31 sie 2010

25 things about my year in California.

Zanim zaczne przygode z Nowym Jorkiem, wypadaloby pozegnac sie z Kalifornia i napisac kilka slow o minionym roku.
Oto pierwszy z podsumowujacych postow.

1. Najlepszy miesiac.
- Lipiec. Malo pracy, wyjazd do Las Vegas, znalezienie nowej host rodziny na Manhattanie, ktora pozniej tez zaprosila mnie na weekend do NYC.

2. Najgorszy miesiac.
- Kwiecien. Najgorszy plan pracy, malo wolnego, w ciagu calego miesiaca bylam chyba tylko raz w San Francisco, z nikim sie nie spotkalam i nie wydarzylo sie nic, co bym zapamietala.

3. Najszczesliwszy dzien.
5 grudnia w Los Angeles. To bylo calkowite oderwanie sie od rzeczywistosci i znalezienie sie w swiecie nierealnym. Do dzisiaj mam wrazenie, ze to byl sen. Tamtego dnia, od rana do nocy bylam w rewelacyjnym humorze, co zdarza sie bardzo rzadko.

4. Najsmutniejszy dzień.
- 28 lipca (choc przyczyna nie nadaje sie do publikacji;) ).

5. Najpiękniejszy widok
- Wielki Kanion Kolorado.

6. Dzień najsmaczniejszego jedzenia.
- 19 maja z Timem w San Francisco

7. Najbardziej stresujaca chwila.
- Zobaczenie w lusterku samochodu mieniacego sie kolorami policyjnego koguta;).

8. Odwiedzone w ciagu roku (duze) amerykanskie miasto, ktore podobalo mi sie najbardziej i najmniej.
- Nowy Jork i Fort Lauderdale.

9. Najfajniejsza noc.
- "Noc pisco sour" z 25 na 26marca w Limie.

10. Najlepszy film obejrzany w tym roku.
- 500 days of Summer. Obejrzalam go z 5 razy, ale dopiero za trzecim razem uznalam ten film za genialny.

11. Najbardziej zwariowana przygoda.
- Siedem godzin w Salwadorze.

12. Największe rozczarowanie/ porazka roku.
- Surfing, ktory nigdy nie doszedl do skutku, choc od poczatku tak chcialam surfowac.

13. Najcieplejszy dzien,  jakiego doswiadczylam w tym roku (i kiedykolwiek).
- 46'C w Las Vegas.

14. Najciekawsza z poznanych tu osob.
- Tim.

15. Najszczęśliwszy moment.
- Czas trwania kawalka MGMTTime to Pretend w barze Sargento Pimienta w Limie. Lzy szczescia w oczach i absolutne przekonanie, ze sky is the limit.

16. Dzielnica San Francisco, w ktorej bywalam najczesciej.
- Noe Valley i Mission.

17. Najgorzej wydane pieniadze.
Trzy mandaty za parkowanie w godzinach sprzatania ulic.

18. Najfajniejsza podróż.
- Peru. Pierwsza wyprawa do Ameryki Poludniowej, znalezienie sie po raz pierwszy po drugiej stronie rownika w zupelnie innym swiecie i najdluzsza z odbytych tu podrozy.

19. Najfajniejszy poranek.
- 25 lutego. Sniadanie w Tartine Bakery z Timem, niespodziewany wolny dzien przede mna, wizja pysznego jedzenia i upragnione niebieskie niebo po kilku dniach deszczu.

20. Najbardziej nieudane swieto.
- Sylwester, ktorego spedzilam w domu przed TV.

21. Cos, czego brakowalo mi w tym roku najbardziej.
- Czas wolny.

22. Muzyka przywołująca najwięcej wspomnień.
MGMT- Time to pretend kojarzaca sie najpierw z Floryda, a pozniej tez Peru i Tokyo Police Club- Breakneck Speed, podczas ktorej sluchania przenosze sie do Las Vegas.

