26 maj 2011

The Jane Hotel.

Kiedy Bzu poszła w piątkowe popołudnie pożegnać się z Nowym Jorkiem, po powrocie rzuciła mi się w ramiona i oświadczyła, że jej lot został odwołany i leci w poniedziałek.
Tego dnia, ja sama odkryłam coś, co wprawiło mnie w świetny humor, chociaż akurat dzisiaj okazało się, że powodów do radości nie było, bo popełniono błąd (wyjaśnię niedługo) ;).
Piątek 13stego okazał się więc dla nas strasznie pozytywny, po pracy spakowałyśmy zestaw fotografa i poszłyśmy na dach naszego wieżowca...



To był jeden z najfajniejszych zachodów słońca w moim życiu. Nie dość, że z widokiem na Manhattan, to obok mnie była Bzu, słuchałyśmy dobrej muzyki i byłyśmy w fantastycznych humorach. Nasze szczęście popijałyśmy Żubrówką z sokiem jabłkowym;).

Nie mogłyśmy nie wykorzystać tego nastroju i piątkowa noc musiała zakończyć się wyjściem z domu. Sukienka Bzu- Topshop.

Musiałam się więc nieźle nawykrzywiać, żeby wyjść na zdjęciu w miarę proporcjonalnie, każda normalna poza się nie sprawdzała. Sukienkę kupiłam  jeszcze w San Francisco, a buty niedawno w Urban Outfitters.

Pojechałyśmy do Meatpacking District.

Za cel wybrałyśmy The Jane Hotel. To nie tylko hotel ale też bar/klub.

Hotel otworzono w 1908 dla marynarzy, a 4 lata później ulokowano tutaj również rozbitków z Titanica!

Kojarzycie z filmów korytarze tak wąskie, że można oprzeć się plecami o ścianę a nogami oprzeć o drugą? Podobno tutaj nadal tak jest, ale pokoje już nie są tak klaustrofobiczne jak kiedyś.

Wystrój był zachwycający.


Świetny klimat.

Napiłyśmy się czegoś, pogadałyśmy, później chciałyśmy wybrać się gdzieś indziej, ale w drodze zachciało nam się spać i wróciłyśmy do domu.


34 komentarze:

  1. Ula,wieklkie dzieki za linka:-) Jestescie swietne, a wszyscy anonimowi krytykanci podejrzewam, ze po prostu nie rozumieja wysublimowanego poczucia humoru :-)

    Kiecka super, ale mi buty do niej nie pasuja.
    Nie jestem fanka laczenia delikatnych sukienek z ciezkimi ''buciorami'':-P

    OdpowiedzUsuń
  2. ja właśnie jestem fanką takich połączeń - wyglądasz świetnie! powinnaś częściej się tak ubierać i znaleźć sobie jakieś towarzystwo do wieczornych wypadów na miasto;)

    pozdrowienia z Trójmiasta,

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooooo sliczny wpis, wzruszający!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo przyjemnie :)
    Wyobrażam sobie wasze miny gdy dowiedziałyście się, że możecie spędzić jeszcze kilka wspólnych chwil :)

    pozdrawiam
    meg

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja podejrzewam o co Ci chodziło z tą dobrą wiadomością, która później okazała się błędem - czyżby o to że zapisano Cię na drugi rok studiów zamiast na pierwszy? :)

    /Emeraldeyes

    OdpowiedzUsuń
  6. czytałam ostatnio o tym hotelu w książce od angielskiego :D wyglądałaś cudownie!!

    OdpowiedzUsuń
  7. sukienka bajeczna <3
    i czekolada na poprawę humoru ;)
    http://jmankowski.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ula jak ja Ci zazdroszczę tej Rihanny i Gagi w jednym !!
    EH;(
    Narazie moge pomarzyć...W NY dużo jest koncertów takich za darmo? :)

    P.S. Jak nie zdasz relacji z koncertu to przestane Cie czytać ...
    Żart oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Emeraldeyes-> Tak, ale chyba sprawdziłaś historię twittera, skoro połączyłaś te fakty, co?:)

    Anonimowy z 21:56-> O tym hotelu w książce od angielskiego?? Super!:)

    Magda-> Nie zazdrość, bo może ich nawet nie zobaczę. Koncert zaczyna się o 7am, a jestem pewna, że zbikowani fani będą tam już koczować od środka nocy;).
    Jasne, że nie ma dużo darmowych koncertów TAKICH gwiazd, ale ogólnie, to zawsze da się coś robić za darmo i latem szczególnie dużo się tu dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu nie malujesz oczu ? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy z 22:56-> Chodzi Ci o zdjęcie z poprzedniego posta? Na codzień prawie się nie maluję, a wieczorami czasami maluję rzęsy, powieki i robię kreskę na oku, ale moje powieki są praktycznie niewidczone, rzęsami też nie mogę się pochwalić.
    I tak w ogóle, to rzadko kiedy mam ochotę wyglądać ładnie, a z braku okazji szkoda mi cokolwiek nakładać na oczy, bo utrudnia to życie.

    OdpowiedzUsuń
  12. pięknie wyglądasz:))jesteś bardzo sympatyczna ,a do tego bardzo ładna(nie wiem dlaczego mówisz ,że masz nie zgrabną sylwetkę , szczupło wyglądasz)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ulu :) pisalam do ciebie pod poprzednim postam :) prosze o odpowiedz :)
    Chociaz by i te krotkie "nie";p to bym nie jezdzila specjalnie hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  14. a ten komantarz wyzej :) to moj

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  15. Dominika-> Przepraszam! Napisałam Ci w ostatnim mailu mój numer telefonu, a ten który podałaś w poprzednim poście nie działa, jest za krótki. Czy możesz sprawdzić ostatniego maila, którego Ci wysłałam i zadzwonić do mnie?

    OdpowiedzUsuń
  16. a ja nie dostałam maila z linkiem,bu :(
    Ula ,wylecz się proszę z tego najeżdżania na siebie - spodziewałam się kluski na zdjęciu po Twoich wcześniejszych komentarzach,a zobaczyłam laskę.Wyglądasz OK! Masz b. zgrabne nogi - zazdroszczę ,bo nie posiadam.
    Fajna miejscówa :P
    pozdr

    OdpowiedzUsuń
  17. Ula, to ja tez poprosze o link (chociaz nie bardzo wiem o co chodzi;-) ...

    OdpowiedzUsuń
  18. O wow zgadłam :D Słowo daje że nie sprawdzałam!! :D Po prostu zapadło mi to w pamięć, przez to że sama jestem na II roku studiów i pomyślałam wtedy, gdy to przeczytałam na tweeterze, że zazdroszczę, że nie będziesz musiała się męczyć na I tak jak ja :P

    /Emeraldeyes

    OdpowiedzUsuń
  19. Uwielbiam Twojego bloga:) Jest naprawde swietny!

    OdpowiedzUsuń
  20. Uluś, dziękuję bardzo za filmik
    napisałam maila z podziękowaniem, ale nie wiem, czy doszedł bo mi wczoraj padł net...
    filmik PRZEGENIALNY, a Wy dziewczyny NIESAMOWITE jesteście!!!
    tak trzymać ;)))
    Just-a

    a co do zdjęć powyżej: ślicznie wyglądacie
    zgrabniutkie-szczuplutkie-ładniutkie
    i gdzie niby te kilogramy??? hehe

    OdpowiedzUsuń
  21. Tę twoją sukienkę i buty zdarłabym z Ciebie bez zastanowienia:D Ja właśnie też się drapie po głowie i się zastanawiam o czyich Ty kilogramach wspominasz?;p

    OdpowiedzUsuń
  22. Just-a i Adriana-> Dlatego właśnie napisałam wyżej, że musiałam się nieźle nawyginać, żeby te kilogramy ukryć i wyszłam tu szczuplej niż gdybym stanęła prosto albo bokiem. Gdybym chciała, to mogłabym dodać zdjęcie, na którym wyglądałabym na 65kg:).

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej:) właśnie czytając relację z pobytu Bzu zastanawiałam się skąd się znacie. Od razu czuć z tego co piszecie, że dobrze czujecie sie w swoim towarzystwie;) A teraz doczytałam , że poznałyście się przez Internet- fajnie... też bym chciała kiedyś znaleźć taką "bratnią duszę"/przyjaciółkę.
    Bardzo dobrze czyta mi się Twojego bloga - trochę o jedzeniu, trochę o zwiedzaniu - to lubię!! Życzę wspaniałych chwil za granicą i aby Twoje marzenia się spełniły:)
    Pzdr Madzia

    OdpowiedzUsuń
  24. Sama miałam dziś pisać posta na temat tego miejsca, wchodzę na Twojego bloga i takie super zaskoczenie!
    śliczne masz buty i kieckę i nie narzekaj, jesteś naprawde ładna, wierz mi! :D
    i zazdroszczę dachu, hahah :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Ula, mam do Ciebie pytanie. Co poleciłabyś do spróbowania z Starbuck? Jakieś Twoje ulubione kawy, napoje itp? Będę wdzięczna za odpowiedź.
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  26. Szkoda, że w Polsce nie ma dużo rzeczy do robienia za darmo, a już na pewno nie w moim mieście :( Ulu droga, a dlaczego długi weekend? :)

    OdpowiedzUsuń
  27. wstaw to zdjęcie na którym wyglądasz na 65kg,uważam ,że jesteś uroczą dziewczyną i na prawdę zgrabną ,nie wiem dlaczego oceniasz się tak krytycznie

    OdpowiedzUsuń
  28. wystrój naprawdę świetny. Ciekawią mnie ceny w tym miejscu, mogłabyś podać jakąś przykładową za coś do picia? Wygląda na drogie. W poprzednim poście i w innych też, wspominasz, że jakieś miejsce jest "turystyczne" bo opisane w przewodniku i że nie lubisz tego, ale przecież sama jesteś turystką, idziesz do jakiegoś miejsca, bo wyczytałaś na yelp,że warto, a że restauracja jest dobra, to nie dziwne, że ściąga ludzi. Beata

    OdpowiedzUsuń
  29. Hej Ulu, ja tak nie na temat bardzo: http://adamantwanderer.blogspot.com/2009/07/longboarding-my-new-love.html#comments mogłabyś mi powiedzieć, jak brzmi tytuł piosenki z tego filmiku? Kurczę, tak mi się zachciało longboardingu, że zaraz pęknę :D

    Pozdrowienia, Klara


    PS Zgadzam się z komentarzami do figury! Myślę, że oceniasz siebie niesprawiedliwie, ja ważę podobnie (widziałam na twitterze Twoją wypowiedź, że 58) i właściwie, to czuję się ze sobą dobrze:) chciałabym mieć tylko płaski brzuch na wakacje i trochę zeszczupleć z rąk, ale zbyt bardzo kocham kaloryczne jedzenie;) (powiedziałam i poszłam po lasagne:D)

    OdpowiedzUsuń

  30. Kasia-> Rzadko piję w Starbucks. Jeśli już, to zwykłą, najtańszą kawę, ale najbardziej lubię Strawberries & Cream frappucino. Ostatnio pojawiły się jakieś nowe smaki i pewnie spróbuję je przez lato.

    Karolina-> W poniedziałek jest tu święto - Memorial Day.

    Beata-> Alkohol był tam rzeczywiście drogi. Najtańsze piwo kosztowało 7-8$ (zazwyczaj kosztuje (4-6$).
    Co do drugiej częście wypowiedzi, to pomyliłaś kilka bardzo ważnych kwestii.
    Po pierwsze nie jestem turystką, bo tu mieszkam.
    Kiedy podróżuję też nie jestem turystką, bo nie interesują mnie typowe atrakcje turystyczne, odcinam się od turystów jak tylko mogę, bo robi mi się przy nich słabo. Takie miejsca nigdy nie odzwierciedlają prawdziwego charakteru miasta/kraju, a nie na tym polega dla mnie podróżowanie.

    Restauracje opisane w przewodniku to zawsze takie, gdzie jest ładnie, czyściutko, często drogo i gdzie serwuja takie jedzenie, żeby każdy znalazł coś dla siebie- pizza w Peru, croissant w Szanghaju czy frytki w Tunezji :|.
    Yelp nie jest stroną dla turystów! To strona dla miejscowych, a Max Brenner, ma na niej dość słabe oceny. Sama nie wybrałabym się tam na żaden inny posiłek niż deser.

    Klara-> Piosenka to Coldplay- Clocks.
    Ostatnio waże 56kg, ale cóż nie toleruję nadmiernego tłuszczu, ani u siebie, ani innych. Moim wzorem piękna są osoby bardzo szczupłe. Jeśli podobasz się sobie, to tym lepiej dla Ciebie, gratuluje:).

    OdpowiedzUsuń
  31. Racja, ale :) z tym turyzmem ciężko wygrać, no bo np. przejechać się Cabel Car w SF jest "turystyczną " atrakcją, ale nie zrobić tego tylko ze względu na to, byłoby głupie, czy na przykład nie przejść się mostem Brooklyńskim, bo turyści tak robią. Aktywni globetrotterzy też pojawiają się w takich miejscach, co jest fajna sprawą ich spotkać. Myślę, że takimi typowo turystycznymi miejscami są m.in wszelkie sklepy z pamiątkami, czy też kurorty wakacyjne itp., ale nie na wszystkie miejsca oblegane przez ludzi patrzę jak na zło - bo turystyczne. Ale to moja opinia :) Swoją drogą wybierasz się może do jakieś restauracji - polskie noce? Ach i czytam jeszcze raz książkę Kamilii Sławińskiej i wspomina ona o małym domku na Grand Central Station gdzie można nagrać siebie oraz obejrzeć zwierzenia innych. Widziałaś coś takiego? Pozdrawiam,
    Beata

    OdpowiedzUsuń
  32. Beata-> Akurat jednym z powodów dla których nie przejechałam się w SF cable car była właśnie ich turystyczność;). Nikt z mieszkańców już nimi nie jeździ, teraz to przejażdżka dla turystów. Most Brooklyński to na szczęście jeszcze sposób przedostania się na Brooklyn także dla miejscowych, ale tak naprawdę, to wiem o co Ci chodzi i w dużym stopniu się zgadzam. Nie można nie pojechać do Rzymu i nie zobaczyć Colloseum czy Akropolu w Atenach. Tylko powiedziałam, że to jest właśnie trochę taki obowiązek. Trzeba zobaczyć, bo to symbol miasta, cud świata czy ważna budowla historyczna. Niestety przez te tłumy turystów nie czuć magii danego miejsca. Babcia woła dziadka, matka biega za płaczącym dzieckiem, przewodnik wymachuje do swojej grupy parasolką, nastolatki nie mogą opanować śmiechu. Żeby wyjść ze średniowiecznego kościoła trzeba przejść przez sklep z pamiątkami.
    Męka...
    Moje podsumowanie wygląda tak: nie da się ominąć wszystkich turystycznych miejsc, ale im jest ich mniej, tym lepiej;).

    O co chodzi z polskimi nocami?
    Akurat książkę K. Sławińskiej też kilka dni temu zaczęłam czytać ponownie:). Domku nie kojarzę, ale zachowam w pamięci kiedy dojdę do tego fragmentu, a później sprawdzę. Często bywam na Grand Central, ale nic takiego nie wpadło mi w oczy póki co...

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja jadąc cabel car miałam frajdę, pomimo ściśnięcia:) Też strasznie nie lubię zatłoczonych od turystów miejsc, ale tu bardziej przeszkadza mi sam tłok, niż cel ich wizyty. Co do polskich nocy, to moja CS w NY zabrała mnie do restauracji Polskie Noce. Wyobraź sobie, że z ulicy w NY wchodzisz do budynku, który automatycznie przenosi cię do Polski jakieś 20 lat temu! Myślałam, że umrę ze śmiechu - dancing - "Jesteś szalona" grana przez orkiestrę, kiełbasa, bigos, piwo, sami Polacy, raczej emigranci z lat 80-tych, którzy jakby stanęli w miejscu i zachowują tam, tę Polskę, którą pamiętają. Jeśli chciałabyś tam iść, nie idź sama, zabierz lepiej kogoś ze sobą.
    Nie było to w żadnym wypadku wzruszające dla mnie, ale mega zabawnym i ciekawym doświadczeniem. Beata:)

    OdpowiedzUsuń