Kolejny środek transportu w podróży, jeden z tysiąca. Przejażdżka autobusem z Meksyku do Gwatemali, której pewnie nie będę pamietać bo zleje się ze wszystkimi innymi.
Całe szczęście, że życie potrafi czasem zaskoczyć.
Podróż może faktycznie nie była pełna wrażeń, ale dzisiaj sprawia, że zadaję sobie pytania – a co, gdybym opuściła Puerto Escondido dzień pózniej jak początkowo planowałam, zdecydowała się zostać dzień dłużej w San Christobal co brałam pod uwagę, wybrała inny hostel i zarezerwowala bilet na autobus gdzie indziej? Efekt domino, jedna decyzja wpływająca na drugą i nawet nie za bardzo wiem gdzie był początek, który popchnął całą resztę zdarzeń.
Tak łatwo było się nie spotkać i nigdy nie dowiedzieć o jego istnieniu.
Benjamin jest w moim wieku, pochodzi z Salzburga, studiuje mechanical engineering, a od stycznia był na wymianie studenckiej w Mexico City. Po zdanych egzaminach wybrał sie w podróż po Ameryce Centralnej i miesiąc temu znalazł w tym samym autobusie jadącym nad jezioro Atitlan. Spędziliśmy ze sobą tydzień w Gwatemali i siedem dni wystarczyło, żeby z nieznajomych zamienić się w dwójkę ludzi, którzy nie za bardzo wyobraża sobie rzeczywistość bez siebie nawzajem. Rozstając się na czas Salwadoru (moja austriacka ekipa ruszyła wtedy do Hondurasu) wiedzieliśmy, że niecałe dwa tygodnie późnej spotkamy sie w Nicaragui i bedziemy mieć przed sobą 6 tygodni wspólnego podróżowania po Nicaragui, Kostaryce i Panamie. Czy można wymarzyć sobie lepszy scenariusz takiej sytuacji? Chyba nie. Od dwóch tygodni jesteśmy znowu razem i został nam jeszcze miesiąc w drodze.
A skoro już jesteśmy przy temacie miłości rzadko przewijającej się na tym blogu (nie licząc tej do podróży i jedzenia), to może wrócę do do czasów bycia singlem, czyli ostatnich czterech lat. Oh jak daleko było mi do ubolewania, że nie mam chłopca, że nie mam się do kogo przytulić i wyczekiwania kiedy zjawi się książe. Zresztą nie oszukjmy się, mój styl życia w ostatnich latach praktycznie wykluczał dzielenie życia z drugą osobą. Rok na jednym kontynencie, rok na drugim, ciągle w drodze bez stałego miejsca zamieszkania. Nawet jeżeli na horyzoncie pojawiali się kandydaci, to szybko przychodziło pożegnanie. Wszystkie (łącznie dwa) poprzednie związki zakończyła odległość, podobnie z tymi, które nigdy sie nie wydarzyły, choć mogłyby w innych okolicznościach.
Któregoś dnia ktoś podrzucił mi tekst Don't date a girl who travels, który trafił w sedno sprawy. Bycie osobą, która ceni wolność ponad wszystko, a spełnianie marzeń stawia na pierwszym miejscu, spychając resztę na dalszy plan, niczego nie ułatwia. Na chwilę obecną mój styl życia wcale się nie zmienia, bo przecież od pięciu miesięcy jestem w podróży, a jesienią wracam do Anglii. Tym razem jednak determinacja dwóch stron jest tak mocna, że oczywistym wydaje się znalezienie w moim zwariowanym życiu miejsca dla drugiej osoby i pogodzić jedno z drugim.
Ben miał wracać do domu na początku lipca, ale zmienił termin wylotu, żeby zakończyć podróż razem ze mną. W sierpniu planujemy spotkać się w Polsce, zahaczyć o Berlin, we wrześniu wybieram się do Austrii, a przez ostatni rok cierpienia w Birmingham będę mieć dobrą wymówkę do krótkich podróży po Europie.
Otwiera się nowy rozdział, a ja mogę tylko powiedzieć, że chyba nigdy nie cieszyłam się tak bardzo z głupiej decyzji o wyborze środka transportu. Uważajcie na współpasażerów, potrafią bardzo namieszać w życiu.
