Styczeń
Brrr, nowojorska zima w pełni...Chowałam się w domu przed mrozami i przeciągami hulającymi między wieżowcami. Ciągle chodziłam zgarbiona, z twarzą schowaną w szalik i nie uważałam Nowego Jorku za atrakcyjne miejsce zimą;). Był to jednak dobry okres na przesiadywanie całych dni w kinie, zwłaszcza, że styczeń-luty to okres wyświetlania najlepszych filmów.
Niemalże każdego dnia trafiałam na swojej ulicy na hasło przypominające mi co mam w życiu robić.
Luty
Na początku lutego przyleciała do mnie mama i okropną zimę zamieniłyśmy na karaibskią pełnię lata. Na zdjęciu niezwykła plaża Maho Beach na St. Martin.
Pływałyśmy statkiem od wyspy do wyspy.
Z Barbados nie zapomnę plaży o najpiękniejszym piasku i kolorze wody jaki kiedykolwiek widziałam oraz soku ze świeżego kokosa i późniejszym wydłubywaniu z niego miąższu...mmm...
Marzec
Pewnego marcowego dnia wybrałam się w miejsce, gdzie kręcono Gossip Girl. Szkoda, że musiałam jechać do pracy, bo gdybym została dłużej, zobaczyłabym całą ekipę, a nie tylko Dana i Vanessę.
Nowojorczycy oczekiwali wiosny. Chociaż w zacienionych miejscach w Central Parku nadal leżał śnieg, a trawa była zmieszana z błotem, to cieplejsze dni były już dla niektórych powodem do urządzania pikników na kocach.
Innym razem urządziłam sobie spacer po Harlemie. Lenox Lounge istnieje od 1939r. Lokal pojawiał się w serialu "Mad Men".
Kwiecień
Trochę późno, ale z nadejściem kwietnia rozpoczęłam sezon snowboardowy. Jeden weekend spędziłam ze znajomymi w Pensylwanii, a tydzień pojechaliśmy na północ stanu Nowy Jork.
W Waszyngtonie odwiedziłam Katarzynę, a miasto zwiedzałyśmy na rowerach.
Maj
Maj był świetny dzięki odwiedzinom Bzu. Spędziła u mnie dwa tygodnie i większość mojej pensji...przejadłyśmy;).
Śmiałyśmy się z absurdalnych rzeczy, urządzałyśmy w pokoju poranne karaoke i tańczyłyśmy na dachu mojego wieżowca, świętując odwołany lot powrotny Bzu.
Czerwiec
Parki zapełniły się ludźmi, powietrze zaczęło się kleić...nastało lato, kochane lato! Pomimo tej obrzydliwej wilgoci, strasznego gorąca, wody kapiącej na głowę ze starych klimatyzatorów, Nowy Jork jest o tej porze roku według mnie najfajniejszy, najwięcej się dzieje.
Czy możecie sobie wyobrazić, że kiedy na początku czerwca ściągnęłam z siebie sweter/bluzę, to następnym razem założyłam ją w NYC na początku września?! Właśnie takie powinno być lato!
Któregoś dnia wybrałam się z aparatem do Tribeci. Wracając natrafiłam na pianino na środku parku i zgromadzonych dookoła niego ludzi. Grali, śpiewali, a ja dołączyłam do nich... Piękny wieczór.
Lipiec
Czerwcowy długi weekend spędziłam ze znajomymi na północy stanu NY, ale 4 lipca wróciliśmy do miasta i z dachu mojego wieżowca oglądaliśmy fajerwerki.
Jeden z weekendów spędziłam w Atlantic City, New Jersey. Długa noc zakończyła się łapaniem fal o wschodzie słońca, a później spałam na plaży, aż zrobiło się gorąco.
Temperatury w lipcu były momentami niedorzeczne. Właśnie w jeden z takich dni zwiedziałam Philadelphie. Nie obyło się bez kilku litrów wody.
Sierpień
W sierpniu miałam ponad 10dni wolnego i była to moja ostatnia podróż po Stanach przed powrotem do Europy. Zaczęłam od Bostonu, gdzie odwiedziłam moją koleżankę, Beth.
Na jeden dzień wybrałam się z Bostonu do Portland. Piękne widoki, urokliwe miasto, ale przede wszystkim wspaniałe jedzenie, dzięki bliskości oceanu.
Kierunkiem docelowym tego wyjazdu było jednak Chicago i 3-dniowy festiwal muzyczny Lollapalooza.
