16 cze 2011

Four years ago in Italy.

Dzisiaj cofniemy się do wakacji sprzed 4 lat.
Jednym z moich wakacyjnych wyjazdów po maturze były mała wyprawa z Wojtkiem po Włoszech.
Kupiłam bilety do Mediolanu za 120zł (easyjet) i zaplanowałam całą resztę wycieczki. Nie chciałam spędzić w Mediolanie prawie tygodnia, tylko odwiedzić w tym czasie jak najwięcej miejsc. Pociągi we Włoszech są tanie, więc były najlepszym środkiem transportu.

W tym roku mijają również 4 lata, odkąd należę do Couchsurfingu. Dołączyłam do strony przed wyjazdem i chciałam znaleźć hostów na trasie naszej wycieczki.
Nie miałam wtedy żadnych referencji więc było mi znacznie ciężej, do tego sierpień jest miesiącem urlopów Włochów. Wysłałam około 100 wiadomości, a pozytywnie odpowiedziały tylko 3 osoby.
Dzisiaj wysyłam takich waidomości średnio 1-10, bo już nie piszę do osób, których profil nie zainteresuje i co do których mam przeczucie, że nic nas nie łączy. W końcu nie chodzi tylko o darmowy nocleg, a coś znacznie więcej.

Budżet na wyjazd był oczywiście ograniczony. Nie zarabiałam wtedy pieniędzy, gromadziłam tylko oszczędności;). Podczas wyjazdu odwiedziliśmy Mediolan, Piacenze, Florencje, Pizę, Sori, Genuę i na cały wyjazd wydałam z 400zł. Dzisiaj nie jest to już aż tak zaskakujące, ale wtedy nie było osoby, której opadłaby szczęka na wiadomość o kosztach.

Stęskniłam się za Włochami i nie mogę się doczekać kiedy tam wrócę.
Na pewno chętnie odwiedziłabym znowu Ligurię, ale chcę też wybrać się na Sycylię.


No wiec zaczęliśmy od Mediolanu.
W tamtych czasach nie miałam nic wspólnego z fotografią.

Serce mnie bolało, ale nie mogłam sobie pozwolić na jedzenie każdego posiłku na mieście. Jedliśmy więc głównie kanapki z domu, tuńczyka w puszce i hamburgery z Maca za 1euro, których nudę przykrywaliśmy mozarellą, sałatą i pomidorami.

Krótko przed burzą.



Naszym pierwszym hostem była Anna z Mediolanu. Mieszkała w kamienicy i miała gigantycznego kociaka.

Nasza rozkładana kanapa.

Pamiętam jak następnego poranka Anna spieszyła się do pracy i powiedziała, żebyśmy wyszli kiedy chcemy i zostawili klucze u portiera. Byliśmy w szoku, że obdarzyła nas takim zaufaniem, ale oczywiście dzisiaj to już dla mnie normalka.

Pojechaliśmy zobaczyć stadion San Siro.

W szatni AC Milanu.

Lunch w parku, czyli kanapka z tym, co mieliśmy z domu + ewentualnie dokupione składniki.

Wieczorem opuściliśmy Mediolan i ruszyliśmy w stronę Florencji. Kolejny host czekał na nas na jednym z odcinków trasy. Cesare (z prawej) był niesamowity. Razem ze swoim przyjacielem Antonello zabrał nas na kolację za miasto, do wspaniałej rodzinnej włoskiej restauracji.

To dzisiaj pozostała to najlepsza kolacja mojego życia. Miałam łzy w oczach próbując każdego dania.


Siedzieliśmy przy stole kilka godzin, co chwile na stole pojawiało się coś nowego, a wszystko popijaliśmy winem.

Semifredo.

Cesare nie tylko zapłacił za kolację, ale też nocleg, który nam zapewnił był w ***** motelu. Pracował w nim i spytał szefa czy moglibyśmy spędzić tam jedną noc. Zgodził się, a my nie mogliśmy uwierzyć własnemu szczęściu.

Już nigdy więcej nie miałam takiego farta z Couchsurfingiem.

Następnego dnia dojechaliśmy do Florencji. Tłumy turystów przerażają, ale nie można odmówić miastu nieprzeciętnego piękna.

Tyle zdjęć, ile obejrzycie w tym poście z moją osobą, przewyższa pewnie liczbę z całego roku;).


Capresse robiliśmy nawet w pociągu. Kupowaliśmy mozarellę za 70centów, kroiliśmy pomidory i Wojtek miał buteleczkę oliwy z oliwek z przyprawami.

W Pizie spędzilismy kilka godzin, bo poza Krzywą Wieżą zdecydowanie nie ma tam nic ciekawego.

Najpiękniejsza trasa wiodła przy morzu Liguryjskim. Każdy kto był w południowej Francji i tej części Włoch, wie jakie piękne widoki towarzyszą tej trasie. Po jednej stronie góry, a po drugiej morze.

Sori było przepięknym miasteczkiem niedaleko Genui.

Balkon naszego hosta Bena, można było poznać po australijskiej fladze. Pochodzi z Tasmanii, mieszkał w kilku miejscach na świecie, ale Sori tak go zauroczyło, że na razie tam mieszkał najdłużej (pomijając Australię). Jego żona była Włoszką, ale nie mieliśmy okazji jej poznać.

Budzenie się z rana, wychodzenie na balkon i widok na morze...mmm...

Jak patrze teraz na to zdjęcie, to nawet te szerokie bary nie rzucają mi się tak w oczy;).




Uwielbiam cytryny prosto z drzewa...Ich zapach...

Ben zabrał nas pewnego wieczoru do cudownej restauracji. Sori jest malutkim miasteczkiem, a restauracja była wypełniona miejscowymi. Zjadłam tam najlepszą pizzę w swoim życiu (powyższa z pesto) i skręcało mnie z zazdrości na widok ogromnych talerzy pełnych owoców morza.

A to pizza z szynką i rukolą. Na deser zjadłam panna cottę. Jedną z moich życiowych misji jest powrót do Sori i znalezienie tej restauracji;).

Ostatniego dnia zobaczyliśmy Genuę.

Popołudniu wróciliśmy do Mediolanu i polecieliśmy do domu.

42 komentarze:

  1. Oj Ula, Ula, no dobrze, skasowałaś te całe 31 komentarzy, ale podpisy pod zdjęciami dotyczące twojego ciała i wagi zostawiłaś, więc zakładam, że dyskusja narodzi się na nowo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy z 20:38-> Nie skasowalam żadnych komentarzy. U mnie są wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
  3. 400zł!????????!!!! Nie wierzę i baaaardzo zazdroszczę. Kocham Włochy i byłam tam już jakieś razy ale nigdy nie zwiedziłam Mediolanu, więc na pewno wybiorę się tam jeszcze raz. W przyszłym roku, gdy będę już pełnoletnia tez mam zamiar skorzystać z Couchsurfingu, strasznie podoba mi sie ten pomysł, i nawet nie chodzi o tani wyjazd ale o poznanie wspaniałych ludzi na całym świecie.
    Pozdrawiam :*

    www.ladies-in-furs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ula, nawet nie wiesz, jak bardzo Ci zazdroszczę :).


    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Skręca mnie z zazdrości, chociaż mimo tego cieszy mnie każde kilka dni spędzone nad polskim morzem :) chyba niewiele mi trzeba do szczęścia.
    Zdjęcia są naprawdę cudowne :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. zazdroszczę Ci takich wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  7. o proszę, dobrze że napisałaś o początkach Twojej przygody z couchsurfingiem bo myślałam, że to może ze mną/moim profilem jest coś nie tak kiedy chciałam znaleźć pierwszego hosta w Sztokolmie i po wysłaniu ok. 10 request wszystkie przyszły odmowne.. tym sposobem się zniechęciłam i zainwestowałam w hostel, czego jednak trochę żałuje, bo tym sposobem nie mam jeszcze żadnych doświadczeń z couchsurfingiem i następnym razem dalej trudno mi będzie znaleźć kogoś u kogo mogłabym się zatrzymać. A ile czasu przed wyjazdem wysyłałaś swoje zgłoszenie, 2 tyg, tydzien ? I rozumiem że wysyłałaś też do kilku osób jednocześnie a nie czekałaś na poszczególne odpowiedzi?