Gratuluję! Czytam Twojego bloga od dawna w ukryciu, ale teraz nie mogę się powstrzymać, żeby pogratulować! Obyście mogli podróżować razem jak najdłużej :D Powodzenia!
OdpowiedzUsuńGratuluję Ula!!!!
OdpowiedzUsuńKurde, ale zajebista z Was para! Szczęścia i zajebistych przygód razem życzę! :) już czekam na kolejne doniesienia z drogi :)
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńUlaaaaaaaaaaaaaaaa!
Dawno niczyje szczęście mnie tak nie uradowało! Znalezienie osoby, która podziela twoje pasje, zwłaszcza tak wspaniałe, jak ta do podróżowania, to coś niesamowitego. Szczerze wam życzę, abyście zobaczyli razem cały świat. Dwa razy.
Cudnie :) Meksykańskie autobusy rulez :P
OdpowiedzUsuńZ reguły nie piszę komentarzy ale tym razem tak cieszę się z Twojego szczęścia, że nie pozostaje mi nic innego, tylko życzyć Wam wszystkiego, co najlepsze!
OdpowiedzUsuńPiękny post!
piękna Ty, piękny chłopiec i wspólna pasja, cudownie:)
OdpowiedzUsuńpowodzenia!
gratulacje :)
OdpowiedzUsuńojeeeeeeeeeeeej super! szczęścia:)
OdpowiedzUsuńŁaaaaaa Ula ale super !! no to szczęscia i ja się cieszę, bo faktycznie dawno o miłosci nie było ani tu ani w serduszku.
OdpowiedzUsuńSUPER! :) Oby wam się udało.
OdpowiedzUsuń:))
Najlepsza historia miłosna! :))))
OdpowiedzUsuńale się cieszęęęęę! szczęścia, wyglądacie razem przeuroczo :)
OdpowiedzUsuńWspaniale! Ktoś mi kiedyś powiedział, że ludzie stworzeni dla siebie są w jakimś stopniu do siebie podobni i nie da sie ukryć, że i Wy wizualnie do siebie pasujecie, więc kto wie, kto wie ;) Bardzo się cieszę Twoim szczęściem.
OdpowiedzUsuńGratulacje!! Szczęścia, wytrwałości i jak najwięcej wspólnych chwil :) Wyglądacie super razem!
OdpowiedzUsuńULAAAAAAAA aż ciarki mi przeszły jak czytałam !! Ale super, świetnie :)))
OdpowiedzUsuńCudownie, gratuluję! :) Ależ miło czyta się takie nowiny! Oby to było TO, już na zawsze!
OdpowiedzUsuńPiękna historia! Dużo szczęścia razem życzę:)
OdpowiedzUsuńSuper :)! Czytam Twojego bloga od dobrych 5 lat i mega, mega się cieszę!
OdpowiedzUsuńa jeszcze nie tak dawno zastanawiałam się czy nie czujesz się chwilami samotna (nie mówię o znajomych, przyjaciołach bo tych masz, ale właśnie o bliższej osobie)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, gratuluję i 3mam kciuki :)
jesteś bardzo pozytywną osobą, nie sposób nie cieszyć się Twoim szczęściem
Aaaa,strasznie się cieszę. Czytam Twój blog od dawna i miałam wrażenie że możesz czuć się trochę samotna(może nie wrażenie ale poczucie że ja bym się czuła samotnie) Życzę Ci ogromu szczęścia i miłości :)))
OdpowiedzUsuńJejku Ula ale super. ;) Jak zwykle śliczne pozytywnie nastrajające zdjęcia. ;)
OdpowiedzUsuńAle los potrafi być przewrotny, śledzę Twojego bloga prawie od początku i trochę czekałam na takie zdjęcie. Życzę szczęścia i pięknych wspólnych podróży.
OdpowiedzUsuńCudownie :) wizualnie bardzo do siebie pasujecie, a z tego co opisujesz wnioskuję, że nie tylko wizualnie ;) szczęścia!!!
