13 gru 2011

All roads lead to Rome.

Mieszkając w Stanach tęskniłam za południową Europą. Miałam ochotę wsiąść w samolot i po dwóch godzinach znaleźć się w Hiszpanii czy we Włoszech, a nie tylko w graniczącym stanie, w którym wszystko było podobne do miejsca z którego przyleciałam.
Wielu Amerykanów zazdrości nam wielkości kontynentu i tego, że w ciągu paru godzin jazdy samochodem możemy przejechać przez kilka państw. I chociaż przekroczenia granic już czasem nawet nie odczuwamy, to za nimi wciąż czeka na nas inna kultura, język, kuchnia...
Pewnie się nad tym zazwyczaj nie zastanawiacie, ale naprawdę mamy szczęście, że odległości między państawi są w Europie niewielkie. Tak dużo do poznania bez potrzeby zmiany czasu w zegarku.
Zawsze bawił mnie fakt, że w USA można lecieć 10h samolotemi wciąż być w tym samym kraju, a na poczcie kupić ten sam znaczek.
Dopiero mieszkając na innym kontynencie szczerze doceniłam nasz i zaczęłam patrzeć na pewne sprawy nie tylko z perspektywy bycia Polką, ale też Europejką. Nie czuć tego przebywając na Starym Kontynencie, bo skupiamy się na różnicach, tym co nas dzieli z innym narodami, a niekoniecznie łączy. Hasło Unia Europejska tak naprawdę niewiele dla nas znaczy, kojarzy się z polityką i sprawami zagranicznymi, a nie z "jednością w różnorodności" jak brzmi jej motto.
Słabe to prowadzenie do relacji z Rzymu, ale chciałam tylko powiedzieć, że bardzo lubię ten nasz kontynent, jego różnorodność i cieszę się, że po dwóch godzinach lotu samolotem mogłam zamienić zimową kurtkę na T-shirt, zamiast angielskiego słyszałam włoski, a z lewostronnego, ruch uliczny stał się prawostronny.


Na miejscu spotkałam się z Wojtkiem, którzy do Rzymu przylecił dwa dni wcześniej. Zdążył rozeznać się w mieście, więc miał okazję pobawić się w przewodnika i po moim przyjeździe w czwartek popołudniu poszliśmy na spacer.
Minus podróżowania zimą to krótkie dni, a słabe światło nie jest przyjacielem fotografii.

Przy fontannie di Trevi dostałam ataku ochlofobii;). Nawet nie miałam zamiaru przeciskać się przez te tłumy, żeby zobaczyć fontannę, trzeba było stamtąd uciekać. Podejrzewam, że najlepiej przyjść tutaj w środku nocy, albo nad ranem.

Niedaleko od poprzedniego miejsca znalezliśmy pierwszy lokal z mojej kulinarnej mapy po Rzymie. To, co zobaczyłam w środku było piękną odmianą od irytującego tłumu sprzed kilkunastu minut. Oldschoolowe wnętrze i kilku starszych Włochów siedzących w kółku, popijających wino. Zwiastun dobrego jedzenia. Niestety Enoteca Corsi była już zamknięta, a nam się nie udało tam powrócić, ale w sierpniu będę znowu na chwilę w Rzymie, więc nie odpuszczę wybrania się tam!
Adresy kilku miejsc podam w ostatnim poście.

Kłódki miłości na moście Ponte Fabricio.
Przeszliśmy na drugą stronę Tybru. W dzielnicy Trastevere zamierzaliśmy zjeść kolację.

Restauracja Roma Sparita pojawiła się w rzymskim odcinku mojego ulubionego programu No Reservations z Anthonym Bourdain. Pamiętam jak oglądałam go w Nowym Jorku, a teraz stałam przed tą restauracją nie mogąc się doczekać spróbowania tego, czym zachwycał się Bourdain- Cacio e Pepe! Restaurację otwierali o 19:30 co było dla nas ciosem, bo mieliśmy jeszcze 1,5h, a umieraliśmy z głodu. Dla zabicia czasu pokręciliśmy się po okolicy.
W restauracji byliśmy zaraz po otwarciu.
P.S. Właśnie zobaczyłam na podlinkowanym wyżej odcinku, że obsługiwał nas ten sam kelner ;).
Cacio e Pepe to tradycyjny rzymski makaron. Wrzucany na patelnię z masłem i świeżo mielonym pieprzem, miesza się go z serem pecorino, a na koniec posypuje jeszcze raz odrobiną pieprzu i pecorino. Makaron podawany jest w robionej na miejscu miseczce z parmezanu. Przepyszny!
Danie pięknie oddaje historię i esencję włoskiej kuchni- jej prostotę.
Kiedy wychodziliśmy restauracja była już prawie pełna.
Ucieszyłam się na widok wywieszonego przez okno prania, chociaż później byłam trochę rozczarowana, że trafiłam na nie na tak niewielu uliczkach.
Forum Romanum nocą.
Wracajac przeszliśmy obok Colloseum.
Podświetlone nocą Colloseum podobało mi się bardziej niż w dzień, a na zdjęcie dodatkowo załapało się kilka gwiazd.