23. Najfajniejsza podróż samochodem.
- Podroz z Las Vegas do Arizony, do Wielkiego Kanionu.

24. Najbardziej męczący dzień.
- 4 wrzesnia. Dzien przylotu do Kalifornii. Po kilku dniach w szkole w Nowym Jorku, zmianach czasowych i tych wszystkich wrazeniach bylam tak wykonczona, ze kiedy kladalam sie spac po polnocy to plakalam ze zmeczenia.

25. Zachod slonca, ktory zapamietalam najlepiej.
- Na pustyni w Huacachinie w Peru.

34 komentarze:

  1. szczęściara. tyle niezapomnianych chwil, a to a) tylko rok, b) dopiero pierwszy post z serii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja się podpisuję pod 10. ale tylko dlatego, ze po prostu widziałam film, który uważam za fenomenalny! ...pod resztą chciałabym się podpisać, ale niestety nigdy tego nie doświadczę (konkretnie - w tych miejscach)

    buziakuję

    OdpowiedzUsuń
  3. dziekuje, ze moglam towarzyszyć Ci w tej przygodzie choćby dzięki blogowi
    powodzenia w NYC!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też bym chciała stworzyć taką listę, być tam gdzie Ty. A tymczasem jestem w Polsce i znowu będę w skzole. Witaj monotonio, czarna rozpacz wkrada się znów w moje życie.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ile trwa lot z SF do PL?

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozwolę sobie skraść listę podsumowującą, mogę?
    Nie żartuj, że Fort Lauderdale Ci się nie podobał! haha (Przyznaję, mnie też trochę rozczarował...)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy z 19:45-> Na pocieszenie powiem Ci, ze tez chodzilam do szkoly i tez nie znosilam tej szarej rzeczywistosci, az w koncu szkole skonczylam i w koncu zycie zrobilo sie ciekawsze;).

    Anonimowy z 19:47-> To zalezy. Jest np. lot z Frankfurtu do San Francisco bez przesiadek i trwa chyba 11godzin. Moja mama leciala z dwoma przesiadkami na trasie do Berlina, wiec lot trwal z 17godzin.

    The Girl with Pearl Earrings-> Mozesz;). Dla mnie Fort Lauderdale to strasznie nudne miejsce;).

    OdpowiedzUsuń
  8. szybko zleciał ten rok...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Wybacz, że nie na temat i w ogóle, ale jakiego obiektywu używasz ? Jak pamiętam, masz Canona 550d ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam Cię, szczerze. No, może jest w tym czymś odrobina zazdrości, ale dla mnie jest czymś niesamowitym czytać i oglądać zdjęcia jak tak wyjechałaś, mieszkasz tam i przenosisz się do NYC. Chciałabym mieć tyle odwagi co ty.

    Podsumowanie roku - fajne. Życzę aby ten czas w NYC był o wiele ciekawszy i lepszy niż w Kalifornii. Oczywiście jeżeli się da jeszcze bardziej:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję ;) Chociaż ja w szkole czuję się kompletnie nie na miejscu w ogóle, jak obcy :P.

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoj link do MGMT zablokowany w Polsce :/
    Dzialajacy => http://www.youtube.com/watch?v=B9dSYgd5Elk&ob=av2e
    Uwielbiam MGMT

    OdpowiedzUsuń
  13. Śledzę twojego bloga od bardzo, bardzo dawna. Jestem pełna zachwytu i podziwu dla Ciebie - trzymaj tak dalej! Świat należy do odważnych, powodzenia w NYC, czekam z niecierpliwością na posty stamtąd :)

    OdpowiedzUsuń
  14. 500 days of Summer to też jeden z moich ulubionych filmów ;) Bylo tyle smiesznych scen, np. ta w Ikei, albo w autobusie przy znienawidzonej piosence, też w parku podczas zabawy w krzyczenie słowa "penis" ;D Chyba nie śmiałam się tak przy innych filmach. A przy końcu wręcz płakałam, nie mogłam zrozumieć dlaczego właśnie tak musiało się stać. Ale potem się wyjaśniło ;) I wierzę, że na dobre wszystkim wyszło.

