Chyba pora na mały update co do wygranego dzięki Wam biletu lotniczego...
Przyzwyczajona do tanich lotów, myślałam, że mając voucher na 7tys zł oblecę Ziemię dookoła, wsiadając do samolotu pod domem i wysiadając na własnym podwórku. Trochę się przeliczyłam, bijąc przy okazji rekord w ilości czasu spędzonego na szukaniu połączeń lotniczych. Voucher był do zrealizowania na stronie Aero.pl, a więc niestandardowo i decyzje musiałam konsultować z serwisem. Przejrzałam wszystkie możliwe opcje każdej linii, wyloty z każdego europejskiego miasta, różne daty, przesiadki na każdym głównym lotnisku Azji, przylotu na różne lotniska Australii i okolicznych krajów.
Niestety tak już jestem zaprogramowana, że nie lubię przepłacać, za bilety lotnicze zwłaszcza. I chociaż bilet jest darmowy (pomijając podatek 700zł), to lot w dwie strony, nawet na koniec świata za 6-7tys zł uważam za przegięcie;). Wiem, że da się polecieć za 1/3 tej ceny i nie chciałam wykorzystać całego voucheru na jeden bilet, ani poświęcić podróży wyłącznie na Australię, głównie ze względu na koszty. Miałam zamiar połączyć ten wyjazd z jakimś niedrogim azjatyckim krajem. Na samym początku wogóle planowałam, że drugim miejscem będzie Nowa Zelandia, ale po czasie pomyślałam, że wolałabym wybrać się tam kiedyś na dłużej, bez pośpiechu. Później zechciałam odwiedzić którąś z wysp Pacyfiku i przez dłuższy czas byłam nastawiona na Fidżi. Powodem kolejnych zmian planów za każdym razem były koszty biletów, które przekraczały moją wygraną. Dalej w planie miałam Tajwan, a następnie trasę przez Filipiny (natrafiiłam na niedrogi lot z Europy). Stamtąd chciałam na własną rękę polecieć na Tajwan czy do Korei, bo aero.pl nie miało w bazie dostępnych biletów, które widziałam w innych wyszukiwarkach. Niestety loty do Australii i z powrotem z każdego miejsca w Azji (z biletów dostępnych w serwisie) okazywały się w nieciekawych cenach. Duże znaczenie ma też okreś świąteczny, kiedy ceny potrafią wzrastać nawet trzykrotnie.
Niby ostatecznie wybrałam podróż z pobytem w Indonezji. Tutaj zaczęły się jednak schody przy próbie rezerwacji przez stronę. Szukałam innych kombinacji, które znowu okazywały się niemożliwe do zrealizowania, albo ceny wyższe niż te, które ja znajdowałam. W pewnym momencie zaczęłam żałować, że w ogóle wygrałam ten bilet, bo miałam już serdecznie dość;).
Ostatnią próbą było zarezerwowanie lotu Rzym-Sydney w dwie strony. Kiedy tutaj też pojawił się problem, poddałam się i byłam już praktycznie zmuszona do zrezygnowania z Australii.
I wtedy dostałam maila, że udało się zarezerwować trasę w cenie, którą wyszukałam.
Bilet został już wystawiony i 10 grudnia lecę do Sydney, wracam 8 stycznia. Prawdopodobnie wybiorę się też w tym czasie do Nowej Zelandii, niestety te bilety, razem z innymi wewnątrz Australii muszę zarezerwować już na własną rękę. Podobnie podróż z/do Rzymu, ale nie mogłam wybrać wylotu z UK, bo wszystko było znacznie droższe.
Cięcie kosztów biletu do Australii ma też swoją dobrą stronę. Wykorzystałam 4600zł, a za pozostałą sumę zarezerwowałam loty na wiosnę, a więc wiem już gdzie spędzę przerwę wielkanocną. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic przeciwko, jeśli kierunek zdradzę Wam innym razem;).
A teraz czas zacząć planować australijską podróż, czasu pozostało niewiele!
picture taken by alan del rio
Ulaaaa, ale się cieszę, że w końcu się udało! :):)
OdpowiedzUsuńNo, nareszcie!
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeeeeeea!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGratulacje ;) Szykuje się kolejna niesamowita wyprawa, a my czekamy na relację ;)
OdpowiedzUsuńNo to trzymamy kciuki, liczymy na super zdjęcia i ekscytujące opowieści w trakcie i po powrocie...
OdpowiedzUsuńHaha ekstra podpis, dziękuję!
UsuńNie smutno Ci, że święta poza domem ?
OdpowiedzUsuńTo będzie moje czwarte z rzędu Boże Narodzenie poza domem, więc już się przyzwyczaiłam;)
UsuńJeee :)
OdpowiedzUsuńFajnie, bardzo fajnie
OdpowiedzUsuńgratuluję! :)
OdpowiedzUsuńbardzo się ciesze, że jednak dojdzie ta podróż do skutku i jestem ciekawa co na wiosnę szykujesz ; )
OdpowiedzUsuńTak z ciekawości - za co tam będziesz żyła? Zarobisz wcześniej, czy tam się zatrudnisz jako jakaś au pair albo coś?
OdpowiedzUsuńW ciągu dwóch tygodni powinnam dostać z powrotem od uczelni czesne za studia, które wpłaciłam w zeszłym roku i to wystarczy.
Usuńa czemuż to zwracają ci czesne?
Usuńokazało sie, ze mogłam dostać pożyczkę na poprzedni rok, więc dostanę ja teraz, a to co wplacilam zostanie mi zwrócone.
Usuńjejku jak strasznie zadroszczę, australia jest moim marzeniem. nie mogę się doczekać relacji <3
OdpowiedzUsuńsuper i cudownie <3! a jeszcze bardziej cudownie, że tak długo. mam nadzieję, że będzie obłędnie :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać relacji z Australii! A jeżeli uda ci się jeszcze do tego odwiedzić Nową Zelandię to już w ogóle brak słów! ;)
OdpowiedzUsuńwow, długa podróż:) Na pewno nie możesz się jej doczekać, ale ja nie mogę się doczekać relacji z niej na blogu!:D
OdpowiedzUsuńojeeej! ależ cudownie! uwielbiam planowanie podróży! jak planowaliśmy Indie to ledwo spałam po nocach z wrażenia ;)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę niesamowicie, wybaw się też za innych ;)
Ula, jak pisałaś posta na facebooku załamana to i tak wiedziałam, że pojedziesz.
OdpowiedzUsuńmasakra!
tak Ci zazdroszczę, ale w sumie, wszystko Ci się należy za Twoją pracę i upartość.
trzymaj tak dalej i... kurcze, nie mogę się doczekać Twoich postów stamtąd.
trzymaj się !!
Ula jak ty godzisz te podróże ze szkołą?
OdpowiedzUsuńJeżdżę wtedy, kiedy mam wolne. Moja przerwa świąteczna trwa 3tyg (więc urwe sie kilka dni wczesniej) wielkanocna trwa tyle samo, no i wakacje miałam od czerwca do października:).
UsuńZazdroszczę, na Warszawskiej Politechnice takie długie przerwy zostają marzeniami. Zajęcia 23 grudnia to norma :)
UsuńPozdrawiam i udanego wyjazdu, mam nadzieję że mi też kiedyś uda się dotrzeć do Australii
Wieem, sama tego doświadczyłam na studiach w PL dwa razy i tym bardziej się cieszę, że wybrałam UK :)
UsuńJesteś niesamowita że dałaś radę ogarnąć bilety na tak daleką podróż - ja to nazywam 'kombinatoryką stosowaną' ;) Ale wiem co to za uczucie szukać biletów i nie znajdować nic co by składało się w jedną całość, ja miałam takie jazdy w usa bo nie chciałam przepłacać za bilety i noclegi.
OdpowiedzUsuńUla, jesli potrzbujesz jakiejkolwiek pomocy w sprawie wyjazdu do NZ,wyslij mi maila jezyk80@gmail.com Ja mieszkam obecnie w Auckland, a wczesniej kilka lat w Christchurch. Takze jesli masz jakiekolwiek pytania to pisz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania
Dziękuję ogromnie Ania, będę pamiętać :)
UsuńKiedyś na stronie Bartka Pogody czytałem, jak się facet chciał przelecieć tanim kosztem gdzieś na daleki wschód (chyba, już dobrze nie pamiętam) i jak wsiadł do samoloty bodaj ukraińskich linii lotniczych pewny swego, tak wysiadł blady cały i powiedział: nigdy więcej :] To chyba jest jak z oszczędzaniem na podróżach samochodem - można tanim kosztem wsiąść w rozltującą się imitację motoryzacji albo... reszty się domyślasz :)
OdpowiedzUsuńHaha nie rozśmieszaj mnie...Wiem, że boisz się latać, ale wcale tak NIE jest. Takie samoloty już praktycznie nie latają, wyjątkowo ciężko o podobną przygodę, linie muszą spełniać pewne standardy. Tu bardziej chodzi o komfort lotu. Możesz polecieć dobrymi liniami, mieć wliczony posiłek, napoje, w siedzeniu przed sobą ekran, a możesz zapłacić 5x mniej i lecieć Ryanairem. Zresztą czasami jedno nie wyklucza drugiego. Za 1500zł leciałam najlepszymi liniami na świecie do Singapuru i z powrotem.
UsuńAle to było dawno i też prawda, a przez ten wpis od razu mi się przypomniało :) I to w sumie też nie tak, że się boję latać, bo wsiąść i pofrunąć to ja praktycznie w każdej chwili mogę i nie być przy tym bladym jak ściana, tylko że ja po prostu limit na wszelkie przeloty w najbliższym czasie chyba wyczerpałem, się swego czasu sporo nalatał, a i ostatnimi czasy też było kilka przelotów tanimi liniami, choć raz jak z bliska przyjrzałem się tej podniebnej taksówce, to mi zmiękły nogi, a w samolocie - dosłownie - robiłem za wibrującą komórkę (po jakichś dwóch kwadrans udało mi się to naprawić).
UsuńDobra, więcej już nic nie powiem, bo sobie zaczynasz tu ze mnie kpić. Nieładnie ;)
psst
Ten ekran na nic by się zdał, bo w podróży jestem raczej milczącym pasażerem i zawsze za oknem wynajdę sobie coś wartego uwagi ^^
Jak będziesz miesiąc w Australii, to musisz spotkać się z Nirrimi Hakanson!!! Nieraz widziałam na blogu jak zachęca, by się do niej odzywać podczas pobytu w Australii!!! To byłoby super...
OdpowiedzUsuńA czy ona mieszka w Melbourne? Nirrimi jest fantastyczna, cudownie byłoby ją poznać, ale ciężko powiedzieć czy rzeczywiście chciałaby się spotkać. Zobaczymy!
UsuńSpróbuj! Ty jesteś szczęściarą :) Trzymam kciuki
Usuńjedź, jedź! Twoje foty znów będą cieszyć moje oczy :]
OdpowiedzUsuńZazdroszcze :) każdy kto był w Australii wraca zachwycony :) Ula koniecznie jakiś film sklej :)
OdpowiedzUsuńSuper Ula, gratuluję i bardzo się cieszę!
OdpowiedzUsuńUlka Ty jestes niesamowita!
OdpowiedzUsuńwow ! straszliwie zazdroszcze- mi tez marzy sie Nowa Zelandia i moze uda nam sie tam pojechac w ramach podrozy poslubnej !
OdpowiedzUsuńktoś wyżej napisał o Nirrimi - gdyby udało wam się spotkać w Australii, to byłoby pięknie! jestem ogromną fanką nie tylko jej zdjęć, ale tego jak widzi i opisuje świat. obok Ciebie, Ula, najbardziej inspirująca mnie osoba w sieci :)
OdpowiedzUsuńA.
Dziękuję! Sama ją uwielbiam!
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu obserwuję Twojego bloga :) gratuluję nagrody i świetnego wyboru, jakim jest Australia. Sama w te wakacje byłam w Nowej Zelandii i pomimo "zimy", która panuje w okresie naszych wakacji, było cudownie, polecam Ci z całego serca, choć krótki wypad, tym bardziej, że z Australii to już rzut beretem ;)
Czytając o Twoich podróżach i poczynaniach innych ludzi, sama skłaniam się do stworzenia własnego bloga ;)
a co Ciebie będę dalej zaglądać, no i oczywiście życzę wielu udanych podróży :)
Kata
Dziękuję bardzo, za miłe słowa, polecenie NZ i cieszę się, że myślisz o założeniu własnego bloga:)
UsuńMogłabyś zdradzić jak udało Ci się zdobyć taki voucher?:)
OdpowiedzUsuńCzekam na relacje z Australii i Nowej Zelandii (KONIECZNIE! ;))
Firma Zingtravel organizowała wiosną konkurs, do którego należało zgłosić swojego bloga, a ludzie na niego głosowali. Czytelnicy nie zawiedli, no i wygrałam :)
UsuńO Boże Australia :D Niesamowicie Ci zazdroszczę! :)Będę śledzić każdy wpis na blogu :) Australia...moje marzenie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, plo ;*
Cześć
OdpowiedzUsuńWiem, że już pewnie czytałaś takie pytanie 100 razy, ale ciężko mi znaleźć odpowiedzi, przeszukująć wszystkie komentarze pod notkami :)
Chciałem zapytać o studia w UK. Pożyczka studencka "loan" rzeczywiście jest taka fajna jak się wydaje, czy w rzeczywistość uczelnia będzie potem ścigać listami i niewiadomo czym i upominać się o zwrot pieniedzy przez całe lata studiów. Wiem, że nauka też zależy od kierunku jak i tzw "łba do nauki", ale czy na większości kierunku jest dosyć łatwo, bez nocnego siedzenia do 3. Jak godzisz prace ze szkołą?, to prawda ze biegnie sie do pracy a potem spowrotem do domu zeby szybko nauczyc sie na zaliczenia?. Na wykładach często jest się pytanym z poprzednich materiałów?. Sam chciałbym się wybrać do USA po średniej szkole, czyli za pare miesiecy, pocwiczyc angielski i na studia do UK, ale całe to załatwianie mieszkania, obycie się i wszystko mnie przeraża... Mogłabyś może coś doradzić ?? :)
Pożyczka nie jest zła, zaczyna się ją spłacać zarabiając 15tys funtów, a od tego roku to 21tys funtów, bo czesne za studia są teraz dwa razy wyższe - 7tys funtow. Czytałam, że od zarobków powyżej 15tys odciąga się ok 200funtów rocznie więc niewiele. Wyjeżdżając z UK na dłużej niż 3mc, trzeba informować student finance o zmianie lokalizacji, więc w pewnym sensie jest się trochę uwiązanym, no ale co zrobić...Tutaj na studach jest mało zajęć (ja mam 12h), więc pogodzenie pracy part time z nauką nie jest trudne (ja nie pracuję, ale wiem jak mają innymi) i jeszcze starcza czasu na naukę (przede wszystkim pisanie prac). Nie ma niczego takiego jak pytanie, kartkówki (a jeśli jest coś podobnego, to nigdy nie na ocenę), wykład przypominający te polskie mam tylko jeden. Egzaminy mam tylko dwa w roku. Nie dziwie się, że teraz może Cię to przerażać, ale wierz mi, że krok po kroku i wszystko uda się załatwić, a później okazuje się, że nic z tego nie jest straszne:).
UsuńUla nawet nie zdjaesz sobie sprawy z tego jaką jestes motywacją dla innych! W tak młodym wieku sama potrafisz zorganizowac podróż, pieniądze na nią i jeszcze sama wyruszyć. Musisz być bardzo odważne. Nie boisz sie czasem ze moze ci sie cos tać? Miałaś kiedys jakies kłopoty w podroży?
OdpowiedzUsuńDzięki! Zdarza się, że nie czuję się wyjątkowo bezpiecznie, ale z drugiej strony to zawsze jakaś adrenalina;). Nie miałam do tej pory żadnych poważniejszych kłopotów.
UsuńOj Ula.. to tylko Ameryki Południowej w tym roku nie odwiedziłaś;) bardzo się cieszę na przyszłe zdjęcia.;)
OdpowiedzUsuńDoskonały wybór :)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na relację z tej wyprawy :)
Kurcze, już się nie mogę doczekać, zamiast uczyć się do matury, niecierpliwie będę czekać na kolejne posty, a potem "tracić" czas oglądając je :)
OdpowiedzUsuńjasny gwint, tylko pozazdrościć! podróż moich marzeń - Australia i Nowa Zelandia.
OdpowiedzUsuńI czekam z niecierpliwością na Twoje zdjęcia.
Nie dawno odkryłam Twój blog i się w nim zakochałam...
Pozdrawiam ciepło =)
haha, Ty to jesteś ale As :D
OdpowiedzUsuńw takim razie życzę niesamowitego Sylwestra down under ;-)
Gratuluję samozaparcia! Dzięki temu świat masz na wyciągnięcie ręki. Teraz miła część czyli planowanie. W zasadzie to taki przedsmak podróży:)
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć w sobie tyle z odwagi co Ty! Pokłony biję:)
OdpowiedzUsuńCieszę się że się udało! Klikanie nie poszło na marne :D To teraz jedź do Nowej Zelandii i wrzuć zdjęcia, może mnie to w końcu zmotywuje żeby spełnić swoje marzenie i wybrać się tam :)
OdpowiedzUsuńUla, jesteś niesamowita :)! Chciałabym być taka jak TY :). Myślę, że w życiu zajdziesz daleko.
OdpowiedzUsuńKasia
Tak to już jest z serwisami rezerwacyjnymi niestety. W każdym razie trzymam kciuki za wyprawę i pozdrawiam! ;) Jeżeli miałabyś jakieś pytania co do Australii, to zapraszam. Lipoooo - 2nd miejsce w konkursie i żadnej nagrody (ale to już dłuższa historia).
OdpowiedzUsuńSzacunek :)
OdpowiedzUsuńZapraszam
http://biale-czy-czarne.blogspot.com