Ilość świetnych koncertów przytłaczała! Razem z Katarzyną bawiłam się rewelacyjne i jeśli nie powtórzmy tego festiwalu w Chicago, to będzie to dobra wymówka, żeby wybrać się na Lollapalooze do Chile.
Wrzesień
W pierwszych dniach września poszłam do Central Parku pobiegać. W planie miałam jak zazwyczaj 5-10km, ale nagle nabrałam ochoty na półmaraton i tak sobie przebiegłam dużą część Manhattanu, całe południe, a później jeszcze musiałam zawrócić, żeby dobić do 20km.
Ostatnie dni w NY spędziłam z Katarzyną. Szwędałyśmy się po barach LES i Brooklynu, pożegnałam się z Soe, jeździłyśmy na longboardach w deszczu, no i właśnie, nie mogłyśmy uwierzyć, że pogoda na ostatnie dni tak się popsuła.
Po dwóch latach wróciłam do domu i czułam się jakby nie było mnie tam miesiąc. W ogrodzie czekały na mnie owoce i warzywa, więc obżerałam się pomidorami przed nadejściem jesieni;).
Październik
Przeprowadzka do Birmingham i nieciekawe rozpoczęcie roku. Później rozkręciła się szkoła i przestałam płakać nad brakiem kredytu na ten rok szkolny. Ponadto wybrałam się z Eweliną do Manchesteru.
Listopad
W listopadzie odwiedziłam Stratford Upon Avon, gdzie urodził się Szekspir.
Po 2 latach i kilku miesiącach zobaczyłam się w końcu z bratem w Londynie i poleciałam na 10dni do Polski. Po powrocie do Anglii poszłam z Champem na koncert The Drums i mogłam przypomnieć sobie Lollapaloozę...
Grudzień
Udana końcówka roku. Spędziłam kilka dni w Rzymie, w szkole zgromadziłam dobre oceny, a w połowie grudnia zaczęło się trzy tygodnie wolnego od uczelni...mmm...
Trzecie Boże Narodzenie spędzone poza domem okazało się równie fajne jak dwa poprzednie. Pnadto rozleniwiłam się strasznie i chodzę spać o 4-5, a wstaję o 11, spędzam dużo czasu ze znajomymi i próbuję 'nacieszyć' się Champem zanim wróci za tydzień do Tajlandii;).
Zobaczymy jak uda się Sylwester!
Brrr, nowojorska zima w pełni...Chowałam się w domu przed mrozami i przeciągami hulającymi między wieżowcami. Ciągle chodziłam zgarbiona, z twarzą schowaną w szalik i nie uważałam Nowego Jorku za atrakcyjne miejsce zimą;). Był to jednak dobry okres na przesiadywanie całych dni w kinie, zwłaszcza, że styczeń-luty to okres wyświetlania najlepszych filmów.
Niemalże każdego dnia trafiałam na swojej ulicy na hasło przypominające mi co mam w życiu robić.
Luty
Na początku lutego przyleciała do mnie mama i okropną zimę zamieniłyśmy na karaibskią pełnię lata. Na zdjęciu niezwykła plaża Maho Beach na St. Martin.
Pływałyśmy statkiem od wyspy do wyspy.
Z Barbados nie zapomnę plaży o najpiękniejszym piasku i kolorze wody jaki kiedykolwiek widziałam oraz soku ze świeżego kokosa i późniejszym wydłubywaniu z niego miąższu...mmm...
Marzec
Pewnego marcowego dnia wybrałam się w miejsce, gdzie kręcono Gossip Girl. Szkoda, że musiałam jechać do pracy, bo gdybym została dłużej, zobaczyłabym całą ekipę, a nie tylko Dana i Vanessę.
Nowojorczycy oczekiwali wiosny. Chociaż w zacienionych miejscach w Central Parku nadal leżał śnieg, a trawa była zmieszana z błotem, to cieplejsze dni były już dla niektórych powodem do urządzania pikników na kocach.
Innym razem urządziłam sobie spacer po Harlemie. Lenox Lounge istnieje od 1939r. Lokal pojawiał się w serialu "Mad Men".
Kwiecień
Trochę późno, ale z nadejściem kwietnia rozpoczęłam sezon snowboardowy. Jeden weekend spędziłam ze znajomymi w Pensylwanii, a tydzień pojechaliśmy na północ stanu Nowy Jork.
W Waszyngtonie odwiedziłam Katarzynę, a miasto zwiedzałyśmy na rowerach.
Maj
Maj był świetny dzięki odwiedzinom Bzu. Spędziła u mnie dwa tygodnie i większość mojej pensji...przejadłyśmy;).
Śmiałyśmy się z absurdalnych rzeczy, urządzałyśmy w pokoju poranne karaoke i tańczyłyśmy na dachu mojego wieżowca, świętując odwołany lot powrotny Bzu.
Czerwiec
Parki zapełniły się ludźmi, powietrze zaczęło się kleić...nastało lato, kochane lato! Pomimo tej obrzydliwej wilgoci, strasznego gorąca, wody kapiącej na głowę ze starych klimatyzatorów, Nowy Jork jest o tej porze roku według mnie najfajniejszy, najwięcej się dzieje.
Czy możecie sobie wyobrazić, że kiedy na początku czerwca ściągnęłam z siebie sweter/bluzę, to następnym razem założyłam ją w NYC na początku września?! Właśnie takie powinno być lato!
Któregoś dnia wybrałam się z aparatem do Tribeci. Wracając natrafiłam na pianino na środku parku i zgromadzonych dookoła niego ludzi. Grali, śpiewali, a ja dołączyłam do nich... Piękny wieczór.
Lipiec
Czerwcowy długi weekend spędziłam ze znajomymi na północy stanu NY, ale 4 lipca wróciliśmy do miasta i z dachu mojego wieżowca oglądaliśmy fajerwerki.
Jeden z weekendów spędziłam w Atlantic City, New Jersey. Długa noc zakończyła się łapaniem fal o wschodzie słońca, a później spałam na plaży, aż zrobiło się gorąco.
Temperatury w lipcu były momentami niedorzeczne. Właśnie w jeden z takich dni zwiedziałam Philadelphie. Nie obyło się bez kilku litrów wody.
Sierpień
W sierpniu miałam ponad 10dni wolnego i była to moja ostatnia podróż po Stanach przed powrotem do Europy. Zaczęłam od Bostonu, gdzie odwiedziłam moją koleżankę, Beth.
Na jeden dzień wybrałam się z Bostonu do Portland. Piękne widoki, urokliwe miasto, ale przede wszystkim wspaniałe jedzenie, dzięki bliskości oceanu.
Kierunkiem docelowym tego wyjazdu było jednak Chicago i 3-dniowy festiwal muzyczny Lollapalooza.
Ilość świetnych koncertów przytłaczała! Razem z Katarzyną bawiłam się rewelacyjne i jeśli nie powtórzmy tego festiwalu w Chicago, to będzie to dobra wymówka, żeby wybrać się na Lollapalooze do Chile.
Wrzesień
W pierwszych dniach września poszłam do Central Parku pobiegać. W planie miałam jak zazwyczaj 5-10km, ale nagle nabrałam ochoty na półmaraton i tak sobie przebiegłam dużą część Manhattanu, całe południe, a później jeszcze musiałam zawrócić, żeby dobić do 20km.
Ostatnie dni w NY spędziłam z Katarzyną. Szwędałyśmy się po barach LES i Brooklynu, pożegnałam się z Soe, jeździłyśmy na longboardach w deszczu, no i właśnie, nie mogłyśmy uwierzyć, że pogoda na ostatnie dni tak się popsuła.
Po dwóch latach wróciłam do domu i czułam się jakby nie było mnie tam miesiąc. W ogrodzie czekały na mnie owoce i warzywa, więc obżerałam się pomidorami przed nadejściem jesieni;).
Październik
Przeprowadzka do Birmingham i nieciekawe rozpoczęcie roku. Później rozkręciła się szkoła i przestałam płakać nad brakiem kredytu na ten rok szkolny. Ponadto wybrałam się z Eweliną do Manchesteru.
Listopad
W listopadzie odwiedziłam Stratford Upon Avon, gdzie urodził się Szekspir.
Po 2 latach i kilku miesiącach zobaczyłam się w końcu z bratem w Londynie i poleciałam na 10dni do Polski. Po powrocie do Anglii poszłam z Champem na koncert The Drums i mogłam przypomnieć sobie Lollapaloozę...
Grudzień
Udana końcówka roku. Spędziłam kilka dni w Rzymie, w szkole zgromadziłam dobre oceny, a w połowie grudnia zaczęło się trzy tygodnie wolnego od uczelni...mmm...
Trzecie Boże Narodzenie spędzone poza domem okazało się równie fajne jak dwa poprzednie. Pnadto rozleniwiłam się strasznie i chodzę spać o 4-5, a wstaję o 11, spędzam dużo czasu ze znajomymi i próbuję 'nacieszyć' się Champem zanim wróci za tydzień do Tajlandii;).
Zobaczymy jak uda się Sylwester!
o! czemu champ wraca do tajlandii? skończył już naukę czy był a angli tylko rok na wymianie? : O
OdpowiedzUsuńZuzu
Pewnie doskonale o tym wiesz, ale jesteś niesamowita! Zazdrość jest moim ulubionym motywatorem. Dzięki Twojemu blogowi wiem, że może mi się udać spełnić marzenia i wyjadę do Ameryki pewnego dnia. Jestem na drugim roku anglistyki i coraz częściej zastanawiam się nad przerwaniem studiów i wyjechaniu w nieznane... Podążając za swoimi marzeniami, biorąc przykład z Ciebie.
OdpowiedzUsuńDzięki Ci, że jesteś :) Udanego Sylwestra i 2012 lepszego od 2011!
Wer
Ech szczerze Ci zazdroszczę :) Zdecydowanie miałaś wspaniały rok:) Uwielbiam Twoje zdjęcia!
OdpowiedzUsuńczytając wydawało mi się, że w USA było Ci dużo lepiej niż jest w Anglii, to prawda?
OdpowiedzUsuństrasznie zazdroszczę Ci tak wspaniałych podróży, wycieczek i znajomości i do tego talentu do uchwycenia pięknych chwil na zdjęciach :) pozdrawiam! :)
Oglądam gossip girl na bieżąco, ale nie przypominam sobie tego odcinka, który widziałaś jak był kręcony. Wiesz może, czy był już emitowany? :)
OdpowiedzUsuńdodam tylko że dzięki Tobie trzymam w zanadrzu opcję wyjazdu do USA właśnie jako au-pair w razie gdyby mi żadne studia nie wyszły - wydaje się to chyba ciekawą opcją na poznanie języka i ludzi :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę. Pozytywna i motywująca ta zazdrość, ale jednak zazdrość ;) Oby przyszły rok był tak samo dobry a nawet lepszy!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł na post! Nie ukrywam, że jestem ogromną fanką Twojego bloga i śmiało mogę powiedzieć, że z utęsknieniem czekam na każdy kolejny wpis. Znacznie odbiega on od mojej tematyki bloga i nawet nie wiem z czego to wynika, że jesteś moją ulubioną blogerką- genialne zdjęcia, mistrzowskie uchwycenie tematu, łatwo czytające się teksty czy posty o moim ukochanym NYC... Tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, bo całość przemawia do mnie tak, jak żaden inny blog:) Oby tak dalej Ula!!
OdpowiedzUsuńP.S. Na dniach chciałabym zrobić wpis o ulubionych blogach- mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko,jeśli pożyczę kilka zdjęć Twojego autorstwa? :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMimo że czasem narzekasz, że odkąd przeprowadziłaś się do Anglii niewiele się u Ciebie dzieje, to przy takim podsumowaniu widac, że conajmniej raz w miesiącu robiłaś coś ciekawego : )
OdpowiedzUsuńNever give up, gratuluję kolejnego roku pełnego pięknych wspomnien i przypominam, że już AŻ 1/6 studiów za Tobą : ))))
Pozdrawiam, Stała Czytelniczka
eh zazdroszczę ci tego wszystkiego, max! odliczam dni, do wyjazdu z tego zacofanego, pełnego stereotypów kraju, grrr...
OdpowiedzUsuńJeju, uwielbiam twojego bloga. Też chętnie kiedyś wybrałabym się do NYC. Mam nadzieje, że kiedyś uda mi się zrealizować to marzenie.
OdpowiedzUsuńSuper post ( zresztą wszytskie są fajne) i z niecierpliwością czekam na następne.
Udanego Sylwestra i ciekawego Nowego Roku z masą podróży i nowych doznań kulinarnych! ; )
Martyna
Haha, nigdy Ci nie wybaczę Penna Badgleya na żywo :D.
OdpowiedzUsuńTo podsumowanie całego roku dobitnie obrazuje, jak dużo fascynujących rzeczy miałaś szansę zobaczyć i przeżyć. Gratuluję wszystkiego i życzę, żeby 2012 nie był gorszy, mimo szkoły! ;)
PS. Zdjęcie z Atlantic City jest przepiękne.
Ależ ten czas leci :) Jeszcze nie tak dawno czytałam o Twojej wyprawie na Karaiby, a tu już koniec roku i plany na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNiech spełnią się wszystkie Twoje marzenia i niech kolejny rok będzie równie obfity w ciekawe podróże :)
Matko jak patrzę na niektóre miesiące, to wydaje mi sie jakbyś pisała o tym wczoraj, a tu już tyle czasu minęło.
OdpowiedzUsuńWitam. Aaa ! Jestem wniebowzięta !;) Często oglądałam Twojego bloga i w szczególności zachwycały mnie Twoje filmiki ! Są.. przeurocze i smaczne. ;)
OdpowiedzUsuńNo ale o co mi chodzi ? Od dawna chciałam nakręcić filmik moim canonem, ale nie mogę znaleść takiej funkcji w moim aparacie .. a tu nagle czytam, że mozna robić 500d! Aaa !
Błagam, będę całować Cię po stopach jak napiszesz jak zrobić takie filmiki. ^^
dokładnie tak :) bardzo Ci zazdroszczę tego, że zwiedzasz świat, choć pewnie czasem jest Ci ciężko, mam nadzieję, że wiesz, że robisz coś niesamowicie pięknego! dopiero teraz po tych zdjęciach zauważyłam, jak i u mnie czas szybko mija, wydaje mi się, że tak niedawno podziwiałam Wasze zdjęcia z Karaibów:)
OdpowiedzUsuńżyczę Ci dobrego kolejnego roku - lepszego!
Jesteś cudowna!!! Podziwiam Cię za to, że w tak młodym wieku tyle już przeżyłaś i widziałaś. Odważna, przebojowa, ciekawa świata. Super!!! Ja jestem nieco starsza a pewnie nigdy nie zobaczę tylu fajnych miejsc i nie poznam tak wielu różnych ludzi. Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńUla, dzieki Tobie moje zycie jest pelne praktycznie bez wyjazdow, dziekuje ze jestes!:)
OdpowiedzUsuńOlesia
Dla mnie ten post był demotywatorem... czytam miesiąc po miesiącu... a Twoje życie mimo, że nie było zawsze łatwo jest ciekawe, zazdroszczę Ci tych podróży i żałuję, że nie było mnie tam z Tobą! :)
OdpowiedzUsuńA na Nowy Rok życzę Ci dużo szczęścia, zdrówka, pieniędzy, żeby móc pozwolić sobie na dalsze podróże, fajnej pracy i siły by pokonać każdą życiową przeszkodę! A iii... dużoooo uśmiechu nawet w najbardziej ponury, deszczowy dzień! :)
Happy new year!
marta
Champ to Twój chłopak? Wszystkiego naj w 2012!
OdpowiedzUsuńolka
Pozazdroscic tak aktywnego spędzania czasu. Jestem niezmiernie ciekawa, jak to się u Cieie zaczęło, bo chyba nie od zawsze żyłaś w rozjazdach i przemieszczałaś się nieustannie pomiędzy miastami:)? W związku z tym jestem niezmiernie ciekawa, jak wyglądał początek Twojej przygody z podróżowaniem:)
OdpowiedzUsuńUdanego 2012 z dwukrotnie takim bagażem wspomnien (da się jeszcze więcej?) .
PS przyłączam się do głosów niektórych komentatorów - czytając to, uświadomiłam sobie, jak nudny i powtarzalny jest każdy mój dzień :P
masz takie ciekawe życie! ;) zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńcześć. śledzę Twojego bloga już od dłuższego czasu i nie mogę się nadziwić jaki kawał świata już zwiedziłaś. zazdroszczę Ci cholernie! ja również chciałabym podróżować po świecie. czy mogłabyś zdradzić jak zaczęła się Twoja przygoda z podróżami? ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco i życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ;*
- Blanka
o rety... komentarze troszkę powtarzalne, widzę, że dużo ludzi zawdzięcza Tobie to co ja - ale o tym przeczytasz w niebieskim liście, który mam nadzieję, dotarł wraz z małą paczuszką:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lena:)
Hej Ula,
OdpowiedzUsuńCzy byłabys uprzejma podać linka do pzrepisu na foccaccie, która robisz...
Znalazłam taki wpis:
http://adamantwanderer.blogspot.com/2008/10/woski-akcent.html
ale nie ma przepisu,
no i jeden z ostatnich wpisów na foodmess na foccacie z kozim serem- czy to ten sam przepis- zawsze właśnie taki stosujesz? czy masz jakiś swój uniwersalny?
Będę wdzięczna...upiekłabym jutro na Sylwka:)
Pozdarwiam, Asia
Ile mialaś lat jak wyjechałas do USA ?
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńDziękuję za te wszystkie komentarze, bardzo je doceniam!
Zuzu-> Był tu na wymianie na jeden semestr, ale nie musi pisać żadnych egzainów, więc wyjeżdża wcześniej niż inni, bo semestr kończy się pod za miesiąc.
Różycqi-> No tak, nie da się ukryć;).
miikax3-> Nie mam pojęcia. Odcinek był kręcony w wewnątrz budynku, więc nie potrafiłabym rozpoznać sceny.
Panna Kazikowa-> Jasne, że nie mam nic przeciwko, dziękuję!
szf-> 1/6 studiów hehe, tak sobie to wygląda, wolałabym już być co najmniej w połowie;D.
Paulina-> Najpierw nagrywam filmiki w różnych miejscach, a później sklejam je w programie iMovie, dołączonym do Maca.
Możesz też użyć Windows Movie Maker, a tutoriale dostępne są na youtube.
olka-> Nie, ale jest tutaj moim najlepszym kolegą i będzie mi go brakowało jak wyjedzie.
ewelina.julia i Blanka-> Ciężko powiedzieć jak to się zaczęło, bo od dziecka wyjeżdżałam za granicę, ale dopiero jakoś w wieku 18lat zafascynowałam się podróżami. Kiedy skończyłam szkołę, miałam wreszcie więcej czasu na wyjazdy i staram się jak najczęściej przeplatać życie podróżami, bo kocham je nad życie;).
Lena-> Jeśli podpisałaś się tak jak tutaj, to jeszcze nie dotarł ale pewnie dojedzie lada dzień. Dziękuję, że chciało Ci się coś wysyłać:).
Asia-> Niedawno dodany przepis na focaccie na Foodmess jest lepszy od tego starego. Ważne jest jak wyrobisz ciasto, bo to ma największe znaczenie przy efekcie. Musi być ugniecione tak, żeby było elastyczne.
Anonimowy z 14:43-> 21 lat, a wróciłam mając 23.
Lubię te twoje 'zbiorcze' posty - fajnie ogladać jak wiele tak szybko sie zmienia :D
OdpowiedzUsuńUla, podpisałam się swoim prawdziwym imieniem, Magda. Używam "Leny" bo lubię. Mogłoby być moim drugim imieniem. Choć pewnie musiałabym prowadzić trudniejsze boje o to, że nie jestem Magdaleną. Niektórzy po prostu nie chcą tego zrozumieć.
OdpowiedzUsuńCzyli może już dotarł;)
Lena
Ula, mysle, ze coby nie mowic, to byl Twoj rok !
OdpowiedzUsuńmozesz byc dumna z siebie, z tego co osiagnelas, co widzialas, co przezylas !
Na nastepny rok, zycze Ci tak samo wielu wspanialych przezyc, a dla mnie wielu wspanialych postow na Twoim blogu :-)
Pozdrowienia z Bajerow
Życia pełną gębą życzę również w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pewnie nie będę oryginalna ,jeśli napisze,że jestem wierną fanką Twojego bloga.Mieszkam w Polsca,studiuje prawo i każdy Twój post naładowuje mnie pozytywną energią do walki z kodeksami :) To niezwykle pozytywne,że są ludzie,którzy podąrzają za swoimi marzeniami i co najważniejsze: mają odwagę przyznać się przed samym sobą, co sprawia im prawdziwą przyjemność.
OdpowiedzUsuńZ chęcią wypiłabym z Tobą herbatę ;)))) moja intuicja podpowiada,że jestem dobrym człowiekiem i świetnym rozmówcą.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Iza,Warszawa.
Oboje z Michałem chcielibyśmy się znaleźć na St. Martin! Widziałam nagrania z tej plaży i jestem ciekawa, jakie to są emocje, kiedy ma się nad sobą samolot. Na pewno super przygoda:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Ula, podpisałam się moim prawdziwym imieniem, Magda. "Lenę" sobie pożyczam, bo lubię. Może to niejaka odpowiedź na dwojaką osobowość zodiakalnego bliźniaka? Kto wie...
OdpowiedzUsuńCzyli być może już dotarło to co miało dotrzeć;)