    Ahhh... Miałaś wspaniały czas w San Francisco ;)
    Ja jutro do szkoły, ale jeszcze żyję moją ostatnią wakacyjną wycieczką - do Pragi, Wiednia i Morawskiego Krasu ;) Przed wyjazdem jeszcze oglądałam Twoje zdjęcia z tych miejsc, bo był taki post ;) Nie udało mi się zrobić jakichś ładnych, oryginalnych zdjęć, ale niestety, w zorganizowanej grupie, raczej czułam się trochę uwięziona. Ale to tylko z jednej strony, bo wycieczka bardzo mi się podobała i też dowiedziałam się trochę ciekawostek, historii itp. :) Niestety we Wiedniu nie byłam w Schönbrunn, w ogóle na Wiedeń przeznaczony był tylko 1 dzień, a to zdecydowanie za mało. O i podziwiam też Twoje zdjęcia z Morawskiego Krasu, bo są dobrze oświetlone. Ja się na takich zaawansowanych opcjach nie znam, zresztą mam tylko cyfrówkę, no i widzę, że moje zdjęcia z fleszem są zbyt czerwone, a te bez są lekko podświetlone, ale nie tak ładnie jak Twoje. Mam nadzieję niedługo wstawić swoją relację na bloga;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. spróbuje sobie może zrobić taką listę, gdy już będę po wakacjach, tylko, że sporo rzeczy nie nadaje się do publikacji :p
    Ciekawe jakie będzie Twoje podsumowanie kolejnego roku. A ten zleciał tak szybko...

    OdpowiedzUsuń
  16. Zastanawiam się ile punktów ma nieujawniony nam związek z Timem ;-)
    Lady M.

    OdpowiedzUsuń
  17. Twoje życie jest takie niesamowite, że nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Marzą mi się podróże w przyszłości, ale jakoś nie wydaje mi się, żebym potrafiła się w tym wszystkim odnaleźć.
    Pozdrawiam, Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rok za Tobą :) Życzę ciekawego, radosnego, pełnego cudownych chwil roku w NYC!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. interesujace podsumowanie, no ale wkoncu mials ciekawy rok!! ale najbardziej czekam na twoje relacje z NY!! :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Cześć!
    Od ponad roku czytam twojego bloga - a zaczęłam raczej od oglądania zdjęć twoich outfitowych propozycji ;) gdy rok temu zobaczyłam zdjęcia z NYC byłam niesamowicie zaskoczona i zaczęłam czytać (I mean - czytaćczytać) jak Ty się tam znalazłaś i poczułam się oczarowana, zaczarowana i zafascynowana twoimi podróżniczymi przygodami. Też zawsze chciałam tam pojechać ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że to może być możliwe, że to się może udać takiej dziewczynie jak ja. A Tobie się udało i nagle ja też zaczęłam wierzyć, że pewnego dnia postawię stopę na Manhattanie. Na początku było tylko takie mgliste "może kiedyś", a z czasem przerodziło się w totalną obsesję. Skończyło się tak, że i ja złożyłam papiery w Cultural Care i trzymam kciuki, że znajdę rodzinę w NYC :-)
    Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  21. Miałam takie same wrażenia po pierwszym obejrzeniu ''500 days of Summer''. Zdecydowanie, trzeba obejrzeć go przynajmniej 2 razy, by wszystkie wątki, niepozorne na pierwszy rzut oka szczegóły i szczególiki, których tu mnóstwo, ułożyły w głowie ;)
    Teraz jestem po jakimś 20-tym seansie tego filmu, a to dvd jest jednym z najbardziej czczonych, jakie posiadam. Soundtrack też jest świetny. Dzięki niemu odkryłam australijski The Temper Trap.

    Ale rozumiem, że nie podzielasz zdania Toma Hansena, tudzież Josepha Gordona-Levitta, i Zooey co do Los Angeles ? ;) http://www.youtube.com/watch?v=4Ef9t0b1M5E

    Będę tęsknić za aktualnymi obrazkami z San Francisco na Twoim blogu. Mam jednak nadzieję, że sama je kiedyś zobaczę na żywo. Wspaniałej przygody w NYC !!

