Nie kupuję tego czasopisma co miesiąc, ale musiałam wyposażyć się w ostatni numer, kiedy zobaczyłam w środku artykuł o San Francisco.....achhh <3.
Nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłam widząc, że większość polecanych w artykule lokali pojawiła się tu na blogu, a także w moim subiektywnym przewodniku po San Francisco.
Dobiło mnie tylko jedno z powyższych zdjęć, przedstawiające pizzę z restauracji Delfina. To była Margherita mojego życia i jadłam ją w jeden z ostatnich dni, w ulubionym parku Dolores...
Po raz pierwszy natrafiłam na Jamie Magazine mieszkając jeszcze w Stanach, ale pierwszy numer kupiłam dopiero po przeprowadzce do Anglii. Ku mojemu zdziwieniu, na jednej z pierwszych stron październikowego numeru zobaczyłam nazwisko i zdjęcie dziewczyny, którą kojarzyłam z internetowej strony mojej szkoły. Później na zajęciach, potwierdziły się moje przypuszczenia. Christina studiowała na moim kierunku, była na praktykach w Sainsbury's, a tam nawiązała kontakt z ludźmi od Jamiego Olivera i kolejne praktyki odbyła już w Jamie Oliver ltd. Po drugim roku wybrała się na roczny staż w tym samym miejscu, a po szkole została już zatrudniona na stałe i teraz pracuje dla powyższego magazynu jako stylistka jedzenia. Motywująca historia;). Nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłam widząc, że większość polecanych w artykule lokali pojawiła się tu na blogu, a także w moim subiektywnym przewodniku po San Francisco.
Dobiło mnie tylko jedno z powyższych zdjęć, przedstawiające pizzę z restauracji Delfina. To była Margherita mojego życia i jadłam ją w jeden z ostatnich dni, w ulubionym parku Dolores...
Wspominałam na początku roku, że czerwcowy staż, to dla mnie najważniejsza część tego semestru. Spotkałam się z dw razy z koordynatorką praktyk, opowiedziałam o swoich celach, miejscach, którymi jestem zainteresowana i na szczęście okazało się, że w jednym z nich ma kontakty. Teraz muszę tylko wnieść ostatnie poprawki do swojego CV i później skontaktujemy się z wybraną opcją. Jeżeli nie wypali, to plan B nie jest wcale gorszy, a na plan C, D i E też coś wymyślę, jeśli będzie trzeba;). Nie chcę na razie pisać o konkretach, żeby nie zapeszać, ale w swoim czasie na pewno dowiecie się wszystkiego.
lubię matowy papier w czasopismach, zresztą jak kiedyś się jeszcze wywoływało zdjęcia to zawsze wybierałam matowy papier :)
OdpowiedzUsuńza praktyki trzymam kciuki!!
j. olivera kojarze z telewizji :))
OdpowiedzUsuńprzegladajac takie gazety mozna niezle zglodniec...
"stylistka jedzenia" brzmi swietnie :P a Tobie zycze powodzenia ze stazem :)))
Lubie ten magazyn, jest inny od pozostalych magazynow o tematyce kulinarnej. No i Jamie O. wedlug mnie najlepszy brytyjski chef.
OdpowiedzUsuńo ile się nie mylę to sporo jego książek własności mojej współlokatorki leży w naszej kuchni ;-)skoro zachwalacie..to może zajrzę:P
OdpowiedzUsuńjamie jest super, lubię oglądac jego programy w tv. mądry facet
OdpowiedzUsuńOglądałam kiedyś program o parze facet kobieta. Ona chyba japonka, którzy robili zdjęcia jedzeniu. Podobało mi się ile w to serca i poświęcenia wkładają. Widać było, że to nie taka prosta sztuka dobrze sfotografować jedzenie.
OdpowiedzUsuńtrzeba rpzynać, że złożony śswietnie. Jamie ma łeb do współpracowników!
OdpowiedzUsuńa my zapraszamy na post o... naszych kolegach z biura :D http://lenalona.blogspot.com/2012/02/mad-men-mezczyzna-biurowy.html
Lena i Lona z BLess the Mess"
http://lenalona.blogspot.com
WOW WOW WOW!!!! Też muszę się kiedyś do niego dorwać! :) kocham matowy papier, ale niestety na rynku polskim spotkałam jedynie magazyn KSIĄŻKI, który go wykorzystuje (wydawany przez Gazetę Wyborczą). Wszystko skrzypi i błyszczy na rynku czytelniczym, a ja bardziej kocham zapach matowego zadrukowanego papieru...
