17 sie 2011

Chicago.

Chicago nie poznałam tak dobrze, jak bym chciała. Chociaż spędziłam tam większą część wyjazdu, to głównym celem była Lollapalooza i zabrakło czasu na zwiedzanie miasta w taki sposób, jaki robię to zazwyczaj. 
Pierwsze dwa dni spędziłam u Diane, która dwa lata temu, razem z Beth i Jeffem (odwiedziłam ich w Bostonie i Atlancie) uczyli angielskiego w Zielonej Górze.
Diane mieszka pod Chicago, 45 min jazdy metrem. Poznałam jej siostrę i mamę, która pochodzi z Peru, więc miałam okazję podzielić się z nią wrażeniami z zeszłorocznego wyjazdu do tego kraju.

Całe szczęście, że odwiedziłam "Wietrzne miasto" latem, bo zimy są podobno okropne,  a cały rok pogoda bardzo nieprzewidywalna, o czym zresztą przekonałam się sama. Odpowiedzialność za to ponosi jezioro Michigan nad którym leży miasto.
Myślę, że centrum Chicago najbardziej ze wszystkich amerykańskich miast przypomina Manhattan, z tą różnicą, że jest tam więcej przestrzeni, podczas gdy w Nowym Jorku wszystko jest bardzo ściśnięte.
To, co jeszcze dzieli oba miasta to fakt, że Nowy Jork nigdy nie śpi, na ulicach zawsze można kogoś spotkać, zjeść śniadanie o 3 w nocy, iść na zakupy w niedzielę wieczorem. Ulice Chicago wieczorami świeciły pustkami, a sklepy, które tutaj czynne są 24h, tam zamykano w niedzielę popołudniu, czy nawet na cały dzień.
Przyznaję też, że przywiozłam stamtąd cudowne wspomnienia, ale to przede wszystkim za sprawą Lollapaloozy, o której napiszę w następnych postach.


Centrum miasta i Grant Park w którym za dwa dni miała rozpocząć się Lollapalooza.

Lokalizacja i kształt przypomina Central Park.

Popularny Millenium Park jest częścią Grant.

Jay Pritzker Pavilion, muzyczna scena na której występuje orkiestra symfoniczna.


Trafiłyśmy na koncert, więc usiadłyśmy, żeby posłuchać.

Cloude Gate nazywana częściej The Bean, czyli fasolką. Zainspirowana rtęcią, w jej odbiciu widać panoramę miasta.



Teraz to już sama nie potrafię wskazać w którym miejscu stałyśmy.


Był upał, więc dzieciaki pluskały się w fontannie. Jak się przyjrzycie, to zobaczycie w niej twarz.



I
Te dwa brzydkie budynki były kiedyś najwyższymi aparatamentowcami na świecie.

Nad rzeką.


Tył wiadomo czyji.

W budynku Chicago Tribune.



Plaża przy Navi Pier. Nie tylko ja, ale Diane również była zaskoczona tym miejscem, a przede wszystkim kolorem wody, który na innych plażach nie jest podobno tak ładny.
Budynek z dwiema wieżami widziany w oddali to John Hancock Center, który liczy 100 pięter i jest czwartym najwyższym w Chicago, a szóstym w USA;).


Pomoczyłyśmy nogi w jeziorze Michigan, odpoczęłyśmy i poszłyśmy dalej.


Wielki sklep Hershey's, znacznie przereklamowanej czekolady.

Desery w Ghirardelli kusiły bardziej, ale na ich oglądaniu się skończyło.

Byłam podekscytowana restauracją, w której miałyśmy zjeść. XOCO pamiętałam z programu telewizyjnego na Cooking Channel, prowadzi ją słynny w Stanach szef kuchni- Rick Bayless.  Wiedziałam, że zamówię tam kanapkę, z której to miejsce niemalże słynie;).

Ahogada była  kanapką z wieprzowiną, czarną fasolą, sosem chili, piklowaną cebulą, zanurzoną w dość ostrej pomidorowej zupie. Była rewelacyjna!


Diane wybrała Chicken Tinga z kurczakiem, czarną fasolą, piklowaną cebulą, awokado, rukolą, serwowaną z  pomidorowym sosem. Jej kanapka też była pyszna, chociaż moja wygrała;).

Na deser churros z gorzką czekoladą. Te nie były już nadzwyczajne, ale po całym posiłku i tak byłam w doskonałym humorze.


Diane.

Jak nie wychodzi się dobrze na zdjęciach od przodu, to czasami warto jest się odwrócić :P.


Wnętrze budynku, którego nazwy nie pamiętam.



Jednym z bardziej charakterystycznych elementów Chicago były dla mnie zawsze tory kolejowe w centrum miasta, Loop Subway.

Biblioteka.


Budynki przy Michigan Avenue i Grant Park.

Każdy może się zmierzyć.

Wieczorem wróciłyśmy do miasteczka Diane i jak przystało na typową Amerykę, a tym bardziej Midwest, stacja i tak znajdowała się z 20min drogi od domu Diane i nie dałoby się tam dotrzeć nie mając samochodu;).

38 komentarzy:

  1. Chciałabym kiedyś zwiedzić to miasto, może kiedyś mi się to uda.. Pewnie nie raz padło to pytanie, ale powiedz mi, które z miast zrobiło na Tobie największe wrażenie? Które jest kopalnią inspiracji?

    OdpowiedzUsuń
  2. super, czekałam na tego posta! Będą kolejne o Chicago jako mieście? Trochę mało jedzenia :) Pozdrawiam, Beata

    OdpowiedzUsuń
  3. Ulo, piękne zdjęcia. Jak odwiedzę USA to z pewnością to miejsce także zaliczę ;)
    Marciszon

    OdpowiedzUsuń
  4. Jar of cherry jam-> Nowy Jork i San Francisco bez dwóch zdań.

    Beata-> Nie, to już raczej wszystko, chyba że zrobię posta ze wskazówkami kulinarnymi.
    W poście jest mało jedzenia bo w ten jeden dzień kanapki wystarczyły, żeby się najeść, a w pozostałe nie jadłam bo byłam na koncertach. Żałuję, że nie miałam więcej okazji, bo było tam dużo spróbowania, ale też wszystko bardzo daleko od centrum.

    Marciszon-> Cieszę się:).

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja się zapytuję, gdzie tu zdjęcie County General Hospital?? :P
    a tak zupełnie serio od tej kanapki w zupie zrobiłam się głodna. niby jak zwykle tu u Ciebie, ale tym razem wyjątkowo... boskość w kanapkowej postaci!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy byłam w Stanach 3 lata temu (trudno mi uwierzyć, że to było tak dawno) i z Nowego Jorku pojechałam na tydzień do Chicago, to nie odniosłam zbyt dobrego wrażenia. Pamiętam, że na pewno Chicago było czystsze i faktycznie bardziej przestrzenne od Nowego Jorku. Ale dla mnie nie miało prawie żadnego uroku. Uderzało mnie też, że na każdym kroku wpadałam na Polaków, czego z NYC doświadczałam raczej rzadko :) Tak czy siak: wciąż cholernie zazdroszczę Ci festiwalu i czekam na posta z nim związanego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. kurka, kanapki mi zrobiły kosmicznego głoda!

