15 sie 2011

Portland, Maine.

Pewnie nie znalazłabym się w Portland, gdyby nie zjedzona tydzień wcześniej kanapka. Nawet nie cała, a tylko kilka kęsów.
O lobster roll marzyłam od dluższego czasu, ale zazwyczaj powstrzymywała mnie cena (16$).
Odwiedzając targ Fulton Stall w NY, razem z koleżanką kupiłyśmy na spróbowanie pół kanapki z homarem z Maine. Po pierwszym gryzie wiedziałam, że zanim dotrę do Chicago, muszę odwiedzić Portland.
To niewielkie miasto oczarowało mnie od pierwszej chwili i uszczęśliwiło kulinarnie.


Na wygodę na trasie Boston- Portland nie mogłam narzekać.
Kiedy przejechaliśmy przez Massachussetts i New Hampshire, na znakach drogowych ostrzegających przed sarnami, zaczęły pojawiać się łosie.

Port w centrum miasta.


Przedpołudnie zamierzałam rozpocząć od kanapki z homarem w J's Oyster.
Portland słynie z żyjących w okolicznych wodach Atlantyku homarów.

Wnętrze restauracji miało klimat dive baru.


Delikatne, rozpływające się w ustach mięso z homara... Zastanawiam się, czy to nie będzie moim ostatniem posiłkiem w NY.

Spacer po porcie.







Three Sons Lobster & Fish to 'targ' ze świeżymi homarami, ostrygami i owocami morza.



Hello.

Później pojechałam autobusem zobaczyć dwie latarnie morskie, znajdujące się w południowej części miasta, kilka kilometrów od centrum.

Spring Point Ledge Light z 1897r.

Druga, ładniejsza latarnia była oddalona o 1h na pieszo, ale zależało mi, żeby ją zobaczyć, więc ruszyłam w tamtą stroną z nadzieją, że zdążę wrócić na czas.

Pogoda była idealna, a widoki uprzyjemniały drogę.




To mógłby być mój domek letniskowy.

Ścieżka przy wodzie zakończyła się i dalej musiałam iść przez osiedla domków, na zmianę z ulicą.

W połowie trasy znalazłam przydrożną piekarnię. Nie zrobiłam zdjęć, ale zjadłam tam przepyszny ogon homara.

Znalazłam się na wsi, a tam natrafiłam na maleńką pocztę i z ciekawości weszłam do środka. Był to chyba najfajniejszy urząd pocztowym w jakim się znalazłam.

Za okienkiem na taborecie siedział uroczy starszy pan, który swoje miejsce na fotelu ustąpił kociakowi.
Z sufitu zwisała irlandzka i polska flaga, bo okazało się, że listonoszem był Polak.

Mój cel, czyli Fort Williams Park.



Miałam nadzieję na powrót promem albo autobusem, ale nic z tego. Do latarni ludzie docierają tylko samochodami, więc w sklepie z pamiątkami powiedziano mi, że jeśli przyszłam na pieszo, to raczej w ten sposób muszę też wrócić. Nie miałam czasu, za 2h odjeżdżał mój autobus do Bostonu.
Zaczaiłam się na parkingu i spytałam pary staruszków czy nie zabraliby mnie do Portland. Nie musiałam się długo tłumaczyć, dziadek rzucił krótkie "get in" i po kilkunastu minutach znowu byłam w porcie.
Wróciłam do Three Sons Lobster & Fish, bo przed wyjazdem chciałam zjeść ostrygi. Sprzedawali tylko zamknięte, ale pożyczyłam nożyk i je rozłupałam. Były chyba najlepszymi jakie jadłam, każda zawierała całą gamę smaków: słodycz, gorycz, sól i wspaniały, intensywny smak morza...

