5 sty 2013

Aoraki/ Mt. Cook, New Zealand.

Mówią, że przez dwa na trzy dni Mt. Cook/Aoraki chowa się w chmurach. Po drodze rzeczywiście nie było widać najwyższego szczytu Nowej Zelandii, ale im bardziej się zbliżałyśmy, tym lepiej widoczny się stawał, aż w końcu chmury rozsunęły się całkowicie.
Droga do Parku Narodowego Góry Cooka była jedną z piękniejszych, jaką przejechałam. Zrobiłyśmy po drodze kilka przerw na zdjęcia, więc przejażdżka trochę się przedłużyła, ale przed zachodem słońca dotarłyśmy na miejsce. Zanim zameldowałyśmy się w hostelu, podjechałyśmy bliżej gór, żeby zrobić sobie krótki spacer jedną ze ścieżek. Aoraki schowana była w większości za inną górą, ale jej ośnieżony szczyt pięknie wyglądał w świetle zachodzącego słońca.
Zatrzymałyśmy się w Mt. Cook Village, wiosce będącej zapleczem turystycznym dla wyruszających w okoliczne góry. Hostel YHA nie różnił się za bardzo od innych tej sieci, ale każde wyjrzenie przez okno przypominało mi, w jakim niezwykłym miejscu jestem.

Untitled Jeden z popularniejszych pocztówkowych widoków Nowej Zelandii.Untitled
Untitled
Untitled
Płaski teren z którego nagle po dwóch stronach drogi wyrastają góry, pięknie!
UntitledGóra Cooka w całej okazałości.
Untitled
W pobliżu parkingu znajdowało się pole kempingowe. Beatrice powiedziała, że trafiłam na dobry moment z wizytą w Nowej Zelandii, bo kilka dni później parking byłby zapełniony samochodami campingowymi i wszędzie byłoby znacznie więcej turystów- Kiwi z reguły biorą urlopy w okresie 21.12- 6.01. Podobno posiadanie samochodu campingowego leży w obowiązku każdego mieszkańca NZ , tylko zazwyczaj stoją one przez cały rok w wynajętych garażach i średnio raz w roku wyjeżdżają nimi na drogi, żeby skorzystać z uroku kraju.
UntitledKilkunastominutowy spacer zakończył się wejściem na wzgórze, skąd rozchodził się widok na okolicę i szczyt Góry Cooka. Na końcu ścieżki znajdowało się coś w rodzaju pomnika poświęconego ofiarom okolicznych gór z tabliczkami upamiętniającymi.
Untitled
Untitled Budynki widoczne w oddali to Mt. Cook Village, w której nocowałyśmy.Untitled Untitled
Untitled
Untitled Zazwyczaj to jedzenie wywołuje we mnie większą ekscytację niż otoczenie w jakim je spożywam, ale tutaj było mi wszystko jedno. Śniadanie w postaci płatków z mlekiem z widokiem na ośnieżone szczyty były pełnią szczęścia! Untitled Przy okazji nie mogłam uwierzyć, że przy takim otoczeniu i pogodzie wszyscy jedzą wewnątrz, no ale przynajmniej miałam więcej miejsca i spokoju dla siebie;).

68 komentarzy:

  1. ale pięknie!
    Ula strasznie inspirujesz do działania!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jaka jest teraz temperatura w dzień w NZ ? jak musiałas sie ubierać ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy gdzie i o jakiej porze. Tam w górach było gorąco w dzień (ok 25'C), chodziłam w krótkich spodenkach, t-shircie, ale noce były chłodniejsze (10-15'C).

      Usuń
  3. niesamowite miejsca!! jak to zrobiłaś że miałaś tyle czasu na wyjazd? tyle wolnego na uczelni czy jakiś inny sprytny sposób?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam trzytygodniowe przerwy świąteczne na Boże Narodzenie i Wielkanoc, a dodatkowo wyjechałam tydzień przed jej rozpoczęciem ;)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. hm, pierwsze zdjęcie odrobinę przypomina krajobraz alpejskich jezior. Piękne widoki. A sernik z nutellą wywołał we mnie taki ślinotok, że od razu pobiegłam do sklepu po składniki.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. zdjęcia pierwsze i czwarte są po prostu prześliczne.
    Ciągle słyszę, że w Australii są obrzydliwe robaki i ogromne pająki, a do tego węże. Napotkałaś jakieś? Dla mnie to największa zmora wszelkich wyjazdów i jak patrzę na te wszystkie Twoje zdjęcia to zastanawiam się, jak wytrwam wśród tych potworów kiedy już odwiedzę to miejsce :D

    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmisz jakbyś naoglądała się za dużo filmów;)))
      Pająki, węże, owszem są, ale nie rzucają się na ludzi przy pierwszej okazji. Węże w ogóle ich unikają, a pająki też niełatwo spotkać, nawet ludziom, którzy mieszkają w buszu nieczęsto się to zdarza, więc nawet jeśli wybierzesz się w zwykłą podróż to i tak ich nie spotkasz.

      Usuń
  7. Jak nazywają się te czcionki na jednym ze zdjęć??? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W takich górach chyba umarłabym ze szczęścia, przepiękne widoki!

    OdpowiedzUsuń
  9. piękne widoki..tylko Wy i góry :) booosko!!

    OdpowiedzUsuń
  10. jejku!! jak ci straszliwie zazdroszcze Nowa Zelandia to moje marzenie !!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Przedostatnie lubię, tylko ten znak trochę nie szpeci, ale co tam, aż tak na pierwszy rzut oka się nie rzuca.

    A płatki z zimnym mlekiem to był dla mnie zawsze fenomen, jak mleko to tylko ciepłe.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo piękne miejsca :) Samo zdjęcie cieszy niesamowicie, a co dopiero zobaczenie takiego widoku na żywo. Ulu dziękuję Ci bardzo za to, że pokazujesz mi takie piękne zakątki:)

    OdpowiedzUsuń
  13. mam pytanie: jaką czcionką pisałaś mt. Cook? :) Widziałam ją już w paru miejscach i bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  14. Oddałabym wszystko za śniadanie w tak cudownym miejscu! Kto wie, może kiedyś i mnie tam poniesie...

    OdpowiedzUsuń
  15. o matko! jak cudownie!

    http://mamasaidbecool.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Na tegorocznym festiwalu podróżników w Łodzi na którym udało mi się być, był uczestnik jednej z wypraw rowerowych m.in. po Nowej Zelandii. Mój zapał i zafascynowanie tym krajem zostały przez niego doszczętnie zgaszone. Nie przytoczę wszystkiego co powiedział o tym kraju, ale podsumował swoją wypowiedź tak: "Pragnęliśmy jak najszybciej uciekać z NZ!". Jak widać, nawet uczestnicy takich "wielkich" wypraw też mogą nie potrafić podróżować i dostrzegać otaczającego ich piękna. A ty Ula, prezentujesz prawdziwą NZ, która jest magiczna i majestatyczna. Super! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam na Travenaliach w Krakowie i chyba słuchałyśmy tej samej osoby. Mnie także odechciało się podróży do Nowej Zelandii, po tym co usłyszałam, ale podobnie, jak w Twoim przypadku, Ula odbudowuje we mnie chęć odwiedzenia tego kraju :)

      Poza tym ten chłopak jeździł po tych dżunglach i lasach, po kamienistych górskich ścieżkach rowerem - chyba dlatego chciał uciekać. Ula zwiedziła NZ w inny sposób, przez co wydaje się ona sympatyczniejsza niż w oczach tamtego podróżnika.

      Usuń
    2. Marta, Twoje zafascynowanie nie powinno zostać zgaszone, bo chłopak oddał się jeździe na rowerze w ekstremalnych warunkach, to zupełnie co innego i nic dziwnego, że na końcu miał dość;)

      Usuń
  17. Jestem ciekawa jak duże koszty pochłonęła podróż i wydatki do teraz do Australii? Możeszmi to zdradzić? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że w Nowej Zelandii przez tydzień wydałam jakieś 600zł, ale co do Australii to nie wiem, wydaje mi się, że przez te 3 tyg poszło z 2,5tys zł.

      Usuń
  18. Piękne widoki to kłamstwo. Cudowne też. Poprostu chyba nie ma takiego słowa, żeby wyrazić zachwyt nad nimi! :D a znajdzie się jakiś post ze wzmiankami kulinarnymi z zakątku Australia/NZ? Chyba, że coś przeoczyłam... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa Zelandia praktycznie nie ma wlasnej kuchni, ale w całej podróży znajdzie się jakiś kulinarny wątek z Australii, choć niestety to nie była podróż kulinarna ze względu na ceny tutejszego jedzenia i mój skromny budżet ;)

      Usuń
    2. To nie prawda Ula. NZ ma najlepszą baranine na świecie. Tak dobrej nie można nawet na wyspach dostać. W końcu to ich baranina jest eksportowana po calym świecie. Ale też mają jedzenie ludzi Maori i tak jak wszystkie kolonie Brytyjskie fuzje smaków lokalnych używając składników których nie znajdziesz w Europie czy Ameryce.

      Usuń
    3. Jasne, że mają świetnej jakości baraninę i wołowinę zresztą też, ale czy przyrządzają z nich unikalne dania? Nie. Podobnie jak w Australii typowe jest grillowanie, czy pieczenie/smażenie mięs, ale więcej od wpływów Pacyfiku widać tam po prostu kuchni brytyjskiej. W tradycjnej kuchni Maori na pewno znalazłyby się wyjątkowe dania, ale mimo wszystko Nowa Zelandia nie jest krajem z kulinarnymi tradycjami, widać to na każdym kroku, no i nikt nie jedzie tam, żeby odbyć podróż opierającą się o doznania kulinarne.

      Usuń
  19. Tak sobie dziś marzyłam o kąpieli w oceanie, dobrze, że są tacy ludzie jak Ty, którzy nie tylko marzą!

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej Ula, napisałam do Ciebie wiadomość ale może przeoczyłaś, a bardzo bym chciała żebyś mi pomogła.

    Jestem teraz w 3 klasie liceum, przede mną matura, a co dalej? Nie wiem. Moją wielką pasją są podróże, chciałabym w przyszłości, podróżować, gotować, pisać, poznawać nowych ludzi a najchętniej połączyć to w jedno. Mam kilka planów na życie, myślałam o au pair na rok lub dwa (waham się między londynem a ny, w usa jednak obawiam się braku życia towarzyskiego przez to że nie mam 21 lat, a nie ukrywam że chciałabym ten wyjazd wykorzystać na 200%), myślałam o studiach w uk, (usa odpada ze wzgl na wizy, ogromne koszty i słabe dofinansowania) najlepiej na kierunku związanym z dietetyką lub czymś podobnym, mój trzeci plan (najbardziej odpowiadający rodzinie) siedzieć na tyłku i nie wydziwiać zostać w Polsce, tu iść na studia, znaleźć prace, rodzine (uhh już wieje nudą).

    No dobra więc pytanie mam następujące, jak to jest z tymi studiami za granicą, łatwo się dostać? Duże są koszty? Dałabym radę jednocześnie studiować i sama na siebie zarobić/ utrzymać się? I czy myślisz że najlepiej iść na studia od razu po lo, czy zrobić sobie ten gap year na podróże, poznawanie świata, jeszcze jedno, mój angielski jest na średnim poziomie, potrafię się dogadać ale boję się że jest to zbyt niski poziom na studia, więc czy nie lepszym pomysłem będzie pojechanie na rok jako au pair do usa lub uk, podszkolenie języka, zarobienie trochę, wrócenie, napisanie toefl (pewnie by były lepsze rezultaty) i dopiero wtedy na studia? nie wiem, co o tym sądzisz? głównie chodzi mi o Twoje zdanie na temat gap year i jak to jest w usa poniżej 21, no i studiów za granica.

    Byłabym bardzo wdzięczna za odpowiedź i wszelkie Twoje doświadczenia na ten temat. Ściskam Cię ciepło i mam nadzieje do zobaczenia kiedyś w trakcie jakiejś z podróży!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeoczyłam, ale jestem w podróży, więc tak jak Ty oczekujesz odpowiedzi, ja liczę na trochę cierpliwości;>.
      Na studia zagraniczne czasem łatwiej dostać się niż polskie, ale wiele zależy od kierunku i uczelni. Koszty wzrosły od tego roku, ja załapałam się na kwotę 3tys funtów za rok, ale teraz kosztują już 7tys. W każdym razie nie płacę, bo dostałam kredyt i mnóstwo ludzi z UE robi podobnie. Jeżeli nie czujesz się pewnie z angielskim, to gap year jest bardzo dobrym pomysłem. Ponadto termin składania papierów na studia do UK mija jakoś za 10dni.
      Bycie w USA poniżej 21 roku życia jest minusem, jeżeli lubi się imprezować, w przeciwnym razie nie jest to wielkim problemem. A studia zagraniczne polecam jak najbardziej, ale pomyśl też nad Szkocją, gdzie studia chyba nadal są darmowe, bo te 21tys funtów z trzech lat do spłacenia to trochę dużo, nawet jeśli będzie Cię na to stać.

      Usuń
    2. wlasnie rozmawialam wczoraj z kolezanka, ktora zarabia jakies £1.800 miesiecznie, ze jej niecale £80 sciagaja za ten student loan. nie wydaje mi sie zeby to byla bardzo odczuwalna kwota, wiec o splate kredytu bym sie nie martwila. mnie jeszcze nie scigaja :]

      Usuń
  21. Przy czytaniu Twojego bloga odpoczywam!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam pytanie: czy mogłabym zrobić reportaż o Tobie na j. polski? Cała twoja historia jest wg mnie niesamowita i bardzo mnie zainspirowała :)

    OdpowiedzUsuń
  23. jeżdziłaś na kałcza do kogos? znajomi? hotel? :)
    mega inspirujące !
    odwiedz blagam mojego blozka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Nowej Zelandii? Spałam w hostelach, ale w podróżach korzystam też z Couchsurfingu.

      Usuń
  24. Sama zjadła bym śniadanie w tak pięknym otoczeniu !!

    OdpowiedzUsuń
  25. Ula,
    ja wiem, ze nie lubisz slodzenia, ale po prostu musze!
    Jestes wspaniala :-)
    Przepiekne zdjecia, relacje, spostrzezenia...
    Kobieto swiat nalezy do Ciebie :-)

    PS.
    czy te zdjecia sa robione 50 mm, 1,8 ?

    OdpowiedzUsuń
  26. Ula, wiem że nie chcesz już słuchać ględzenia o programie au pair ,ale ile rodzin odrzuciłaś zanim trafiłaś na rodzinę z Californi? Bo ja już tracę nadzieję....:-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm miałam na koncie chyba z 4 rodziny zanim pojawiła się ta kalifornijska.

      Usuń
  27. Robisz piękne zdjęcia, chciałabym tam teraz być. Jak ja Ci zazdroszczę tych wszystkich podróży.

    OdpowiedzUsuń
  28. Niesamowite zdjęcia, super podróże i miejsca, do których też chciałabym pojechać! Dzięki za te wszystkie fotorelacje, dowiedziałam się tu wielu ciekawych rzeczy, pozdrawiam.

    Zapraszam do odwiedzania bloga o wnętrzach:
    http://houseofkazura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Ula, kiedy bylas w UK pisalas ze pojechalas do Kornwali. Moglabys polecic jakies miejsce i hostel? Pojechalas wtedy sama? ja sie wybieram pierwszy raz sama i troche sie boje. Za pierwszym razem tez tak mialas?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mieszkam w UK, mam 19 lat i jestem tutah au pair a kornwalia jest jakies 8 h drogi pociagiem

      Usuń
    2. Poleciałam tam z rana i wróciłam wieczorem, więc nie spałam nigdzie (ale widziałam ze dwa hostele na hostelbookers.com), a czas spędziłam w Newquay i okolicach. Przeprowadziłam się wtedy sama do Londynu, więc tym bardziej nie bałam się jednodniowego samotnego wyjazdu;)

      Usuń
    3. Twoi rodzice nie uwazaja ze to nie rozsadne jezdzic samemu i spac u obcych ludzi ( coutch surfing). Nie boja sie o Ciebie? Wiesz, moga sie rozne rzeczy zdazyc w podrozy szczegolnie samemu, jelsi cos Ci sie stanie nie ma nikogo kto moglby Ci pomoc nie mowiac juz o coutchsufringu gdzie mzoesz spotkac gwalciciela i zabojce ( nie wiesz kto to a referencje moga byc podrabiane).

      Nie atakuje pytam z ciekawosci.

      Kiedy poza przeprowadzka do londynu odwazylas sie na pierwszy samodzielny wyjazd z noclegiem gdzies?

      Co jesli zawali cos, hotelu nie ma, przegapisz samolot/autobus - wtedy nie ma nikogo kto Ci pomoze. Nie mowiac juz o tak odllegles australi!

      Usuń
    4. Bogu dzięki- nie uważają, inaczej moje życie nie było nawet w połowie tak fajne, albo po prostu mielibyśmy konflikt. Każdy rodzic boi się o swoje dziecko, ale są pewne granice, można zabraniać mu wszystkiego, ograniczać i psuć relacje, a można pozwalać realizować mu jego pasję i cieszyć się jego szczęściem.
      Zabić mogliby mnie przed domem, gdybym przechodziła przez ulicę i śmiertelie potrąciłby mnie samochód to też nikt by mi nie pomógł.
      A couchsurfing...Dlaczeg w ogóle zakładasz, że w każdym miejscu czai się zło? Ile morderstw wydarza się każdego dnia na tak ogromną populację? Niewiele. Ponadto nie wiem czy wiesz, ale większość morderców zabija ludzi, których zna;). To telewizja przede wszystkim tworzy taki obraz świata, w którym dzieją się same negatywne rzeczy.
      Jeszcze nie było nikogo, kto podrobiłby referencje, żeby zabić Couchsurfera, nie wymyślajmy scenariuszy sci-fi;). Jeżdżę do ludzi, którzy po opisie profilu wydają się być osobami, które polubie i to się sprawdza na miejscu.
      A jeśli coś się zawali, przegapię samolot/autobus (mam niejedno takie wydarzenie za sobą)- to mam problem do rozwiązania, tak jak każdego normalnego dnia. Znasz powiedzenie "Umiesz liczyć? Licz na siebie" ? (Podobnie z "Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa".)
      Dużo większym problemem jest dla mnie napisanie pracy na uczelnię i nawet gdyby dookoła mnie stała rodzina i przyjeciele to i tak musiałabym to zrobić sama.

      Przeprowadzając się w wieku 20lat do Londynu po raz pierwszy zatrzymałam się sama na CS, bo pierwsze noce po przyjeździe spędziłam właśnie u Couchsurfera. Dwa miesiące później powtórzyłam to w Portugalii.

      Współczuję takiego podejścia do ludzi/świata, ale mam nadzieję, że otworzysz się z czasem i je zmienisz, bo będą z tego same korzyści :)

      Usuń
    5. moze zapyttac dosweiadzona podrozniczle. co sie dzieje jak nie zdazrysz na autobus/samolot? nie mozna kupic nowego od razu przeciez

      Usuń
    6. Można, choć w przypadku samolotu jest to bardzo drogie. Póki co, spóźniłam się na samolot do Norwegii, który kosztował mnie 2 grosze, więc po prostu nie poleciałam. Innym razem spóźniłam się z oddaniem bagażu na lot z Miami do Atlanty, ale American Airlines przeniosły mnie na kolejny lot.

      Usuń
  30. Wiem, że aktualnie jesteś myślami w innej części globu, ale ten filmik wywoła u Ciebie na pewno również miłe wspomnienia: http://vimeo.com/groups/canon550d/videos/56383167 :-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  31. Mogłabyś zdradzić model swojego plecaka?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.google.co.uk/products/catalog?oe=utf-8&rls=org.mozilla:en-US:official&client=firefox-a&q=berghaus+womens+backpack&um=1&ie=UTF-8&cid=13757616173332980678&sa=X&ei=8jPvUO27L9Kz0QW0zYDoCQ&ved=0CHIQ8wIwAg
      :)

      Usuń
    2. tak patrzę na jego wymiary i chyba nie da się go zaklasyfikować jako bagaż podręczny?;)

      Usuń
    3. Nie da, trochę za duży jest.

      Usuń
  32. Ula prosze prosze napisz jakie mialas wyniki z matury? Wiem ze na studia sa potrzebne 75 % z 3 rozszerzonych matur - mialas tyle?

    Ja mam mature podtsawowa i licencjat ukonczony w polsce, myslisz, ze licencjat zakatwi sprawe wynikow matur?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na jakie studia? W UK? Słyszałam o 75%, ale że z 3 matur to chyba przesada.
      Ja miałam tyle z dwóch: z angielskiego i niemieckiego, ale z biologii już znacznie mniej.
      Czy licencjat załatwi sprawę...hmmm ciężko powiedzieć, bardzo możliwe, jeśli kierunek byłby związany z nowymi studiami.

      Usuń
    2. wydaje m isie bze FCE zalatwia sprawe angielskeigo rozszerzonego a licencjat z politologi zalatwia sprawe matury z wosu bo jakby nie patrzec, to chyba studia wyzsze sie bardziej licza niz matura

      Pytalam w szkocji, facet pisal ze ciekzo mu pwoiedziec bo oni nie patrza tak bardzo na stopnie i egzaminy ale jednak na osobowosc i dlaczego akurat ten kierunek

      Usuń
  33. Są tam takie tereny że foty same wychodzą :) Gratuluje pomysłu

    OdpowiedzUsuń
  34. Przepiękne zdjęcia! I cudowne krajobrazy! Nowa Zelandia to moje kolejne marzenie do zrealizowania. W zeszłym roku byłam na Islandii i postanowiłam, że od tej pory będę zwiedzać kraje z wulkanami i gorącymi źródłami. W tym roku Japonia - bilet już zakupiony i na bieżąco odkładam na pobyt na miejscu. Potem marzy mi się właśnie Nowa Zelandia ;) Gratuluję wyprawy i życzę samych sukcesów!

    OdpowiedzUsuń