OdpowiedzUsuńBędąc na pierwszym roku studiów jak się przedstawiałam jednej pani redaktor, która miała z nami zajęcia, powiedziałam, że chciałabym pójść do drukarni i zobaczyć cały proces oddawania do druku i drukowania gazety, aż do wydania jej do kiosków. Usłyszałam, że mam najdziwniejsze marzenie jakie ona słyszała, a mnie zdziwiło to, że nikt inny ze studentów dziennikarstwa nigdy o tym nawet nie pomyślał! :) Taka anegdotka do papieru i druku :)
A historia Twojej znajomej rzeczywiście motywująca! Super!
Czekam z niecierpliwością na Twoje praktyki i czuję pozytywne zdenerwowanie, jak wtedy gdy sama miałam na praktyki iść! :D
Pozdrowienia z Wrocławia!
O! Nie wiedziałem że Jamie to nie tylko książki ale "lub czasopisma". Uwielbiam gotować w domu z jego przepisów, a moją kulinarną "biblią" jest Ministry of Food (przetłumaczone na polski jakże mądrze na "Każdy może gotować" :). Faktem jest, że fotografie w jego książkach też są niesłychanie apetyczne, sam zresztą lubię fotografować ugotowane przez siebie jedzenie - na pamiątkę i czasem do małego lansu :]
OdpowiedzUsuńMagazyn jest swietny.Dostalam na gwiazdke najnowsza ksiazke. Zdazylam zrobic tylko dwa przepisy, na Sunday roast (swinka i wol)- wyszly genialnie. Co do praktyk- trzymam kciuki:-)
OdpowiedzUsuńDobrze mówisz. W ogóle papier błyszczący powinien być zakazany - dodam :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam J.Olivera a jego książka WŁOSKA WYPRAWA JAMIEGO należy do moich ukochanych - klimat, zdjęcia, papier, przepisy! Cudowna
OdpowiedzUsuńWszędzie jedzenie, aż wzmaga mi ochota na upieczenie makaroników^^ droga Ulu masz może jakieś doświadczenie z tymi pysznymi ciasteczkami???
OdpowiedzUsuńhttp://bizutera.blogspot.com/
A gdzie post Oscarowy?
OdpowiedzUsuńmatowy papier pięknie pachnie! :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie motywująca historia tej dziewczyny z twojej uczelni :) Mam nadzieję, że za jakiś czas i twoje zdjęcie znajdziemy z takim podpisem w jakimś magazynie o gotowaniu (może właśnie Jamie'go? ;) Trzymam za to kciuki!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać szczegółów twojego stażu, mam nadzieję, że szybko zaspokoisz moją ciekawość!
Przy okazji mam do ciebie pytanie. Nie wiem czy odwiedzałaś poniższe miasta angielskie (to że Manchester to wiem i, że Bath nie to też :)), ale gdybyś miała jakieś zdanie na ich temat to mogłabyś mi doradzić, które z nich jest najlepsze na spędzenie około 3 tygodni na kursie językowym? Mam do wyboru: Bath, Bristol, Brighton i Manchester. Wiadomo - na pewno się od siebie różnią, chociażby wielkością, ale chciałabym usłyszeć twoje zdanie na ten temat - które warto odwiedzić? :)
Pozdrawiam cię serdecznie!
Mia
Największym czadem w zdjęciach Davida Loftusa jest absolutna konsekwencja w stylu i dynamika, która idealnie pasuje do charakteru i sposobu pracy J. Olivera. Dobrali się perfect, choć za tym drugim przepadam mniej niż za pierwszym.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i do przodu z planem A :)
Muszę poszukać tego magazynu, może gdzieś w Empiku go znajdę i chociaż go nie kupię, bo ceny magazynów zagranicznych są z kosmosu, to przynajmniej go przejrzę :) Z tego co widzę po tych kilku zdjęciach, bardzo by mi się spodobał (i też wolę matowy papier!)
OdpowiedzUsuńNo to co, niedługo w tym magazynie też będzie Twoje zdjęcie? ;) Trzymam kciuki i jestem pewna, że Ci się uda!
Znam ! I również lubię. Swoją drogą od jakiegoś czasu prowadzę bloga śniadaniowego, może cię zainteresuje:
OdpowiedzUsuńhttp://codziszjemnasniadanie.tumblr.com/
Z chęcią poprzeglądałabym jednak przewodnik w Twoim wydaniu. W stabach byłam chyba ostatni raz z 10 lat temu w niezapomniany Las Vegas.
Uwielbiam ten magazyn! mam nadzieję, że na polskim rynku pojawi się niebawem coś co dorówna poziomowi Jami'ego.
OdpowiedzUsuń