8 mar 2013

Un jour à Paris.

Jak dużo czasu pochłania blogowanie najlepiej zauważam, kiedy wyjeżdżam, albo po prostu mam mniej czasu niz zwykle i nagle okazuje się, że do stworzenia posta naprawde potrzeba kilku dłuższych godzin, których czasami brakuje.
Wróciłam z Nowego Jorku i  przede mną 12 intensywnych dni pod względem robienia zadań na uczelnię oraz planowania wyjazdu do Brazylii. Nie chce mi się wierzyć, że już za dwa tygodnie będę w Rio. Akurat teraz czas mógłby trochę zwolnić.

Miesiąc temu, tuż po skończonych praktykach wybrałam się na trzy dni do Paryża. Mój kumpel Marcin kupił dla siebie i kilku przyjaciół tanie bilety lotnicze i namówił mnie, żebym dołączyła do nich na miejscu. To była idealna okazja do spotkania się z ekipą.
W tamtą stronę pojechałam Megabusem za 5 funtów i chociaż podróż trwała 7h, okazała się wyjątkowo przyjemna. W Dover wsiedliśmy na prom, a półtora godziny spacerowania po pokładzie i sklepie bezcłowym skutecznie skróciło czas jazdy.
W powrotną drogę zaszalałam i wybrałam pociąg Eurostar, który trasę Paryż-Londyn pokonuje w 2:15h. Ceny dla 2kl wahają się między £29 a prawie £200, dlatego bilety warto rezerwować na długo przed podróżą. Ja nie miałam tyle czasu, ale na brytyjsko-francuskim forum znalazłam chłopaka sprzedającego bilet dokładnie na dzień, który potrzebowałam, spotkałam się z nim i odkupiłam bilet za niecałe £30.
Wyjazd był krótki, ale też nie nie wybrałam się tam z zamiarem zobaczenia jak najwięcej się da, a raczej żeby spędzić czas ze znajomymi, zjeść coś dobrego i przy okazji pospacerować po mieście. Najważniejsze turystyczne atrakcje zaliczyłam w Paryżu lata temu, więc teraz mogłam nawet opuścić miasto nie widząc na oczy wieży Eiffla.
 Untitled Dotarliśmy do Paryża o podobnej porze, więc umówiliśmy się pod mieszkaniem, które wynajęliśmy. W drodze z przystanku kupiłam bagietki, masło, sery, sałatę i kiedy okazało się, że po podróży wszyscy są głodni, Ula uzbrojona w składniki zaczęła przygotowywać kanapki.
Mieszkaliśmy na ostatnim piętrze starej kamienicy, bardzo blisko Champs Elysees, a to był nasz widok z okna.
 Jula!
Untitled Pierwszy dzień był zimny, deszczowy, wyjątkowo paskudny. Po 15min spaceru miałam ochotę wracać do domu. Nie chciało mi się wyciągać aparatu i robić zdjęć, co chyba dobrze widać po powyższej focie, zrobionej całkowicie "na odwal";).Untitled Od lewej Edyta, Julia, Marcin, Kuba, na dole ja i Gosia. Na szczęście w ekipie był Kuba, który zabrał na wyjazd swojego Nikona, umie robić ładne zdjęcia i dzięki niemu nawet ja się na kilku pojawiłam i użyłam paru do posta jak niektóre z powyższych/poniższych.Untitled Brzydkie zimowe ubranie i centrum dowodzenia Quasimodo.
Miasto musiało przyjąć na swoje barki w styczniu/lutym mnóstwo deszczu, bo Sekwana prawie się wylewała.
Untitled Zaciągnęłam ekipę na uważany przez wiele źródeł- najlepszy falafel w Paryżu, L'As du Fallfel. Kolejka może odstraszyć, ale przesuwa się szybko, w trakcie stania składa się zamówienie i nie czeka się tak naprawdę długo.
Untitled
Same kulki falafla rzeczywiście smakowały fantastycznie, idealnie pasował też pieczony bakłażan, ale jeśli chodzi o całą zawartość pity, to chyba lepszą kanpkę z falaflem jadłam w Taim w NYC.
Untitled
Poza falaflem (5€) zamówiliśmy też schwarme z kurczakiem i chyba baranią, ale jednak falafel był najlepszy.

Untitled Byliśmy też blisko cukierni do której chciałam zajrzeć, więc namówiłam resztę, żebyśmy się tam przeszli. Meert to popularna cukiernia z Lille, której jedną ze spacjalności są prasowane gofry. W głowie przewijał mi się obraz czegoś ciepłego, chrupkiego z zewnątrz i puchatego wewnątrz, z kremowym, lejącym się nadzieniem... Untitled Gofry (2,50€) okazały się dużo mniejsze niż wydawały mi się na wcześniej widzianych zdjęciach, ale mimo wszystko kupiłam na spróbowanie dwa nadziewane masą pralinkową i wanilią z Madagaskaru.Untitled Untitled W tym czasie reszta ekipy siedziała już w kawiarence obok.Untitled Przy wejściu stało ozdobione płatkami róży ciasto.Untitled Kawiarenka była małą, klimatyczną paryską kafejką, która wyglądała jakby od wielu lat należała do starszego pana, który nas obsługiwał.Untitled Każdy z nas zamówił kawę, spróbowaliśmy też gofrów z Meert. Przypominały trochę holenderskie stroopwafles, chociaż były miękkie, a nie chrupiące. Nadzienie było dobre, ale ich rozmiar nie pozwalał nacieszyć się całością i pozostałam rozczarowana.UntitledDeszcz nie przestawał padać, a nam odechciało się marznięcia i niedługo po przerwie na kawę wróciliśmy do ciepłego mieszkania.

61 komentarzy:

  1. Dziewczyno,uwielbiam Cię po prostu! Czytam Twojego bloga od niedawna a tak mnie to inspiruje do dalszego życia i podróży które planuję, że nawet sprawy sobie nie zdajesz :) Rok temu w czerwcu byłam właśnie w Paryżu i jak widzę jakiekolwiek zdjęcia to okropnie mi się mordka cieszy i chcę tam wrócić jak najprędzej. Koniecznie muszę tam zabrać mamuśkę albo pojechać stopem :)

    Bardzo Ci dziękuje za takiego bloga, naprawdę :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejne posty :)
    pozdrawiam, Alex :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak odbierasz tego bloga, dzięki wielkie! :)

      Usuń
  2. Ahh, w tym roku sie wybieram do Paryża i się czaję na tanie bilety samolotowe ;) Już się doczekać nie mogę ! swietny post, miło jest zobaczyć zdjęcia z Tobą w roli głownej. Ahh i ta kawiarenka z pralinkami, jezusss zjadłabym wszystko :o

    OdpowiedzUsuń
  3. Putain! Gdyby było nieco szerzej, pewnie zrobiłoby mi się ciepło przez moment, bo w Paryżu jest sporo takich samych kamienic, z zewnątrz i od środka, więc na pierwszy rzut oka bym mógł pomyśleć, że się zadomowiłaś po sąsiedzku :)

    Patrz: http://wussup.pl/tubylec/chez-moi/imgs/001.jpg

    A propos Twojego zdjęcia, podpisu właściwie, to zjadłaś "s" na końcu słowa Champs-Élysées.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawione.
      No właśnie, w Paryżu pełno jest takich kamienic, więc nie powinieneś nawet myśleć, że to mogło być gdzieś blisko;))

      Usuń
    2. Powinienem jak najbardziej, bo ja jestem właśnie przy Polach Elizejskich, tak w połowie drogi między Łukiem Triumfalnym a Trocadero :)

      Usuń
    3. No dobra, to Cię częściowo zwalnia;)

      Usuń
    4. Nie, nie, nie, bo w pełni. Tam przecież tak tylko sobie gdybałem, a nie że dawałem sobie choćby palca uciąć. Racja po mojej stronie leży (w każdym razie tym razem :)).

      Usuń
  4. L'As du Fallafel odwiedziłam kilka razy jak mieszkałam w Paryżu, ale innym super miejscem jest niewielka knajpka Chez Le Libanais, pyszne libańskie jedzenie, najlepiej wziąć na wynos i przejść się kawałek nad Sekwanę, usiąść i delektować się :) następnym razem zajrzyj tam, może przypadnie Ci do gustu :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Lato i jedzenie nad rzeką zawsze brzmi super:)

      Usuń
  5. te zdjęcia są cudowne, pomimo deszczowego Paryża! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kolejny fantastyczny post..!!<3
    uwielbiam!<3
    xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Już teraz wiem, że muszę kiedyś (choćby nie wiem co) odwiedzić Paryż :)

    Czekam na kolejny wpis :)

    Justyna90

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    a to da się tak wynająć mieszkanie w Paryżu (innych miastach) na kilka dni? Jak się to znajduje i jak to się cenowo przedstawia?

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serwisy takie jak np.: www.wimdu.pl, www.9flats.com

      Usuń
    2. Jasne, to jedna z form noclegu i idealna jeśli jedzie się gdzieś większą grupą. My płaciliśmy za mieszkanie ok 300zł za noc, czyli podzielone na 6 osób wychodzi nawet taniej niż hostel. Nie wiem na której stronie było rezerwowane, ale jest ich dużo. Popularne stało się też ostatnio airbnb.com, na której każdy może wynając/pokój: https://www.airbnb.com/

      Usuń
    3. Dzięki wielkie :)

      Usuń
  9. Czekałem na ten post o Paryżu, dzięki. Za miesiąc jadę na kilka dni to może wstąpię na tą bułkę:P
    Pozdrowienia, Łukasz:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wynajem mieszkania w Paryżu, Megabus za 5 funtów, Eurostar za 30 - to jest właśnie umiejętność wynajdowania informacji w sieci :) Niby nic wielkiego, ale nie każdy potrafi! Jako studentka również cenię sobie wyjazdy niskobudżetowe, więc fajnie, że wspominasz o kwestiach organizacyjnych i korzystnych cenach biletów/noclegów.

    A zdjęcia bardzo klimatyczne. Szczególnie podoba mi się to z Notre Dame oraz wnętrza kawiarni i cukierni :)

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  11. Musisz być przefajną osobą, Ula!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ah, Ula! Jesteś przefantastyczną osobą! Twoje posty inspirują, a zdjęcia zachwycają :) co do zdjęć.. ich obróbka jest cudowna! Zdradzilabys jakąś jedną funkcję, której uzywasz, aby nadać im takie cudowne kolorki? Pomijając rozjasnienia i te podstawowe :-) z góry dzięki za odpowiedź będę mega wdzięczna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Powyższe foty edytowałam głównie za pomocą akcji w PS.

      Usuń
  13. Uwielbiam Twoje historie ; )
    Siedzę z przyjaciółką na łóżku, pada "patrz, Ula dodała nowy post!".
    - No to czytamy!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jedyna wada tego posta: za krótki! ;)
    Emilka

    OdpowiedzUsuń
  15. Cukiernia wygląda na przepyszną!

    OdpowiedzUsuń
  16. możesz napisać gdzie w NY jadłaś te falafle?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taim, 222 Waverly Pl, NY 10014. Niezłe mają też w Mamoun's na 19 MacDougal St lub 22 St Marks Pl, ale Taim jest lepszy. Plusem Mamoun's jest z kolei bardzo niska cena;)

      Usuń
  17. zawsze z zainteresowaniem czytam posty o Paryżu, mieszkam tu już od jakiegoś czasu i ciekawi mnie jak ludzie odbierają to miasto, co zwiedzają. niestety większość ogranicza się do turystycznego centrum, a szkoda, ponieważ to miasto ma o wiele więcej do zaoferowania niż wieża Eiffla czy Avenue des Champs-Élysées. absolutnie nie odbieraj tego jako krytki Twojego posta, to tylko taka moja luźna uwaga ;)A Twojego bloga wprost uwielbiam, a Ciebie podziwiam za umiejętność podróżowania za tak niewielkie pieniądze ;)Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież tak jest z każdym dużym miastem, nie tylko Paryżem i jak najbardziej się z Tobą zgadzam! Tylko, żeby wiedzieć gdzie się szlajać, trzeba znać kogoś na miejscu, kto też docenia mniej komercyjne miejsca, mieć czas, albo dużo się wcześniej naczytać. Ja nie miałam ani czasu ani możliwości, poznanie Paryża od tej lepszej strony ciągle przede mną.

      Usuń
    2. zgadzam się, że jest tak z każdym dużym miastem. jednak dalej sądzę, że nie zależy to od wiedzy czy wcześniejszych lektur, to chyba raczej kwestia charakteru podrożnika czy mu się chce szlajać czy nie ;) i na pewno od czasu.

      Usuń
    3. Chcieć mu się może, ale skąd osoba, która nigdy nie była w jakimś miejscu ma wiedzieć gdzie warto się udać poza tym, o czym wszędzie mówią/piszą? Przecież nie każde miejsce poza centrum jest warte poznania.

      Usuń
    4. Ale właśnie o to chodzi, że nie ma wiedzieć, czy warto tu czy tam zajrzeć, tylko jak się już stoi na skrzyżowaniu, samemu zdecydować czy iść w prawo czy w lewo. Ja tak robiłem :)

      A Paryż jest bardzo malutki, tylko maksymalnie zagospodarowany, przez co wydaje się być duży.

      Usuń
    5. zapewne różnie z tym bywa ;), a z resztą co kto lubi :)
      @wussup? mam dokłądnie tak samo :)i też mnie zaskoczyło, jak bardzo paryż potrafi się skurczyć :)

      Usuń
    6. Bo ludzie mylą Paryż z aglomeracją paryską. Raz jechałem w metrze z polską wycieczką i pani przewodnik takie bzdury opowiadała, że bezczelnie musiałem się wtrącić. Nie była pocieszona, ale jak ktoś robi z przedmieść Paryża jego dzielnice, to trochę rozmija się z rzeczywistością i już bardzo wprowadza w błąd. I później już nie przetłumaczysz, że La Defense to miejscowość, a nie dzielnica :|

      Usuń
    7. @wassup Dzięki za te rewolucyjne porady odnośnie chodzenia gdzie się chce, może jak odważe się jeździć bez zorganizowanej wycieczki, to kiedyś się na to zdecyduje! .............

      Ty tak naprawdę mówisz o zwykłym spacerowaniu po mieście w którym się mieszka i wtedy można chodzić nawet autostradą i po okolicach gdzie nie ma zupełnie nic.
      To tak jakbym komuś kto spędza w Nowym Jorku 5dni poleciła wybranie się na dalekie Queens i spacerowanie cały dzień po osiedlu domków jednorodzinnych...S-U-P-E-R

      Usuń
    8. Nadinterpretujesz. To oczywiste, że wchodząc dzielnicę, w której po horyzont masz domki czy sklepy, zawrócisz, a mnie chodziło tylko o niezwiedzanie miasta z przewodnikiem w ręku czy wydeptanymi przez przewodników ścieżkami. Zawsze obierasz sobie jakieś azymuty, żeby mniej więcej orientować się w terenie, ale to wszystko. I też nie miałem tu na myśli jednodniowej wycieczki w obcym mieście, nawet nie wiem, czy ktoś w ogóle na takie się decyduje, o ile można to nazwać wycieczką, prędzej przystankiem, chyba nawet miałaś taki ostatnio w Rzymie w drodze do Australii (o ile dobrze pamiętam).

      Usuń
    9. No właśnie, dlatego zdziwił mnie tamten komentarz, jakby moim charakterystycznym sposobem zwiedzania było chodzenie od atrakcji do atrakcji.

      Usuń
    10. Nie, nie, ja nawet nie znam Twojego sposobu :) Pisząc wtedy domyślnie "Ty", pisałem obrazowo, nie zwracałem się akurat do Ciebie, rozumiesz, jak w angielskim, często w piosenkach to spotykam, kiedy ktoś mówi "they", ale nie ma na myśli nikogo konkretnego, coś w ten deseń.

      Usuń
  18. Ula, zrobisz kiedyś ranking swoich najlepszych zdjęć? na pewno masz jakieś swoje ulubione..:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie. Mam straszny problem z wybieraniem swoich najlepszych zdjęć, a w niektórych przypadkach te lepsze tak mi się opatrzyły, że już mi się nie podobają haha;).

      Usuń
    2. Gdybym ja miała wybierać najlepsze zdjęcia Uli według mnie to chyba miejsca na serwerze by zabrakło by je umieścić tutaj ;) Zazwyczaj jest jedno takie na 3 posty przy którym się uśmiecham ;) I świetne są też te z analogów - bo wiadomo - mają swój urok.

      Usuń
  19. Hej Ula ;) Rozumie, że te mniejsze zdjęcia robiłaś telefonem a te większe lustrzanką. A w jakiej rozdzielczości są te z telefonu? Czy wybierasz opcję która już jest na blogu? ;)
    Dziękuję za info ;)

    Ps. Bo zapomniałam. JAk robisz zdjęcia w sklepach to pytasz się wcześniej o zgodę czy po prostu robisz zdjęcie? Bo ja się zawsze krępuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te z telefonu bezpośrednio wrzucam na bloga i dodaję w opcji "bardzo duży" na Bloggerze, a tak normalnie to mają rozmiar między 300 a 600KB.
      W sklepach najczęściej robię bez pytania, a jeżeli widzę, że ktoś krzywo patrzy, albo jestem sam na sam ze sprzedawcą, to raczej pytam.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. A i jeszcze jedno - naprawdę ostatnie pytanie. Tam u góry na zdjęciu (bardzo ładne swoją drogą) masz zdjęcie na którym jesteś i posiadasz tylko torbę do aparatu. I rozumiem, że w czasie podróży (spacerach po miastach) posiadasz tylko tę torbę i tam masz portfel itd... Nie jest tam za mało miejsca? ;) Tak się pytam, bo wiadomo, że kobieta musi mieć dużo miejsca.

      Usuń
    3. Nie, to jest tylko pokrowiec na parat, nic więcej tam nie chowam (czasami tylko zdarza się, kiedy wychodzę gdzieś na krótko i sprzyja okoliczność, wsadzam kilka groszy do pokrowca/kartę płatniczą czy dowód). Na tamtym zdjęciu mam na sobie plecak, który czasami zamieniam na szmacianą torbę.

      Usuń
    4. Aha ;) Nie widzę plecaka ale jeszcze raz dziękuję za informacje ;)

      Usuń
  20. Jedni się spotykają w najbliższej kawiarni a inni ot tak lecą sobie do Paryża ;) Fajnie masz, też bym chciała zwiedzić tyle świata.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zanim zbiorę się do napisania czegoś konstruktywnego o Paryżu ... :)
    L'As du Fallafel jest najlepszy na całej ulicy, to pewne.
    Jednym z moich ulubionych miejsc było Musée de la Chasse et de la Nature, idealne na miejsce do zdjęć dla Tima Walkera!

    OdpowiedzUsuń
  22. myslalas o tym zeby wyruszyc kiedys do RPA ? jakie masz zdanie na temat tego kraju, podoba Ci się, czy nie bardzo ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie chciałabym odwiedzić, bardzo podoba mi się wybrzeże, ale wiem, że jest tam teraz raczej niebezpiecznie i w podróż w pojedynkę średnio mi się widzi. W każdym razie wybiorę się na pewno.

      Usuń
  23. słyszałaś o filmie Searching for Sugar Man ? niesamowita historia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw czytałam o tej historii, a przed Oscarami obejrzałam też film, jest świetny!!

      Usuń
  24. jestem zdziwiona, że nie poszliście do Laduree. ale istnieje jakieś 98% szansy, że już kiedyś tam byłaś, a ja - tak - jestem zbyt leniwa, żeby szukać na blogu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam ale w nowojorskim. Nie chodzę po wszystkich znanych miejscach, bo czasem są po prostu przereklamowane i mam wrażenie, że w przypadku Laduree właśnie chodzi bardziej o markę niż o cudowne doznania kulinarne:)

      Usuń
  25. Od dluzszego czasu zerkam na Twojego bloga, naprawde fajne fotki. Zapraszam tez do mnie http://www.alicjawkrainiemarzen.blogspot.com/ pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  26. czyli nie tylko ja uważam, że ubrania zimowe są brzydkie :D
    zdjęcie jak 'atakujesz' jedzenie jest świetne ;D

    OdpowiedzUsuń
  27. szkoda, że nie ma subiektywnego przewodnika z Paryża! :(

    OdpowiedzUsuń