    OdpowiedzUsuń
  8. Robiłaś zdjęcia również w miasteczku w który mieszka Diane? jakie ono było:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie pozostaje mi nic innego jak zrobić sobie mega kanapkę wziąć piwo i pójść na dwór na kolacje w towarzystwie koomarów;)
    Pozdrawiam Nadia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniałe zdjęcia, jakoś nigdy nie miałam silnej chęci zwiedzić Chicago a teraz mogłabym tam lecieć choćby jutro :P
    Nie mogę doczekać się relacji z Lollapaloozy! :D Obym jeszcze zdążyła poczytać zanim pojadę na Coke'a bo inaczej przeglądanie Twojego bloga na telefonie przy śniadaniu w Macdonaldzie stanie się krakowsko-festiwalową tradycją ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chicago zrobiło na mnie ogromne wrażenie! Elegancka, nowoczesna metropolia - nie przypomina miasta, które pokazywane było w starych filmach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak sama autorka napisala, zwiedzila Chicago downtown bardzo pobieznie, co widac. :)
    Nie ma tu chociazby Willis Tower jeszcze nie tak dawno znanego na calym swiecie pod nazwa Sears Tower , Harold Washington Libary , Chicago Board of Trade i wiele , wiele innych godnych uwagi "obiektow" . Te dwa "brzydkie" budynki ( opinia bardzo subiektywna i zdjecia nie oddaja calego uroku tych dwoch blizniaczych apartamentowcow )to Marina Tower , na nizszych kondygnacjach sa parkingi , niesamowite wrazenia robia te samochody .
    Nie rozumiem porownywania z NY , to dwa inne zupelnie miasta , NY to miasto turystyczne , tam sie przywijaja niesamowite liczby ludzi kazdego dnia i tylko mala ich czesc to faktyczni mieszkancy .
    Co do jedzenia ...szkoda, ze nie zaszlas do UNO , Chicago na calym swiecie slynie z deep dish pizza a tam jest najlepsza szczegolnie NUMERO UNO® - The One. The Best.
    Jak kanapke probowac w wietrznym miescie to wybrac ta , ktora jest charakterystyczna czyli np. italian beef ...no coz , szkoda.
    Rozumiem, ze w tak krotkim czasie nie da sie ani wszystkiego zwiedzic ani wszytkiego sprobowac.
    Pozdrawiam M.
    P.S.
    Nastepnym razem, jak bedziesz miala okazje jeszcze raz tu byc , proponuje skorzystac z taksowki wodnej , bardzo tani i przyjemny sposob na poznanie centrum , mozesz tez nia dojechac do Chinatown .

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy z 21:06-> Nic tam nie było. Dom, samochód, trawa, centrum handlowe 15min jazdy samochodem, czyli dość klasycznie;).

    M.-> Hmmm...widzę, że poruszyłam jakiś Twój czuły punkt, rozumiem, że Chicago jest Ci bliskie, ale żeby zirytowało Cię nawet porównanie do Nowego Jorku?;)
    Chicago też należy do najbardziej turystycznych miast USA, więc nie o to tu chodzi. Po mojej okolicy w ogóle nie kręcą się turyści, a otwarte całą noc miejsca nie są dla nich.
    Akurat w centrum Chicago widziałam dużo więcej, po prostu nie ma tego na zdjęciach.
    Marina Tower mi się nie podoba, a samochody zaparkowane do 1/3 budynku zdecydowanie nie zrobiły na mnie "niesamowitego wrażenia".
    Do UNO nie poszłabym nawet jak miałabym czas, wygląda na to, że jest przereklamowana i w Chicago można znaleźć lepsze miejsca z deep dish pizza.
    Kanapki italian beef nie chciałam jeść byle gdzie, a te miejsca, które zaznaczyłam były za daleko ode mnie, żebym miała czas się tam wybrać.
    Od płacenia za wodną taxi wolę chodzenie na pieszo. Wybacz, że wkurzyłam Cię jeszcze bardziej, ale nie lubię turystycznych rad na siłę i udowadniania mi, że nie mam pojęcia nawet o tym, co mi się podoba, a co nie.

    OdpowiedzUsuń
  14. hahahah ja naprawde nie sadzilam , ze wywolam takie poruszenie.
    Uderz w stol .... :D
    To bylo pisane bez zlosliwosci i ukrytych podtekstow. Przebywanie w danym panstwie nie kazdego zmienia , polskosci nie da sie wykorzenic a szczegolnie naszej zlosliwosci.
    Jakikolwiek komentarz , ktory nie jest przesiakniety zachwytami jest z gory na dol objezdzany.
    Anionim pode mna przesiakniety jest jadem ... nawet nie chce mi sie tego komentowac , bo nie jest to tego warte.
    Co do autorki , Ulo , ja bynajmniej nie radzilam nic na sile, przeciez sama wiesz doskonale co zwiedzac , jak i gdzie jesc, co jest najlepsze w jakim miescie .
    Nie wkurzylas mnie ani tym postem ani tym komentarzem i tez nie lubie na sile wmawiania. :)
    Z tym NY napisalam tylko dlatego, ze to dwa zupelnie inne miasta , jakiekolwiek porownanie jest smieszne. To tak jakby porownac artyste do przemyslowca. No prosze ... :)
    Kazde dwontown duzego miasta na sile mozna porownac do innego .
    Nie ma co sie oburzac...nie kazdy musi lubic to co Ty i odwrotnie, kazdy z nas jest inny, ja nikogo nie obrazam wiec prosze mnie tez nie obrazac i nie przekrecac sensu zamieszczonych slow .
    "Niesamowite wrazenie" ....niepotrzebna ta ironia, naprawde :))))))))))
    Pozdrawiam M. :)
    Bez ironi , zeby bylo jasno :))))))

    OdpowiedzUsuń
  15. M.-> "Niesamowite wrażenia", to tylko cytat Twojej wypowiedzi, spokojnie.
    Co do reszty, to już powiedziałam co chciałam.
    Anonim trochę przesadził, więc wykasowałam komentarz, ale nikt Cię tu nie obraził.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak ktoś zaczyna komentarz od "Jak sama autorka napisala, zwiedzila Chicago downtown bardzo pobieznie, co widac.", a później wypisuje po kolei co się nie znalazło w poście na blogu, to chyba widać, że wypowiedź jest trochę wredna i osoba czepia się, żeby pokazać, że sama wie więcej o Chicago. No ale luzik, nikt Cię tu nie linczuje, więc nie denerwuj się tak.
    Mnie osobiście rozbawiło "NUMERO UNO® - The One. The Best." Chyba nie trzeba było aż tak podkreślać?;)

    Pat

    OdpowiedzUsuń
  17. Odnioslam inne wrazenie co do tego skasowanego komentarza ...jednak udezal bezposrednio we mnie w sposob obrazliwy.
    Chicago jest mi bardzo bliskie bo tu sie wychowalam choc mieszkam w innym stanie obecnie.
    Chcialam tylko pomoc...pewnie mi sie nie udalo .
    Dalej bede sledzic ten blog , bo lubie zdjecia , podoba mi sie w jaki sposob pokazujesz moj kraj.
    Zycze spelnienia.
    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  18. M.-> Pomogłaś, tylko ja tą pomoc odrzuciłam;).
    Dzięki za miłe zakończenie 'rozmowy'.

    OdpowiedzUsuń
  19. jestem oczarowana tym miastem;o !!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ula, jakie piękne zdjęcia robisz!!!
    Olesia

    OdpowiedzUsuń
  21. świetne zdjęcia! miło się je ogląda, szczególnie, że rok temu byłam praktycznie w tych samych miejscach. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. zazdroszcze wyjazdu ;) i koniecznie dodaję do bloglovin :)

    OdpowiedzUsuń
  23. a tak w ogóle to mieszkasz tam na stałe czy jesteś na wymianie ?

    OdpowiedzUsuń
  24. Ula, a ja uwielbiam Hershey's :) Brakuje mi ich we Włoszech i w ogóle w Europie nigdzie nie widziałam tej marki.
    Jak zwykle super reportaż i zdjęcia! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Magda-> A możesz mi wytłumaczyć czemu? To słaba jakościowo czekolada, o bardzo przeciętnym smaku, którą na głowę biję chociażby Wedel;).
    I jeszcze mówisz to Ty, mieszkanka kraju Nutelli!

    OdpowiedzUsuń
  26. Really cool photos, I would love to visit this city :)
    http://cupcakesandtreacle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Hej Ula ,
    Mam pytanie czy będziesz w Sobotę w NYC? Ja mam zamiar odwiedzić te strony w najbliższy weekend.Moje ostatnie 3 tyg w Stanach i niezmiernie miło byłoby Cię poznać ! ;) Jakbyś miała ochotę na lunch daj mi znać na maila ,to uzgodnimy szczegóły. aleksandra.marianek@gmail.com
    Mam również pytanie czy wiesz gdzie w NYC można wywołać film 120 ? albo gdzie kupić adapter 35 mm,kupiłam niedawno Holge 120N i chciałabym dokupić adapter ;)
    Z góry dziękuje za odpowiedź ;)
    Ibiego

    OdpowiedzUsuń
  28. Poprawie się jeszcze nie najbliższą Sobotę,a tą następną tj. 27.08 ;)
    Ibi

    OdpowiedzUsuń
  29. Ula masz jeszcze swoją ksiązkę "5"? :) Może myslałaś o pozbyciu się jej? :))

    OdpowiedzUsuń
  30. mam w swojej glowie obraz chicago jako miasta spokojnego, cichego i zielonego :D chetnie bym kiedys zweryfikowala swoje wyobrazenia z rzeczywistoscia :)
    "fasolka" naprawde robi duze wrazenie?:D

    OdpowiedzUsuń
  31. Ula a co myślisz o gmo?

    OdpowiedzUsuń
  32. burbery-> Mieszkałam tu dwa lata jako au pair, a za 3 tygodnie wracam do Europy;).

    Ibiego-> Wygląda na to, że będę, więc byłoby zjeść razem lunch! W NYC są dwa sklepy lomograficzne, więc jeśli nie chcesz tego załatwić przez ebay (pewnie byłoby taniej) to te sklep lomography będzie najodpowiedniejszym miejscem.

    Anonimowy z 23:02-> Mam i ciągle jej nie wypełniłam, ale sprzedać też nie mogę, muszę tam zapisać kim będę za 5lat;).

    Karolinkie-> Robi wrażenie, chociaż niekoniecznie duże.

    Anonimowy z 1:53-> Mają swoje wady i zalety, ale póki nie muszę ich spożywać, to wolę omijać tego rodzaju produkty.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ula, nie potrafię wytłumaczyć dlaczego tak lubię hershey's :) Pamiętam, że uwielbiałam zwłaszcza hershey's kisses :) Ale masz rację, nie pogardzę też nutellą :) Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  34. "pikolowaną"? ale jak to?
    nie wiem, czy się śmiać, bo cię lubię i to w sumie zabawne przekręcenie, czy płakać, bo cię lubię, a dwukrotne użycie w poście sugeruje autentyczne przekonanie o poprawności, a nie literówkę.
    oraz: stworzyłaś unikatowy wynik google tym słowem, gratuluję! :D
    hrabina ryszarda

    OdpowiedzUsuń
  35. hrabina-> Haha jaka ekscytacja literowka...a cała reszta ludzi potrafiła to olac;). Widocznie moim palcom spodobala sie ta wersja i za drugim razem powtorzyly błąd, którego nawet nie zauważyłam.

    OdpowiedzUsuń
  36. Zgadzam sie co do Hershey's. Pamietam kiedys mozna bylo w polsce kupic imitacje czekolady i nazywalo sie to wyrob czekoladopodobny. Tak wlasnie smakuje wedlug mnie ta czekolada :)

    OdpowiedzUsuń