8 lut 2013

Bay of Fires, Tasmania.

Przez kolejne dwa dni na Tasmanii najeździłam się na stopa tyle, że przy ostatniej przejażdżce cieszyłam się, że to już koniec. Z Coles Bay do St. Helens do przejechania miałam ponad 100km. Niedługi dystans, ale okazało się, że musiałam go pokonać w kilku odcinkach. Zabrałam się z dwiema starszymi paniami i Norwegiem, który żyje tak, jak żyć się powinno, a w każdym razie jak należałoby spędzić przynajmniej jeden rok swojego życia. Wiosnę-lato spędzać w Europie, a na szare, zimne i krótkie dni przenosić się na półkulę południową, np. do Australii. Jestem pewna, że pomijanie jesieni i zimy może przedłużyć życie o kilka lat!;)
Do St. Helens ściągnęła mnie pobliska Bay of Fires wybrzeże pełne pięknych plaż, charakteryzujące się czerwonymi skałami, choć nie stąd wzięła się jego nazwa. Miejsce idealnie nadaje się na camping, wręcz prosi się o to, żeby przy jednej z plaż rozbić namiot i chłonąć uroki otoczenia.
Ja do wyboru miałam tylko hostel, więc noc spędzałam kilkanaście kilometrów od celu, a nad ocean dotarłam na pieszo/ stopa.

Untitled Po przejściu kilku kilometrów zatrzymałam staruszka, który podróżował ze swoim uroczym cocker spanielem. Psiak przez cały czas domagał się głaskania, a jak tylko przestawałam, to szturchał mnie przypominając dlaczego zgodził się na dzielenie miejsca;).Untitled Starszy pan pokazał mi miejsce z widokiem na część wybrzeża, po czym zawiózł mnie na plażę, chociaż wcale nie było mu po drodze. Kolejny przemiły kierowca!Untitled Ścieżka do raju.Untitled Untitled
Untitled
Untitled
Untitled Tekst jest zbędny, niech przemówią zdjęcia.Untitled Untitled Untitled Untitled Świetny kolor i kształty skał...Untitled
Untitled
Untitled Zdjęcie zrobił kolega samowyzwalacz.

Jadę jutro do Paryża na 3dni spotkać się ze znajomymi i zjeść kilka dobrych croissant zagryzanych bagietką z solonym masłem, popijanych winem. Dieta cud.
 Foty najszybciej pojawią się na Instagramie, zapewne wrzucę coś na Facebooka, ewentualnie możecie śledzić też Twittera.

51 komentarzy:

  1. o w mordkę!!! cudowne widoki!!! piękne foty!

    OdpowiedzUsuń
  2. zakochałam się...
    Dodaję na listę miejsc do odwiedzenia :D
    baw się dobrze w Paryżu!

    OdpowiedzUsuń
  3. fotka z ręki sprawiła, że jeszcze większy uśmiech zagościł na mojej twarzy! Definitywnie zdjęcia mówią wszystko za siebie i tekst jest tutaj zbędny, dobra decyzja! Z niecierpliwością czekam na kolejny post i kolejne ciekawe sytuacje! :)

    Pozdrawiam, J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ula, te widoki to miód na serce w tej zimowej Polsce :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. O mamo! Ależ widoczki! Aż trudno uwierzyć, że to nie fotoszop. Odkładam kasę i lecę na Tasmanię. Ale najpierw San Francisco.
    Udanego Paryżowania! I smacznych bagietek, wina, sera i czego tam jeszcze będziesz próbować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, zdjęcia rzeczywiście do mnie przemówiły hehe!
    Miłego pobytu w Paryżu ;)!

    OdpowiedzUsuń
  7. czy masz tez tak ,ze jest troche krępująco i nie wiesz o czym gadac zwlaszcza podczas dlugiego dystansu jazdy autostopem z kims obcym? :P
    i jeszcze jedno pytanie.. w aparacie wszystko ustawiasz manualnie ?
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jedna ze starszych pań z którymi jechałam tak było, bo ona nie była rozmowna. Ale w sumie nie przeszkadzało mi to;)
      W apracie ustawiam wszystko manualnie, tylko balans bieli mam często na AWB.