34 komentarze:

  1. Mi się podoba choinka haha :D Lubię klimat świąt :>

    OdpowiedzUsuń
  2. to w tej restauracji w No reservation jacys klienci zaczeli sie klocic bo dlugo czekali na jedzenie? chyba dobrze pamietam. Fajne zdjecia, wybralabym sie z checia na stary kontynent. pozdrowienia z NY
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
  3. Ula!!:)

    dziekuje Ci bardzo za tego posta. jestem dzis naprawde smutna a dzieki Tobie moglam sie przeniesc na chwile w przyjemniejsze miejsce i poczuc lepiej. Urocze sa Twoje zdjecia i takie malotypoworzymskie co uwazam za wielka zalete!!

    w jakiej cenie udalo Ci sie upolowac bilety co Rzymu? :)

    pozdrawiam i życze wszystkiego dobrego, J.

    OdpowiedzUsuń
  4. jej, mimo, że światło nie było najlepsze, wyciągnęłaś co się dało z tych warunków i zrobiłaś świetne zdjęcia *____*
    Twój blog jest jednym z najlepszych blogów o podróżach, jakie czytałam (a na pewno najlepszy z polskich ;)
    zawsze świetne opisy, adresy gdzie co znaleźć, no i - cudowne zdjęcia!

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdziwiło mnie, że tak widzisz sprawę z Unią, bo ja ciągle słyszę jak to tracimy przez nią tożsamość narodową, a nawet suwerenność i np. że niedługo nie będziemy mówić "jestem w Polsce", tylko "jestem w Unii Europejskiej". Osobiście się z tym nie zgadzam (na każdym kroku, czy to podczas rozmów na lekcji historii czy ludzi na ulicy widać, jak ta tożsamość mocno się Polaków trzyma), ale przeważają takie głosy u tych, których spotykam. Tak jakby Polacy, widząc, że jak ten związek się zacieśnia (w sensie z innymi krajami), naprawdę się go zaczęli obawiać (przynajmniej spora część z nich). Z tym, że też nie uważam, żeby brakowało tożsamości europejskiej (jeśli chodzi o Polskę to już prędzej tolerancji, ale to już inna sprawa...).

    Ale co prawda, to prawda, wiele osób nie docenia tych możliwości, które mamy w Europie. Zresztą, nieraz wcale nie jestem lepsza.

    Btw. jak zwykle świetne zdjęcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłaś w jakimś kraju w Afryce? Wybierasz się tam? Świetny blog, pozdrawiam, Karolina.

    OdpowiedzUsuń
  7. HEJ;) ja mam zamiar wybrać się do Rzymu we wakacje;) oglądając te zdjęcia - nie mogę się doczekać mojej podroży. Mam nadzieję że spodoba mi się tam tak - jak i Tobie.

    Robisz fantastyczne zdjęcia i z ogromna chęcią tu zaglądam gdy tylko pojawi się coś nowego;) uważam - i pewnie nie tylko ja - że gdyby nie Twój blog w życiu nie zobaczyłabym tylu ciekawych miejsc ;)
    pozdrawiam ;) Ala

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny wpis.
    Ula przy jakich ustawieniach ISO robiłaś zdjęcia wieczorem? Używałaś statywu czy zdjęcia z ręki przy dużym ISO? Obiektyw domyślam się, że jasna 50-tka?

    OdpowiedzUsuń
  9. jak ja uwielbiam Twoje posty i zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aneta-> Tak, to ten odcinek, tylko inna restauracja. Pozdrowienia dla wszystkich domowników!:)

    J.-> Cieszę się, że poprawiłam Ci humor:). Kupiłam je za 150zł, nie jakaś wielka promocja, ale najpierw bilety kupił Wojtek, a później ja starałam się znaleźć w tym terminie coś sensownego.

    Ullalala-> Myślę, że tożsamość narodowa ludzi jest zbyt silna, żeby kiedykolwiek mówili "jestem w UE" zamiast w Polsce, Francji, Włoszech itd. Zresztą nie chyba nie chodzi o to, żeby z Europy zrobić jedną bezbarwną grupę, ta dewiza "jedność w różnorodności" dobrze oddaje jej ideę.
    Głosy, z którymi się spotykasz to chyba charakterystyczny rodzaj strachu osób konserwatywnych, mało otwartych na świat, niekoniecznie tolerenacjnych. Przed wejściem do UE część ludzi też była przeciwna przystąpieniu Polski, a teraz korzystają z jej pomocy.
    Tożsamości europejskiej nie da się według mnie w pełni doświadczyć, dopóki się nie podróżuje. No bo jak inaczej odczuć to nie ruszając się z kraju? Dzięki np. otrzymanemu dofinansowaniu z UE? To nie to samo. Przekraczanie granic jest czymś symbolicznym. Fakt, że nie trzeba stać w kolejkach, zabierać na wyjazd paszportu, albo wjeżdżać do jakiegoś kraju bez zauważenia granicy daje poczucie wolności.
    Z kolei będąc po drugiej stronie świata zaczyna się patrzeć na swój kontynent, jako całość, nie tylko kraj.

    Karolina-> Dziękuję:). Byłam tylko w Tunezji. Na razie się nie wybieram, ale kiedyś na pewno.

    Kacpru-> Nigdy nie używam statywu, chyba, że po prostu uda mi się gdzieś postawić aparat;). ISO miałam ustawione między 800-2500. Obiektyw to 50tka 1.4, ale te zdjęcia robiłam głównie na przesłonie 3.5-6.

    OdpowiedzUsuń
  11. co mi się jeszcze podoba poza różnicami kulturowymi to te klimatyczne :) tak jak piszesz - dwie godziny drogi samolotem i ubierasz podkoszulek zamiast kurtki
    na Wyspach dziś paskudnie - grad co godzinę, deszcz i zimno :(

    Ps. Koloseum nocą piękne - ogólnie miasta podobają mi się chyba bardziej po zmroku :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Marzę o zobaczeniu Rzymu. Dziękuję za relację, pięknie oddałaś ten fantastyczny klimat... przyjemniej będzie mi się dzisiaj zasypiało :)

    Emeraldeyes

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy Wy z Wojtkiem znów...?
    Wścibska :))

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja mam pytanko. Gdzie się Ulu zatrzymałaś na te kilka dni?
    Ostatnie zdjęcie świetne.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Och Rzym! To, obok Barcelony, moje ulubione miasto europejskie. Jako fan zabytków, muzeów i dobrego jedzenia przeżywałem wręcz ekstatyczne doznania spacerując po Wiecznym Mieście. A wyjazd grudniowy to coś czego można pozazdrościć. Kika lat temu byłem w grudniu w Atenach. W Warszawie była wtedy śnieżyca i temperatura coś około -5 stopni, a w stolicy Grecji +18 i piękne słońce. Nie zapomnę konsumpcji lodów w tawernie na Place z widokiem na Akropol.

    Przy di Trevi zawsze jest tłum, no chyba, że nad ranem. Wtedy pewnie są pustki. BTW bardzo fajna cukiernia na przeciwko fontanny.

    Co do tożsamości europejskiej to jest to fikcja, którą najbardziej odczuwa się na południu Europy. Ludzie z np.: Florencji uważają się przede wszystkim za Florentczyków, później Toskańczyków, kolejno Włochów, a o byciu Europejczykami nawet nie wspominają. Moje spostrzeżenia są efektem kilkukrotnego pobytu we Włoszech i wielu rozmów z mieszkańcami tego kraju.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. fakt, dużo ludzi nie docenia Europy, właśnie dlatego ja narazie chce się skupić na podróżach bardziej lokalnych. zobaczymy co z tego wyjdzie! a najbardziej (jak dla mnie) niedocenionym miejscem w Europie jest Szwarzwald, mimo że za Niemcami nie przepadam, to tam jest prze-przepięknie, polecam.
    a co do zdjęć, to mi to światło się na maksa podoba, ładnie je wykorzystałaś. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej Ula! Jakim językiem posługiwałaś się podczas pobytu we Włoszech. Ja była w Italii jakieś dwa lata temu i zauważyłam, że ich angielski jest słabiutki.

