Jest tam port i zatoka, więc zazwyczaj jest cieplej i słoneczniej niż w otaczających ją miejscowościach.
Przy oceanie jest wiele restauracji specjalizujących się w daniach rybnych i owocach morza a w ciągu tygodnia rybacy sprzedają świeże ryby i owoce morza w porcie. Cudownie!
El Granada ma kilka niewielkich plaż i jest popularnym miejscem dla początkujących surferów, więc pewnie i ja tam zacznę;).
Podobnie jak na Lazurowym Wybrzeżu.I co,surfowałaś tam? ^^
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUla - surfer, ciekawe kiedy zaczniesz jodłować :D Jak najbardziej pozytywnie !
OdpowiedzUsuńJak ślicznie! ;))
OdpowiedzUsuńale piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńpiękne... ;)
OdpowiedzUsuńzdjęcia mówią same za siebie, teraz czekam tylko na jakieś z deską :))
OdpowiedzUsuńrozmarzyłam się...
OdpowiedzUsuńzazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci, zawsze chcialam leciec do USA ;)
OdpowiedzUsuńahhhh i'm jealous! wish i could be there too :)
OdpowiedzUsuńnice photos!
Cześć. ;)
OdpowiedzUsuńmam do Ciebie prośbę.
wiem, że dużo osób wchodzi na Twojego bloga i w związku z tym chciałam się zapytać czy mogłabyś mi pomóc i wkleić tego linka: http://www.volumesensation.pl/h/c671ae563699f3024c23391b3e586c57 u siebie z prośbą o głos. Bardzo mi pomożesz. ;) a ja będę Ci bardzo wdzięczna.
Jeśli nie to przepraszam. ;]
Pozdrawiam,
Kaśka.
Fajnie tam:)
OdpowiedzUsuńCzekam na foty z nauki surfingu!
Patrząc na przedostatnie zdjęcie odruchowo zmrużyłam oczy :)
OdpowiedzUsuńOgladajac te zdjecia tylko podsyca maja chec wyjazdu do LA... Po prostu piekne
OdpowiedzUsuń