      Usuń
  8. trzecie zdjęcie - wyłaniająca się plaża. Uwielbiam ten moment kiedy się idzie, idzie, idzie i coraz bardziej czuć zbliżające się morze.. aż nagle się pojawia ten bezkres na horyzoncie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. jejku, kolor tej wody powoduje, że nie mogę doczekać się lata!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mogłabym siedzieć na Twoim blogu godzinami... jest tu tak wspaniale, ciepło i spokojnie. No podziwiam Cię, Twoje zdjęcia i Twoje życie. 4 zdjęcie mnie zmiotło po prostu... zazdroszczę!
    Co Ty robisz, że masz takie cudowne zdjęcia. No talent jakiś. Ja mam lustrzankę i robię gorsze zdjęcia niż zwykłą cyfrówką :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję, że kiedyś to zobaczę *___*

    OdpowiedzUsuń
  12. łeee solone masło jest okropne :D

    a zdjecia... ah zazdroszcze, mam nadzieje, ze kiedys moja stopa stanie w australii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak solone masło może być okropne? Jak chleb jest słony z normalnym masłem, albo chleb z maslem posypany solą to jest to coś okropnego?

      Usuń
    2. Jak ktoś ma wrażliwe kubki smakowe to moze być okropne. Przyznam, ze pierwsze słysze o czyms takim jak solenie chleba z masłem, aż mi sie pic zachciało ;P

      Usuń
    3. Zgadzam sie co do tego masla slonego - osobiscie nie cierpie. Solenie chleba posmarowanego nieslonym maslem to tez dla mnie zupelnie nowa koncepcja :)

      Usuń
    4. Wrażliwe kubki smakowe?;) Nie solę chleba z masłem, ale nie wsadzajmy tego do kategorii eksperymentów kulinarnych/ nowości;). No i nie wiem, może po prostu inaczej definiujemy słowo "okropne", bo ja widzę sporą różnicę między nie lubię/ niedobre, a okropne.

      Usuń
  13. Co za niesamowity, niezmącony krajobraz... kocham kocham kocham, zdjęcia to w stu procentach uczta dla oczu.
    Super że jedziesz do Paryża, czekam na foty z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  14. How do I use wordpress and comicpress to create a website and publish my comic strips?


    Feel free to surf to my webpage :: http://www.szlingmu.com
    Look into my web-site ... paxil lawsuit settlements

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale pięknie! Te zdjęcia są moimi ulubionymi z całej Twojej Australia trip :)

    OdpowiedzUsuń
  16. aaa Ula! sprawiłaś, że w ten pchmurny i mroźny dzień poczułam się jakbym była tam na tej plaży ze zdjęcia :D ahhh pomarzyć można ;) uwielbiam czytać Twojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolejny post pełen cudownych zdjęć. Nic tylko oddawać się marzeniom o takich podróżach i zwierać szyki na ich odbycie. Baw się Ulu dobrze w Paryżu. Marzena G.

    OdpowiedzUsuń
  18. widoki są cudowne, zdjęcia pozwalają przenieść się w inny wymiar niż ten, który mamy za oknem :)
    Pozdrawiam, Kasia

    OdpowiedzUsuń
  19. Tę ścieżkę do raju to musieli wydeptać Polacy :-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było główne wejście na plażę ;)

      Usuń
    2. Na dziką plażę? A to zwracam honor i przepraszam. Byłbym w Paryży, czułbym się zobowiązany do postawienia Ci croissanta, ale bez bagietki, bagietka z croissantem - niejadalne :)

      Usuń
  20. extra. zazdroszczę Ci słoneczka, u nas szaro :(
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję za porcję słońca i życzę miłej zabawy w Paris!

    OdpowiedzUsuń
  22. nie czujesz sie czasem samotna w podróży ? bo odkrywasz nowe rzeczy, jest radość, szczescie a nie ma sie za bardzo z kim tym podzielic..?
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie padało już wiele razy i odpowiadalam na nie niedawno w serii pytań;).
      Paradoksalnie często będąc z drugą osobą nie odczuwam takiego szczęścia jak w samotności, ale zdarza się, że brakuje mi towarzystwa, choć bardzo rzadko czuję się samotna.

