Quinoa do dzisiaj kojarzy mi się z "czasami nowojorskimi", a dokładnie z
ulubioną częścią supermarketu Whole Foods, działem jedzenia na wynos,
które nie odbiegło niczym od dobrej restauracji. Zazwyczaj zagłądałam do
WF na Union Square lub Lincoln Square i jeżeli nie przerażała mnie
długość kolejki, wychodziłam stamtąd z pudełkiem wypełnionym deserami
lub sałatkami. Przy ładnej pogodzie pochłaniałam je na placu Union
Square, albo z Lincoln Square spacerowałam do Central Parku i
konsumowałam lunch/deser na ławeczce. W pudełku sałatkowym zawsze miałam
jakąś z quinoą, w przeróżnych kombinacjach, ale zawsze smakowitych.
Niedawno dowiedziałam się (przez Basię),
że quiona po polsku to komosa ryżowa, choć kasza nie ma z ryżem nic
wspólnego. Póki co, chyba więcej ludzi rozpoznałoby ją jako quinoę niż komosę, ale mam nadzieję, że wkrótce nazwa przyjmie się na dobre.
Kasza nie jest żadną nowością, pochodzi z peruwiańskich Andów, kilka
tysięcy lat temu składała się na podstawowy pokarm Inków, a do dzisiaj
żywią się nią Indianie.
Od kilku lat komosa robi jednak furorę w Stanach i Europie,
niekoniecznie na kontynencie z którego pochodzi. Sama z ciekawości
rozglądałam się za nią w Brazylii i owszem, znalazłam,
ale w sklepie z organicznym jedzeniem, dużo droższą niż w Anglii. Co
więcej, w Peru i Boliwii, gdzie jest uprawiana, spożywa jej się teraz
znacznie mniej. Zainteresowanie zachodniego świata jest tak ogromne, że
od 2006 cena tej kaszy wzrosła trzykrotnie.
Tajemnica tkwi przede wszystkim we wspianiałych wartościach odżywczych.
Quinoa jest bogata w białko, żelazo, magnez, wapno, błonnik. W doskonały
sposób zastępuje makaron czy ryż, więc jest miłą alternatywą dla
popularnych węglowodanów. Jedzona może być w różnej postaci, ja podaję przepis na sałatkę.
Składniki (dla dwóch osób):
1/2 szklanki kaszy quinoa (na 1 szklankę wody) - jeżeli nie znajdziecie w
sklepach stacjonarnych, dostępna jest też w internecie (przykłady z
Allego tutaj i tu)
1 ząbek posiekanego czosnku
5 średnich pieczarek pokrojonych w plasteki
1/2 szklanki soi edamame (świeżej lub mrożonej) - ciężka do dostania w Polsce, można pominąć lub zastąpić groszkiem
1/2 drobno pokrojonej czerwonej cebuli
100g pomidorków koktailowych (przekrojonych na pół)
garść mieszanki sałat lub świeżych liści szpinaku
3 łyżki sosu sojowego
1 łyżka oliwy z oliwek
pieprz, sól
Przygotowanie:
W niewielkim garnku zagotować 1 szklankę wody, posolić, dodać quinoę,
przykryć garnek pokrywką (lub jego większą część, jeśli kipi) i gotować
kaszę przez ok 15-20min, aż napęcznieje i pochłonie całą wodę. Na kilka
minut odstawić na bok razem z przykrywką, żeby do siebie doszła.
Na patelni rozgrzać oliwę z oliwek i delikatnie podsmażyć czosnek. Dodać
pieczarki smażyć tak długo, aż z patelni wyparuje woda. Dodać edamame
(lub groszek), 2 łyżki sosu sojowego i smażyć jeszcze przez 2-3 minuty.
Odstawić do wystygnięcia.
W misce umieścić cebulę, pomidorki, ostudzoną kaszę oraz pieczarki z
edamame. Popieprzyć, dodać łyżkę sosu sojowego, dobrej jakości oliwy z
oliwek, wymieszać całość, a na koniec jeszcze raz z sałatą/szpinakiem.
Sałatka jest świetną propozycją na lunch, kolację, może być też dodatkiem do mięsa, drobiu lub ryb w daniach głównych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz