23 mar 2014

St. Patrick's Day.

Tempo Puerto Escondido jest mocno spowolnione. W 30'C, wysokiej wilgotności i nieistniejącej klimatyzacji normalne funkcjonowanie nie przychodzi z łatwością. W momencie wyjścia z domu masz już spocone czoło, po kilkunastu krokach pod górkę mokre masz też plecy. Słońce pali i znowu dzień wydaje się cieplejszy od poprzedniego, choć temperatura dobija jakby do maksymalnej.
Środek dnia to pora do schowania się przed życiem, najlepiej w cieniu, bujając się w hamaku, albo w pomieszczeniu z wentylatorami wiejącymi z trzech różnych stron.
Ciężko wymyśleć zajęcia i atrakcje na tę porę dnia, bo jeżeli nie masz nic do załatwienia, to z największą przyjemnością nie robisz nic.
I tak też mniej więcej wyglądało pięć dni spędzonych z Bzu. Spowolnione tempo, odpoczynek od odpoczynku, wyczekiwanie zachodu słońca i radość z każdego powiewu wiatru niosącego ze sobą więcej energii. Nie było spinania się na zwiedzanie, było wolne spacerowanie, panierowanie piaskiem na plaży i ekscytowanie się łykiem zimnego napoju.
Oto druga z trzech porcji zdjęć, ale dzisiaj zaczynam też sklejanie filmików z pobytu Bzu, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Untitled Jeden z zachodów słońca na naszej plaży.Untitled Untitled Untitled Na śniadanie owocowa osianka i ryż z mlekiem migdałowym + kokosowym z owocami.Untitled W dzień św. Patryka, mój kumpel z Anglii, Jack zaprosił nas do swojegi hostelu na grilla z okazji tego święta.Untitled Praca nad guacamole, Jack i Bzu.Untitled Untitled Basen w takim klimacie zawsze mile widziany.Untitled W towarzystwie nie zabrakło prawdziwego Irlandczyka, kiedy przyszłyśmy Martin świętował już od kilku godzin.Untitled Untitled Chorizo, tortille, szaszłyki, quesadillas.Untitled Z kolacji nie rozkręciła się żadna większa impreza, ale było bardzo przyjemnie.Untitled Końcówka na leżaku z Coroną w ręku.

18 komentarzy:

  1. pomimo upału, z chęcią bym się tam znalazła :) cudowne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Adrianna Stranc23 marca 2014 21:14

    Zdecydowanie tak mogłoby wyglądać moje życie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. littledietplaybook blog23 marca 2014 21:16

    Zdjęcie z piwem przecudownie klimatyczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak przyjemnie chciałoby się rzec :) , podobnie było kilka lat temu na Costa Brava.

    OdpowiedzUsuń
  5. kcomekarolina24 marca 2014 09:00

    these photos are so beautiful!

    xoxo from rome

    K.

    kcomekarolina.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje również. Właśnie się zastanawiam czy nie rzucić wszystkiego w cholerę i nie zrobić z tego stylu życia :D

    OdpowiedzUsuń
  7. dawno tu nie byłam, chyba już nawet miesiące.. dziś spędziłam poranek! miło cię znów zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeraziłam się fragmentem o tym upale, ale zdjęcia są genialne!

    OdpowiedzUsuń
  9. muffinandmuffins.blogspot.com25 marca 2014 00:35

    "panierowanie piaskiem" to najładniejsze określenie obłażenia nim jakie kiedykolwiek spotkałam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. disqus_IzYSP666ZE25 marca 2014 07:07

    dziewczyno ale Ci zazdrosze ! moja zazdrosc siega z warszawy az do meksyku xd czytam Twojego bloga od kilku tyg i po prostu najlepszy blog jaki kiedykolwiek spotkalam *.* a jestem dosc wybredna xd nie dosc ze piszesz tresciwie to te zdj sprawiaja ze moje oczy wychodza z glowy ><
    brawa dla Cb !!

    OdpowiedzUsuń
  11. A my tu biedni w zimnej Polsce... ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze marzyłam, żeby zobaczyć Meksyk.
    Trafiłam tu, to już o krok bliżej :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. w sumie to kredyt należy się Bzu :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Będzie przewodnik po Meksyku? Cholernie się boję :D
    A Bzu pierwszy raz poleciała tak daleko? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Przewodnik po Meksyku? Subiektywne przewodniki robię raczej po miastach, jeśli o to chodzi. A boisz się czego?
    Bzu była też ze mną w Japonii, ale tak daleko na Zachód od PL nie miała wcześniej okazji wyjechać.

    OdpowiedzUsuń
  16. To że nie znam hiszpańskiego ni w ząb to nic, ale od kiedy moja rodzina się dowiedziała o moim planie już "napakowała" mnie opowieściami o kartelach narkotykowych, że mnie zabiją, itd :/

    OdpowiedzUsuń
  17. Zieeeew. Ciągle ktoś z Europy pyta mnie o narkotyki i możliwość zabicia. To zabawne jak ludzie dają się nieść paranoi. Nie słuchaj rodziny w tym przypadku, chyba że ktoś faktycznie tu był, a nie bierze swojej opinii z filmów sensacyjnych czy mediów;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Meksyk to zdecydowanie jedno z moich podróżniczych marzeń, mam nadzieję, że nadejdzie ten moment, że będę mogła zwiedzić go na własną rękę a po obejrzeniu Twoich zdjęć i przeczytaniu relacji mam na niego jeszcze większą ochotę. Fajnie, że prowadzisz takiego bloga,bardzo miło nastraja, dodaje mega dużo pozytywnej energii i pozwala trochę pojeździć "palcem po mapie" :)

    OdpowiedzUsuń