26 kwi 2009

"Vicky Christina Barcelona".

Świetny weekend. Spędzony w domu, ale bardzo udany.
Ulubione towarzystwo, pyszne jedzenie, dużo uśmiechu, letnia pogoda, ciekawy gość, dobre kino. Szkoda tylko, że nie mogę tego zilustrować (brat zabrał mój aparat na kilkudniowy wyjazd).
Jutro w końcu po dłuższej przerwie zabieramy się z chłopakiem za robienie 'outfitowych' zdjęć, także efekty poznacie przy kolejnym poście;).


Po dwóch miesiącach w końcu obejrzałam "Vicky Christina Barcelona". Film bardzo mi się podobał dzięki hiszpańskim klimatom, Barcelonie, fajnie słuchało się hiszpańskich dialogów no i gra aktorska głównej czwórki była naprawdę dobra. Jestem jednak pewna, że gdyby nie to wszystko co miało związek z Hiszpanią, to miałabym gorsze odczucia po filmie:).











25 komentarzy:

  1. Jako osoba która chodzi do kina zdecydowanie nieczęsto dla tego filmu chyba zrobię wyjątek!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz Ulu, jak wyjeżdżałam do Hiszpanii, to też zrobiłam sobie taki 'bifor' tym fimem:) A później pod nosem podśpiewywałam sobie "Barcelona..." ;)
    Świetny klimat, a co do jego wartości bez motywów hiszpańskich to się z Tobą zgadzam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sza-> ja mimo wszystko obejrzałam w domu;))). Nagrałam ten film jeszcze przed rozdaniem Oscarów, więc byłabym na siebie zła, że poszłam do kina mając go już tyle casu;)))).

    porco rosso-> Dokładnie, to był fajny "bifor" przed wyjazdem do Barcelony;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem pod wrażeniem tego filmu. Właściwie pierwszy raz od dawna po zakończeniu filmu czułam niedosyt i mogła bym go oglądac i oglądac.

    OdpowiedzUsuń
  5. obejrzałam w zeszłym tygodniu - Penelope mnie rozwaliła!! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. przepis na miodownika...prrroooooszzzeeee :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za przypomnienie;)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim zdaniem spłycacie film w swoich ocenach.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  9. też mam dwuznaczny stosunek do tego filmu :) bo jak na Allena to strasznie Almadovarowy jest, po czasie zaczął podobać mi się bardziej... i może dam mu druga szansę... Cassandra's Dream to chyba bardziej moje klimaty (i to nie tylko dlatego, że parę ujęć z Brighton :), pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tez ogladalam.Mimo,ze nie slysze,co mowia,ale i tak dla mnie byl znakomity film.Po ustach wiedzialam,ze mowili po hiszpansku...:)Zwlaszcza ta Cruz mowila b.wyraznie klocac sie z bylym mezem:)Klimaty sa przecudowne!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oh I've been meaning to see this movie! I just love penelope.

    OdpowiedzUsuń
  12. ciagle sie zbieram za obejrzenie tego filmu..mam nadzieje ze niedlugo w koncu sie uda;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja mam misje zobaczyc w tym tygodniu,,jak na razie opinie moich znajomych sa bardzo podzielone...

    OdpowiedzUsuń
  14. W zupełności zgadzam się z Tobą co do klimatu. Piosenka "Barcelona", która ciągle przewija się między scenami jest tak idealnie dopasowana do tego filmu...ale gdyby nie bardzo dobra gra aktorska(o ile ja nie przepadam za przereklamowaną Cruz, to tutaj zagrała wręcz oszałamiająco...ona się nadaje do roli takich nawiedzonych kochanek ;)) i sama w sobie Hiszpania, to nie da się ukryć, jest to jeden z tych mniej udanych filmów Allena. Moim zdaniem znacznie lepiej wychodzą mu filmy utrzymane w konwencji kryminału bądź czegoś w tym stylu. Z resztą potwierdza to "Match Point", który jest uważany za wielki powrót Allena do dawnej formy i jeden z jego najlepszych filmów.

    OdpowiedzUsuń
  15. fajny film a penelope jak zwykle boska.
    ps. mam nikona D60, pozdr:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham Allena, kocham Scarlett, więc od razu popędziłam do kina. Film mi się bardzo podobał, ale mam wrażenie że gdyby nie tytułowa Barcelona i świetna gra całej czwórki, podobał by mi się dużo mniej. Był taki trochę mało "allenowy". No i odrobinę bez puenty:) Ale soundtrack z filmu leci u mnie cały czas!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ulosławo, moja droga, na film koniecznie sie wybiorę. nie wiem, czy do kina, czy przed moj monitor, ale nie o tym.
    - tak, oczywiście, że chcę Cię poznac !!!
    mam znajomą w Zielonej, toteż jak w koncu ruszę tyłek by ją odwiedzić, odwiedzę także Ciebie.
    a śledząc twoje życie, muszę się spieszyć, bo jak mi wyruszysz na inny kontynent, to tyle będę Cię widzieć :D
    - mieszkam koło Legnicy, w takiej niewielkiej osadzie,
    aczkolwiek studiuję aktualnie w Opolu
    have a nice day !

    OdpowiedzUsuń
  18. I LOVE THIS MOVIE!! It is one of the best!=)

    OdpowiedzUsuń
  19. świetny, świetny, świetny

    OdpowiedzUsuń
  20. Wybieram się na ten film i wybieram i dotrzeć nie mogę, bo mi nie po drodze ostatnio;) Ale na pewno obejrzę dla: Barcelony bo piękna, Javiera:>, Penelope, którą uwielbiam i Allena, którego filmy bardzo lubię:))

    OdpowiedzUsuń
  21. wow! czytam te komentarze i czuje jak rośnie we mnie polemiczna bestia.
    styledigger - film mało allenowy? przecież niektóre dialogi to esencja "allenizmu", środowisko w jakim obracają się bohaterowie [wyższe sfery, artyści] to też typowy element jego filmów...
    Mi się wydaje, że własnie Vicky, Cristina, Barcelona to oprócz Scoopa najlepszych z jego ostatnich filmów. Od czasu Melinda&Melinda...
    Ale "opinia jest jak dziura w d...., każdy ma swoją" :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam Penelope Cruz i Scarlett Johansson, więc Twój post o tym filmie bardzo mnie zaciekawił. Jak będę miała okazję, to film obejrzę ;))

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam Alena. Czekam z niecierpliwością kiedy w mojej mieścinie zostanie wyświetlony, jeśli w ogóle oczywiście .. ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Po tym jak byłam na maratonie 'nowego' Allena mam na niego ciągły głód - właśnie skończyłam 'Przejrzeć Harryego" - przynajmniej nie było tam Penelopy, która zakompleksiła mnie na dobre kilka dni ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. film rewelacyjny. Pewnie ze względu na piękne widoki Barcelony, ale muszę przyznać że dawno (od czasu Amelii) żaden film mnie tak pozytywnie nie zaskoczył i nie zafascynował.

    OdpowiedzUsuń