Po tygodniu tutaj mogę powiedzieć, że ja i Buenos Aires nie zostaniemy dobrymi przyjaciółmi. Czasami niewielkie oczekiwania zamieniają się w fantastyczne wspomnienia, innym razem czar pryska, kiedy wyobrażenie styka się z rzeczywistością. Spaceruję, obserwuję, rozmawiam, próbuję, ale nie wiruje mi w głowie od tego co doświadczam. Jak niczego innego brakuje tutaj plaży. Jestem pewna, że jej obecność wiele by zmieniła i nadała stolicy więcej luzu. Piasek i woda mają moc jakiej nie ma nawet najlepszej jakości beton. Podobnie z zielenią. Niby część ulic osłania cień gęsto posadzonych i nieprzeciętnie dużych drzew, ale ciężko znaleźć tutaj park, który nie byłby otoczony ruchliwą ulicą. Albo przynajmniej, żeby był na tyle duży, że leżąc gdzieś na trawce można było zapomnieć, że jest się w 12mln mieście. Jak zawsze dużo zwiedzam na pieszo, ale mam wrażenie, że już dawno nie nawdychałam się takiej ilości spalin samochodowych i pewnie skróciłam sobie życie o kilka minut. Do tego te ogromne kilkupasmowe aleje i czasem przecinanie ich z duszą na ramieniu. A co jeśli jednak uderzy mnie auto i wrócę z Argentyny przetrącona?
Dziwne procesy zachodzą wewnątrz mnie, stąd dziwnie odbieram pewne rzeczy. Nienajlepiej idzie mi też fotografowanie, także relacja z Argentyny raczej nie będzie moją i Waszą ulubioną.
Poniżej zdjęcia z niedzielnego targu w San Telmo, starego miasta z dużą ilością kolonialnych budynków. Wybrałam się tam tydzień temu z nowym kumplem, ale większość zdjęć zrobiłam wczoraj.
Tego typu targi są zazwyczaj mieszanką staroci, kiczowatych pamiątek,
ozdób i innych różnych "pierdół", ale wśród tej dużej ilości przedmiotów można znaleźć naprawdę fajne rzeczy i jest to bardzo dobre miejsce, jeśli szuka się pamiątek.
Mam bardzo urodziwego nowego kolegę Bena, z kraju, z którego uciekłam na ten rok. Częstuje mnie brytyjskim akcentem, żebym całkowicie nie wypadła z klimatu wysp. Mama pracująca.
Widziałam kilka ciekawych par butów, jeżeli zostanie mi wystarczajaco dużo kasy, to za tydzień rozejrzę się za jakimiś.Wzdłuż ulicy ze straganami znajduje się wiele sklepów z antykami.
Moje pierwsze empanadas w Buenos.
Można tu oczywiście kupić naczynia do yerba mate, najpopularniejszego argentyńskiego napoju obok kawy i herbaty, wykonane z różnych rodzajów drewna, ceramiki czy metalu.
Można tu oczywiście kupić naczynia do yerba mate, najpopularniejszego argentyńskiego napoju obok kawy i herbaty, wykonane z różnych rodzajów drewna, ceramiki czy metalu.
Czy te zdjęcia są robione właśnie aparatek lomo?
OdpowiedzUsuńAż tak słabo oraz inaczej od reszty wyszły?:)
Usuńsą trochę innego koloru, niż zazwyczaj :) bardziej w ciepłych odcieniach. Ale wciąż bardzo dobre :)
UsuńPrzerabiane były w ten sam sposób, no ale może światło też wpłynęło, mniejsza o to;). Dzięki!
Usuńhaha nie ;D Zainteresowałaś mnie jakiś czas temu lomografią. Na zdjęciach robionych lustrzankami kompletnie się nie znam, tak samo na obróbce, a te zdjęcia są w bardzo fajnym klimacie i myślałam, że może właśnie te są robione aparatami lomo ;)
OdpowiedzUsuńUla, przepiękne zdjęcia. Inspirujesz !
OdpowiedzUsuńZmartwiłam się, gdy kilka dni temu napisałaś na twitterze, że straciłaś kartę... Co się stało?
OdpowiedzUsuńAż mnie zżera zazdrość jak oglądam te zdjęcia, bo marzy mi się wyjazd do Buenos. Chyba naoglądałam się za dużo argentyńskich telenowel w dzieciństwie :) Mogłabym spędzić wiele godzin na takim targu staroci i z pewnością nie wróciłabym z pustymi rękami.
Jak sobie radzisz z językiem hiszpańskim? Nie wydaje Ci się, że porteno, akcent typowy dla mieszkańców Buenos Aires, jest dużo łatwiejszy do zrozumienia niż klasyczny Castellano?
Zgubiłam w Miami w niewyjaśniony sposób. Ktoś ją 'znalazł' i użył na 100usd zanim zdążyłam zablokować. Na szczęście są duże szanse, że bank zwróci mi tę sumę.
UsuńMój hiszpański jest bardzo marny, także nie odpowiem Ci na pytanie. Słyszę różnicę w wymowie i jakieś charakterestyczne zwroty (typu "che"), ale nie pamiętam jak brzmi hiszpański w innych krajach Ameryki Pd.
Kolega Ben bardzo przystojny ;)
OdpowiedzUsuńjaki obiektyw był użyty tym razem?
OdpowiedzUsuńCanon 24mm 2.8, no i trzy zdjęcia są z iPhona.
Usuńchcemy więcej Bena ;)
OdpowiedzUsuńAż się zawstydził jak powiedziałam mu o powyższych komentarzach hah :D
UsuńMożna dociec, jak poznałaś Bena? :)
OdpowiedzUsuńPrzyjechaliśmy w ten sam dzień i mieszkamy w jednym hostelu, chociaż on zostaje tu na dłużej.
UsuńJak to możliwe, że ktoś użył Twojej karty? To kredytowa?
UsuńA czy Ben też tyle podróżuje co Ty?
Ma kogoś? :P
Zwykła debetowa. W Stanach raczej nie wpisuje się PINu robiąc transakcje, więc nie było większego problemu z zapłaceniem nią. Tak, Ben też dużo podróżuje, miał okazję mieszkać na Taiwanie, a teraz planuje zostać w BA do końca sierpnia. Nie ma.
Usuńna pewno powrócisz do Patagoni .. ona poczeka .. .. zatrzymałem się w BA tylko na troszkę w drodze do Patagonii ( i to miasto dało mi niezwykły kontrast z Patagonią) i też miałem nieco mieszane uczucia kiedy chodziłem wszędzie pieszo choć miałem też i fajne doświadczenia szukając śladów Julio Cortazara i dotrałem na Plazoleta Julio Cortazar w dzielnicy Palermo .. myślę, że warto :^) .. pozdrowienia i szczęśliwej podróży
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia ! Proszę ,zdradź klimat tych fajnych i naturalnych kolorów :(
OdpowiedzUsuńPrzykro mi ze Buenos cię rozczarowało. Dla mnie byl to pierwszy przystanek i pierwszy raz poza Europą dlatego raczej mi się podobało choc nie tak bardzo ze chcialabym tam zamieszkac. Tobie udało się przynajmniej dotrzec do San Telmo;-) Po niedawnym pobycie na Islandii stwierdzilam ze najlepiej podrozowac do krajow o ktorych niewiele się wie i o ktorych się wcale nie marzy-wtedy napewno nas czyms pozytywnym zaskoczą!
OdpowiedzUsuńMyślę, że w takich miejscach można znaleźć czasami niezłe perełki:) A rozumiem, że Ben urodził się w Anglii?:)
OdpowiedzUsuńTak, to Anglik.
UsuńSzkoda ze nie dasz rady skoczyc do patagonii. Ja bylam w tamtym roku, z tym ze od strony chilijskiej. Widoki zapieraly dech w piersiach, chociaz i tak na niektore atrakcje zabraklo gotowki. Ja Ci polecam jeszcze kiedys tam odwiedzic Atacame. Moze przez to, ze oba miejsca odwiedzilam zaraz po sobie, zrobily na mnie ogromne wrazenie.
OdpowiedzUsuńAmeryka jest piekna, chociaz te ich kilkumilionowe miasta juz tak czarujace nie sa.
Natalia
Naprawdę zazdroszczę takiej wycieczki:)
OdpowiedzUsuńBEN:
OdpowiedzUsuńhttp://24.media.tumblr.com/5577dae6102aae5357782cdbc6b223f7/tumblr_mjrqtuTW0F1qf3mcqo1_400.gif
;) :D
Dobree:D Wybuchłam śmiechem, a potem mu pokazałam i w pierwszej chwili pomyślał, że to porównanie, ale szybko zorientował się, że jednak nie;)
UsuńUwielbiam takie targi pierdółek. Zawsze można wyszperać coś ciekawego!
OdpowiedzUsuń:D Ben robi furorę:)
OdpowiedzUsuńW jaki sposób przerabiasz zdjęcia w PS? ;-) Są cudne!
OdpowiedzUsuńNiestety nie dzielę się za bardzo tą informacją, chociaż przewiduję jakiegoś posta o PS.
UsuńUla, podawałaś kiedyś (nie pamiętam czy na blogu, czy na Twitterze czy na FB :) link do programów No Reservations - z tego co odgrzebuję w odmętach pamięci to był to link do zbioru wszystkich archwialnych odcinków. Czy mogłabyś w wolnej chwili podrzucić, jeśli masz zapisany gdzieś w "Ulibonych" :)?
OdpowiedzUsuńNie, to nie był link do zbioru archiwalnych odcinków, ale pewnie mówisz o tym poście: http://adamantwanderer.blogspot.com/2013/04/anthony-bourdain-parts-unknown.html
UsuńNiestety na stronie można było w całości obejrzeć chyba tylko jeden odcinek. Ja później ściągałam resztę.
Widzę, że Ben stał się obiektem westchnień tutejszych czytelniczek :D
OdpowiedzUsuńHah, podoba mi się nazwa sklepu z antykami "Lo tenía mi abuela".
Ula Ula Ula poratuj!!!
OdpowiedzUsuńSzukam jakiegoś bloga z fajnymi notkami o Budapeszcie! Może coś keidyś widziałaś... Forum tripadvisor itd mnie odstrasza, wolę czytać posty.
Niestety nie znam żadnego...
UsuńO, ja też wybieram się do Budapesztu i czytam bloga: przygodyoli.blogspot.com
UsuńOla mieszka od jakiegoś czasu tam. Można też poczytać wcześniejsze dotyczące np. Indii :)
Cudowne zdjecia ! Jesli planujesz zawitac ponownie w Peru pozniej to zapraszam do Limy :)
OdpowiedzUsuńNie wybieram się, ale dziękuję bardzo za zaproszenie! :)
UsuńDoskonale Cię rozumiem. Buenos ma urocze zakątki, ale te okropne szerokie ulice w centrum z pędzącymi na oślep samochodami mogą przyprawić o zawał. Obskurne wieżowce również nie dodają uroku. Ale mogę Ci z czystym sercem polecić dwa miejsca, które zapamiętałam z BA (a byłam tam 5 lat temu): autentyczną, bezpretensjonalną i bardzo obleganą pizzerię http://www.tripadvisor.in/Restaurant_Review-g312741-d816335-Reviews-El_Cuartito-Buenos_Aires_Capital_Federal_District.html oraz uroczą księgarnio-kawiarnię Libros Del Pasaje http://www.tripadvisor.co.uk/ShowUserReviews-g312741-d2419434-r121354758-Libros_del_Pasaje_Bar-Buenos_Aires_Capital_Federal_District.html
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńPatagonia na pewno by Cię nie zawiodła, bo tam jest obiektywnie :-) pięknie. Co do Buenos trochę przykro mi się czyta taką antyreklamę :-) zwłaszcza, że mi miasto się podobało. Targi z niekiczowatym rękodziełem, lody, mile kafejki, koncerty rockowe w parku... To moje wspomnienia :-) Udanej reszty pobytu!
OdpowiedzUsuńNie zniechęcam przed odwiedzeniem BA, ale takie są moje odczucia. Miasto zawiodło moje oczekiwania i nie jestem zachwycona, co nie znaczy, że nie ma tu miejsc, które by mi się nie podobały :)
UsuńBuenos Aires to miasto, które odwróciło się od morza. Polecam film "Medianeras" - piękny i uroczy, opowiada również o paradoksach tego miasta. BA rzeczywiście przytłacza. Polecam dzielnicę Palermo - tam jest miło i spokojnie.
OdpowiedzUsuńfajnie poczytać, że i Tobie spodobała się dzielnica Palermo .. po wielu godzinach piechotką po BA Palermo było tym czego szukałem ..na pewno moje ulubione miejsce w BA ... czułem tam klimat z Cortazara .. ciekawie napisałaś o tym 'odwórceniu się' od morza .. a właściwie od zatoki Rio de la Plata .. może po prostu bo woda nie zachwyca kolorem .. a Buenos ma zachwycać ;^) .. kiedy samolot do Ushuaia wzbijał się z krajowego lotniska Jorge Newbery i leciał przez chwilę nad Rio de la Plata pomyślałem z dreszczem, że to stamtąd w strasznych czasach Junty startowały samoloty, z których wyrzucano do oceanu 'desaparecidos' .. tragiczne karty z dziejów Argentyny i do końca nie rozliczone
UsuńMi też się podoba Palermo, ale nie wystarczyło, żeby pokochać miasto ;)
UsuńJeśli nie zakochałaś się w Buenos Aires, spodoba się Tobie Montevideo. A jeśli będziesz miała jeszcze trochę czasu, polecam wybrzeże urugwajskie - okolice Cabo Polonio i Punta del Diablo (ok. 4 godz. autobusem na północ od Montevideo). Tam jest raj!
OdpowiedzUsuńzdjęcia i tak fajne ;P
OdpowiedzUsuńUla, masz jakiś określone miejsce na naszej planecie, w którym chciałabyś kiedyś zamieszkać? Bardzo mnie to ciekawi :) Jeżeli uda Ci się odpowiedzieć konkretnie i jeżeli byłaś w tym miejscu, to czym Cię ono zauroczyło?
OdpowiedzUsuńNie mam takiego, o którym byłabym w stanie powiedzieć, że chcę tam zostać na zawsze, ale jest kilka takich, w których na pewno chciałabym pomieszkać przez jakiś czas. Wrócić do Kalifornii czy Nowego Jorku. Australia też jest na liście. A poza tym kilka innych krajów, choć raczej na krócej.
Usuńprzeczytałam kilka postów pod rząd i komentarzy pod nimi i nie mogę się nadziwić, ile to ludzie próbują odebrać szczęścia człowiekowi. czepiają się o jakieś drobne szczegóły, krytykują, mimo że sami nie zrobiliby czegoś lepiej. nie bierz do siebie złych słów i nie traktuj poważnie ludzi, którzy na każdym blogu próbują się do czegoś przyczepić, bo zazwyczaj sami chcieliby prowadzić takie życie, albo żeby chociaż cokolwiek się w nim działo. życzę dużo siły i dalszej odwagi, uwielbiam cię czytać, a przede wszystkim oglądać twoje zdjęcia (kocham te jedzeniowe)
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiem o co chodzi, bo żadnego czepialstwa czy krytyki ostatnio tu nie zauważyłam, ale może przeglądałaś jakieś wybrane posty.
UsuńDziękuję za życzenia i pozdrawiam!
Rozumiem Cię doskonale. Doświadczyłam tego raz w życiu, miałam podobne odczucia. Intuicja mi podpowiadała,że nie będę TAM się czuła najlepiej. I miałam rację. Nie dlatego,że sobie coś wmówiłam,po prostu nie czułam tego sercem. Każdy z góry wie po kilku przetartych szlakach co go podnieca,co go rajcuje a co frustruje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA Puerto Madero? Naprawdę fajnie zregenerowali tę część miasta. I pierwsza rzecz, na którą można tam zwrócić uwagę, to cisza. Miasta się lubi albo nie, ale ciężko mi uwierzyć, że San Telmo ze swoją secesyjną architekturą może się nie podobać:).
OdpowiedzUsuńSan Telmo jest spoko, z kolei Puerto Madero jest takie nietutejsze... sterylne i bezduszne. Jakby ktoś starał się stworzyć jakąś nowoczesną niemiecką dzielnicę w Ameryce Pd.
Usuń