Po drodze do PN zatrzymałyśmy się, żeby zobaczyć podobno najładniejszą plażę St. Lucii. Po dwóch dniach plażowanie nie miałyśmy już na to ochoty, a sama plaża nie była aż tak ładna, jak te, które widziałyśmy do tej pory.
Pigeon Island było bardzo urokliwym miejscem.
Chciałyśmy wspiąć się na tamtejsze wzgórze, więc po przyjeździe poszłyśmy od razu właśnie tam.
Było bardzo wietrznie i całe szczeście, bo w przeciwnym razie możnaby paść z gorąca.
Wyżej i wyżej...
Ostatni fragment wspinaczki.
Widoki byly piękne, z każdej strony coś innego.
Na tym zdjęciu widać ten wiatr najlepiej;).
Spojrzenie na południe. St. Lucia jest górzystą wyspą, pochodzenia wylkanicznego.
W XVII wieku Brytyjczycy wypatrywali stąd statków pirackich.
Po jakimś czasie zeszłyśmy na dół i weszłyśmy do połowy na górę, która widzicie na 6tym zdjęciu od góry.
Podobała mi się ta ścieżka.
Obróciłam się, żeby zrobić zdjęcie góry, na której przed chwilą byłyśmy.
Nacieszyłyśmy się widokami, zrobiłyśmy kilka zdjęć i zeszłyśmy na dół.
W parku można było urządzić sobie lunch, a w gazeebo, które tu widzicie można wypożyczyć na uroczystość ślubną.
Poszłyśmy w stronę morza z drugiej strony. Na północ od St. Lucii można było dojrzeć Martynikę, która znajduje się niedaleko.
Fale były znacznie większe, morze wyglądało bardziej jak Atlantyk, chociaż wciąż było to Morze Karaibskie.
Druga część pobytu na St. Lucii- w kolejnym poście.
CUDOWNE !
OdpowiedzUsuńjakie piękne zdjęcia.. :)
Raj!!!
OdpowiedzUsuńale tam ładnie. mi też się podoba ta ścieżka i to zdjęcie nad nią również
OdpowiedzUsuńeh, ależ kusisz tymi egotycznymi zdjęciami, aż chce się gdzieś uciec :D
OdpowiedzUsuńTak musi wyglądać raj:)
OdpowiedzUsuńjak tam pięknie!
OdpowiedzUsuńścieżka wygląda urokliwie :)
ale mimo wszystko najbardziej podobają mi się twoje wietrzne zdjęcia :) uwielbiam uczucie wiatru we włosach :D
"Morze Karaibskie", a nie "Może Karaibskie" ;-) Wiem, że wiesz, i nie mówię Ci tego po to, by wytknąć błąd, ale żebyś szybciej zauważyła i poprawiła, zanim krwiożerczy nieprzyjemni czytelnicy znajdą sobie powód do przyczepienia się ;-)
OdpowiedzUsuńLady M.
Lady M.-> Noo, dość śmieszny błąd;)). Dzięki za zwrócenie uwagi.
OdpowiedzUsuńDlaczego Canon a nie Nikon? (chodzi mi o aparat) :D
OdpowiedzUsuńSake-> Bo pierwsza lustrzanka z której korzystałam była mojego brata i był to Canon 350D. A jak już poznałam tamtą, to po co miałam zmieniać markę i uczyć się od nowa Nikona.
OdpowiedzUsuńW PL Canon z Nikonem są popularne jakoś tak na równi, w Stanach ludzie znacznie częściej używają Canonów (to taka ciekawostka;) ).
Bardzo podoba mi sie Twoj portret z rozwianymi wlosami.
OdpowiedzUsuńMama (rozumiem ze mama robila zdjecie) ma talent!
Marta-> Z kilkunastu zdjęć na jednym wyglądam ok, ale tło nie jest takie, jak miało być;). Mama talentu zdecydowanie nie ma, a jak trzyma w rękach aparat, to przekonuję się, że w sumie nie każdy potrafi robić zdjęcia. Pochwalę ją jednak za postęp, bo już nie zamyka oka, którym patrzy przez wizjer (zamiast druiego);D.
OdpowiedzUsuń:) moja mama tez tak robi zdjecia, czesto glowe utnie, a przez wizjer nic nie wiedzi :)
OdpowiedzUsuńzdjecia super, zglodnialam po tym poscie z jedzeniem, pozdrawiam
Uważam, że zdjęcie z wiatrem we włosach idealne na nagłówek bloga :D lub do profilu ;)
OdpowiedzUsuńBajecznie!
