We wtorek umówiłam się na kolację z koleżankami i pojechałam na Queens, żeby sprawdzić pewną tajską restaurację.
Na przystawkę zamówiłyśmy sałatkę z rzeżuchą, krewetkami, kurczakiem, orzeszkami i kilkoma innymi składnikami. Została wybrana najsmaczniejszym daniem tamtego wieczoru;).
Anię (z lewej) poznałam dzień wcześniej i zaprosiłam na planowaną na kolejny dzień kolację. Podróżowała przez kilka ostatnich tygodni po Stanach, skończyła studia w Szkocji, dostała pracę w banku w Londynie, więc lada chwila przeprowadza się tam.
Drunken noodles, makaron z mieloną wołowiną.
Curry z kaczką i pomidorami.
Deser na mleko z tapioką, fasolką i czarnym ryżem. Jedzenie było bardzo dobre, ale po opiniach, które słyszałam/czytałam o tym miejscu, spodziewałam się jeszcze lepszego.
Kolacje w kilka osób, to fajna sprawa, szkoda tylko, że zazwyczaj ciężko zebrać grupę ludzi i zrobić coś wspólnie;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz