Na przedmiocie Food and Recipe Development pracujemy nad produktem zwanym Quorn i z nim wiąże się też praca zaliczeniowa (60% oceny) z przedmiotu. Quorn jest imitacją mięsa, do którego produkcji wykorzystuje się rodzaj grzyba rosnącego w UK. Jest bogaty w białko, odpowiedni dla wegetarian i dostępny w różnej postaci- kawałki, mielone, kiełbaski, szynka, burgery, filety i inne. Na początku semestru odwiedzili nas przedstawicieli firmy, opowiedzieli o produkcie i zrobili dla nas demonstrację kulinarną przy użyciu różnych produktów Quorn. Stworzyli takie dania jak tajskie curry, sałatka z wrzywami i mango, wrapy z tortilli z nadzieniem, paella i kilka innych. Najprzyjemniejszym etapem było oczywiście jedzenie tego wszystkiego;).
Później na zajęciach każdy z nas losował, nad czym będzie pracował i ja trafiłam na filety.
Naszym zdaniem jest opracowanie przepisu na stronę internetową Quorn, który będzie zdrowym daniem głównym, odpowiednim na posiłek dla rodziny. Przepis ma być inspirujący, ale też nietrudny do zrobienia dla przeciętnego konsumenta, który może nie mieć doświadcenia w gotowaniu. Mamy również wziąć pod uwagę trendy kulinarne i zdrowotne. Byłoby pięknie, gdyby chodziło tylko o ugotowanie dania, niestety sprawa jest bardziej skomplikowana i wymaga zapisywania wszystkiego po drodze oraz stworzenia raportu na 3tys słów. Tak czy inaczej, zajęcia w kuchni są najfajniejsze, 3h mijają w tempie ekspresowym, a jak wracam do domu z zapasami jedzenia na kilka dni, to tym bardziej mam przekonanie, że warto na nie chodzić;).
Kuchnia w której mamy zajęcia i stanowisko nauczyciela.
Stanowiska są dwuosobowe, więc nawet jeśli pracujemy indywidualnie, to zawsze mimo wszystko obok drugiej osoby. Mamy swoją swój blat, zlewozmywak i szafkę z całym sprzętem. Dzisiaj gotowałam obok Rity, która pochodzi z Hong Kongu, ale chodziła do szkoły w UK, więc na początku nawet nie zorientowałam się, że nie jest stąd.
Mieliśmy dzisiaj pierwsze zajęcia na których pracowaliśmy nad indywidualnymi przepisami. Zrobiłam risotto z chorizo, quorn, rozmarynem i pomidorkami w occie balsamicznym. Niestety danie nie wyszło tak dobre jak zazwyczaj i myślę, że to wina chorizo. Zamiast klasycznej, podłużnej, zamówiono dla mnie chorizo na wzór kiełbasy krakowskiej i nie sprawdziła się. Postanowiłam, że rezygnuje z tego przepisu i następnym razem zrobię buraczkowe risotto, przynajmniej będzie wegetariańskie.
Na drugie danie wybrałam linguine ze szpinakiem, sosem gorgnozola + oczywiście filety quorn, które pokroiłam na kawałki. Wyszło pyszne, no i plus za niewielką ilość składników oraz prostotę w przygotowaniu. Następnym wprowadzę małe poprawki i zobaczymy jakie danie wybiorę na ostateczne za kilka tygodni.
Amy.
Co tydzień, razem z grupą osób, która pracuja nad filetami, wypełniamy zamówienia na potrzebne nam produkty na zajęcia za dwa tygodnie. Na przyszłej lekcji mamy przerwę od Quorn i w parach będziemy robić brytyjskie dania regionalne. Nauczycielka podzieliła nas na pary i każdej został przydzielony jakiś region w UK, a my musieliśmy wybrać dwa tradycyjne dania, które przyrządzimy na zajęcia.
Moja filetowa grupa, a z prawej Paul z Francji. Dobrze jest mieć go w grupie, bo przynajmniej nie czuje się osamotnionym obcokrajowcym w grupie Brytyjczyków;).
Uwielbiamy ich produkty! Burgery z pseudokurczaka są nie z tej ziemi! Pamiętam jak zmienili opakowania i panikowaliśmy, że nam burgery wcięło :) A z filetów Lee robił Butter Chicken. Mmmm.
OdpowiedzUsuńracja. nawet megamiesozerni bulgarzy nie chcieli mi wierzyc, ze w moich burgerach nie ma miesa, a smakowaly lepiej niz ich :D
UsuńPaul ma zabawne zmarszczki na czole. Dodaje mu to sympatyczności :))
OdpowiedzUsuńLinguine ze szpinakiem i serem gorgonzola, zanotowano do zmontowania bo brzmi mniamuśnie!
OdpowiedzUsuńFajna ta sala, podoba mi się! :)
a dobre to Quron ?
OdpowiedzUsuńSamo w sobie praktycznie nie ma smaku, ale dobrze chłonie inne, dlatego np. w daniach z sosami smakuje niemalże jak kurczak!
Usuńszpinak, szpinak, szpinak <3
OdpowiedzUsuńMarzy mi się,żeby i na moich studiach było więcej takich praktycznych zajęć :) Drugie danie wygląda bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńzazdroszczę szkoły! =)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, a co Ulu studiujesz, bo pewnie mi umknęło podczas lektury bloga?
OdpowiedzUsuńFood and Consumer Management- powiedzmy, że takie połączenie praktycznej strony gotowania, teorii jedzenia i marketingu;)
UsuńO matko, ta szkoła brzmi jak bajka! Ale obawiam się, że nie jestem aż na tyle kreatywna, aby wymyślić własne danie i jeszcze napisać pracę zaliczeniową na jego temat :) Gratuluję dotychczasowych przepisów i życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńPaul wygląda na sympatycznego a jakie jest w rzeczywistości? No i jest mega przystojny ;) Żony przypadkiem nie szuka?? :P
OdpowiedzUsuńPewnie nie szuka;). W każdym razie jest w porządku, nie przyjaźnimy się, ale jesteśmy znajomymi.
Usuńhej ula, moglabys podac jakis sprawdzony przepis na sos gorgonzola?
OdpowiedzUsuńTen dzisiejszy był dobry i prosty, użyłam 200gram śmietany kremówki i 100gram sera gorgonzola.
Usuńyammi! bosz, mogłabym oceniać takie prace studentów:D
OdpowiedzUsuńo matko, kto ma takie paskudne pazury??
OdpowiedzUsuńczy quorn przypomina trochę kotlety sojowe?
Dziewczyna z grupy. Zazwyczaj je maluje, ale na zajęcia nie można mieć lakieru na paznokciach.
UsuńHeh kotlety sojowe...to dla mnie taki smutny produkt, w Polsce chyba jedyna rozpoznawalna imitacja mięsa;). Quorn smakuje całkiem podobnie, ale ma trochę inną teksturę.
O rany, to się nazywa studiowanie! Ciekawe zajęcia, prawdziwa praktyka i nawet odpowiednie stroje są:) Myślałam, że moja uczelnia uczelnia XXX(niby nie taka zła) już mnie nie zaskoczy a tym czasem w tym tygodniu okazało się, że na ćwiczeniach w pracowni komputerowej zadania dostaliśmy na dyskietkach bo komputery są z poprzedniej epoki i nie mają wejścia usb...
OdpowiedzUsuńTo dyskietki jeszcze istnieją??;)
Usuńspaghetti z gorgonzola i szpinakiem od lat stosuje jako danie-wyjscie awaryjne (domowy fast food). za to quorn to jedna z firm, ktorych produktow nie znosze, wiec trzymam sie od nich z daleka.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie znosisz?:) Niektórzy z mojej grupy mieli podobne zdanie, ale po spróbowaniu dań po demonstracji kulinarnej zmienili opinie.
Usuńech..Ula, jak tak Ciebie czytam to dochodze do wniosku, że jednak można robić w życiu coś co sprawia nam przyjemność. W PL to chyba tylko gastronomiki i inne takie dziwne rzeczy gdzie gotuje się głównie stołówkowe jedzenie.
OdpowiedzUsuńZazdzoszczę takich zajęć:) gdybym mieszkała blisko Ciebie mogłabym nosić za Tobą aparat żeby oglądać potem takie zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńz wielu powodow. po pierwsze, zaden z ich produktow jeszcze mi nie smakowal, nawet jesli sama je przyrzadzalam. po drugie, z zasady nie lubie processed food, a quorn wlasnie do tej grupy produktow nalezy. a po trzecie, co najmniej wazne, ale jednak, idea wegetarianskich substytutow jest dla mnie dosc przesmiewcza. nie jem miesa, wiec czemu mialabym chciec jesc niby-mieso? oczywiscie zdania sa rozne:)
OdpowiedzUsuńwłaśnie dowiedziałam się dokładniej, co jem! w Szwajcarii są gotowe kotlety z Quorn'u dla wegetarian, które jem zamiast schabowych ;) Pierwszy raz, kiedy je jadłam pytałam się mojego Hosta dokładnie !5! razy, czy na pewno nie jest to mięso, bo nie mogłam uwierzyć - pachnie, smakuje i ma taką samą "konsystencje" jak mięso... no i jest pyszne. w Polsce nigdy nie widziałam takich kotletów, więc na pewno będę tęsknić za szwajcarskim Quornem!! :(
OdpowiedzUsuńwow, takie miejsce do zajęć zrobi chyba wrażenie na każdym, kto lubi gotować/piec. Pamiętasz co czułaś jak pierwszy raz to zobaczyłaś? miałaś 'gęsią skórkę'? :D
OdpowiedzUsuńNie było gęsiej skórki i nie było wielkiej radości, to jednak tylko szkoła, a w podobnych kuchniach bywałam już wcześniej;).
UsuńUla a ja mam pytanie nie związane z postem,
OdpowiedzUsuńjeśli możesz na nie odpowiedzieć byłabym wdzięczna:
jak to jest z tymi reklamami na blogu?
czy odprowadza się jakiś podatek do US?
wykazuje się to w dochodzie rocznym w PIT?
i na jakiej zasadzie reklamodawcy płacą za taką reklamę?
podpisuje się jakieś umowy?
sorry że tak pytam ale zupełnie nie wiem jak to działa
z góry dziękuję za odpowiedź
pozdrawiam i udanej podróży :)))
Ann
Tak, odprowadza się podatek i wykazuje w dochodzie rocznym. Reklamodawcy ustalają stawki za reklamy indywidualnie, ale największe znaczenie ma popularność bloga, ilość miesięcznych uniknalnych użytkowników. Zazwyczaj podpisuje się umowę i wysyła do siedziby agencji, ale w przypadku Adtaily (czyli reklam, które mam w pasku po prawej) przelewam tylko zgromadzony dochód przez Paypal.
Usuń