20 lut 2014

Muir Beach.

W weekend przeniosłam się do Laure, koleżanki z Francji, którą poznałam w Rio de Janeiro. W tym roku studiuje w San Francisco, więc idealnie się złożyło, że mamy okazję się tutaj spotkać.
W niedzielę nastawiłyśmy budzik na wczesną godzinę, poszłyśmy pobiegać, zjadłyśmy śniadanie i jeszcze przed południem byłyśmy w centrum miasta. Tam odebrała nas koleżanka Laure i wykorzystując piękną pogodę, razem z jej znajomymi pojechaliśmy do pobliskiego Marin County, położonego na północ od San Francisco.

Untitled Przodem panowie w Porsche, a panie w starym aucie Julie, które ochrzciła imieniem Susie.Untitled Golden Gate wyglądał nareszcie tak jak powinien, niebieskie niebo i doskonała widoczność. Untitled
Krętymi górzystymi drogami dojechaliśmy do Muir Beach. Wspieliśmy się na szczyt góry i podziwialiśmy kalifornijskie wybrzeże.
Uwielbiam San Francisco za to, że wystarczy kilkanaście minut jazdy samochodem i nagle jest się na łonie natury, często z niepowtarzalnymi widokami dookoła.Untitled Julie pracuje dla NASA, Igor próbuje swoich sił jako model w LA, a Sarah pracuje dla amerykańskiego rządu. Mogliby być bohaterami jakiegoś serialu, hah.Untitled
Muir Beach.
Untitled Untitled Prawie cała ekipa to pół Francuzi, pół Amerykanie, większość zna się z czasów chodzenia do liceum w Paryżu.Untitled Ostatnie chwile na plaży przeznaczyłam na zrobienie kilku zdjęć.Untitled Untitled Untitled Untitled Kręte drogi, góry i ocean zapewniają najlepsze widoki.Untitled W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Sausolito, miejscowości przypominającej uroczy nadmorski kurort, którą odwiedziłam kilka razy w przeszłości.Untitled Jeżeli czytaliście posty z Brazylii, to powinniście skojarzyć Laure z hostelowej ekipy którą stworzyliśmy na czas pobytu w Rio.
Untitled
W niedzielne popołudnia przy pięknej pogodzie restauracje są pełne ludzi. Untitled
Z Laure i Julie podzieliłyśmy się pizzą z pieczarkami, mozzarellą, cebulą i pietruszką.Untitled Untitled Odwieźliśmy kogoś do San Francisco, ja zmierzałam do host rodziny, a reszta ekipy jechała na południe do Palo Alto, więc podwieźli mnie bliżej domu. Zanim zjawiła się na miejscu moja host mama, zahaczyliśmy o In-N-Out Burger.Untitled Kalifornijski klasyk i popularny fast food Zachodniego Wybrzeża. Jest dużo lepszą wersją McDonald's chociaż ceny mają równie niskie. Igor zamówił cheesburgera i Animal Style Fries- frytki z rotopionym serem, smażoną cebulką i sosem tysiąca wysp- czyli coś co znaleźć można tylko na tym kontynencie. Bardzo dobre i przede wszystkim baaaardzo kaloryczne.

29 komentarzy:

  1. Takie piękne zdjęcia, a na końcu jeść mi się zachciało. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Za każdym razem przylepiam się do monitora oglądając Twoje fenomenalne zdjęcia! Zdradź proszę jak je obrabiasz, jestem zachwycona tymi kolorami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dołączam się do pytania, sama jestem bardzo ciekawa!:)

      Usuń
    2. Dziękuję! Nie mogę zdradzić jak dokładnie je przerabiam, ale zazwyczaj używam gotowych akcji PS, które też edytuję.

      Usuń
  3. Prawdopodobnie zadano Ci to pytanie już milion razy ale mam nadzieję, że pomożesz: jak szukać tanich połączeń lotniczych po stanach, możesz polecić jakąś wyszukiwarkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyłączam się do pytania, bardzo by mi się to przydało na wakacje!

      Usuń
    2. W Stanach nie ma tanich linii lotniczych takich jak w Europie i bilety u tych niskobudżetowych linii są znacznie droższe. Ja tylko szukam w Stanach biletów porównując ceny różnych linii np. na skyscanner.net. A tak ogólnie jeśli chodzi o loty z Europy możecie dodać na FB do obserwowanych profile typy Fly4Free, Mleczne Podróże, Loter.pl. Ciągle wrzucane są tam promocje lotnicze.

      Usuń
    3. A jest jakaś tania alternatywa dla samolotów? Na przykład autobusy...? Wiem, że jest megabus, ale łączy tylko niektóre duże miasta.

      Usuń
    4. Greyhound jest najbardziej znany i też można tam znaleźć tanie bilety. Sprawdź jeszcze Bolt Bus.

      Usuń
    5. Dzięki! Nie znałam ich.

