Niedzielny lunch z dziewczynami, w popularnym w Mission District lokalu "Boogaloos".
Byłam tam po raz pierwszy, ale wrócę na pewno.
W weekendy jest tam tyle ludzi, że przed wejściem wisi lista oczekujących. Trzeba się na nią wpisać, jeśli nie ma akurat wolnego stolika.
A oto co zamówiłyśmy: grillowana polenta z salsą ranchero i sałatką z czerwonej kapusty.
Sałatka owocowa.
Qesadilla z oliwkami, świeżą salsą, guacamole, sałatą, podawane z czarną fasolą, kwaśną śmietaną i sałatką z czerwonej kapusty.
Grillowane plantanowe ciasto, podane na czarnej fasoli, z tamaryndową kwaśną śmietaną.
Ktoś za oknem jadł jagodowe pancakes, na które musimy wybrać się następnym razem!;)
Boogaloos na rogu 22nd i Valencii, w Mission.
Przewspaniale :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że jak wrócisz to spotkam Cię na ulicy całkiem przypadkiem i wtedy to już Cię z rąk nie wypuszczę ;D Będziesz zmuszona mi o wszystkim tym opowiedzieć! ;)
Pozdrawiam żaranka^^ ;p
Uwaga, robię złe pierwsze wrażenie. W nawet kilka pierwszych!;)
OdpowiedzUsuńW każdym razie dzięki;).
Ale zyskujesz po dluzszym poznaniu ;)
OdpowiedzUsuńSaidka
Nie klam!nie robisz zlego pierwszego wrazenia..to samo ostatnio sobie myslalam,to by byla praca!uwielbiam zdjecie nr 1;-)
OdpowiedzUsuńCzemu wchodzę na Twojego bloga w momencie jak jestem cholernie głodna wrrrrrrrrrrr!!
OdpowiedzUsuńhheh a plantanowe ciasto skojarzyło mi się ze zmywaczkiem do naczyń... polanym jakimś cifem.. ;) Ja też się łapie na jagodowe pancakes ;) ale u Ciebie słonecznie...ehhh ;)
OdpowiedzUsuńmatko, z czego jest to plantanowe i tamaryndowy? i i tak bym to zjadla, ale dlaczego do ciasta jest czarna fasola?;)
OdpowiedzUsuńMniam!
OdpowiedzUsuńCo masz zamiar studiować po powrocie do Polski ?
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, pozdrawiam !:))
ale pyszności...a ja taka głodna!
OdpowiedzUsuńta sałatka owocowa zrobiła mi smaka, muszę nacieszyć się sokiem pomarańczowym - nic innego mi nie pozostaje:P
OdpowiedzUsuńP.S. Pomyślałam dziś o Tobie, bo leciał na TVKultura film "Zgadnij kto przyjdzie na obiad" nakręcony właśnie w SF!
gosia-> Zazwyczaj robię, uwierz mi. Ostatnio 80% ludzi których poznaje mówi o mnie "spokojna, cicha, nudna, outsiderka" ;D. Zresztą sama czuję, że taka jestem.
OdpowiedzUsuńcharlotte-> z plantanów, które są odmianą bananów bardziej nadających się do gotowania.
A podane na czarnej fasoli, bo pasuje, no i to tak w klimacie Ameryki Południowej;).
Anonimowy-> Nie chcę niczego, ale wygląda na to, że muszę filologię angielską.
Anija-> Miło:). Ja tego filmu nie widziałam;).
robię się głodna jak wchodzę na Twojego bloga!:) 3 danie wygląda super tak jak i pancakes!:)
OdpowiedzUsuńno tak tylko Ula może robić zdjęcia z przyczjki naleśnikom..:)
OdpowiedzUsuńwidzisz tym razem się nie przygotowałam z kanapeczkami i mam za swoje, lodówko here i come!
:)
Wszystko smakowicie wygląda;p
OdpowiedzUsuńJa też robię zazwyczaj zle pierwsze wrażenie;D
Powoli uzależniam się od twojego bloga.Wpadam tu codziennie i całego już przeczytałam jest naprawdę baaaaardzo fajny (; Pozdrawiam ; *
OdpowiedzUsuńa, wiec tak wyglada slonce. juz prawie zapomnialam, chociaz dzisiaj w warszawie pojawilo sie na sekunde przed zachodem i byly piekne amarantowe chmury.
OdpowiedzUsuńuwielbiam Twoje zdjecia! wzbudzaja we mnie ogromna chec wyrwania sie na chwile gdzies, gdziekolwiek, byleby sie wyrwac.
Mniam, mniam....
OdpowiedzUsuńPrzeglądając twojego bloga człowiek odpływa, potem wyłącza i z hukiem wraca do rzeczywistości. W międzyczasie prawie oślini klawiaturę :)
OdpowiedzUsuń