OdpowiedzUsuńMiałam właśnie pisać to samo :D Miłość zawsze nas odnajduje, zazwyczaj jest niespodziewana :D Cieszę się strasznie! ^^ Szczęścia, szczęścia, szczęścia!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńMega mega mega gratuluję i kibicuję! Jak długo czekałam na taki post, w którym nam oświadczyć, że "jest Ktoś". Nie wiesz jak się cieszę, mimo że jesteś dla mnie kompletnie obcą osobą. Chyba nie byłam bardziej uradowana gdy któraś z moich przyjaciółek znalazła drugą połówkę. Szczęścia!
OKURDE!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńnajwspanialsza wiadomość tego dnia!!!!!!!!!!!!!!!:DDDDDDDDDDDD
ale super, rewelacja, gratuluję i cieszę się jak głupia!!!!!!!
Fantastyczna wiadomość! Bardzo się cieszę i życzę dużo szczęścia!:)
OdpowiedzUsuńNiesamowite jakie życie płata figle! Uwielbiam takie historie :) buziaki
OdpowiedzUsuńAaa, nawet się nie znamy a cieszę się tak jakbyś była bliską przyjaciółką. Mnóstwo miłości, szczęścia i kolejnych cudownych miejsc odwiedzanych już we dwoje!
OdpowiedzUsuńUlcia, czytam Twojego bloga od pewnego czasu i za kazdym razem, z kazdym nowym postem zżrea mnie zazdrość od środka (ale ta pozytywna!). Ostatnio zmieniłam pracę i w koncu mam taką w której płacą mi za podróżowanie, więc zazdrość jest jakby mniejsza :)
OdpowiedzUsuńten post ucieszył mnie BARDZO - miłość, to jest to! sama właśnie jestem w tragicznym momencie mojego życia, kończę 7letni związek na rzecz rzeczy niewiadomej, ale pomimo mojej niemiłościwej sytuacji - bardzo się cieszę z Twojego szczęścia. Być wolnym i kochać - to jest to coś o czym marzę :) Najlepszego kochana! Miłość przychodzi do nas w najbardziej niespotykanych momentach :)
Gratulacje znalezienia Osoby, ktora podziela ta sama pasje!:)) Wielu cudownych chwil w niwych miejscach:))
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńwow wygląda jak robert pattinson <3 zazdro!
OdpowiedzUsuńale super się na Was patrzy :) niech trwa ten czas!
OdpowiedzUsuń"Happiness only real when shared" :) I chociaż cieszenie się samemu jest piękne, to chyba najlepiej jest dzielić radość z kimś bliskim sercu i duszy. Gratulacje Ula, obyście Świat dla siebie przewracali i nigdy nie było wam mało wszystkiego.
OdpowiedzUsuńOch jak miło to czytać przy porannej kawie! Cudownie, inspirująco, szczerze...
OdpowiedzUsuńUla, wygladasz na szczesliwa, gratulacje! mam tylko pytanie w jakim jezyku sie porozumiewacie? bo wydaje mi sie ze mowisz dobrze po niemiecku, hiszpansku i oczywiscie angielsku ;)
OdpowiedzUsuńMoja Droga Imienniczko, czytając nie będę ukrywać wzruszyłam się. Nie tylko nad Twoją historią, ale nad tym, że 12 lat temu dzięki równie wielkiemu zbiegowi różnych okoliczności, które nie miały prawa się wydarzyć poznałam w pociągu mojego męża. Historia niesamowicie dziwna z perspektywy czasu, wiele przeciwności losu po drodze, ale też to, że każde z nas było z innej odległej bajki nie dawała zbyt wiele nadziei na to, że to ma prawo się udać. Udało się, ma się wspaniale, 11 lat wspólnego życia, wczoraj obchodziliśmy 6 rocznicę ślubu, a każdy rok wspólny jest lepszy od poprzedniego. To, że masz w sobie dużo wolności i niezależności w niczym nie przeszkadza, jeśli mężczyzna jest tym właściwym. Wręcz uważam, że to bardzo dobrze, jeśli spotykają się dwa takie wolne ptaki, bo przy wspólnych chęciach i masie wyrozumienia, można stworzyć sobie wspólny świat. Podróżowanie we dwójkę też jest przyjemniejsze, choć pewnie poznajesz mniej przypadkowych ludzie, to jest po prostu bezpieczniej mając kogoś ważnego u swego boku. Życzę Ci tego, byście nie rezygnując z siebie i swoich pasji i tych wszystkich przeciwności, które się pojawią po powrocie do tzw normalności potrafili zawalczyć o siebie i wspólny kawałek swojej podłogi. Wszystkiego dobrego Ula!
