19 paź 2009

Ocean Beach.

Na okres wolnego Sarah przygarnęła mnie do siebie;).
Weekend minął bardzo szybko pewnie dlatego, że za dnia się obijałyśmy, a dopiero wieczorami coś się zaczynało dziać. Nie zawsze miałam ze sobą aparat, więc zdjęć z indyjskiej restauracji i wyjścia do klubu nie będzie.
Niedziela niespodziewanie okazała się zakupowym strzałem w dziesiątkę, bo kupiłam dwie rzeczy które od dawno chciałam. Prawdziwą spódniczkę tutu o niewyobrażalnych rozmiarach oraz jesienne buty.
Jak na razie to mogę powiedzieć, że  zdecydowanie nie zamieniłabym tych wolnych dni na tydzień pracujący i 200$.
Aż żałuję, że nie mogę sobie częściej robić takich przerw, a na cały rok mam tylko dwa tygodnie (płatnego) urlopu...


Usmażyłam pancakes na śniadanie.


Popołudnie na plaży, w San Francisco.


Dziewczyna ze słuchawkami w uszach tańczyła na brzegu modern jazz.



Namówiłam dziewczyny na stworzenie kilku gifów;).

Zabawnie było;).


Mini piknik.



Jazda cabrio w słoneczny dzień sprawia naprawdę dużo frajdy:).




Here are some pictures from this weekend. I went with my friends to the Ocean Beach in San Francisco.

21 komentarzy:

  1. Ula - uwielbiam Twój blog!! i z niecierpliwością czekam na nowe wpisy ( oby było ich jeszcze wiecej i więcej )
    zazdroszczę Ci na maksa tej wyprawy... żałuję ze nie byłam na tyle odważna, by tak jak Ty poleciec w świat :( no ale Twój blog mi to rekompensuj!
    dziękuje!

    e.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecudowny żakiet :) podobny widziałam w bershce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... Bardzo amerykańsko.
    Świetne zdjęcia i oczywiście w dalszym ciągu zazdroszczę wyjazdu ;D

    www.megwearsviolet.blogspot.com

    pozdrawiam
    meg

    OdpowiedzUsuń
  4. widać, że świetnie się tam bawisz. korzystaj z wolnych dni ile możesz (:

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam odwiedzać Twój blog;)

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na zdjecia w spódnicy :) A narazie zachwycam się gifami i Twoim staaałym uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ach świetny blog ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. pokaż co kupiłaś!

    OdpowiedzUsuń
  9. skoro tylko dwa tyg to korzystaj ile wlzezie

    OdpowiedzUsuń
  10. Ulka, jak Ty wykobieciałaś i w ogóle!
    Pamiętaj, że jakby Ci się tam krzywda jaka dziać miała to do cioci Kasi jak w ogień, tak? :***
    Bo że świetny blog i Cię kocham to oczywiste, tak? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ehh zazdroszcze ci tej plaży, piekna, szeroka, u mnie nad Bałtykiem o tej porze roku wąziutka i jeszcze zniszczona sztormami. Bardzo lubię twój blog, masz świetne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  12. A jak tam nowa rodzinka??

    Pozdrowienia dla Was dziewczyny!! I jak już wrócicie to będzie się trzeba we trzy spotkać ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem zachwycona Twoim blogiem ; ))

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale masz świetne leginsy;o! Bardzo ladnie w tym San Francisco.
    Zachwyca mnie to zdjęcie z dziewczyną tańczącą na brzegu;)

    OdpowiedzUsuń
  15. piękne zdjęcia :)
    fajne leginsy i super marynarka :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ula, mogłabyś podać tu , albo na twoim drugim blogu przepis na takie amerykańskie pancakes? ;> Była bym bardzo bardzo wdzięczna!
    O.

    OdpowiedzUsuń
  17. e.-> To bardzo miłe, dziękuję i pamiętaj, że nigdy nie jest za późno!:)

    Anonimowy 1-> Dzięki!

    Anonimowy 2-> Pokażę, ale innym razem;).

    Kićka-> Dobrze ciociu i wcale nie wykobiecałam;))).

    hasita86-> Jeszcze nie wiem, przeprowadzam się w piątek. Pewnie, będziemy musiały się spotkać w trójkę;).

    O. -> Te pancakes robiłam z gotowego mixu, ale postaram się niedługo podać przepis.

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja jutro też pojadę sobie na plażę tyle, że w Polsce:P

    OdpowiedzUsuń
  19. Przecudowne jest to zdjęcie z dziewczyną tańczącą modern jazz.. :) A tak poza tym to napiszę juz których raz z rzędu, że zazdroszczę :) powodzenia u nowej rodziny :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jej - ja naprawdę znam tego bloga od 24 godzin i mogę szczerze powiedzieć, że Cię podziwiam!
    Trafiłam tutaj przypadkiem, buszując wśród szafiarskich blogów, ale u Ciebie znalazłam o wiele więcej - właściwie wszystko co kocham - niekończące się podróże, modę, kuchnię i szczerą radość z życia!
    Przeczytałam dwa wpisy, po czym siedziałam pół wieczoru wpatrzona w komputer, przeglądając Twój blog strona po stronie, od samego początku, przez Bułgarię, Barcelonę, po Frisco.

    I czytając pomyślałam sobie 'Boże, chciałabym, żeby kiedyś moje życie wyglądało tak jak tej dziewczyny!'. Obawiam się, że mam za mało odwagi, ale kto wie, może dzięki tym wesołym zdjęciom i kultowym naleśnikom znajdę trochę samozaparcia.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis!
    :)

    OdpowiedzUsuń