18 lis 2012

Prasa kulinarna i Magazyn Smak.

Nie da się ukryć, że rozkręca się w Polsce moda na jedzenie. Widać to po tym, co serwuje nam telewizja, co dzieje się w  internecie i gastronomii. Organizowane są festiwale jedzenia, warsztaty kulinarne, zachęca się do zdrowego odżywiania, w inny sposób niż kiedyś. Nowe lokale w stolicy wyskakują jak grzyby po deszczu, próbując nadążyć za zmieniającymi się trendami. Niedawno wszyscy jedli sushi, był szał na cupcakes, ostatnio na fali są burgery. Lokale szybko zyskują fanów oraz opnię tych, w których warto bywać i często w podobnym tempie tracą popularność. Jedni zgapiają pomysły od drugich i zamiast kilku dobrych miejsc, tworzy się mnóstwo przeciętnych. Albo co gorsze, efekt masowego kopiowania świetnego pomysłu, odbiera urok oryginałowi. We wrześniu przeczytałam na stronie NaTemat dobry wywiad z Agatą Wojdą, szefową kuchni w restauracji Opasły Tom, która miała do powiedzenia kilka ciekawych rzeczy na podobny temat.

Nie ma się też co ukrywać, że poza Warszawą i ewentualnie kilkoma innymi większymi miast, niewiele się w temacie kulinarnym dzieje. Za każdym razem, kiedy przyjeżdżam do Polski, mam wrażenie, że przybyło nowych bud z kebabem. Aż ciśnie się na język ubolewnie z powodu kebabu jako narodowego polskiego fast foodu, ale pominę ten temat i zahaczę o blogi.
O popularności tych kulinarnych nie trzeba nikomu mówić, bo dzisiaj jest to jedno z głównych źródeł czerpania przez nas przepisów. W ostatnim roku  zauważyłam z kolei szczególną popularyzację stron i facebookowych fan page'ów poświęconych jedzeniu, ale od innej strony niż ta, spotykana zazwyczaj na blogach kulinarnych. Autorami niekoniecznie są osoby lubiące/umiejące gotować, a jednak nie ujmuje to ich zamiłowaniu do jedzenia. Wolą jadać na mieście, więc zamiast przepisów umieszczają recenzje restauracji, można dowiedzieć się z ich stron o otwarciu nowych lokali albo na jakie imprezy kulinarne warto się wybrać. Nie brakuje zdjęć a czasami linków do przepisów z innych źródeł.

Podobnie jak w przypadku stron, blogów, programów kulinarnych, można też było się spodziewać zmian w prasie kulinarnej. Dostępne do tej pory tytuły prezentowały się wyjątkowo słabo w porównaniu z ilością magazynów o innej tematyce. Weźmy pod lupę chociażby modę,  która od dawna ma swoje Elle, Twój Styl, Panią, Glamour i wiele innych. W dziale kuchni odkąd pamiętam znajdowały się pisma, utożsamiające zainteresowanie kulinarne z paniami 50+, wpasowującymi się w stary obraz gospodyni domowej. Magazyn Kuchnia różnił się oczywiście od Poradnika Domowego, ale ilekroć miałam go w rękach, zdjęcia i stylizacje dań nie powalały, a przepisy nie zainteresowały na tyle, żebym miała ochotę wracać z nowym numerem do domu.
Dwa lata temu powstał magazyn Food & Friends, polska edycja szwedzkiego magazynu kulinarno-lifestylowego. Wydawało mi się wtedy, że będzie to moment w którym nastąpi jakaś zmiana w prasie kulinarnej. I rzeczywiście pojawiło się coś nowego, tylko nie w kierunku, którego oczekiwałam. Magazyn skierowany jest do garstki ludzi, których stać na stołowanie się w najdroższych restauracjach i zakupy w sklepach podobnej rangi. Wyszukane przepisy z drogimi i trudnymi do zdobycia składnikami mało kogo zachęcają do przyrządzenia dań w domu. Potrawy wystylizowane w ekskluzywnym stylu, sfotografowane w sztucznym świetle też bardziej przypominają katalog skierowany do skandynawskiego restauratora niż czytelnika, który chciałby odtworzyć dania we własnej kuchni.

W 2010 z radością obserwowałam narodziny amerykańskiego magazynu Kinfolk. Stworzyła go grupa artystów nie tylko ze Stanów, ale też kilku innych zakątków świata, w tym blogerów i fotografów, których śledzę od kilku lat. Pierwszy numer dostępny był online, później pojawił się w drukowanej wersji. Kinfolk powstał z zamiłowania autorów do spotkań przy stole w gronie znajomych. Zachęca do zwolnienia tempa, docenienia drobnych rzeczy jak proste i zdrowe jedzenie. Szata graficzna, zdjęcia są na najwyższym poziomie, a estetyka idealnie mieści się w określeniu "rustic wooden table-ism". Nie ma w nim reklam, jest za to mnóstwo pasji i wspaniałego zmysłu artystycznego.

Czułam, że prędzej czy później magazyn podobny do Kinfolk powstanie również w Polsce. I tydzień temu faktycznie się pojawił, pod nazwą Magazyn Smak. Już czytając wstęp poczułam się jakby słowa były skierowany wprost do mnie i od razu nabrałam ogromnego apetytu na całą resztę. A na 142 stronach jest co czytać. Nie brakuje rozmów z ludźmi z kraju i zagranicy, związanymi w różny sposób ze światem kulinarnym, których nazwisk może wcześniej nie znaliście, ale którzy mają coś ciekawego do powiedzenia. Są felietony, wrażenia z kulinarnych podróży, tematy związane z designem, nawiązania do polskiej tradycji, recenzje restauracji. Wśród przepisów jest wiele takich, które sama chętnie bym wypróbowała. Duży plus za matowy papier, niewielką ilość reklam i dopracowane szczegóły od doboru czcionki, po rozmieszczenie małych zdjęć. No właśnie, zdjęciom też ciężko cokolwiek zarzucić, bo potrawy stylizowane i fotografowane są wedle aktualnych trendów, nie brakuje ciemnego tła, przyciemnionego i naturalnego światła. Na okładce znalazło się zdjęcie w ciepłym świetle zachodzącego słońca, wewnątrz jest reszta sesji, z letniej kolacji na dachu.
Jeżeli miałabym się koniecznie do czegoś przyczepić, to uderzające podobieństwo do Kinfolka.   Kolacja na dachu przystrojnym kolorowymi lampkami...takiemu obrazkowi znacznie bliżej do Brooklynu niż Warszawy. Z drugiej strony jednak, to oczywiste, że trendy płyną do nas przede wszystkim z Zachodu i niemalże każda moda przychodzi zza oceanu, ale chyba już zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić.
Cena magazynu to 22zł, ale trzeba tu zaznaczyć, że ukazywać się będzie cztery razy w roku.




Na koniec chciałam jeszcze tylko wspomnieć w kilku zdaniach o Monitor Magazine. Pewnie nie zauważyłabym jego pojawienia się na rynku, gdyby nie współpraca przy drugim numerze z Elizą Mórawską, autorką bloga White Plate. Już na zdjęciu okładki zauważyłam kilka dobrze zapowiadających się tytułów i byłam bardzo ciekawa tego, co znalazło się w środku. Magazyn określa się jako biznesowo-lifestyle'owy, pierwszy tego typu dwujęzyczny (choć ta angielska chowa się na ostatnich stronach) i chyba bliżej mu do stylu życia niż biznesu, co jak dla mnie jest plusem. Nie wiem czy to kwestia tylko tego numeru, ale znalazłam w nim dużo dobrych, interesujących mnie artykułów. Wywiad ze Schottem Schumanem, Toddem Selby, nowojorski felieton Filipa Niedenthala, rozmowa z twórcami Baked i zdjęcia z hotelu Wythe Hotel pozwoliły powrócić na chwilę do NYC. Dodatek White Plate, którego Liska będzie teraz redaktor naczelną, zrobił na mnie równie pozytywne wrażenie. Mam nadzieję, że pismo utrzyma poziom.



53 komentarze:

  1. ile kosztuje SMAK?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za przypomnienie o dopisaniu tego do tekstu;). Kosztuje 22zł, ale ukazuje się cztery razy w roku.

      Usuń
    2. hm, drogo trochę, ale skoro polecasz, to może się skuszę :)

      Usuń
    3. Przejrzyj najpierw w Empiku, żeby nie było, że przeze mnie ucierpi Twój budżet :D

      Usuń
    4. A jak z dostępnością Monitor Magazine? Gdzie kupiłaś swój numer i jak wypada cenowo?

      Usuń
    5. "Food & Friends" kosztuje 15 zł, ale jak pisze Ula - przepisy w nim podane są z naprawdę słabo spotykanych i drogich składników. Zresztą 150 stron... Można się pokusić raz na kwartał. ;)

      Usuń
    6. Oba magazyny kupiłam w Empiku, Monitor kosztuje 10zł, ale z tego co słyszałam to cena promocyjna i może być droższy.

      Usuń
    7. Dzięki :) W Empiku w ZG?

      Usuń
    8. Tak, ale to akurat nie ma znaczenia, bo jak jest w Empiku, to będzie w każdym mieście, w którym jest Empik.

      Usuń
    9. No właśnie nie, w Białymstoku nie było, szukałem we wszystkich lub przegapiłem dostawę. Stąd to moje pytanie ;)

      Usuń
    10. Aha, no to popytaj w Empiku, może coś więcej Ci powiedzą.

      Usuń
    11. Tak zrobię, bo twoja recenzja mnie zachęciła :)

      Usuń
    12. W Białymstoku w Empiku na Lipowej dzisiaj były jeszcze 3 :)

      Usuń
    13. A w Alfie co najmniej jeden!

      Usuń
  2. Gdyby tylko te magazyny/czasopisma były tańsze. Kiedyś kupowałam "Twój Styl", "NG Traveler", "Charaktery" ale teraz zwyczajnie szkoda mi kasy. Każda wizyta w empiku kończy się powrotem do domu z pustym koszykiem.
    Weźmy na przykład zachwalany przez ciebie kiedyś "Slow" - ok 15zł, Twój Styl - 10zł, Traveler - 10zł... Dla studenta/bezrobotnego czy osoby zarabiającej najniższą krajową są to ceny nie do przeskoczenia. I albo trzeba zadowlolić się niższą półką (Pani Domu za 1,99) albo pozostaje internet i blogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, sama mam podobne zdanie i też przestałam kupować większość magazynów. Prenumerujemy Travelera, czytam Wysoskie Obcasy i to są jedyne czasopisma, które czytam regularnie. Jak jestem w Polsce i widzę coś ciekawego, to kupuję najczęściej po to, zeby mieć co czytać w drodze, ale ciężko byłoby wydawać 50zł miesięcznie na gazety.
      P.S. Chyba przesadziłam z komplementowaniem "Slow", bo okazał się trochę przerostem formy nad treścią.

      Usuń
    2. Hej, ja też zachęcona przez Ciebie do magazynu Slow, mocno się rozczarowałam, sądziłam, że masz lepszy gust, na szczęście widzę, całe sczęście, że jednak mogę ci ufać.

      A tak poza tym, to nie wszystkie magazyny trzeba kupować, można czytać w empiku przecież :)
      Monitor kupilam i zdecydowanie bardzo dużo dobrychartykułów, bardzo podobał mi się wywiad z przedstawicielami firmy vzór, może dlatego, że sama właśnie urządzam mieszkanie.

      Smaku chyba nie kupię, bo trochę opatrzyła mi się stylistyka takich zdjęć (przez blogi) ale na pewno poczytam (w empiku). Aaa warto dodać, że Monika Kucel z Vintage Hunters współpracowała przy tworzeniu tego numeru, razem z Kuba Dabrowskim :) Ale to pewnie wiesz.

      Usuń
    3. Ufff czyli dobrze, że przyznałam się do błędu ;)
      Nie wiedziałam, że Monika i Kuba pracowali przy tym numerze Smaku!

      Usuń
    4. Już nie przesadzajcie z tymi biednymi studentami. Smak kosztuje 22 złote co kwartał, przeciętny student więcej wydaje pewnie na piwo :)

      W każdym razie biegnę na obwąchanie do Empiku.

      Usuń
    5. Tomek, ja za czasów studenckich na piwo wydawałam 10zł miesięcznie. Nie przepadam za alkoholem, a jak już mam pić to wolę czystą wódkę, bez przepitki.
      Za 22zł wolę kupić książkę niż gazetkę z przepisami.

      Usuń
  3. Aż zgłodniałam... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Nie wierzę, że mamy swój rodzimy Kinfolk! Tym pismem też jestem zachwycona już od dawna. Chyba nic nie powstrzyma mnie przed jutrzejszą wycieczką do sklepu, swoją drogą, jak ty znajdujesz te nowe pisma?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwiedzam różne blogi, strony, profile na FB i zawsze trafi się gdzieś jakaś nowa informacja;)

      Usuń
  5. o matko takie rzeczy w tym Monitorze?! Lecę zakupić! :D
    Myślę, że powinniśmy się cieszyć, a nie wiecznie narzekać :), ja zauważyłam wysyp właśnie prześwietnych blogów kulinarno-lifestylowych, z autorskimi zdjęciami i pomysłami, takich pseudoautorskich po prostu raczej nie tykam, albo nie poświęcam im tyle uwagi.
    Polska nie jest taka zła Ulu, trzeba tylko chcieć poszukać, poodkrywać i zauważyć jakikolwiek rozwój przede wszystkim w ludziach, dzieje się, a żeby działo się dobrze musi najpierw podziać się przeciętnie, gorzej, bladziej - pobłądzić musi ten nasz polski indywidualizm w tworzeniu :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, ale mnie zachęciłaś do kupna Smaku. Wygląda naprawdę ciekawie. Ja kupuję jedynie Świat Nauki, ze względów zainteresowania tematami, a i tak mam plan poprosić siostrę o prenumeratę w ramach prezentu świątecznego - ceny magazynów są naprawdę wysokie. Poza tym czytam regularnie Zwierciadło, ale z opóźnieniem, bo dostaję stare numery od mamy.
    Bardzo lubię kupować i zaglądać do nowych gazet. Dobrze, że ostatnio zdarza mi się często jeździć pociągiem. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie tak dawno miałam okazję poznać założycieli Magazynu SMAK na spotkaniu które pomagałam organizować (http://cale-zycie-w-podrozy.blogspot.com/2012/10/309-staropolskie-klimaty-w-warszawie.html) i z wypiekami na twarzy oglądałam przyniesiony przez nich numer zerowy magazynu i słuchałam opowieści o tym dlaczego powstał, skąd pomysł i inspiracje. Numer 1 okazał się jeszcze ciekawszy, bo poza artykułami z numery "0" ma ich jeszcze więcej :) Tani nie jest, ale miesięcznie to wychodzi 7zł, więc myślę, że można zagospodarować taką kwotę w śwince skarbonce... Od dawna śledziłam ich na Facebooku, ale trzymać w ręku piękne, pachnące farbą pismo to zupełnie innej klasy doznanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo to w takim razie zazdroszczę spotkania!
      Ja nie od dawna, ale chyba jakoś we wrześniu trafiłam na profil Smaku na Facebooku i od tamtego czasu wyczekiwałam powyższego numeru:).

      Usuń
  8. Jak tylko ukazał się na rynku Food&Friends, popędziłam do kiosku - liczyłam na powiew świeżości. Niestety miałam podobne odczucia do Twoich. Kupiłam może z 3 numery i przestałam.
    Ostatnio przejrzałam go w kiosku (przyciągnęła moją uwagę inna okładka - wynurzający się z morza mężczyzna, trochę taki Posejdon) i mile się zaskoczyłam! Wypróbowałam kilka przepisów, przeczytałam od deski do deski bez poczucia, że to nie na mój portfel. Czekam na kolejny numer:)

    Kuchnie przestałam kupować jakiś czas temu, gdy zdałam sobie sprawę, że NIGDY (a kupowałam go regularnie przez 2 lata) nie skorzystałam z ich przepisów - były zbyt wydumane, często miałam wrażenie, że przepis ma się nijak do zdjęcia potrawy (jak się dowiedziałam z kilku fan page'y to często stosowana przez redakcję Kuchni praktyka - czyli kupowanie zdjęć, a potem dopisywanie do nich przepisów). Poczułam się oszukana;)

    Od miesiąca czekałam z niecierpliwością na Smak. Wczoraj udało mi się upolować go w Empiku i na razie jestem zachwycona. Chociaż mój Szymon stwierdził, że jest ciut hipsterskie (co w jego ustach jest obraźliwe;)), ale podejrzałam, jak wczytuje się w wywiad z Dwurnikiem. Przepisy mnie nie zainspirowały, ale też nie szukałam tego w Smaku. Chciałam poczytać o jedzeniu i innych jego pasjonatach:)

    Monitor mnie kusi właśnie ze względu na White Plate. Chociaż nie przepadam za jej stylem pisania, to niektóre przepisy weszły na stałe do mojego domowego menu.

    Uff - możesz odetchnąć, skończyłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Iza, z przyjemnością przeczytałam Twoją opinię na temat każdego z magazynów:)

      Usuń
    2. Teraz jak już się odważyłam skomentować, może będę robiła to częściej;)

      Usuń
  9. ja może rzucę jeszcze jednym tytułem, chociaż jeszcze nie ma go w formie papierowej. Nazywa się KUKBUK, link do fanpage'a tutaj: http://www.facebook.com/kukbuk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam, obserwuję i może gdyby nie to, że już wymiękałam z pisaniem tego posta, wspomniałabym jeszcze o KUKBUKU. Poczekamy do papierowego wydania w takim razie ;)

      Usuń
  10. od dawna rozkoszuję się niewymuszonym pięknem Kinfolk,a tutaj polski odpowiednik:)czuję,że listopadowo-grudniowy przełom zapisze się pod znakiem tego własnie,nowego magazynu./swoją drogą magiczny czas przed Nami/przedświąteczny:)+ ów kulinarna skarbnica klimatu i inspiracji=prawdziwa przyjemność!

    OdpowiedzUsuń
  11. z polskich magazynów godne polecenia jest 'moje gotowanie'. taki fajny prosty magazyn, na każdą kieszeń. a co do kuchni, kupuję już z 2 lata i jak dotąd wykorzystałam tylko 2 przepisy bo reszta albo mi się wydaje zbyt wydumana albo jest zwyczajnie za droga do wykonania.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem zaskoczona negatywnymi opiniami nt. Kuchni. Co prawda nie kupuję tego magazynu regularnie, bo żal mi pieniędzy (chyba 10 zł za kilkadziesiąt stron) ale wypróbowałam już naprawdę bardzo wiele przepisów, z pozytywnym efektem. Podobają mi się też zdjęcia, ale jeśli rzeczywiście są kupowane to jestem trochę zawiedziona.

    Natomiast ostatnio, w celu podszkolenia języka i sprawdzenia swoich umiejętności kulinarnych, czytam włoską "La cucina italiana", niestety cena w Empiku zaporowa.

    Pozdrawiam,

    Lazy Cat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Artykuł na temat kupowania zdjęć http://annawlodarczyk.natemat.pl/34337,wpadka-okladka-czyli-o-uczciwosci-wobec-czytelnikow-slow-kilka

      Usuń
  13. Tj. imitacją kebabu, nie? :) Po pomieszkiwaniu w Niemczech miałem straaaszną korbę na to coś i czasem w Polsce kupowałem, jest koło mnie. Któregoś razu stanąłem sobie zupełnie z boku, po drugiej stronie, gdzie jest przyrządzany ten cały kebab i zobaczyłem, jak mi babeczka nakłada mięso - mięso do miski, miska na wagę i szczypce w ruch, bo ćwierćgrama mięsa za dużo. Zdumiony podziękowałem, a kobiecie się wyraźnie głupio zrobiło, ale to nie jej wina w sumie, szef kazał, szef patrzy, ale... cholera, to było coś ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój chłopak dopiero zwrócił mi uwagę, ile mamy kebabów w Polsce. Chyba rekordem było 5 na jednej małej ulicy. Ale jest to jego chyba ulubione "polskie" jedzenie, które spróbował tutaj.

    Ze względów finansowych, wolę jednak internet, który oferuje mnóstwo inspirujących stron/blogów. Może zrobiłabyś mały post o ulubionych blogach/stronach o jedzeniu?

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ah, jeszcze jedno mi się rzuciło w oczy jak przeczytałam ponownie Twój wpis - Agata Wojda jest szefową :) kuchni w Opasły Tom PIW, ale właścicielami są Agnieszka i Marcin Kręgliccy. (Niechcący dodałam i usunęłam ten komentarz powyżej jako Agnieszka Kuczyńska przez konto w Gmail, więc usuń jak możesz "trwale" :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wyhaczenie błędu, nie wiem czemu tak napisałam, skoro chwilę wcześniej patrzyłam na artykuł;).

      Usuń
    2. Nie ma za co :) Akurat niedawno moja znajoma współpracowała z p. Agatą Wojdą i opowiadała trochę o tej współpracy dlatego zauważyłam ;)

      Usuń
  18. W Monitor Magazine jest też artykuł Arka z http://eatafterreading.blogspot.com/ :)

    Food & Friends dostaję za darmo, inaczej nawet bym do ręki nie wzięła. Ciężko mi "przetrawić" zawartość, mało przystępna. Na plus przepisy wszystkich zaprezentowanych w numerze potraw.
    Ciekawą publikacją ale stricte branżową jest FoodService. Niestety dostępne tylko w prenumeacie.

    Mam smaka na Smak ;) Musze obadać w Empiku.


    pzdr,

    E

    OdpowiedzUsuń
  19. Monitor - niestety, to nieudolna kalka z Monocle, czego oczywiście polscy czytelnicy nie zauważą, a to dlatego, że zapewne większość z nich nie zna oryginału. Mało zachęcające jest to, że tam prawie nie ma autorskich tekstów i zdjęć, większość wygląda na przepisaną z internetu z jakiś blogów.

    Jest też problem z nabyciem tego tytułu. Z jednej strony wydawca z dumą rozgłasza, że drukuje kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy (to tyle, co np. "Przekrój"), Z drugiej strony prawie nigdzie go nie można dostać, co raczej zadaje kłam tezie, że nakład jest ogromny. Przekrój jest do kupienia nawet w Żabce a Monitor zaledwie w paru miejscach w Warszawie. Potem okazuje się, że "szykuje dodruk" w kilka dni po wprowadzeniu go do sprzedaży - kto wierzy w takie bajeczki o sprzedaniu 30 tysięcy nakładu w kilka dni? No nic, może reklamodawcy nie będą w ciemię bici ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza garstką wtajemniczonych osób Kinfolka też prawie nikt nie zna. Kalka Monocle mnie w żaden sposób nie dziwi, bo chyba większość polskich magazynów jest zerżniętych od jakiegoś zagranicznego, o ile nie są po prostu polską edycją jakiegoś innego;).
      Niewielka dostępność mnie osobiście nie przeszkadza, artykuły mnie wciągnęły, ale zobaczymy co będzie dalej.

      Usuń
  20. Ula dziękuję za ten wpis! Rzetelny i bez przesadnego słodzenia. Dziękuję raz jeszcze! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Witaj Ulo!
    Ostatnio przeczytałem ciekawy artykuł na temat upadania gazet w wersji papierowej (http://www.weszlo.com/news/12370-Newsweek_dal_sygnal_-_to_juz_naprawde_koniec_prasy_drukowanej).

    Jako przykład podano amerykańskiego Nesweeka, który od nowego roku przenosi się do świata elektronicznego. I teraz, skoro tak mocna na rynku gazeta robi tego typu krok, to z całą pewnością z czasem pójdą w tę stronę inne tytuły. Wymienionych przez Ciebie tytułów nie kupuję, o części nawet nie słyszałem ale wydaje się, że do plus/minus 10 lat, znane nam dotychczas papierowe gazety znikną.

    I tak jak wyżej ktoś już pisał, o wiele wygodniej jest zajrzeć do internetu. Odkąd wyjechałem z Polski, również przestałem kupować tradycyjne gazety i praktycznie w całości przerzuciłem się do sieci. Oczywiście jakiś tam dostęp do polskiej prasy jest ale ceny skutecznie odstraszają (na przykład za taki NG Traveler życzą sobie 5,99 euro...).

    Kiedyś nie było internetu, więc nie było wyjścia, gazety trzeba było kupować a i pochłaniało się je jakoś tak fajniej, z przyjemnością. Najczęściej bazowałem na prasie sportowej i trzeba przyznać, że trzymała ona poziom - dziś da się słyszeć, że jest on znacznie zaniżony. Może to też jest jednym z problemów?

    pozdrawiam serdecznie! :-)

    ps. w uznaniu za to, jak piszesz i o czym piszesz, pozwoliłem sobie, że zarekomenduję Twojego bloga w pewnej zabawie. Być może już o tym słyszałaś, może nie ale jeśli miałabyś ochotę włączyć się do tego, to zapraszam: http://www.wrobels.pl/liebster-blog/

    OdpowiedzUsuń
  22. Piszesz o różnych stronach, blogach, etc. dotyczących nowych restauracji, opinii o nich itp. Czy mogłabyś jakieś polecić? Mieszkam w Warszawie, poszłabym chętnie z mężem dwa, trzy razy w miesiącu spróbować czegoś dobrego, ale w gąszczu możliwości nie potrafimy znaleźć sensownych miejsc w dobrej cenie :( Chodzi nam o to, żeby spróbować czegoś, czego warto a nie, jak piszesz, w odgapionych, przeciętnych miejscach.

    pozdrawiam,
    Magdak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne Magda, już podrzucam Ci kilka linków:
      https://www.facebook.com/RestauranticaPL?ref=ts&fref=ts
      https://www.facebook.com/nakarmionastarecka?ref=ts&fref=ts
      https://www.facebook.com/WarsawFoodie?ref=ts&fref=ts

      Z ich pomocą na pewno wybierzecie jakiś fajny lokal:).
      Sorry, że wszystkie linki to profile na FB, ale stamtąd trafisz ewentualnie dalej na strony.

      Usuń
  23. ja polecam magazyn "zwykłe życie"
    coś cudownego !

    OdpowiedzUsuń