OdpowiedzUsuńTe mury na szczycie góry to są pozostałości jakiegoś zamku, fortecy? Genialny klimat. I ta stara armata... W Polsce takie stare rzeczy ogląda się najczęściej w zakurzonym muzeum. Zresztą umówmy się, przy tej pogodzie u nas, nawet jeśli coś stoi na zewnątrz, to najczęściej ogląda się to w odcieniach szarości. ;)
OdpowiedzUsuńa ja mam pytanko jakie ksiazki ci sie podobaly i jakie bys polecila:)
OdpowiedzUsuńUla- moja mama jest taka sama!
OdpowiedzUsuńNa Dzien Matki kilka lat temu kupilam jej aparat i teraz z wakacji przywozi swoj wlasny komplet zdjec. (z czyjasc reka, noga, z dziwnie przechylonym horyzontem). Ale wazne ze robi!
capranubiana-> Może i można to nazwać fortecą, chociaż sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńZ tą Polską to się nie zgodzę, powiedziałabym, że prędzej można takie miejsca zobaczyć na żywo niż w muzeum.
Anonimowy z 13:47-> Ty zadałaś mi w którymś z ostatnich postów podobne pytanie, prawda? Przepraszam, zapomniałam odpowiedzieć.
Jestem jedną z ostatnich osób do pytania o książki. Niestety mało ich czytam i nie mam nic aktualnego do polecenia.
piękne zdjęcia ! też podoba mi się ta ścieżka.
OdpowiedzUsuńNie miałam na myśli tych murów, tylko armatę;) Nie widziałam nigdzie w Polsce starych zabytków na tle błękitnego morza, wysp i tym podobnych - chodziło mi więc raczej o scenerię.
OdpowiedzUsuńnat
nat-> Aaa, no to jasne. U nas nad Bałtykiem raczej brakowało piratów, pomijając już tą szaroburą pogodę;)).
OdpowiedzUsuńza to nad Morzem Śródziemnym pełno takich armat ;)
OdpowiedzUsuńa nasze morze mało błękitne ;)
a co do aparatów to zawsze mi się wydawało,że to canon jest popularniejszy,ale może to tylko ja tak mam ;)
orelka
Mam ochotę zapłakać jak patrzę na pogodę za oknem. Kapitalne widoki. ;)
OdpowiedzUsuńUla pewnie nie raz już odpowiadałaś na takie pytanie, ale brak mi czasu na przejrzenie bloga: zdradź proszę z jakich stron korzystasz wyszukując tanie loty, tzn. może bardziej jak wyszukiwałaś dla europejskich podróży!
OdpowiedzUsuńByłabym Ci bardzo wdzięczna!
Pozdrawiam Mad
Mad-> wyręczę Ulę i ci odpowiem:P http://adamantwanderer.blogspot.com/p/q.html tutaj od punktu 64. znajdziesz odpowiedzi na nurtujące cię pytania
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz ile bym dała żeby teraz, obserwując spadające z nieba płatki śniegu i wyczekując wiosny, znaleźć się w miejscu, gdzie robiłaś te zdjęcia, wyłożyć się na plaży, nie robić nic, popływać w niesamowicie ciepłej i przyjemnej wodzie, spędzić wieczór w miejscowych lokalach, by posmakować jedzenia, a rano wyruszyć zwiedzać wszelkiego rodzaju miejsca warte zobaczenia i wieczorem wytańczyć się w klubie.. :)
OdpowiedzUsuń"To w podróży rodzą się wspaniałe rzeczy. Inna świadomość, pomysł na życie. Nawet jeśli nigdy nie zostanie zrealizowany, na długo zostawi w kobiecie poczucie, że będąc "tam", żyła prawdziwym życiem. Wolnym, niczym nieskrępowanym. Bez gorsetu. A to już wartość. Wielka wartość." - ostatni akapit artykułu "Travelera" o podróży wg kobiet (w opozycji ukazana jest także podróż wg mężczyzn). Po prostu chcialam się nim z Tobą podzielić :)
a co do książek, we wspomnianym artykule polecony został również swego rodziaju przewodnik "Jadę sobie. Azja. Przewodnik dla podróżujących kobiet" - jeszcze nie kupiłam ani nie przeczytałam, ale sądząc po recenzjach i opisie, może być całkiem ciekawa i przydatna, bo nie zawiera suchych faktów ani rekomendacji hoteli, a właśnie opis kraju widzianego oczami zwykłej kobiety, tego, co ją zaskoczyło, spotkało. Zważając na to że do Azji chcesz pojechać i na pewno Ci się to uda - polecam :)
Agata
Mad-> Odpowiedział pod Twoim komentarzem Anonimowy, któremu dziękuję za pomoc;).
OdpowiedzUsuńAgata-> Dziękuję za podzielenie się tym cytatem i za polecenie książki! Teraz jak jestem w Stanach, to i tak nie mam za bardzo do czynienia z polskimi książkami i jak próbuję jakieś czytać, to tutejsze.
zdjęcia są przepiękne..
OdpowiedzUsuńmasz bardzo fajną bluzkę,szkoda że tak mało ją widać..