Do tej pory nie chce mi się wierzyć, że rok później rzeczywiście się tam znalazłam. Kilka zbiegów okoliczności i oto Sylwestra spędzałam na Falls w Australii!
Line-up nie był powalający, ale ja porównuję go przede wszystkim z Lollapaloozą w Chicago, a to w końcu jeden z lepszych festiwali na świecie i ciężko, żeby muzyczna impreza na Tasmanii mogła mu w tej kwestii dorównać. Koncerty na Falls zaczynały się około południa i trwały do 3-4 w nocy. To akurat było lepsze niż w Chicago, tam kończyły się ok 22-23, ale lokalizacja w centrum miasta pewnie zrobiła swoje. Bawiliśmy się więc do rana i budziliśmy dość wcześnie. Namiot szybko się nagrzewał, albo po prostu budziła niewygoda. Do pryszniców była niemiłosierna kolejka, więc w drugi dzień festiwalu zamiast wody, mydła i stania w godzinnej kolejce, wybraliśmy kąpiel w lodowatym oceanie. O tak, temperatura była na tyle niska, że po wejściu do wody ciężko było w pierwszej chwili złapać oddech. Do Anarktydy jest stamtąd ok. 3tys kilometrów więc Tasmanii daleko do tropikalnego klimatu północnej Australii, ale otwarty ocean akurat nigdy nie rozpieszcza ciepłem.
Od początku byłam niestety trochę zła na to, że mając tak niewiele czasu na przygotowanie się do festiwalu nie zdążyłam/zapomniałam naładować baterii w aparacie i opróżnić kartę. Miałam zamiar nakręcić filmik z Falls, bo przy takiej liczbie osób i tylu wrażeniach, na pewno wyszedłby pozytywnie, ale wiedziałam, że nie wystarczy mi baterii więc nawet się za to nie zabierałam. Echh szkoda...
Nasza miejscówa. Czerwony namiot był moim festiwalowym domkiem.
Drugiego dnia dołączył do nas kolega Liama, Ted ze Szwecji, który mieszka w Sydney.
Nie napisałam jeszcze nic o Katie, która też dołączyła do ekipy kontaktując się z chłopakami przez którąś ze stron internetowych. Ma 17 lat, więc Liam musiał zostać jej opiekunem na czas festiwalu;). Czasami mieliśmy z niej ubaw, bo Katie miała czasem typowo nastoletnie reakcje. Powiedzmy grała jakaś nudnawa kapela, nikomu się nie podobało, a nagle odwracała się Katie i krzyczała "Woow!! This is the best thing I've ever seen!!" ;)
Jedno z wejść na teren festiwalu.
Scena główna w i Marion Bay w oddali <3
Lisa, Steve, ja, Emma, Matt, Gerard.
Na zdjęciu Best Coast których bardzo chciałam zobaczyć na żywo, ale jakoś za szybko minął mi ten koncert, występowali na małej scenie i ogólnie wyszło bez szaleństwa.
Lubię First Aid Kid i na żywo dziewczyny też wypadły bardzo dobrze.
Cdn.
Zazdroszczę Ci tej łatwości w nawiązywaniu kontaktów z innymi osobami :)
OdpowiedzUsuńSuperowo !!!!!!
OdpowiedzUsuńUla, jaka czapka! :D Nie kojarzy mi się z Twoim stylem ;)
OdpowiedzUsuńAgn.
Ja nie mam stylu ;)
Usuńahahahahaha, Ula to mnie rozbawiłaś! :)))))
UsuńFirst Aid Kid! Ostatnio się w nich zasłuchuję, także szczerze zazdroszczę bycia na ich koncercie :) cudne zdjęcia, bardzo klimatyczne, piszę to jako wielka miłośniczka muzycznych festiwali. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńo The Falls dowiedziałam się z Twojego bloga, to taki tasmański Woodstock? ;)
OdpowiedzUsuńNieee, nie ma co porównywać do naszego Woodstocku;). To prostu festiwal muzyczny już bardziej przypominający Openera jeśli miałabym przyrównać, ale mniejszy.
UsuńGdzie kupiłaś swoje okulary? :)
OdpowiedzUsuńW second handzie na Brooklynie, jeśli dobrze pamiętam;)
UsuńAwww.... zazdroszczę normalnie, jak jakaś podjarana nastolatka :P
OdpowiedzUsuńMoże to nie są za bardzo moje klimaty, ale co tam, taką przygodę chętnie bym przeżyła :)
Justyna90
Też bym chciał sobie napisać "do zrobienia przed 30", ale przez ten cholerny czas powinienem zamienić 3 już na 5, tak na wszelki wielki, mimo że szlak moją dwójkę z przodu trafił całkiem niedawno... A najlepsze jest to, że żyjesz w pędzie i wydaje Ci się, że jest w porządku, a później się okazuje, że czas studiów zleciał w mgnieniu oka. Pilnuj się tam i nie daj się nabrać :)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
Nie żyję w pędzie, ale i tak odczuwam to, że czas za szybko mija czy tego chcę czy nie chcę... Zależy mi tylko, żeby czas studiów przeleciał, a później może się zatrzymać ;P
UsuńNo właśnie nie, w każdym razie ja tak miałem. Cały czas mi się wydawało, że przez studia czas mi stał w miejscu (chociaż jak się teraz nad tym zastanowić to fucktycznie - się mi tylko wydawało), a później przyspieszył, chociaż powinno być trochę na odwrót, bo po studiach nie spędzałem już w samochodzie tyle czasu, co przedtem :-p Cholera...
Usuńextra! marzy mi się "ciepły" sylwester, bez śniegu i mrozu za oknem. :)
OdpowiedzUsuńI have just gotten a blog on blogspot. People comment me
OdpowiedzUsuńand that i was wondering the way you comment back to them without e-mailing
or going to their blog..
Feel free to surf to my page - Magic Submitter Buy
a pro po;) już (nie)długo kończysz studia wiesz już co potem.
OdpowiedzUsuńI jeszcze mam pytanie(wiem pewnie ich nie lubisz) Jeśli być została w PL to co byś robiła, jakie studia praca, czy w ogóle nie widziałabyś tu dla siebie przyszłości?
Kończę dopiero za półtora roku, ale coraz częściej myślę, czy nie zrobić sobie rocznej przerwy po tym roku. Zaraz po studiach przewiduję trochę obijania się, podróżowania, w którymś momencie możliwe uderzę w Australię i poszukam czegoś związanego z moimi studiami. To samo powiedziałabym o USA, ale tam pewnie byłoby ciężej z wizą. A tak ogólnie to nie nastawiam się na żadną karierę i sukcesy.
UsuńW Polsce nie skończyłabym żadnych studiów, bo nie mogłam ich znieść, a gdybym miała szukać pracy po studiach w UK, to pewnie w Warszawie, coś związanego z jedzeniem, może jakieś magazyny, czy ogólnie media, ale nie potrafię powiedzieć co dokładnie. Gdybym miała możliwość częstych wyjazdów i dobrych znajomych na miejscu, to nawet mogłabym żyć w PL, chociaż biorąc pod uwagę pogodę...oj to chyba jednak nie.
P.S. Nie mam nic do pytań, pod warunkiem, że nie zostało mi zadane wcześniej 100 razy;)