Miałam niecałą godzinę do odjazdu, ale koniecznie musiałam odwiedzić jeszcze jedno miejsce.
Te frytki zapamiętałam z programu Unique Eats na Cooking Channel. Jednym z najpopularniejszych dań restauracji Duckfat są frytki smażone w tłuszczu z kaczki, z serem pochodzących z farm w Maine i gęstym sosem na bazie kaczego mięsa.
Mmmm...były tak dobre, jak wyglądają na zdjęciu, żałuję tylko, że musiałam zjeść je szybko, żeby zdążyć na autobus. Ostatecznie na stację dotarłam na 3 min przed odjazdem, czyli klasycznie, wszystko odliczone co do minuty;).


Poniżej kilka propozycji dla głodnych odwiedzających Portland:

J's Oyster
5 Portland Pier
Portland, ME 04101


Three Sons Lobster and Fish

72 Commercial St
Portland, ME 04101


Duckfat

43 Middle St
Portland, ME 04101

Bintliff's
98 Portland St
Portland, ME 04101

Portland Lobster Co
180 Commercial St
Portland, ME 04112

Street & Company
33 Wharf St
Portland, ME 04101

34 komentarze:

  1. *listonosz był Polakiem lub listonoszem był Polak ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi się podobają te zdjęcia, jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna relacja Ula :)
    Za każdym razem zastanawiam się czy nie masz problemów z robieniem zdjęć we wnętrzach, np. restauracjach czy innych pomieszczeniach?

    OdpowiedzUsuń
  4. Urocza ta mała latarnia. :) W ogóle Portland wygląda super.

    OdpowiedzUsuń
  5. A w ogóle, czy cena kanapki z homarem jest tam niższa czy taka sama?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ula, jesteś moim jedzeniowym guru, a ja jestem zielona w kuchni, czy można jeść surową cukinię? czy zawsze trzeba ją jakoś przygotować wcześniej?

    OdpowiedzUsuń
  7. ten ostatni przysmak mnie totalnie zagiął ,nie wiem czemu ;> aż zgłodniałam,mimo sutego śniadania ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ślinka mi cieknie jak widzę zdjęcia tego jedzenia, musiało być przepyszne. Dobrze, że wyjeżdżam za tydzień, bo mam zamiar zrobić gastronomiczną wycieczkę po małych restauracyjkach i jeśli lokalne jedzenie, jak Ty i ludzie w kulinarnych programach. Powinni nakręcić podobny program z Twoim udziałem!
    Zdjęcie pod podpisem "Pogoda była idealna, a widoki uprzyjemniały drogę." przypomina mi widok ze Szwecji ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. tyle dobrego jedzenia! uh, mała zazdrość :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kapitalne zdjęcia!! Mam identyczny wiatrak jak na zdjęciu z poczty, mój działa pomimo, że jest prehistoryczny :)
    Przeniosłaś mnie do Portland w 100% :) Piękne te kanapki na bazie homara! Mniam mniam! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. O rany, Ulka. Ja przez ten cały czas myślałam, że z Bostonu poleciałaś do Portland, OR i z powrotem w jeden dzień :)
    Uwielbiamy Maine, tam się pobraliśmy, pasują nam klimaty i co jakiś czas rozważamy przeprowadzkę. Lee łowiłby homary, a ja asystowałabym Levittowi.
    Acha, i nawet w największych dziurach w Maine jedliśmy takie posiłki, że nadal je wspominamy.
    Buziaki, mua, mua

    OdpowiedzUsuń
  12. mmm jakie pysznosci (i super zdjecia). uwielbiam owoce morza, ale homara jeszcze nigdy nie probowalam. moj tata zawsze namawia mnie na ostrygi i zachwala jak pachna morzem:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmmm... skończyłam czytać i teraz jestem głodna ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pięknie tam. Latarnie morskie i widoki mnie zauroczyły. Tylko mam wrażenie po zdjęciach, że w większości miejsc jest strasznie pustawo... Czy po prostu trafiłaś na taką porę? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Też zwiedziłam Portland, tyle, że w UK:) Jeszcze nigdy nie jadłam ostryg, bo jakoś zawsze mnie to obrzydzało. Może kiedyś spróbuje!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ula jak beda wygladały zajecia na Twoim kierunku?

