Do Georgii dotarłam około północy. Jeff czekał na mnie przed lotniskiem, a kiedy go zobaczyłam to łzy napłynęły mi do oczu, bo nie chciało mi się wierzyć, że dotarłam do miejsca o którym tyle mi opowiadał, które jest tak daleko od miejsca naszego ostatniego spotkania i że to wszystko dzieje się naprawdę:).
Dziękuję za wszystkie głosy, jakie oddaliście na mojego bloga w konkursie "Blog Roku"! Jesteście super!
Nie udało mi się przejść do finału, co nie było zresztą niespodzianką, choć zawsze istnieje jakaś nadzieja na przyszłość;). Pociesza mnie to, że Wasze smsy nie zmarnowały się i dochód z nich przekazany zostanie na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.
Kiedy obudziłam się w piątek rano, śniadanie czekało już na mnie na stole;D. Bardzo mi się spodobała kuchnia w domu Jeffa...Nie ma to jak jeść i podziwiać widoki za oknem.
Wyruszyliśmy z domu ok 11. Naszym pierwszym przystankiem był dom, w którym Jeff mieszkał w trakcie studiów (skończył je w grudniu). Nadal mieszka tam jego najlepszy przyjaciel (o którym nasłuchałam się w PL) i reszta współlokatorów.
To były pokój Jeffa, teraz mieszka w nim dziewczyna z Chin. Widząc jej pokój poczułam się dumna i pomyślałam sobie "jak ktoś mógł mnie kiedykolwiek nazwać bałaganiarą?" ;D
Pokój Ramziego, najlepszego przyjaciela Jeffa.
A to jego muzyczny kącik;).
Kuchnia i duży pokój.
Nietrudno zauważyć, że mieszkają tu studenci;).
Odszukajcie na tej lodówce polski akcent;). Tymi słowami Ramzi miał mnie przywitać, ale ostatecznie nie udało mu się ich nauczyć;).
Pojechaliśmy do Piedmont Park, skąd rozpościera się bardzo ładny widok na centrum Atlanty.
Jeff zabrał dla nas lunch z domu, Ramzi kupił coś sobie po drodze i rozłożyliśmy się w parku na kocyku. Pogoda była piękna.
Kurczak, sałatka, rzodkiewki, fasola.
Po przylocie do Atlanty nie mogłam się nadziwić, że drzewa są bez liści a trawa żółta;))). W San Francisco jest zielono, a że na Florydzie palmy rosną na każdym kroku to nie muszę wspomniać;).
Po lunchu pojechaliśmy do szkoły dziewczyny Jeffa, która studiuje w żeńskim collegu.
Partyjka szachów w oczekiwaniu na Jennę;).
Jenna zrobiła nam małą wycieczkę po campusie. Odwiedziliśmy m.in. planetarium.
Biblioteka.
Momentami czułam się jak w Hogwarcie;).
Później wróciliśmy do centrum Atlanty. Cała trójka chciała mi pokazać pewne miejsce, ale zgubili się i musieli skorzystać Google Maps. Śmiałam się, że mieszkają tu całe życie (poza Ramzim), a gubią się w centrum;).
Relacja z dalszej części dnia w kolejnym poście. Za dużo działo się w pierwszy dzień, żeby wszystkie zdjęcia wrzucić na raz;).
śliczna ta dziewczyna Jeffa:)) chciałabym więcej jej zdjęć! Ogólnie śliczna z nich para;-)
OdpowiedzUsuńUlu!!!wiecej wiecej wiecccejjj!!!im dłuzej śledze Twojego bloga tym mniej sycące wydają mi sie kolejne posty :D ciągle mi mało :D jestes swietna -trzymaj tak dalej!!!
OdpowiedzUsuńOna jest modelką (głównie stroje kąpielowe);). Kilka jej zdjęć chyba pojawi się w kolejnym poście.
OdpowiedzUsuńmoze to takie glupie gybanie ale...moze jakbym uczyla sie na takiej ladnej uczelni wszystko przyszloby mi latwej?glownie nauka?;-)
OdpowiedzUsuńjak zwykle świetne zdjęcia i opisy :) Karolina, Katowice
OdpowiedzUsuńgosia-> Ja wiem tylko tyle, że nie mogłabym studiować na uczelni z samymi dziewczynami. Zwariowałabym;).
OdpowiedzUsuńojeju..co post to przystojny facet :D chociaż ta różnorodność jest ciekawsza..chodzi mi o miasta..wsiadasz w jednym miejscu, lecisz kilka godzin i jestes w zupełnie innym świecie..chyba mozna powiedziec, ze wlasnie to najbardziej lubie w podrózach..poza moim ulubionym "aspeketem kulturowym" :d
OdpowiedzUsuńojoj, lubisz takie czarne tosty ? ^^
OdpowiedzUsuńfajne chłopaki:)
Oj fajnie tam:)
OdpowiedzUsuńPięknie !!! Mam pytanie byłaś w Nowym Yorku ???
OdpowiedzUsuńps to mój e-mail karam12@o2.pl czekam na odp
Czesc Ula,
OdpowiedzUsuńnie wierze, ze Twoj blog nie zostal zakwalifikowany do finalu... dla mnie to blog roku :-) p.s. dzieki Tobie ja i moj chlopak odkrylismy pancakes'y z syropem klonowym (miazga) -stala czytelniczka, ktora rzadko, ale czasem dodaje komentarze - Magda
Pozdrawiam
Ulenko,prosze tak nie zaniedbywac foodmessu :) serdecznosci
OdpowiedzUsuńps,niezaleznie spostrzeglam ze i komentarz ponad moim o jedzeniu hehe :)
To jest po prostu niesamowite - leżysz na złotym trawniku i patrzysz na wieżowce , to jest tak bardzo amerykańskie, że zapiera dech w piersiach, marzenie !
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńzagubiony omułek-> Zazwyczaj nie jem mocno spieczonych, chyba że niechcący się tak spali;).
fanpir-> Byłam we wrześniu:).
Magda-> Bardzo Ci dziękuję;).
Anonimowy 14:20-> Przepraszam;D. Słabo mi idzie z tym foodmes...jakoś ostatnio niczego ciekawego nie gotuję...
A skąd znasz Jeffa tak w ogóle? :)
OdpowiedzUsuńFajnie w tej bibliotece... ale faktycznie szkoda, że dookoła same baby ;)
OdpowiedzUsuńAnonimowy-> Jeff był latem wolontariuszem w moim mieście, a ja się nim (i jeszcze dwiema Amerykankami) opiekowałam. http://adamantwanderer.blogspot.com/2009/06/bye-beth.html
OdpowiedzUsuńAch ten Jeff ;-) Znów sobie trochę powzdycham ;-)
OdpowiedzUsuńLady M.
oniemiałam na widok ich 'studenckiego' mieszkania - myślałam, że one wyglądają tak tylko w serialach ;)
OdpowiedzUsuńszkoda, że w Polsce (czytaj: w Warszawie) wynajęcie jednopokojowego mieszkania kosztuje ponad 1000 zł...eh.
Rozbroił mnie ten biedny misiaczek porzucony na podłodze pośród tych wszystkich śmieci :(
OdpowiedzUsuńdorotka :)