie będzie czego żałować, zaczniesz kosić kasę z bloga i będziesz mogła żyć podróżą :) Byłam w tym roku w Santiago de Chile i Rio, miałam bardzo krótką przesiadkę w Buenos, także nic tam nie zobaczyłam, ale na pewno do Łacińskiej wrócę, fascynuje mnie nieustannie. Dopiero obroniłam licencjat i kontynuuję magisterkę, bo na razie do kwietnia sprawy trzymają mnie w mieście. Co do potem - już teraz jak cię czytam jestem pewna, że będzie rok przerwy, miało być krócej, ale życie płata figle, rzeczy które wydają się pewne walą się jak domki z kart, a marzenia się coraz bardziej oddalają.. Ale trzymam kciuki za ciebie, ty zawsze dajesz sobie radę!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. Życzę powodzenia w realizacji planów!! Gdybym ja była taka odwazna.....:/

    OdpowiedzUsuń
  57. Ula tak czekam i czekam już kilkanaście miesięcy na relacje z Indii. Tak z czystej ciekawości zapytam czy planujesz się tam udać? :))

    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  58. Ha! Widzę, że nie tylko ja zdecydowałam się na gap year.
    Po roku studiowania na kierunku typu zapychacz, postanowiłam rzucić to i startować na coś co zawsze mi się marzyło: stomatologia. Przyznam, że była to dla mnie trudna decyzja, zrezygnowałam z fajnego, studenckiego życia, z nowego miasta (wróciłam do mojej rodzinnej miejscowości- totalny wypizdów), w jakimś stopniu ze znajomości, oczywiście marzenia kosztem czegoś ; ) Na razie siedzę sobie w domu, co tydzień odwiedzam moich studiujących przyjaciół, zbieram się do edukacji i liczę na to, ze uda mi się podwyższyć wyniki z chemii i biologii. W czerwcu okaże się co z tego wyjdzie.

    A Tobie życzę powodzenia! Cały czas jestem pełna podziwu, że udaje Ci się tyyyyyle zrealizować i podróżować ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i super! :) Zrobiłam kiedyś to samo. Będąc na drugim roku studiów poprawiałam maturę. Udało się, dziś jestem na 4 roku stomatologii i niczego nie żałuję! Trzymam kciuki i pozdrawiam:)

      Usuń
  59. bardzo dobrze robisz! musisz isc za swoim glosem serca i wlasnie dobrze, ze jestes jaka jestes, a nie jak inni!

    OdpowiedzUsuń
  60. Swiat jest piekniejszy wlasnie dzieki tym roznicom miedzy ludzmi :) jedni robia kariery w wieku 22 lat w McKinsey i sa z tego powodu przeszczsliwi (..jesli maja czas sie nad tym zastanowic :P) a inni nie moga usiedziec na miejscu i roznosi ich po calym swiecie. I cudownie! ja wlasnie zaczelam magisterskie w Londynie i jestem przerazona nadmiarem nauki...ale z drugiej s trony bylo to moim marzeniem i caly zeszly rok pracowalam by sie tu dostac.

    OdpowiedzUsuń
  61. yeah :D have fun Uleczka! :*:)

    OdpowiedzUsuń
  62. super, a co zwiedzisz w Argentynie oprocz Buenos?

    OdpowiedzUsuń
  63. Przez tę całą przeprowadzkę przegapiłam parę Twoich postów, teraz nadrabiam i widzę, że będziesz miała cały rok, żeby odwiedzić Szwecję! :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Uleczko moge sie zabrac z Toba?

    OdpowiedzUsuń
  65. Szerokiej drogi ! Spełnienia marzeń !Wierzę, że nie ma jednej recepty na życie. Za dużo widzę nieszczęśliwych osób, które podążają drogą studia, praca, praca, praca, zbieranie pieniędzy nie wiadomo na co, spłacanie kredytu na dom, który wypada im mieć w pewnym wieku, odkładanie na emeryturę... Trzymam kciuki za Ciebie. Sama zrobiłam drugi gap year. Decyzja o pierwszym , tym na studiach przyszła o wiele łatwiej niż teraz, kiedy zrezygnowałam z dobrze płatnej, bezpiecznej pracy:) Warto było. Trzymam kciuki za Ciebie, a bloga czytam już od wieków. Lekkie pióro, interesujące zdjęcia. Nie przestawaj blogować! Życzę Ci, żeby kolejne podróże przyniosły Ci jeszcze więcej inspiracji do blogowania!

    OdpowiedzUsuń