    OdpowiedzUsuń
  22. Chyba się cieszysz z tej przeprowadzki no NYC, co?;) W każdym razie ja się już nie mogę doczekać Twoich notek z nowego miejsca zamieszkania. :]

    OdpowiedzUsuń
  23. Ula - DZIĘKUJĘ CI za te rewelacyjne - jak zawsze zresztą - podsumowanie :)
    z niecierpliwością oczywiście czekam na kolejne relacje!
    ...też chce do NY!!! bardzo chciałabym Cię poznać - JESTEŚ NIESAMOWITA!!!

    Ściskam ciepło
    Just-a :)))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  24. Kasia-> Cyfrowka nie da sie zrobic wyraznych zdjec bez lampy w tak ciemnych miejscach, wiec to nie Twoja wina;).

    Lady M. -> Co masz na mysli piszac "nieujawniony"?;)

    es.-> Zycze powodzenia!:)

    muzykadyszy-> LA w tym filmie bylo przedstawione na ekranie chyba w najfajniejszy sposob w historii, az mialo klimat i wydawalo sie, jak gdyby to byl Nowy Jork. Tamto LA nie mialo jednak zbyt wiele wspolnego z rzeczywistoscia;).

    capranubiana-> Ciezko powiedziec czy sie ciesze, smutno mi, ze opuszczam Kalifornie i tez obawiam sie troche wyjazdu, no bo zaczne wszystko od nowa...

    OdpowiedzUsuń
  25. Witaj Ula. Posłuchaj tego:
    http://www.youtube.com/watch?v=IIbGVNlE0Io (Magnetic Fields - Come Back from San Francisco). Za każdym razem gdy to słyszę kojaży mi się z Tobą. Pozdrawiam, i mam nadzieję, że odnajdziesz szczęście w NYC :)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  26. pkt 4. czyzby jednak przyjacielskie rozstanie z Timem? bo ostatnio nic o nim na blogu..ale nie to zebym zle Wam zyczyla!jesli to nie to
    fajnie ejst zaczynam wszystko od nowa zwlaszcza bez zbednego bagazu zyciowego i wiekowego

    OdpowiedzUsuń
  27. przestańcie, chyba Ula sama napisała wyraźnie, że nie chce pisać o co chodzi z najsmutniejszym dniem :/ Każdy ma prawo do jakiejś prywatności, halo?

    OdpowiedzUsuń
  28. ale Ty kochasz Tima:) czytałam tego posta i tak z niego bije Twoje uczucie do niego, że siedzę i uśmiecham się pisząc :)
    nazywam się Ola

    OdpowiedzUsuń
  29. A.-> Dzieki za piosenke, nie znalam jej wczesniej;).

    Sigrun-> Nie odpowiem na punkt 4, ale co do Tima to tak, nie jestesmy juz para, tylko przyjaciolmi. Nie pisze o takich rzeczach w postach, ale nie jest to tez powod dla ktorego nie ma go na blogu. Nie widzielismy sie od Las Vegas, a on pojawial sie na blogu tylko przy okazji zdjec. Mial przylecic do SF na moje ostatnie dni w Kalifornii, ale wczoraj i w piatek ma dwa wazne finalowe egzaminy w szkole, wiec nastepnym razem zobaczymy sie w NYC.

    OdpowiedzUsuń
  30. wybacz Ula, że ponawiam moje skandalicznie nie na temat pytanie: jakiego obiektywu używasz?
    rozglądam się konkretnie za kupnem, a że mam także canona z linii tych co ty, zdjęcia są przeprzecudowne to zamierzam taki właśnie zakupić:)

    i żeby nie było, że tylko interesują mnie Twoje zdjęcia - czytam bloga chyba od jego przyjścia na świat :) pozdrawiam i liczę na odpowiedź!

    OdpowiedzUsuń
  31. Thanks to you, I love San Francisco!

    OdpowiedzUsuń