      Usuń
  4. Jakie są Twoje rady dla odchudzających się. Masz taką ogromną wiedzę o jedzeniu, że może coś poradzisz?
    Dodam, że nie chodzi o zgubienie 5 kilo, ale jakiś 20-tu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jakąś wiedzę o jedzeniu, ale na pewno nie ogromną, a już na pewno nie na tematy związane z dietetyką...
      Żeby w ogóle coś Ci doradzić na podstawie własnych doświadczeń musiałabym wiedzieć jak się odżywiasz i na ile jesteś aktywna osobą. Sport to klucz do zdrowej redukcji wagi, a dieta powinna być przede wszystkim zbalansowana. Nie wierzę w żadne diety-cud. Wiem, że można jeść wszystko, ale w odpowiednich ilościach i być szczupłym. Chociaż dla mnie warzywa to podstawa i ich powinno być w diecie najwięcej, a najmniej cukru, bo jest największym złem.

      Usuń
  5. Co konkretnie robi Julie w NASA? To bardzo ciekawe. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie orientuję się dokładnie, wymiękam w takich tematach, ale jest jakimś inżynierem ;)

      Usuń
  6. Jak wchodzę na Twojego bloga to czuję nagły przypływ motywacji. SF jest moim klipsem miejsc do ktoeych chcialabym pojechac ALE Cholernie boje sie latać samolotem i to jest mój ból bo większość możliwości mnie omija. Znasz jakieś metody na poradzenie sobie z tym lękiem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm jedyne co mi przychodzi to tabletki nasenne, żeby przespać większość podróży. Szkoda rezygnować z tylu podróży przez lęk, jestem pewna, że w jakiś sposób dasz radę go pokonać! :)

      Usuń
  7. Ula, kocham oglądać Twoje zdjęcia, mają cudowny klimat, tak trzymaj! Karolina :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ula bardzo lubie Twoj blog. sledze go od niedawna ale systematycznie. jestem aktualnie au pair w Bay Area i mam pytanie i prosbe czy jak bylas au pair w SF to opisywalas co tu warto najbardziej zobaczyc i gdzie zjesc?? jesli tak to moglabys mi podac mniej wiecej kiedy to bylo byloby mi latwiej szukac w archiwum bloga. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Kilka lat temu napisałam subiektywny przewodnik po SF. Może trafić się tam coś nieaktualnego, ale myślę, że się przyda mimo wszystko;)
      http://adamantwanderer.blogspot.com/2011/12/subiektywny-przewodnik-po-san-francisco.html

      Usuń
  9. Ja chcę takiego VW!! :)
    Super muszą być takie spotkania jak poznajecie się w Brazylii a potem widzicie w San Francisco, a jesteście jeszcze z innych miejsc. Teraz świat jest taki mały :)

    OdpowiedzUsuń
  10. zazdroszę widoku, piekne krajobrazy

    zapraszam do mnie u mnie coś o lejku dla kobiet które mogą sikac na stojąco:http://iamemilia.blogspot.com/2014/02/lejek.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Ula za każdym razem jestem oczarowana Twoją robotą. Mam na myśli zdjęcia. Sama nie lubię być porównywana, ale ktoś tu kiedyś napisał, że jesteś jak kobieca wersja Bartka Pogody. Trudno się nie zgodzić, choć trochę. Wasze ujęcia cechuje niezwykłe "oko", pewien rodzaj wrażliwości, który chwyta magię i ekstrahuje ją z panującej aury na zdjęcia… Sama próbuję trochę łapać momenty, najczęściej jednak to co widzą oczy obiektyw uparcie nie chce uchwycić i najczęściej nie jestem zadowolona z efektów. To zniechęca. Z drugiej strony może po prostu nie mam talentu :) czasami nie warto walczyć z trendem :) Pozdrawiam z Indii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, jestem lata świetlne za Bartkiem i porównywanie mnie do niego, to w sumie chyba ośmieszanie jego umiejętności, ale jest mi super miło, że masz tak dobre zdanie o moich zdjęciach. Pozdrawiam Cię serdecznie po drugiej stronie Ziemi!

      Usuń
    2. Oj, trochę przesadziłaś z tym ośmieszaniem! ;p Nie porównuję w dosłownym słowa znaczeniu, znajduję tylko wspólny pierwiastek, takie odczucie "podobieństwa", subtelność. Takie mam zdanie :) a jak można przypuszczać, będziesz coraz lepsza, czego serdecznie życzę!

      Usuń
  12. Heej Ula, pewnie pisałaś to milion razy... ale mam pytanie. Jakim aparatem robisz zdjęcia? Są niesamowite
    dzięki za odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Canon 5d M II, w przypadku powyższych zdjęć z obiektywem 50mm 1.8

      Usuń
  13. jak zawsze niesamowite zdjecia motywujące do ruszenia tyłka (choć bardziej chyba dłoni czy oczu) i przyklejenia się do aparatu :) dzięki za inspirację Ula !

    OdpowiedzUsuń