      Usuń
  23. Very beautiful indeed!!!
    http://streetfashionparis.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. a pan kierowca to chyba zmotoryzowany miłośnik piwka. W sumie nie wiem czemu ale jakoś mi się Death Proof przypomniało :P
    Patrząc na zdjęcia zdecydowanie TASMANIA WZYWA :)

    OdpowiedzUsuń
  25. W jaki sposób możesz sobie pozwolić finansowo na takie niespodziewane wyjazdy jak ten do Paryża? Nie mówiąc już o dalszych. Nie pracujesz, uczysz się w UK, co też sporo kosztuje. Jakim cudem dajesz radę? :D Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bilet autobusowy w tą stronę do Paryża kosztował mnie 5funtów, wynajmujemy mieszkanie na 6 osób za groszę, a wracam Eurostarem za 30funtow, co jest też mega tanie jak na ten szybki pociąg. Od jakiegoś czasu akurat żyję na długach, ale to skomplikowana historia. A ogólnie to zawsze oszczędnie, z podróżami jako priorytet w wydatkach. Z kolei środę dostanę od szkoły ponad 1600 funtów i drugą taką sumę po tygodniu, więc tym bardziej będę mogła sobie pozwolić na wyjazdy;)

      Usuń
    2. Woohoo! Zawsze los się do Ciebie uśmiecha, a pamiętam jak pisałaś, że masz doła przez tę sprawę z płaceniem szkole, co wyszło nieoczekiwanie, a teraz jednak wszystko się dobrze ułożyło! :)

      Usuń
  26. Piękne zdjęcia! Ja już śledzę Twojego bloga, zapraszam do mnie i oczywiście jeśli /ci się spodoba zachęcam do obserwowania :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Piekna plaża i skały też. Czy mi sie wydaje, czy to czerwone to jakieś porosty, a nie skała?

    Z tym wydłużaniem życia wyjazdami do Australii w czasie ich lata to możnaby polemizować, mam nadzieje, ze uzywasz dobrego kremu z filtrem ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Magiczne zdjęcia. Udanej zabawy w Payżu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. najpierw musialas z czegos zaplacic te 3200 funtow...? ja tyle w anglii w rok nie zaoszczedzilam (przy oszczednym zyciu, pracujac 40h w tygodniu, zywiac sie i oplacajac mieszkanie) pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ponad 75% te pieniądze były moje, zbierane przez 15 lat, a nie rok. I naprawdę nie muszę się tłumaczyć z każdego zarobionego/zaoszczędzonego grosza, bez żenady proszę. Każdy żyje, zarabia, oszczędza i wydaje tak jak chce i może/potrafi.

      Usuń
    2. Nie licz komuś pieniędzy aby tobie nie policzono. Bardzo nie lubię takiego liczenia dochodów i wydatków wszystkim tym, którzy prowadzą blogi (ale nie tylko) Mam to wydaję, nie mam to nie wydaję lub oszczędzam aby móc wydawać. Twoich nie wywdaję to nic ci do tego. Ulu, zuch dziewczyna z ciebie.
      Marzena.

      Usuń
    3. Dziękuję Marzeno!

      Usuń
  30. zdjęcie rzeczywiście przemówiły same za siebie! absolutnie zniewalające fotografie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Nareszcie przeczytałam i przejrzałam całego Twojego bloga, teraz będę na bieżąco obserwować Twoje wyprawy :)

    Nie będę oryginalna jeśli napiszę, że zazdroszczę Ci tych wypraw, spotkanych ludzi, widzianych przepięknych widoków.

    Będę stałą czytelniczką, tego jestem pewna :)

    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  32. Czerwone skały! Zaraz będę pokazywać mężowi który jest fanatykiem skał i boulderingu - to musi być nasz kolejny pkt na trasie jak będziemy planowali wspinanie w Australii ;)

    Zdjęcie ze starszym panem i psa mnie chwyciło za serce, bardzo podoba mi się taki fotoreporterski klimat.



    OdpowiedzUsuń
  33. masz coraz piękniejsze zdjęcia na blogu, mogę przeglądać je godzinami! Często klikam na tag jakiegoś miasta i po prostu gapię się po raz 838374834 w te same zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  34. fajny blog zapraszam także na mojego http://blogujteraz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń