W ten wieczór niestety zapomniałam zabrać ze sobą aparatu, więc widoku z Twin Peaks Wam nie przypomnę, a zdjęcie z późniejszej kolacji musiałam zrobić iPhonem Tima. 'Boli' mnie ich jakość, ale uznałam, że lepsze takie niż żadne i mam nadzieję, że mi wybaczycie;).
Na kolację wybrałam restaurację Incanto, słynącą z serwowania wnętrzności w wyszukany sposób. To kolejne miejsce, które odwiedził Anthony Bourdain w odcinku z San Francisco (jeżeli jesteście ciekawi fragmentu z No Reservations, to ustawcie filmik na piątą minutę).
Fajny klimat, bardzo profesjonalny serwis, wspaniałe jedzenie i patrząc na jakość, to raczej niewygórowane ceny.
To była chyba moja najprzyjemniejsza kolacja w San Francisco i zdecydowanie chcę tam wrócić...
Przystawki. Na początek przyniesiono nam pieczywo (focaccia, grissini, sour dough) z tapenadą, a ponadto zamówiliśmy...
Boccalone salumi platter. Kilka rodzajów włoskich wędlin, pasztet wieprzowy z musztardą, do tego marynowany fenkuł i pieczony czosnek.
Szefa kuchni, Chrisa Cosentino dobrze pamiętałam z odcinka No Reservations, bo jest on dość charakterystyczną postacią. Ma farbowane włosy, okulary z grubymi czarnymi oprawkami, a w środę rozpoznałam go po pomarańczowej czapce z daszkiem (widać na zdjęciu), będąc jeszcze po drugiej stronie ulicy;).
Nasze dania główne.
Spaghettini, Sardinian cured tuna heart, egg yolk & parsley. Moje pyszna pasta z sercem tuńczyka (suszone, wyraźnie słone), pietruszką i żółtkiem wbitym w środek gniazda z makaronu.
Handkerchief pasta & rustic pork ragù. Makaron Tima, z wyraźnym mięsnym sosem i tak dobre jak moje danie.
Bay leaf panna cotta, Bearss lime curd & amaretto. Delikatna panna cotta o smaku liścia laurowego z wanilią, świetnie kontrastowała z intensywnym sosem limonkowym. Na wierzchu pokruszone ciastka amaretto.
cudownie miły wieczór :-)
OdpowiedzUsuńhmmmmm
OdpowiedzUsuńAle pyszności, szczególnie dobrze wygląda panna cota;)
OdpowiedzUsuńAle Tobie tam dobrze. :)
OdpowiedzUsuńa ja poprosze makaron z sercem tuńczyka :) czy smak byl zaskakujący czy bardziej 'tuńczykowy'? :)
OdpowiedzUsuńOd kilkunatu miesięcy śledzę Twojego bloga z zapartym tchem. Sama dość często podróżuję, narazie w towarzystwie rodziców, ale nie przeszkdza mi to w ogóle, choć odrobina samodzielności i cały ten zamęt z przygodą na własną rękę musi być fantastyczny!
OdpowiedzUsuńMoże to i dziwne, ale Twoim życiem (nawet prywatnym) zaczynam interesować się bardziej niż swoim ;) Coś w tym musi być, Ula! Także podróżuj, pisz jak najwięcej, bo to naprawdę fenomenalne, co robisz! Czekam wciąż na więcej!
Ola
skręcam się z zazdrości, ten odcinek Tonego jest jednym z moich ulubionych:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńzawsze gdy oglądam Twojego bloga ogarnia mnie zachwyt, wzdycham z zazdrości i robię się głodna ;D
OdpowiedzUsuńTony ucieszylby sie, ze ne tylko sluchasz jego rekomendacji, jesz 'nasty bits', ale w dodatku zgodnie z jego zaleceniami odwiedzasz restauracje w srodku tygodnia, a nie w weekendy albo, co gorsze, w poniedzialki! ('Kitchen Confidential'). Well done!
OdpowiedzUsuń;**
OdpowiedzUsuńczy jesteście razem z Timem? ;)
OdpowiedzUsuń~maggie
maddie-> był mocno słony
OdpowiedzUsuńmaggie-> Już potrafię odpowiedzieć na to pytanie i oficjalna wersja brzmi...tak;).
Myślałam, że taką niespodziankę jaką Ty zrobiłaś Timowi można zobaczyć tylko w filmie, a tu proszę...;)
OdpowiedzUsuńStrasznie żałuję, że nie miałaś wtedy aparatu...
A co do zdjęć to mam pytanie, Zgrywasz na je komputer i tam zostają czy wywołujesz?;)
Musi być z Was świetna polsko-amerykańska para:):)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale się ucieszyłam czytając to, że jesteście razem:)
Pozdrawiam:)
Anonimowy-> Zostawiam na komputerze...Już powoli mi miejsca zaczyna brakować;). Jak wrócę do PL to wywołam sobie z pewnością jakieś.
OdpowiedzUsuńAnonimowy 2-> Dzięki;).
skoro jesteście razem to pewnie zostaniesz na następny rok :) co bardzo by mnie ucieszyło, bo dostarczysz nam jeszcze więcej wspaniałych relacji.
OdpowiedzUsuńwolałabyś zostać w SF, czy szukać rodziny w innym miejscu, np. Floryda? xDD
Anonimowy-> Myślę o wschodnim wybrzeżu, o Nowym Jorku. Gdybym wybrała Florydę to tylko ze względu na niego, bo ogólnie nie chciałabym tam mieszkać.
OdpowiedzUsuńO kurcze to musi byc strasznie przykro twojemu bylemu czytac tego bloga :/ po przezyciach w USA pewnie wydawal ci sie nudny i dlatego twoje uczucie oslablo...
OdpowiedzUsuńNie, nie wydawał i nadal nie wydaje mi się nudny. Po prostu moje uczucie osłabło, w końcu byliśmy ze sobą ponad 4lata a ja przez ostatnie miesiące byłam daleko od niego, więc myślę, że to dość naturalne. A bloga zdecydował się nie czytać, żeby nie cierpieć.
OdpowiedzUsuńNo to teraz czekamy na jakieś ładne Wasze zdjęcie ;-)
OdpowiedzUsuńPisanie bloga zobowiązuje! :P
Oriko
To chyba teraz będziemy liczyć na więcej wspólnych zdjęć ;)Tim dalej jest w SF?
OdpowiedzUsuńT.
Każdego razu gdy widzę Twój post ze zdjęciami przepysznych potrwa to aż chcę się jechać do Ameryki tylko po to aby tego wszystkiego spróbować :)
OdpowiedzUsuńOriko-> Ładnych wspólnych zdjęć nie będzie bo nie ma ich kto robić;). W SF zrobiłam nam tylko jedno wspólne (poza tymi z automatu) ;).
OdpowiedzUsuńT.-> Nie, był w SF od zeszłego wtorku do piątku.
jesteście razem? :O kurczę, ten blog się robi jak film :D niedługo pewnie będziesz miała pełno wścibskich pytań :D
OdpowiedzUsuńzjadłabym to spagetti... ale to jajko w środku jest surowe? brrr :D
elizove-> Haha;))). Jajko nie jest zupełnie surowe, to nieścięte żółtko jak czasami jest w jajku sadzonym lub na miękko;).
OdpowiedzUsuńja tez chciałam zapytać, czy to jajko w środku było surowe? pierwszy raz spotykam się z takim spagetti, ale w sumie co ja wiem o jedzeniu... ;)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, że postanowiliście być razem, a przynajmniej spróbować. Teraz Twoja przyszłość stoi pod jeszcze wiekszym znakiem zapytania ;)
Czekam na kolejne wieści uleczqowe ;)
kasia-krk
tak myślałam, że może coś jak sadzone, ale nigdy nic nie wiadomo, w końcu to spagetti z serca tuńczyka, hehe :D
OdpowiedzUsuńaha, miałam ci napisać ostatnio... podczas rozmowy w szkole (o wyjeździe do pracy za granicę) niechcący wyszło, że moja koleżanka z klasy też czyta twojego bloga! i to długo już :D
OdpowiedzUsuńNie, nie jak film ale jak serial! bo film się kończy a serial nie! po każdym poście wszyscy czekają co w następnym(odcinku tudzież poście:))! dlatego też z niecierpliwością czekam na kolejny epizod!!!!:)
OdpowiedzUsuńczy mi się wydaje, czy ci poznikały komentarze z wcześniejszych postów? cofnęłam się o kilka tygodni wstecz i tam nic nie ma... dziwne...
OdpowiedzUsuńelizove-> Haha, fajna historia:))).
OdpowiedzUsuńAnonimowy-> Ja widzę wszystkie, więc może to był jakiś błąd na stronie...
Ehh jestem do dupy w komentowaniu, ale ubostwiam Twoj blog :)
OdpowiedzUsuńDzięki Emilko, szczerze mówiąc to nie wiedziałam, że tu wpadasz:)))
OdpowiedzUsuń