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne zdj jak zawsze.
    Ula czy zrobisz kiedyś przewodnik po NYC taki jak zrobiłaś po SF? :)

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  19. Brzmi ładnie, ale to tylko takie hasło, musi być zwięzłe i trafiające, więc siłą rzeczy nie jest w stanie oddać w pełni idei.
    Niestety, kultura się coraz bardziej homogenizuje, wraz z globalizacją. Więc całkiem zrozumiem osoby, które próbują dojść czemu i jak temu zapobiec, ale z kolei też nie widzę powodu, by doszukiwać się tego w Unii.

    Ja bym tego poglądu nie rezerwowała dla osób typowo konserwatywnych i nie odnosiła się do tego tak negatywnie. Ludzie o różnych poglądach się wypowiadają zwyczajnie ze strachem o naród wynikający z jakieś troski, a nie zaściankowości ;). Chociaż też się zdarzają tacy, którzy niby korzystają z pomocy Unii, ale ile teraz się wypowiada przeciw niej! Jak się okazuje, że inne kraje potrzebują pomocy, to zaraz wszyscy się boją, że będzie je trzeba ratować naszymi podatkami. Mimo że ciągle jesteśmy w grupie, która wpłaca mniej na składki niż dostaje kasy, opcja, że moglibyśmy przejść na drugą stronę jest coraz bliżej (osobiście wydaje mi się, że nadal dość daleko, ale właściwie nie wiem, jak to wygląda). Część ludzi twierdzi, że w takim razie bez sensu tkwimy w UE, że nie mamy żadnych korzyści. Inni mówią, że musimy być solidarni i twierdzi też, że w końcu zaczniemy się liczyć dla innych krajów.
    Nie chcę też z Tobą o tym jakoś bardzo dyskutować, bo myślę, że już bliżej mi do Twojego poglądu, niż przeciwników UE ;P.

    Jeszcze bym dodała, że nie tylko jak się podróżuje, ale też przyjmuje zagranicznych gości. Teraz się odbywa coraz więcej wymian, projektów, które są moim zdaniem naprawdę przydatne, bo poznaje się inne kultury i naprawdę wiele osób łamie stereotypy, uprzedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wścibska-> Nie jesteśmy parą.

    Jar of Cherry Jam-> Najpierw B&B, a później w hostelu. Może w ostatnim poście z Rzymu podam adresy.

    walkingfear-> Akurat w kolejnych postach zamierzałam porównać Rzym do Barcelony, chociaż akurat nie będzie to do końca pozytywne;).

    skannenberg-> Lubię Niemcy, ale w Schwarzwaldzie jeszcze nie byłam!

    Ania-> Angielski i jakieś podstawy włoskiego, bo nie musiałam z nikim prowadzić poważnych konwersacji;). W sumie to całe południe Europy nie radzi sobie najlepiej z angielskim.

    Kasia-> Zdecydowanie, powinnam zacząć niedługo, żeby skończyć go szybciej niż ten kalifornijski;).

    Ullalala-> Dzięki za długi komentarz, już nie mam nic do dodania;).

    OdpowiedzUsuń
  21. Ula nie zalujesz powrotu z NY? Ja ciagle tu jestem ale zastanawiam sie na przeniesieniem do Angli. Jak Ci sie tam podoba? Polacy nie sa traktowani gorzej? Bo tego najbardziej sie obawiam,jednak w NY mimo tego ze jestem emigrantka to jestem czescia tego kolorowego zlepku i nikt nie daje mi odczuc ze jestem gorsza.Zamierzasz jeszcze wrocic do NY? Buziaki i prosze o odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  22. lui-> Nie żałuję. Anglia nie jest może moim miejscem na ziemi, nie lubię Birmingham, ale szkoła jest fajna, a właśnie po to tutaj jestem.
    Będąc w Stanach miałam podobne obawy do Twoich, ale w Anglii też jest w końcu niezły mix kulturowy, więc Polacy są traktowani jak inni imigranci, a w szkole w żaden sposób nie odczuwam, żeby ktokolwiek inaczej mnie traktował.

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziekuje za Twoja odpowiedz.A nigdy nie chcialas zostac w USA na stale?Czego Ci najbardziej brakuje z NY?

    OdpowiedzUsuń
  24. lui-> Nie byłam na takim etapie w życiu, żebym chciała zostać w Stanach na stałe. Muszę skończyć studia- tam są za drogie. Ponadto drogo jest gdziekolwiek podróżować, a ja teraz muszę zacząć eksplorować Azję, do której z Europy mi znacznie bliżej. Kiedyś może wrócę do USA na dłużej, ale wszystko zależy od tego jak potoczy się życie.
    Z NY najbardziej brakuje mi samego klimatu miasta, jedzenia, bliskości Central Parku, wydarzeń kulturalnych, mogłabym długo wymieniać. Tego za czym na pewno nie tęsknię, to nowojorska zima;).

    OdpowiedzUsuń
  25. ten post chyba na dobre przekonał mnie, żeby latem odbyć eurotripa! konieczne trzeba odwiedzić Rzym i niech to będzie jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Poleciłabyś jakiś komis ze sprzętem fotograficznym w NYC? Muszę sprzedać obiektyw. Wiem, że na ebayu pewnie dostałabym więcej ale nie chce mi się w to bawić...
    K.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie wiem jak (i czy w ogóle) to możliwe, ale tęsknię za Tobą w Nowym Jorku... Dobrze, że ten post trochę tę tęsknotę załagodził :-)
    Bardzo podobają mi się wstępy do kilku ostatnich postów - są trochę inne niż zwykle (ale może tylko tak mi się wydaje).

    P.S. Zauważyłam, że blog odwiedził ktoś z Santiago De Compostela, a akurat przy łóżku mam "Pielgrzyma" Paulo Coelho. To takie miłe mieć świadomość, że będąc w różnych zakątkach Świata możemy się tu spotkać!
    P.S.S. Też nie mogę się doczekać następnego odcinka "Grey's Anatomy" =D

    OdpowiedzUsuń
  28. W jakich liniach lotniczych zakupiłaś bilet do Rzymu>?

    OdpowiedzUsuń
  29. K.-> Mi też nigdy nie chciało się sprzedawać na eBayu, więc robiłam to przez Craigslist.org. Później spotykałam się z nabywcami w umówionym miejscu i w ten sposób sprzedałam dwa obiektywy;).

    Karo-> Jasne, że to możliwe, bo ja sama chciałabym móc dodawać posty na poziomie tych z NYC czy SF.
    Co do wstępów, to w ogóle powinnam pisać porządniejsze, ale średnio mi to wychodzi. Pozdrowienia!:)

    Anonimowy z 8:55-> Ryanair

    OdpowiedzUsuń
  30. Super! Właśnie ostatnio pisałam o "Rzymie na talerzu". To co jadłam i widziałam na samo wspomnienie sprawia, że burczy mi w brzuchu :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Całkowicie się z Tobą zgadzam! Chociaż nie podróżuje tyle, co Ty ( a ostatnio prawie w ogóle;/) ale pamiętam to uczucie z pobytu w Kanadzie. Co prawda byłam wtedy nastawiona na zakupy a nie zwiedzanie, ale będąc w Europie nawet w jakiejs małej mieścinie szukając kiosku zawsze trafimy na jakis rynek czy starowke, wiec podziwianie dóbr kultury odbywa się tez troche mimochodem- siłą rzeczy- Stary Kontynent;-) Mysle że wiele osob nie zdaje sobie sprawy z tego jakie mamy mozliwości, gdyby nie obalenie komunizmu i wstapienie do UE może dalej zylibysmy w rzeczywistości jaka pamiętają raczej nasi rodzice- z kolejkami po papier toaletowy i kartkmi na buty, o (braku) mozliwości uzyskania paszportu nie wspomne. Troche to nie na temat ale czytałam dziś komentarz jakiegoś czeskiego dziennikarza ktory z podziwem pisze o tym jaki Polska wykonała skok do przodu, troche szkoda ze tylko sami Polacy jakoś nie potrafią tego docenić.

    OdpowiedzUsuń
  32. ochlofobia* ;-)

    OdpowiedzUsuń
  33. A z jakiego miasta leciałaś bo Ryanair z Birmingham nie ma połączenia z Rzymem?

    OdpowiedzUsuń
  34. Anonimowy z 19:20-> Nie ma, Ryanair w ogóle ma słabe i drogie połączenia z Birmingham... Leciałam z Liverpoolu, a wracałam do Manchesteru.

    OdpowiedzUsuń