19 sie 2011

Lollapalooza 2011, day 1.

Lollapalooza...

Na samą myśl mam ochotę po prostu westchnąć i odpłynąć...
Ten post będzie jednym z moich ulubionych, bo pierwszy dzień festiwalu był chyba jednym z lepszych dni w moim życiu. Tyle pozytywnych emocji, teraz już w postaci wspomnień, zostanie ze mną na dłuuugo.
Piątek był początkiem tego trzydniowego szaleństwa, niepohamowanej radości i przekonania, że to festiwal nigdy się nie skończy.
Dzień świetnych koncertów w tym Coldplay, których marzyłam, żeby zobaczyć od wielu wielu lat.
Szkoda tylko, że Muse grało w tym samym czasie i musiałyśmy ich pominąć.


A wszystko zaczęło się tak niepozornie...
Pewnego majowego dnia Kasia wysłała mi na Facebooku linka do Lollapaloozy z pytaniem czy nie chciałabym się przejechać do Chicago. Z jej strony był to żart, bo nie wiedziała nawet, że w tym czasie miałam mieć akurat wakacje i zamiar odwiedzenia Chicago zanim opuszczę Stany.
W tamtym czasie wyjątkowo dopisywał mi humor, więc po kilku dniach kupiłam bilet (215$) na trzydniowy festiwal, o którym niewiele wtedy wiedziałam.
Siepień wydawał się odległy, a w między czasie znalezienie sensownego noclegu na tą datę wydawało się niemożliwe. W głowie miałyśmy już wizję spania w samochodzie, którego ostatecznie nawet nie miałyśmy do dyspozycji, ale na 2-3 tygodnie przed festiwalem zdarzył się cud.
Będąc w Atlantic City przez przypadek poznałam w środku nocy koleżankę kolegi mojej koleżanki (a jakże!), która mieszka w centrum Chicago i zaprosiła nas do siebie na okres Lollapaloozy.
Kasia przyjechała z Milwuakee w czwartek i na resztę dni w Chicago miałyśmy już idealne warunki.
Poniżej relacja z pierwszego dnia.


Z domu wyszłyśmy przedpołudniem i na śniadanie/obiad/kolację poszłyśmy do śródziemnomorskiej knajpy. Niby była dobrze oceniana, ale jako że obie wiemy jak smakują niemieckie kebaby, to nie mogłyśmy zachwycić się tamtejszym jedzeniem.

Kasia miała w torebce wódkę przywiezioną z domu i trzeba było ją z czymś wymieszać. Do głowy przyszło mi mrożone Slurpees z 7-Eleven, o którym dzień wcześniej wspominała mi Diane.

Wymieszałam różne smaki, co może nie było najlepszym pomysłem.

Wybrałyśmy największy rozmiar kubków (1.2l), bo były najbardziej kiczowate. Mój z prawej.

Poszłyśmy nad rzekę, slurpees zamieniłyśmy w margarity i kumulowałyśmy moc na festiwal.

Ta daaaaa.

Moja ładna koleżanka Kasia.

Nie dałam rady skończyć słodkiego slurpee, ale trzeba było opróżnić butelkę, więc resztę wypiłyśmy z Monsterem, napojem energetycznym.


Przed wejściem.

Pierwsze w naszym planie było The Kills i to już był bardzo dobry początek, bo koncert był świetny.



Za nami była trójka chłopaków w jeansowych szortach, każde innej długości i jakoś tam z nimi trochę pożartowałyśmy.


Na scenie Jamie Hince, świeżo upieczony małżonek Kate Moss.



Przez koncert The Kills spóźniłyśmy się trochę na Two Door Cinema Club, ale najważniejsze, że załapałyśmy się na mój ulubiony kawałek "What You Know"!

Kolejny udany koncert.

Z zaskoczenia w tłumie.

Później miałyśmy ponad godzinę do Crystal Castles, więc wraz z piwem spoczęłyśmy na trawie.

Zraszanie podgardla i bezcenna mina chłopaka za mną.


Wokalistka Crystal Castles nie czekała długo z rzuceniem się w tłum.

Na you tube nie ma jeszcze video z ich koncertu, więc dodam jak się pojawi.

Budynki otaczające park przypominały o świetnej lokalizacji festiwalu.

Ogólnie to na większości koncertów udawało nam się dopchać całkiem blisko sceny. Na Coldplay przyszłyśmy 30min przed rozpoczęciem i miałyśmy dobre miejsca przy telebimie, widząc też muzyków na scenie.

Rozpłakałam się jak dziecko po słuszeniu pierwszych nut "Lost", bo tekst tej piosenki dawał mi zawsze dużo do myślenia. Zaraz później było "Fix You" i też poleciały mi łzy. Na tym zakończyłam mazanie się, co akurat mnie zaskoczyło, bo "Clocks" również należy do poruszających mnie mocno kawałków.

Piłki w rękach tłumu.

"Every Teardrop is a Waterfall" było ostatnie, a koncert zakończył się fajerwerkami. Ich resztki miałam później we włosach;).

Koncert od 8:15 do 10 był zdecydowanie za krótki, powinien trwać całą noc;). Szkoda też, że nie zagrali "Strawberry Swing" czy "Glasses of Water", ale to tylko znak, że muszę kiedyś wybrać się na ich koncert. I wiadomo, było cudownie, na Openerze pewnie sami się przekonaliście.

Zazwyczaj puste i spokojne nocą ulice Chicago, po koncertach zapełniały się tysiącami ludzi, a mi nawet udało się na chwile porwać tłum...fajne uczucie;).

57 komentarzy:

  1. niesamowicie zazdroszcze tego festiwalu! :)
    czekam na relację z kolejnych koncertow. najbardziej podobal ci sie coldplay? i sluchasz duzo crystal castles, czy "o tak" poszlas sobie na ich koncert? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a tak w ogole, to naprawde bardzo ladnie wygladalas! :) szkoda, ze tak rzadko pojawiaja sie zdjecia na ktorych jestes :P

    OdpowiedzUsuń
  3. piekny i szalony Uliczek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ej, chcialam byc pierwsza!

    OdpowiedzUsuń
  5. Karolinkie-> Nie słucham dużo (tzn. teraz, po koncercie więcej), nie zaliczam się do zagorzałych fanek, ale miałam ich kawałki na dysku/iPhonie.
    Coldplay jest mi najbliższe, dlatego tak mi się podobało;).
    I dziękuję za drugą część wypowiedzi;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dobrze tak wcześnie wstać i ujrzeć nowego posta:) Mnie on również napełnił energią:) chodź nie wiedzieć czemu czytając o Coldplay też się wzruszyłam.
    naprawdę świetny post! wyglądasz uroczo:)
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszę Coldplay... Mam nadzieję, ze jeszcze będą w Pl, bo na Openera się nie załapałem w tym roku...

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę dziękuję Ci za tego posta!
    Czy to Ty na tym filmiku zaczęłaś krzyczeć?;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ONIEULATOTYPIJESZ?! :D

    Ulu, zajebiscie wygladasz. Bez kitu.

    + o co chodzi z niemieckimi kebabami?

    OdpowiedzUsuń
  10. ehhh :)
    szkoda, że jest relacje z Coldplay a nie Muse ;p
    no ale: zazdroszczę. Po ostatnim filmiku widać, jak cudownie musiało być (;

    OdpowiedzUsuń
  11. pozowlili Ci wejść z lustrzanką na teren festiwalu?? pytam, bo na openerze czy coku czepiają się czasami nawet telefonów, które mają lepsze aparaty... nawet nie potrafię wyrazić jak Ci zazdroszczę ;) ja niestety w tym roku nie byłam w stanie pojechać na Coldplay do Gdyni. Może kiedyś wybiorę się na nich do Londynu :) to takie moje marzenie małe
    pozdrawiam!
    A.

    OdpowiedzUsuń
  12. @kaja i w ogole.... no wlasnie, to Ty PIJESZ? a fe ;)))) coz za niespodzianka! pozytywna w sensie, trzeba kiedys pojsc na drina!
    i festiwalu zazdroszcze, dawnom nie byla na zadnym... atmosfera jak nigdzie indziej..

    OdpowiedzUsuń
  13. Może kiedyś uda mi się wybrać na Coldplay :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wstałam sobie wcześnie rano a tu taki post! Zazdroszczę ogromnie, Two Door Cinema Club, których na Openerze przegapiłam, i CC najbardziej. A co do Coldplay, też kiedyś na pewno pójdę jeszcze raz na ich koncert.
    Wyglądasz świetnie tak poza tym! Alkoholiczko :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny post, z rana jak śmietana! Może i ja bym zakupiła holgę, ale czekam na odpowiedz na mojego e-maila, bardzo by mi pomógł.

    OdpowiedzUsuń
  16. O rany jaka pięęęękna Ula! Ślicznie wyglądasz, masz świetne włosy i nogi!!! :)

    Festiwal fajny, chociaż to nie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. ale zazdroszcze :O też chce tam jechać <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć!
    Chciałam tylko napisać, że trafiłam jakiś miesiąc temu na Twojego bloga zupełnie przez przypadek...no i wpadłam! Jak zaczęłam czytać i oglądać to już nie mogłam skończyć. I wiesz co? Zainspirowałaś mnie do zmiany swojego życia. Kończę magisterkę i mam zamiar tak jak i Ty jechać jako au-pair. Jest jeden jedyny problem... Nie jestem AŻ TAK dobra z angielskiego jak Ty. Mam jednak nadzieję, że szybko się wszystkiego nauczę.
    Ci którzy mówią, że nie bedziesz mieć wykształcenia itp. to po prostu zazdrosne dupki. A wiesz czemu? Bo w Polsce zdobycie wykształcenia absolutnie niczego nie zapewnia! A już np. wpisanie sobie 2letniego pobytu w USA i idealnej znajomości języka jest lepiej postrzegane niż jakaś cholerna magisterka z marketingu i zarządzania czy czegoś innego co ma już połowa Polaków. Więc GO GIRL! No i mam nadzieję, ze może spotkamy się w USA w przyszłym roku jeśli uda mi się znaleźć jakąś fajną rodzinkę :-)

    ps.1 Mamy bardzo podobny gust muzuczny

    OdpowiedzUsuń
  19. musiało być super na tym festiwalu.
    z chęcią pomogłabym pozbyć się Holgi, ale niestety gotówki brak :(
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  20. fajnie, że miałaś okazję zobaczyc na żywo taki świetny koncert:)
    jeszcze niedawno pisałaś, że wątpisz czy jeszcze założysz koszulkę na ramiączkach, a tu prosze;)

    krzyś

    OdpowiedzUsuń
  21. genialna relacja Ula:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę tych podróży. Także bym chciała, ale niestety to nie takie proste. Dzięki Tobie mogę przynajmniej zobaczyć coś ;) Świetne relacje tworzysz.

    OdpowiedzUsuń
  23. Czy Chris jest w Twoim typie?:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobry ten filmik na końcu;p Nie ma co zazdroszczę!! Super zdjęcia i przeżycie na pewno.... :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Anonimowy z 7:54-> No a któż inny?;)

    kaj-> Wiem, wiem, szok!;) Kebaby w Niemczech są najlepsze, tzn. pewnie tureckie wygrywają, ale w końcu Deutschland to druga Turcja;).

    A.-> Nie, zdjęcia były robione starym kompaktem za 50$, co jest najlepszym przykładem, żeby robić normalne zdjęcia, nie trzeba mieć lustrzanki;).
    Nie można było wnosić aparatów z wymiennym obiektywem, ale tak przeszukiwali torby, że w ostatni dzień i tak wniosłam lustrzankę;).

    sheep-> Naprawdę niespodzianka? Czemu?;)))

    Anonimowy z 10:57-> Znajomość języka przyda się na pewno, ale bycie au pair chyba raczej nie podkoloruje mojego CV;). W każdym razie dzięki i niestety w USA się nie spotkamy, bo za 3tygodnie wracam do Europy;).

    Krzyś-> Trafna uwaga, ale i tak widać jakie mam nieproporcjonalne łapy/bary w niej.
    W ogóle to koszulkę na ramiączkach założyłam tego dnia po raz drugi w ciągu dwóch lat;).

    Anonimowy z 13:03-> Nie do końca podoba mi się jego twarz, ale jest ok, choć nie w 100% mój typ.

    OdpowiedzUsuń
  26. ale suuuuuper miałaś!
    zazdrość myljon. w ogóle jak patrzę na te zdjęcia to wydaje się jakby było luźno, nie dużo ludu, ale mi się wydaje;) zakladam ze na koncerty takich giwazd nie przyszloby 200 osob. ile tak na oko bylo ludzi ?

    ps.kupilabym aparat, ale kasy od miesiaca nie widzialam ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetna relacja, marzy mi się wypad Lollapalozę :D Klimat widać był niesamowity, no i to miejsce ... Muszę przyznać, że masz duuużo szczęścia w tych swoich podróżach :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo,ale to bardzo ładnie wyglądasz tutaj. Musialam to napisać, a ja przeważnie nigdy nie komentuje tylko czytuje :))Widać ,że się dobrze bawiłyście. ;P
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  29. WWE na kubeczkach, piękne :P

    JG

    OdpowiedzUsuń
  30. Oj tak mina chłopaka za Tobą jest nieoceniona;)
    jak wymawia się Lollapalooza?

    OdpowiedzUsuń
  31. Anonimowy z 18:07-> "Lolapaluza"

    OdpowiedzUsuń
  32. a nie zostaniejesz na drugi rok?

    OdpowiedzUsuń
  33. eeeej,to pewnie najdziwniejszy komplement pod słońcem *skromna* ale przypominasz mi moją babcię z fot sprzed 50 + lat.To brzmi kosmicznie,ale ona zawsze wydawała mi się jedną z najseksowniejszych kobiet ;) też jest drobinką :) i obecnie dobiega 80ki i wygląda na 25 lat mniej haha. Mam nadzieję,że nie odbierzesz tego negatywnie,w moich ustach to jak porównanie do Avy Gardner czy Jane Birkin. ;) ;p

    OdpowiedzUsuń
  34. Relacja niesamowita, koncert pewnie też. Nie dziwię się, ze się wzruszyłaś, bo ja mimo że byłam już trzy razy na koncercie mojej ukochanej wokalistki, to za każdym razem na początku ryczę jak bóbr :) Jestem ciekawa jak będą wyglądały Twoje posty z Europy :)

    OdpowiedzUsuń
  35. genialny post...totalnie wakacyjny na prawie koneic wakacji...festiwale to esencja wakacji..bylam w tym roku 1szy rak z open'erze i jestem zachwycona!

    OdpowiedzUsuń
  36. O kurna, Muse czy Coldplay..chyba musiałabym rzucać kostką, bo sama nie potrafiłabym się zdecydować.
    Wyglądałaś super.
    Pzdr
    Olga

    OdpowiedzUsuń
  37. Zazdroszczę koncertów:))!
    Kasia ogromnie przypomina mi Editę Vilkeviciute!:)

    OdpowiedzUsuń
  38. musiało być naprawdę super :) zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  39. aaa, mój kolega był w zeszłym roku na Muse na Coke Festival - był zachwycony!

    OdpowiedzUsuń
  40. Zazdroszcze Coldplay!
    Jestem właśnie w Californi (od 4 miesięcy) i podążam Twoimi krokami za każdym razem będąc w SF. Dzięki za tego bloga! Natchnął mnie do tego żeby tu być i się udało :-)

    OdpowiedzUsuń
  41. za którym razem zdałas prawo jazdy?

    OdpowiedzUsuń
  42. 1.)Właśnie też mam pytanie o prawo jazdy... Czy ciezko się jeździ w USA? np. w NY ...jak to jest? Bo bardzo bym się bała jeździć w obcym kraju a jeszcze do tego wozić obce dzieci za które w pewnym sensie odpowieadam :)
    2)a drugie pytanie tyczy się szaty graficznej Twojej strony. Sama zrobiłaś ten swietny rysunek na samej górze?
    3)Którą część stanów najbardziej polecasz do życia własnie jako au pair? Czyżby Frisco? ;-)
    4) mam jeszcze z tysiąc pytań ,ale nie będę Cię już zadręczać

    Lala

    OdpowiedzUsuń
  43. Aha...i chciałam jeszcze dodać ,że uroczą rzeczą jaka w Tobie jest to to, ze nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak potrafisz wpłynąć na ludzi. Ja po przeczytaniu tego bloga w 100% bardziej próbuje dostrzegać niezwykłość drobiazgów.

    lala

    OdpowiedzUsuń
  44. Hej! :)
    Ja mam pytanie co do komputerów jakich używałaś/używasz... no, bardziej mi chodzi tu o systemy, jak się można domyślić:) Otóż zaczęłam się zastanawiac nad zmianą komputera i myślałam, żeby sobie odżałowac i kupic maca, o którym zawsze skrycie marzyłam. I właśnie Ciebie, jako użytkowniczkę chciałam się spytac co o tym komputerze i systemie sądzisz, czy warto jest zamienic windowsa na maca? nie mam wielkich wymagan programowych. Zależy mi tylko w sumie na photoshopie jeśli chodzi o bardziej zaawansowane programy.
    I nie psuje ci się, nie zawiesza, nie zamula? Gdyż gdyby mi się coś zepsuło to nie miałby mi kto pomóc w rozwiązaniu problemu, nikt z moich znajomych nie ma tego komputera.
    i jest jeszcze ten problem że na Windowsa to mogę sobie ściągnąc jakikolwiek program będe chciała i będzie mi on działał, a na maca już nie...

    Proszę napisz, jak sobie radzisz z tymi problemami i ogólną ocenę mac vs. windows. :)

    Z góry wielkie dzięki.
    Pozdrawiam, Ola. :) (roxie.en@gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
  45. Anonimowy z 14:19-> Za pierwszym.

    Lala-> 1) Chyba nigdzie nie jeździ się samochodem tak łatwo jak w Stanach (no i może Kanadzie). Szerokie drogie, autostrady, zasady ruchu drogowego uproszczone do mininum i jeszcze auta z automatyczną skrzynią biegów. Banał:).
    Nowy Jork ma natomiast swoje zasady, różniące się od całej reszty kraju. Jeździ się tu dość agresywnie. Duży wpływ mają na to taksówkarze, w końcu co drugi samochód jest żółty;). Ja nigdy nie prowadziłam samochodu w NYC.
    2) Nie, zrobiła go dla mnie znajoma blogerka.
    3) Zdecydowanie Manhattan, a później San Francisco. Nie chodzi tu o to, które miasto lubię bardziej, tylko o możliwości dla au pair.

    Co do drugiego komentarza- to co napisałaś sprawiło mi dużo radości, dziękuję:).

    OdpowiedzUsuń
  46. Ola-> Po korzystania z Maca, nie wróciłabym już do Windowsa. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że nie da się na niego ściągnąć każdego programu, to i tak wymiata;). Komputer się nie wiesza, nie 'zamula', jest dużo bardziej odporny na wirusy. Jakość zdjęć jest znacznie lepsza, co ma dla mnie duże znaczenie.
    W przypadku programów zawsze można znaleźć jakieś odpowiedniki, więc to nie jest aż tak duży problem. Szczerze polecam, a najlepiej rozejrzyj się za używanym, żeby nie przepłacać.

    OdpowiedzUsuń
  47. Ula > Dziękuję bardzo za opinie:) Będę się jeszcze rozglądać, może w końcu się przekonam i jak trafię na zadowalającą mnie ofertę to się zdecyduję :)

    Ola

    OdpowiedzUsuń
  48. Ulu, czy ta dziewzyna co stworzyła obrazek na Twojego bloga robi szablony na zamówienie?

    Wiola

    OdpowiedzUsuń
  49. Ula, za niedługo wybieram się do stanów i chcę oczywiście zabrać mojego netbooka, ale nie mam oryginalnego windowsa i kilka filmów i trochę muzyki ściągniętej z internetu i w związku z tym mam pytanie nie oriwntujesz się może czy na lotnisku nie będzie z tym problemu? oni sprawdzają takie rzeczy? czy to tylko moja bujna wyobraźnia...
    M.

    OdpowiedzUsuń
  50. Ulcia jak ja mam zrobić pankejki bzu? głupie pytanie ale mam smażyć na suchej patelni teflonowej czy na oleju? poczekać po wymieszaniu składników aż ciasto wyrośnie?
    Lu

    OdpowiedzUsuń
  51. Sama chce jechać do Stanów na studia więc może za rok tez uda mi się pójśc na ten festiwal bo widze fajne zespoły i moje ulubione :)
    Blog super,tyle ciekawych zdjęc :)

    http://mypassionforfashion123.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  52. Jak uzyskiwałas kiedys efekt till shift na zdjęciach?

    OdpowiedzUsuń
  53. Koleżanka Kasia bardzo ładna. Zazdroszczę Wam festiwalu!
    O.

    OdpowiedzUsuń
  54. Hahahah, jeju, zazdroszczę Ci baaardzo Coldplaya i Crystal Castles. Chciałam jechać na openera, ale niestety nie wyszło. Za to własnie wróciłam z Coke Live Music Festival, nie wiem czy słyszałaś oraz czy lubisz np. The Kooks, ale jeju, moc energii jaką dostałam dzięki temu wyjazdowi jest nie do opisania! A artyści naprawdę dali z siebie wszystko. Mam nadzieję, że po LolaPaloozie również masz takie świetne wspomnienia :)
    Pozdrawiam,
    Bogusza

    OdpowiedzUsuń
  55. Wiola-> Nie, ale w razie czego to jest do niej kontakt: http://koronka.blogspot.com/

    M.-> Celnicy stawiają wszystkich pasażerów pod ścianą, każą odpalić im komputery, a później sprawdzają oprogramowanie, oryginalność plików. Jak coś im się spodoba, to czasem przegrywają na swój komputer, a jak nie, to następuję natychmiastowa deportacja. Przepraszam za żart, nie mogłam się powstrzymać. Oczywiście nic Ci na lotnisku nie grozi;).

    Lu-> Skoro pytasz o penkejki Bzu, to czemu mnie?:) Ja smażę używając oleju w spraju, a ciasta nie trzeba odstawiać, żeby wyrosło, w końcu nie ma w nim nawet drożdży;).

    Anonimowy z 20:23-> Z jakiejś strony www. Wgoogluj, a na pewno coś znajdziesz.

    OdpowiedzUsuń