OdpowiedzUsuńWspaniale. Najpiękniej mieć kogoś, kto rozumie Twoją pasję, styl życia, a co najlepsze - może je dzielić z Tobą. We dwoje można odkryć więcej! Życzę powodzenia i również podpisuję się pod tym, że pozornie jedna rzecz/jeden wybór, może zmienić wszystko. A potem to już tylko szczęście.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Was i wasze spełnianie marzeń :)
OdpowiedzUsuńGratulacje i powodzenia w dalszym życiu miłosnym :)
OdpowiedzUsuńzycze szczescia razem i wielu podrozy! Az milo sie na Was patrzy i do tego znalazlas podobienstwo Pattisona!
OdpowiedzUsuńwspaniale! ja poznalam swoja milosc na francuskim przystanku w srodku nocy ;) ale nas bedzie przez jakis czas dzielic o wiele wiecej kilometrow - swoje szczescie znalazlam w Brazylii. Los lubi platac figle ;P Gratuluje, pieeeknie razem wygladacie! PS: bardzo dziekuje za jedzeniowy przewodnik po Rzymie, udalo mi sie odwiedzic polowe z tych miejsc - fantastyczne! :)
OdpowiedzUsuńGRATULACJE! Życzę wielu wspólnych podróży ;)
OdpowiedzUsuń<3 ło pieronie jak cudownie <3
OdpowiedzUsuńta najmniej spodziewana, zaskoczenie...najpiękniejsze uczucie :) duuużo szczęścia! i wytrwałości! :)
OdpowiedzUsuńhistoria nie do uwierzenia :) powodzenia Ula w dalszych podróżach!
OdpowiedzUsuń"Spędziliśmy ze sobą tydzień w Gwatemali i siedem dni wystarczyło, żeby z nieznajomych zamienić się w dwójkę ludzi, którzy nie za bardzo wyobraża sobie rzeczywistość bez siebie nawzajem." Dawno nie przeczytałam czegoś tak wspaniałego . Co mogę powiedzieć, ciesze się twoim szczęściem! :)
OdpowiedzUsuń"Spędziliśmy ze sobą tydzień w Gwatemali i siedem dni wystarczyło, żeby z nieznajomych zamienić się w dwójkę ludzi, którzy nie za bardzo wyobraża sobie rzeczywistość bez siebie nawzajem." Dawno nie przeczytałam czegoś tak wspaniałego . Co mogę powiedzieć, ciesze się twoim szczęściem! :)
OdpowiedzUsuńWspaniale ! gratuluje i zycze wytrwalosci i zaufania, bo to w Waszym przypadku podejrzewam bedzie bardzo wazne :-)))
OdpowiedzUsuńSzczerze mowiac, to tak sie wlasnie zastanawialam jak rozpoczynalas swoja przygode, czy moze i milosc gdzies po drodze Ci sie przydazy :-)))
super!
OdpowiedzUsuńsame "babki" gratulują... przyłączę się do gratulacji a co mi tam :) ... trzymam za Was kciuki
OdpowiedzUsuńwzruszyłam się :))
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę Twoim szczęściem, jesteś dla mnie wielką pozytywną energią, dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZnając Cię tylko ze wpisów na blogu, stwierdzam, że jesteśmy bardzo podobne i jeśli decydujesz się na związek jesteś tego zupełnie pewna trzymanie kciuków jest już zbędne ;)
Gdyby uczelnia mojego chłopaka oferowała więcej miejsc na zrealizowanie studiów w ramach programu Erasmus, pewnie nigdy nie bym go nie spotkała, a tak miał do wyboru tylko mój wydział i przyjechał :) Poznaliśmy się dzięki wspólnemu koledze, zaiskrzyło po pewnym czasie. Inny łut szczęścia sprawił, że ja także mogłam wyjechać na jego uczelnię i dzięki temu poznałam jego kraj, kulturę, skrócił się czas związku na odległość. Niestety teraz mija już trzeci miesiąc bez widzenia się..
OdpowiedzUsuń