20 maj 2011

Corner Deli.

Od początku wiedziałyśmy, że pobyt Bzu, będzie opierał się na wspólnym próbowaniu nowojorskiego jedzenia. To, co było do spróbowania miałam zapisane w iPhonie i regularnie skreślałyśmy pozycje z listy. Przez dwa tygodnie nie było dnia, żebyśmy nie zjadły czegoś poza domem. Czasami był to jedynie lunch, deser, częściej żywiłyśmy się na mieście cały dzień, zdarzało się też kończyć noc drinkami. Efekt był taki, że prawie dwie pensje 'przejadłam' i przez kilka dni miałam wyrzuty sumienia, ale minęły. Ostatnio rzadko jadałam poza domem, a dzielenie posiłków z bliską osobą, która szczerze docenia to co je, sprawia mi mnóstwo przyjemności.


Corner Deli to wyróżniające się miejsce... Znajduje się przy dziwnym układzie ulic, rzuca się w oczy, a przy tym jest stare i klimatyczne

Zamówiłyśmy piwo i tacos , ale nie były tak dobre jak pierwsze, które razem zjadłyśmy.

Zapamiętam ten wieczór na długo. Nie wydarzyło się nic szczególnego, jedzenie nie było zachwycające, ale to siedzenie na zewnątrz w przyjemną noc i Nowy Jork nocą...achh...

Po przejścu na drugą stronę ulicy opiszczał nas szczur i było śmiesznie;).

Stamtąd blisko było do Cafe Habana, o której pisałam kilka postów wcześniej. Znajomy barman rozpoznał nas, ale nie miałyśmy okazji pogadać z nim, bo posadzono nas przy stoliku.


Zamówiłyśmy drinki i flan kokosowy na deser.

W czwartek rano pojechałyśmy do Dumbo na Brooklynie. Przed Wami budynek, który pokazują w "Gossip Girl" jako mieszkanie Dana.
Szybko się stamtąd zmyłyśmy, bo było jakoś nieznośnie... Remonty, hałasy, za ciepło, bez energii...

Pojechałyśmy do Whole Foods przy Central Parku, z zamiarem zjedzenia śniadania/lunchu na łonie natury. Kasia nawet wybrała trawnik, ale był akurat podlewany i skończyłyśmy na ławce.

Cudowna mieszanka sałatek... Nie uda mi się wymienić wszystkiego, ale była tu m.in rukola, wakame, szparagi, tabouleh, edamame, tofu, ciecierzyca, bakłażan łosoś. Lepszego zestawu w Whole Foods jeszcze nie jadłam.

Woda kokosowa z grejpfrutem i żurawiną. Eksperymenty z napojami, nie sprawdzają się tak dobrze jak z jedzeniem i zazwyczaj rozczarowuję się.

Jazz na żywo, tuż obok nas.

Deserem był francuski tost obtoczony w granoli, polany syropem i posypany migdałami, orzechami pekan i migdałami.

Bzu dodała wreszcie pierwszego posta z pobytu w NY.

22 komentarze:

  1. Aaa zazdroszczę tych sałatek..ciekawe, czy w PL można znaleźć gdzieś podobne.. Może ktoś spotkał? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem czy do konca podobne, ale smakowite znajdziesz w Chimerze w Krakowie;)

    Pokrzepilas mnie Ulka mowiac, ze z Bzu poznalyscie sie przez Internet:) Jakos tak milo, ze taka przyjazn zrodzila sie wlasnie przez lacze! Ah jestescie idealne z ta miloscia do podrozowania i jedzenia! Nic tylko wcisnac sie Bzu do torby nastepnym razem;-)
    Swoja droga w Krk tez jest bardzo klimatyczny bar o nazwie Habana

    <3
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  3. Mniam, zawsze po skończonym poście czuję ssanie w żołądku, ale nie mam takich pyszności :P

    OdpowiedzUsuń
  4. W jaki sposób zgrywasz piosenki na iphona?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlatego, że jedzonko jest najważniejsze! I również w ten sposób trzeba poznawać nowe miejsca, bo same widoki nie dostarczą wszystkiego czego łaknie głodny nowych rzeczy i świata organizm. :)
    Ten tost, mimo iż nie przepadam za bakaliami wygląda smakowicie. Czuję, ze chyba przytyłabym tam z drugą tonę. Haha. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Nie uda mi się wymienić wszystkiego, ale była tu m.in rukola, wakame, szparagi, tabouleh, edamame, tofu, ciecierzyca, bakłażan łosoś. "
    nie jadłam żadnej rzeczy z tych, które wymieniłaś, więc nawet nie mogę się domyślać jak niesamowicie musiała smakować ta sałatka!
    zazdroszczę, że masz dostep do takiego jedzenia, ja u siebie nie mogłam znaleźć nawet ananasa.

