6 wrz 2008

Wyprawa do domu.

Perspektywa pakowania się przerażała mnie jak nigdy...
Pół roku w Londynie, a to jednak niesie za sobą jakieś konsekwencje;).
Do zabrania miałam ciuchy które przywiozłam z domu, rzeczy które później dowiozła mi mama i chłopak, a także mnóstwo nowych ciuchów i kilkanaście (starych i nowych łącznie) par butów. Ups...
Na szczęście to Wojtek spakował 80% rzeczy:). Oprócz naszych bagaży, mogliśmy też trochę wsadzić do walizki siostry Wojtka, która przyjechała do nas w odwiedziny.
Pare rzeczy ze względu na totalny brak miejsca zostawiłam mojej współlokatorce, a te najmniej potrzebne zostawiłam. Z pakowaniem ostatecznie było lepiej niż myślałam;).



Nie wkleiłam tego zdjęcia, żeby pochwalić swoim outfitem;))). Musiałam na siebie ubrać jak najwięcej stąd mam na sobie: spodnie, sukienke, bluze, płaszcz, oxfordy (bo więcej ważą i zajmują miejsca w walizce niz sportowe buty;P), dwa kapelusze, a w ręce skórzana kurtka;)))))).
Obok stoją torby i walizki, z którymi niełatwo było się poruszać, ale to i tak nic w porównaniu do mojej niedawnej wyprowadzki z Warszawy;))). Wtedy byłam sama, a kiedy wyszłam nocą z bloku w celu udania się na pociąg, to nie byłam nawet w stanie sie ruszyć ze wszystkim z miejsca. Rozpłakałam się potwornie, ale jakoś doczołgałam się do taksówki;))).


W nocnym autobusie, w drodze na Victorie, skąd jechaliśmy busem na lotnisko.


Samolot mieliśmy nad ranem, więc na lotnisko wybraliśmy się nocą, bo bilet na lotniskowego busa kosztował nas 2funty zamiast kilkunastu;))).
Na miejscu okazało się, że lotnisko to jedna wielka noclegownia i sporo było ludzi, którzy układali się do snu w śpiworach, czy leżeli na kocach;).
My rozłożyliśmy własny kocyk i zabraliśmy się za jedzenie pysznych kanapek robionych przez Wojtka:).



Później napiliśmy się kawy i obejrzeliśmy kilka odcinków "Batmana" w Cafe Costa:).



A to kolejna wersja mojego stroju, tuż przed wejściem do samolotu. Tym razem w kurtce którą uprzednio trzymałam w ręce, ciągle w dwóch kapeluszach i zakupionym na lotnisku Elle;))). Wiocha, ale inaczej się nie dało;).





Rodzice odebrali nas na lotnisku w Berlinie.
Zatrzymaliśmy się jeszcze w jednym miejscu, gdzie kupiłam sobie dwa kawałki mojego ulubionego niemieckiego ciasta - Bienenstich;D.
Ostatnio rzadko trafiam na nie w Niemczech, bo coś zaczęli zmieniać przepis i cieżko trafić na ta wersje, ale ona jest najlepsza:).
Słodkie zakończenie podróży;).

16 komentarzy:

  1. witamy w Polsce:)

    ładny stój "na cebulke":)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. bo tak się właśnie podróżuje samolotem^^ warstwowo^^
    więc welcome in poland:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha widzę, że każda kobieta wraca z Londynu z nadbagażem :D Ja wracałam sama i nie mogłam unieść tego wszystkiego sama (w końcu mam tylko dwie ręce). Wykorzystałam więc niezawodny sposób- zrobiłam minę słodkiej idiotki i w sekundę znalazł się jakiś przystojny czarnoskóry pan do pomocy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. damn :P
    no to widze ze wyprawa do Uk calkiem udana :P
    zazdroszcze,ale powiem ze ja za to we francji chillowalam :P
    ale do uk tez musze kiedys pojechac, nie ma mowy zeby tego nie spelnic : )

    swietne masz buty w tym poscie ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękujemy za komentarze i dodanie do listy:) Wróciłaś z półrocznej wyprawy z Londynu, a ja się na taką wybieram, co prawda nie do Londynu ale na pewno się tam też znajdę. Hmm, fajnie by było posłuchać wrażeń, ale za pomocą relacji na twoim blogu też jakieś wskazówki i przedsmak wyspy można uczknąć. Pozdrawiam. Kociaszafa/Marta

    OdpowiedzUsuń
  6. O znam ten ból, kiedy ma się jedną walizkę i za mało miejsca do pakowania tego co systematycznie dokupywało się. Widać, że jesteś bardzo zadowolona z pobytu. Osobiście zazdroszczę ;)
    P.S. fajne oxfordy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Thanks for your comment!

    That dessert looks so good!

    OdpowiedzUsuń
  8. hmmmm strój redukujący wagę bagażu rewelacja!! Wyglądasz jak rasowa 'westernianka'

    OdpowiedzUsuń
  9. nice pic's ;D i like your shoes at the first photo (: x

    OdpowiedzUsuń
  10. Do domu czas wracać :) Fajny kapelusz.

    OdpowiedzUsuń
  11. hee :) u guys are soo cute with those fedoras :) and ilove ur oxfords! :>

    OdpowiedzUsuń
  12. oj sama wiem ile jest problemow z pakowaniem i to po 2 tyg za granica, a u ciebie... aj ja chyba bym dokupywaloa jeszce ze 2 walizki :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Such cute pictures! You look nice :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Też niedawno spędzałam noc na lotnisku w śpiworze ubrana w co sie dało :)

    OdpowiedzUsuń
  15. nadbagaż to raczej coś obowiązkowego ( cos w stylu must have ;) ) u Kobiet wracających z podrózy! a napewno wracających z Londynu - miasta - jakby na to nie patrząc- tanich ciuchów :)

    OdpowiedzUsuń