    OdpowiedzUsuń
  17. Irja-> Nie. Czasami pytam czy mogę zrobić zdjęcia, innym razem nie, zdarza się, że ktoś mi zwraca uwagę, ale rzadko. W Polsce pewnie spotkam się z większym oporem.

    Double N-> Był niższa, 12 lub 13$ już nie pamiętam.

    Anonimowy z 10:41-> Dziękuję;). Można jeść surowo, ale ja tak nie jadam. Ostatnio widziałam przepis u dziewczyn z make life easier zawierający surową cukinię: http://www.makelifeeasier.pl/inne/cukinia/

    SlomianyOgien-> To małe miasto, więc nie kręci się po nim dużo ludzi. Tak jest zresztą w większości amerykańskich miast. Prędzej zobaczysz samochód niż człowieka;).

    Anonimowy z 19:01-> Nie mam pojęcia. Niby mam spis przedmiotów na pierwszym roku, ale nic więcej nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudne, urokliwe miasto! A jedzenie wygląda genialnie, całe szczęście że właśnie wróciłam od babci i nic nie zdołałabym w siebie wcisnąć ;).

    OdpowiedzUsuń
  19. No właśnie, w Polsce raczej nie życzą sobie zdjęć, ale racja - zawsze warto zapytać :)

    OdpowiedzUsuń
  20. czekamy na zdjęcia z nowego Canona!

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej, obiecałaś mi kiedyś zdjęcia wnętrza Waszego mieszkania :( będą?;>

    OdpowiedzUsuń
  22. śliczne widoki!i pogoda piękna i wszystko och i ach!!zatęskniłam za usa!pozdrawiam z o dziwo!słonecznej polszy;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ulo , na jaki kierunek sie wybierasz :) ?
    Klaudia ze Szkocji :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ula dziś u Kwaśniewskiej na tvn style powiedzieli, że w USA napiwki dla kelnera to 20%! jestem w szoku, to przecież 1/5 ceny! I mówili też, że gdy nie zostawisz napiwku, to kelner Cię goni... to prawda?

    OdpowiedzUsuń
  25. Do tej pory Twoje posty nie zachęcały mnie do USA, ale teraz wiem, że pierwszym miastem które odwiedzę to właśnie Portland!

    OdpowiedzUsuń
  26. Klaudia-> Food and Consumer Management.

    Anonimowy z 22:20-> Pewnie trochę przesadzili z tym gonieniem (mnie gonili tylko Chińczycy, tylko że oni ogólnie nie należą do najbardziej przyjaznego narodu;)), ale to prawda z wysokością napiwku. Minimum to 15%, ale niektórzy mówią, że to niegrzeczne, więc zostawia się raczej 20%. Jak płacę, to nie wydaje mi się to dużą sumą, ale też nigdy nie płacę w restauracji 100$, bo to zabolałoby bardzej;)

    Anonimowy z 22:26-> Jestem zaskoczona, że podoba Ci się Portland, a nie przekonałam Cię do San Francisco, które było w podobnym klimacie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Witam;
    Bardzo tu milo, w miom klimacie bardzo!!!
    W Portland nie byłam...pieknie tam!!
    Ps. fajnie tak spotkać kogos w blogowym swiecie z NY-równiez mojego miasta.
    Pozdrawiam
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  28. które z amerykańskich miast jest Twoim ulubionym?

    OdpowiedzUsuń
  29. uwielbiam takie miejscowosci, mysle ze sie wybiore!
    Dzieki za adresy gastronomiczne- bardzo przydatne!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. Portland wygląda pięknie :) A te frytki... no boskie - zjadłabym :)

    OdpowiedzUsuń