Jakiś czas temu otrzymałam przesyłkę z Medialonu. W środku znalazłam krótki liścik od Moniki i piękne pocztówki vintage.
Nie była to tak do końca niespodzianka, bo parę tygodni wcześniej Monika ogłosiła na swoim blogu mały konkurs fotograficzny. Zdjęcia miały przedstawiać wakacyjne wspomnienia z nastoletnich lat, a te opublikowane przez autorkę zostały nagrodzone.
Nie miałam jeszcze okazji podziękować Monice, więc robię to tutaj i przy okazji polecam Wam jej bloga: http://www.vintage-hunters.com/.
przepiękne!!
OdpowiedzUsuńpiekne;)
OdpowiedzUsuńojej, cudowne!
OdpowiedzUsuńwow ! świetne zdjęcia : )
OdpowiedzUsuńcuda!
OdpowiedzUsuńświetne te pocztówki i zdjęcia ;] lubię takie!
OdpowiedzUsuńUla, chyba tęsknisz za byłym. Ja się nie dziwię, bo wygląda na fajnego chłopaka. Żadne Amerykany nie umywają się do polskiego chłopa! ;D
OdpowiedzUsuńKomentarz - nietakt, ale nie sposób nie zauważyć, no...
Kurcze zbieram pocztowki, mialam nawet wybrane zdjecie do tego konkursu, ale zapomnialam zeskanowac :/ Ciekawa bylam co tez ci ta monika wysle.
OdpowiedzUsuńUla przeszukałam cały blog, ale jestem dalej zagubiona. Wskażesz mi 1 posta o USA? Tzn Twoj pierwszy dzień??
OdpowiedzUsuńDzięki
Pocztówki świetne, tylko jak to się dzieje, że wszystkie retro dziewczyny mają takie podobne do siebie buzie? ;D
OdpowiedzUsuńwspaniałe, wspaniałe!
OdpowiedzUsuńCZYSTA INSPIRACJA
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu 'podglądam' Twojego bloga i bardzo dobrze mi się czyta i wyłapuje wskazówki. Widzę, że muszę też w kilka miejsc dodatkowo odwiedzić w tym roku, będąc w NY. A pocztówki rewelacyjne:) Trzymaj tak dalej i udanych podróży:)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:07-> Nie tęsknię. To, że jego zdjęcie pojawiło się w dwóch ostatnich postach, to przypadek.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 22:02-> http://adamantwanderer.blogspot.com/2009/09/my-first-step-on-usa.html
koszmary-> Myślę, że to raczej kwestia fryzur, makijażu itp. To tak jak spojrzeć na zdjęcia dzisiejszych modelek i też wszystkie są do siebie całkiem podobne.
kurcze, świetny klimacik
OdpowiedzUsuńdrugie zdjęcie jak z Mad Men'a :)
OdpowiedzUsuńcałość świetna!
Ula !
OdpowiedzUsuńMam pytanie ale całkowicie nie związany z postem ani nawet blogiem. Od września ide do liceum.
Profil- kulturoznawstwo USA, angielski, historia.
Zapewne będe się uczyć o różnicach pomiędzy british english i american english . Czy faktycznie jest ich tak dużo ? Będąc w Anglii i teraz w USA na pewno posługujesz się tymi dwoma odmianami języka angielskiego. Pozdrawiam.
Stała czytelniczka - Julita.
Polecam tą galerię zdjęć: http://www.buzzfeed.com/daves4/20-classic-pin-up-girls-before-photoshop Wiele wyjaśnia :)
OdpowiedzUsuńHej Ula ! :)
OdpowiedzUsuńw twoim pierwszym poście z USA przeczytałam ,że mieszkałaś w akademiku gdzieś za Nowym Jorkiem :).
Ja właśnie też wybieram się do NY z ef i będę mieszkać w akademiku w Tarrytown.Czy to może ten sam akademik ? :D.
Fantastyczne pocztówki. Sama kolekcjonuję kartki z całego świata, ale te są naprawdę cudne. Niestety nie posiadam jeszcze takich. SUPER
OdpowiedzUsuńJulita, Ula na pewno Ci odpowie, ale muszę dodać od siebie jako studentka fil. ang. - różnice są ogromne, choć głównie w wymowie ;) W piśmie wszyscy posługują się tym samym słownictwem i gramatyką, choć też są odstępstwa, ale to już nie tylko między BrE a AmE, a nawet wewnątrz każdego z nich, w zależności od dialektów. Jeśli jednak chodzi o mówienie, to zaleca się obranie sobie jednego akcentu i trzymanie się go, no bo poszczególne cechy słychać... Ale komu to potrzebne, skoro angielski głównie służy do komunikacji i akcent aż tak bardzo w niej nie przeszkadza ;)
OdpowiedzUsuńJak się bierze udział w CS to trzeba także zapewniać nocleg, czy jest możliwość tylko korzystania z noclegu? :P
OdpowiedzUsuńjestem fanką bloga Moniki i właśnie tak miałam wrażenie, że widziałam cię na zdjęciu konkursowym, w tle były góry. ;))
OdpowiedzUsuńi.
OdpowiedzUsuńJulita-> Brzmi jak fajny profil:).
Pytanie dobre, bo za sprawdzian z różnic między angielskim amerykańskim a brytyjskim dostałam chyba jedyną piątkę na studiach fil. ang;))).
Teraz posługuję się tylko amerykańskim angielskim. Jak mieszkałam w UK, to też nie starałam się uczyć tamtego akcentu, chociaż używałam brytyjskich słówek. Teraz nie wyobrażam sobie mówić "rubbish" na "garbage" czy "lift" na "elevator" ;).
Anonimowy poniżej już wyjaśnił Ci wiele. Ja dodam od siebie, że w piśmie też są małe różnice, słówka- wiadomo, ale jednak największe w wymowie.
Gosia-> Dobre:)
.-> Nie, to nie ten sam, mój był w Oakdale.
Karolina-> Nie trzeba, można wybrać opcję "Coffee or drink".
Fortepiany i pianina na ulicach Nowego Yorku
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,9809500,USA__Fortepiany_i_pianina_na_ulicach_Nowego_Jorku.html
Anonimowy z 14:58-> Dziękuję za linka!
OdpowiedzUsuńWczoraj spędziłam większość czasu na Brooklynie i trafiłam na żadne pianino, ale do 2 lipca na pewno zobaczę niejedno i może nawet usiądę i coś zagram jak mi się uda:).