    OdpowiedzUsuń
  7. przez interenet poznałaś bzu? :D ale super! ale to już chyba dawno, nie? bo byłyście razem chyba w grecji, z tego co kojarzę :)
    jedzenie wygląda smakowicie, szkoda, ze u mnie nie mozna kupic tego typu rzeczy :P

    OdpowiedzUsuń
  8. ach jakie to piękne, ach jakie to pyszne wszystko:D

    OdpowiedzUsuń
  9. to jak to bylo jak sie poznalyscie z Bzu, opowiedz ta historie prosze

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy z 22:44-> Przez iTunes na laptopie.

    Anonimowy z 3:13-> Powinnam wspomnieć o tym w poście, więc postaram się w kolejnym;).

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj zaciekawiłaś mnie z tym szczurem. Często można je spotkać na ulicach (ogólnie w NY)?
    Dagmara

    OdpowiedzUsuń
  12. we wholefoods jest zawsze pelno ludzi i kolejka :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy mogłabyś polecić mi jakąś lustrzankę dla początkujących? Mam zamiar kupić ja na allegro w jakiejś niskiej cenie ;) Dopiero zaczynam przygodę z fotografią i nie oczekuję na jakieś zniewalające efekty ale chciałabym, żeby zdjęcia miały podobną jakość do tych, które ty robisz :)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja jestem strasznie ciekawa jak po kolei zorganizowałaś sobie życie:) Strasznie mi się podoba, widzę nawet sporą dawkę podobieństw z moim dotychczasowym, a ponieważ jestem na etapie wymyślania jak moje dalsze ma wyglądać, chętnie posłucham Twojej historii:) Da radę?;) Julka

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam tego bloga, zawsze tak przyjemnie się czyta, poza tym, wprowadzasz nas w swój świat poprzez relacje z podróży, dajesz okazję poznać inną kulturę, obyczaje, jedzenie.
    Zdjęcia też są świetne!

    OdpowiedzUsuń
  16. Dagmara-> Na ulicach rzadko, ale na stacjach metra (na torach) często. Od zawsze krąży taki żart, że w Nowym Jorku jest więcej szczurów niż ludzi;)).

    sheep-> Tutaj też są długie kolejki, ale są podzielone na kolory i numery, dużo kas, więc w długiej kolejce czekam często krócej niż kiedy w polskim supermarkecie stoją przede mną dwie osoby;). Poza tym słyszałam, że WF w UK jest drogi, tutaj ceny nie różnią się dużo od przeciętnego sklepu.

    Ola-> Polecam Canona 400d, 450d. Najlepiej używanego, a do tego obiektyw Canon 50mm f/1.8 i będziesz mieć sprzęt prawie jak mój:).

    Anonimowy z 12:53-> Co masz dokładnie na myśli mówiąc "po kolei zorganizowałaś sobie życie"?
    Tutaj przeczytasz może odpowiedź na swoje pytanie, ale nie jestem pewna czy o to chodzi: http://adamantwanderer.blogspot.com/p/o-mnie.html

    OdpowiedzUsuń
  17. słchaj, ja tylko z takim pytaniem, czy zdjęcia umieszczone w tej notce http://adamantwanderer.blogspot.com/search/label/longboarding nie były przypadkiem robione w Zielonej Górze ? Wybacz mi docieklikowść, mieszkam tam i jakoś miejsce uwiecznione na zdjęciach wydało mi się znajome.Tak etc. to Świetne zdjęcia, z notki na notkęcoraz lepsz.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurde, wybacz mi te literówki w moim komentarzu, klawiatura zwariowała. Dobrze myślałam, to faktycznie zg, przeczytałam to twoje info o tobie i zauważyłam. Miło, że ktoś tak ciekawy jak ty pochodzi z mojego miasta ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Anonimowy z 21:22-> Nie zwracam uwagi na literówki;). Tak jak wyczytałaś- Zielona Góra to też moje miasto i dziękuję za miłe słowa!:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Swietny post jak zwykle i zdjecia pysznego jedzenia. Najbardziej zaciekawil mnie ten flan kokosowy, to musialo byc pyszne.
    Te "swieczniki" na zdjeciu 1-3 zawsze kojarza mi sie ze zniczami, nie wiem dlaczego. A do tej pory myslalam,ze to tylko tutaj( w Holandii ) sa takie popularne na stolikach kawiarni lub restauracji.
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  21. http://farm4.static.flickr.com/3474/5746813890_96e0a02406_z.jpg to zdjęcie jest takie klimatyczne, juz widze jak pojawia sie na tumblr itp. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam twojego bloga!
    Chyba już wszystkie potrawy wypróbowałaś patrzę. :)

    OdpowiedzUsuń