6 lip 2010

The best part of Seattle.

Pioneer Square to pamiętająca początki Seattle dzielnica, która spodobała mi się najbardziej ze wszystkich odwiedzonych części miasta. Miała niewątpliwie swój urok, klimat i moim zdaniem atmosferę Wschodniego Wybrzeża.
Z przeszłości przeniosłyśmy się później w świat drapaczy chmur, następnie wylądowałyśmy na cmentarzu, a dzień zakończyłyśmy pięknym zachodem słońca nad Seattle.


Pioneer Square.

Jeden z najstarszych budynków nazwany po jednym z założycieli miasta.










Wypoczywając na murku dołączyłam do śpiących obok bezdomnych.


Później przeszłyśmy się po finansowej części miasta. Po lewej najstarszy wieżowiec Seattle z 1969 roku.

Ten ciekawy architektonicznie budynek to biblioteka publiczna.

Bank of America Tower, najwyższy budynek na całym Zachodnim Wybrzeżu. Następne zdjęcie będzie z jego szczytu.

Na 73 piętrze tego wieżowca znajduje się taras widokowy.

Widok na południowy wschód.

A to północny zachód. Zatoka Elliota, centrum miasta i widać nawet (dwukrotnie niższą) Space Needle .

Po przedpołudniowym spacerze zgłodniałyśmy, ale że nie była to jedzeniowa wyprawa, to zmieniłam strategię na oszczędzenie pieniędzy na jedzeniu;). Pomidorowa z tortellini i bułka z warzywami i serem na ciepło.

Popołudniu wybrałyśmy się do innej dzielnicy, Capitol Hill. Zaczęłyśmy od tamtejszego cmentarza.


Trochę się po nim pokręciłyśmy ale w końcu udało nam się znaleźć to czego szukałyśmy.

Chyba ostatnią rzeczą jakiej się spodziewałam przed wyjazdem było to, że odwiedzę w Seattle grób Bruce'a Lee i jego syna;).

Fajnie byłoby znaleźć kiedyś taką kartkę na swoim grobie...

Uznałyśmy, że po raz drugi z rzędu chcemy wybrać się w to samo miejsce na zachód słońca. Czasu było niewiele, droga daleka i jeszcze uciekł nam sprzed nosa autobus. Idąc na pieszo mijałyśmy jednak fajne domy.


Po całym dniu chodzenia strasznie bolały nas nogi, a kiedy na naszą drogę przecięła autostrada to się trochę podłamałyśmy.

Wzgórze po prawej było naszym celem. Myślałam, że nie zdążymy, ale cofnęłyśmy się kawałek i złapałyśmy autobus do centrum, a potem trafiłyśmy na kolejny, który zabrał nas do celu.

Dotarłyśmy do Kerry Park przed zachodem i spędziłyśmy tam jakąś godzinę robiąc zdjęcia i czekając aż zupełnie się ściemni.

Kolory były piękne i zmieniały się co chwilę. Kiedy jakiś czas temu natrafiłam na to zdjęcie, aż nie chciało mi się wierzyć, że nie przeszło kolorystycznych obróbek w Photoshopie. Będąc jednak tam na miejscu i widząc jak wygląda zachód słońca w zupełnie przeciętny dzień, zrozumiałam, że stać było Seattle również na tak nieprawdopodobny wieczór. Ja żałowałam tylko tego, że było pochmurno i nie było widać w tle miasta wysokiej na ponad 4tys m.n.p.m góry/ wulkanu Rainier.




Seattle nocą...Jak na zdjęcie robione z ręki, bez statywu, to moim zdaniem wyszło mi całkiem nieźle.

34 komentarze:

  1. świetne zdjęcia, coraz lepsze robisz! :) jak przerabiasz zdjęcia w ps'ie? używasz gotowych akcji? z góry dzięki za odp.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne zdjęcia, coraz lepsze robisz! :) jak przerabiasz zdjęcia w ps'ie? używasz gotowych akcji? z góry dzięki za odp.
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. raczej niemożliwe jest, żebyś znalazła kiedyś kartkę na swoim grobie ;> ale domyślam się, o co chodziło mimo wszystko ;P

    Zdjęcie z krukiem wymiata, padłam na kolana :))) Masz talent!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękne zdjęcia. A to nocne to rzeczywiście udane :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I do najlepszej czesci miasta zrobilas akurat najlepsze zdjecia! Widoki sa rewelacyjne, ale kruk na grobie najbardziej mnie zaciekawil, bo jest jak wyciety z horroru :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite widoki:)
    a Pioneer Square to naprawdę bajeczna dzielnica;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyglądasz słodko:):)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zachód słońca naprawdę imponujący :) Poznałam twojego bloga dopiero kilka dni temu i jestem nim oczarowana.
    Czy mogłabyś mi powiedzieć na jakiej zasadzie podróżujesz? Couchsurfing czy coś w tym stylu?

    OdpowiedzUsuń
  9. jesteś śliczna! :)
    i w ogóle nie wiem, o czym mówisz, twierdząc, że masz jakieś zbędne kilogramy. jesteś szczuplutka!

    Miki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Moze mi sie wydaje, ale chyba cos tu zjada komentarze... Bo juz sie wpisalam, ale teraz tego nie widze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale Ty fajnie wyglądałaś! no i zdjęcia jak zawsze bombowe! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ula, pełnia szczęścia-codziennie nowe notki u ciebie! :D i to jakie, chciałabym mieć w swojej okolicy choć jedno miejsce w połowie tak piękne jak te, o których tutaj piszesz.. :) no i czekam na te obiecane dwa nowe przepisy na foodmess! :P

    OdpowiedzUsuń
  13. piękne te zdjęcia na murku z widokiem na miasto przy zachodzie słońca :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Super foty domów:) Ciągle z niecierpliwością czekam na jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
  15. jak zobaczyłam to ostatnie zdjęcie seattle od razu wspomniał mi się serial "chirurdzy". zdjęcie boskie!

    OdpowiedzUsuń
  16. czyżby mój komentarz zniknął? cenzura czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  17. jak zwykle piękne zdjęcia :))

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękny zachód słońca. Jakoś jesienią mi od niego powiało...
    ps. Ula, czy mogłabyś mi polecić jakiś dobry aparat? Taki dla głupka. :) chciałabym kupić coś lepszego...

    OdpowiedzUsuń
  19. czy pod zdjęciem Bank of America Tower nie powinno byc że jest to na Wschodnim wybrzeżu?

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękne zdjęcia Ula!

    Nie obrazisz się, jeżeli dwa z nich widoki ze wzgórza na miasto, zabiorę sobie na swój pulpit?

    OdpowiedzUsuń
  21. "czy pod zdjęciem Bank of America Tower nie powinno byc że jest to na Wschodnim wybrzeżu?"
    sorry ze gafe...wstyd :/

    OdpowiedzUsuń
  22. pulchniutka jesteś :) ale wyglądasz dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  23. jej, niesamowicie Ci zazdroszczę! chciałabym kiedyś odwiedzić grób Brandona Lee, ale nie wiem, czy wyjadę w ogóle poza Europę ;x
    Screw

    OdpowiedzUsuń
  24. Anonimowy z 8:25-> Średnio znam się na photoshopie, zazwyczaj używam innego programu, ale nie lubię dzielić się tą informacją;).

    martysza-> Dzięki:). Polecam przeczytanie tego posta http://adamantwanderer.blogspot.com/p/q.html a na pewno wiele Ci on wyjaśni.

    Amillian-> Niczego nie kasowałam. Ten z 9:57 jest u góry, czy mówisz o jakimś innym?

    Aśa-> Mówisz o lustrzankach? One z założenia nie są dla głupków i trzeba się trochę zainteresować obsługą takiego aparatu, żeby nie chodzić w słoneczny dzień z aparatem na szyi i nie pstrykać zdjęć z lampą błyskową. Najprostszymi w obsłudze lustrzankami są Canony typu 400d, 450d, czy tak jak mój 550d. Innej firmy nie będę polecać, bo tylko na Canonach się znam.

    hasita86-> Jasne, że nie, tylko pewnie przez rozmiar zdjęcia jakość nie wyjdzie najlepsza.

    Anonimowy z 20:10-> Już lepiej napisz gruba, zamiast pulchniutka;). No i wcale nie wyglądam dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  25. ostatnie najpiekniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  26. kocham Twoje zdjęcia, świetne widoki. a TO zdjęcie z flickra normalnie wbiło mnie w fotel ;) ostatnie zdjęcie jest wow, naprawdę masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  27. Ula, przepraszam, po prostu jakimś cudem nie wyświetliły mi się moje komentarze :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Dziękuję za poradę. Zastanawiam się nad 450d Poczytałam testy i opinie. Sa bardzo dobre. I cena krąży wokół kwoty, którą ew. chciałam przeznaczyć. Tylko już słyszę Wojtka, gdy mu powiem, że chcę kupić aparat. Choć plany są w tym temacie od długiego czasu. Tylko jakoś z realizacją trudniej . Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Kochana, masz wspaniałe życie, o którym wielu ludzi może tylko pomarzyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Przyjemnie ogląda sie taka porcje ciekawych zdjec :)
    Te z krukiem na cmentarzu, to jak poczatkowa scena z horroru. Takze nocna panoramę uchwyciłaś doskonale ( zważywszy na brak statywu ).
    Dalszych, fantastycznych podrozy zycze :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Ula, niekoniecznie... Dałam sobie na wyśrodkowany i dałam czarne tło pulpitu, wygląda ładnie :)

    OdpowiedzUsuń