    Jeśli chodzi o sam temat posta to Włochy jak narazie pozostają jednym z moich ulubionych państw europejskich, zarówno dzięki krajobrazom, kuchni i ludziom, choć wiele osób denerwuje ich nadmierna gestykulacja i 'głośny'' styl bycia, jednak bez ich specyficznego stylu bycia nie byliby Włochami (:

    OdpowiedzUsuń
  8. doskonale pamiętam tę podróż, przecież ona zainspirowała mnie do wyjazdu z koleżanką i ewexem :)
    to też wtedy był mój pierwszy CS :)
    i oczywiście na zdjęciach mam też tę zarową koszulkę :)

    a sycylia to jedno z moich największych marzeń, już 3 razy miałam bilety, a nie mogłam z nich skorzystać :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiedz Ula jeśli możesz, bo mnie to ciekawi, co nagle, natchnęło Cie do napisania posta o tej wycieczce do Wloch sprzed 4 lat? :)
    Jakaś rzecz na którą przypadkiem się natknęłaś, rozmowa, czy sentyment zwykły ?

    OdpowiedzUsuń
  10. moim zdaniem wtedy byłaś dużo dużo brzydsza, niż teraz. byłaś szczuplejsza, ale zdecydowanie mniej atrakcyjna. teraz jest optymalnie ;)

    ola

    OdpowiedzUsuń
  11. tesknilam za relacjami z europy i ciesze sie ze wracasz ze stanow :)

    OdpowiedzUsuń
  12. faktycznie nie ma komentarzy, w tym mojego gdzie pisalam ze nigdy nie bylam we wloszech i ze powinnas przestac szukac w sobie kompleksow bo jestes normalna ladna fajna 20kilkulatka

    mi sie wyswietla tylko 14 komentarzy

    Aga

    OdpowiedzUsuń
  13. swoja droga, wlasnie w ataku rozpaczy i pragnienia poogladania czyjegos kolorowego zycia przelecialam archiwum (taaak, bylam tu praktycznie od samego poczatku, lecz po cichu) i tez chyba musze stwierdzic, ze zdaje mi sie, ze kiedys bylas szczesliwsza... co jest nie tak?

    OdpowiedzUsuń
  14. Włoska pizza... mmmm... Nie mogę się doczekać kiedy znowu odwiedzę Lombardię i zatopię zęby w prawdziwej włoskiej pizzy na cieniutkim cieście, ociekającym oliwą z oliwek... mmmmm

    OdpowiedzUsuń
  15. ale picie wody z zielonej sadzawki, to już przegięcie ;)

    OdpowiedzUsuń

  16. Teraz to i ja nie widzę części, ale to już się zdarzało, podobnie z brakiem możliwości komentowania.

    Magda Damps-> Gdybym oczekiwała, że ludzie będą pisali, że wyglądam super, to po co odpowiadałabym na te komentarze nie zgadzając się z nimi? Przecież ja ich wcale nie chcę.
    Jeszcze z 4 miesiące i powinnam przestać narzekać na wagę, bo nie będę jeść z oszczędności i braku kuchni w za drzwiami pokoju.

    Anonimowy z 21:25-> Zazwyczaj wysyłam wiadomości między miesiącem a odstępem dwóch tygodni, wtedy nie pamiętam dokładnie jak to było, ale nie czekałam na odmowy.

    mortish-> "jednym" słowem- co Ty byś bez tej Uli zrobiła?;)))

    Anonimowy z 21:57-> Mam te zdjęcia od jakiegoś czasu na kompie, więc pomyślałam, że tu wrzucę. Dodatkowo to moja pierwsze przygoda z Couchsurfingiem, o którym już tyle wspominałam.

    ola-> Za dużo to ja się od tamtego czasu nie zmieniłam (!), więc jeśli wtedy byłam dużo brzydsza, to znaczy, że teraz też nie jest najlepiej;).

    sheep-> Bo kiedyś pojawiałam się częściej na zdjęciach, przy okazji uśmiechałam się i stąd ten wniosek? Nie, nie byłam szczęśliwsza, ale chętnie się dowiem czemu tak uważasz.

    Ambasador-> A widzisz mnie pijącą wodę, albo napisałam o tym? Wody z sadzawek i kałuży nie pijam, choć nie wiem co przyniesie przyszłość :P.

    OdpowiedzUsuń
  17. w moich oczach zmieniłaś na korzyść. nawet włosy masz zdrowsze i ładniejsze, nie wspominając już o ogólnym wyglądzie. serio :)

    ola

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie ma to jak stara, dobra Europa ^^
    Nie zdarza mi się często tu komentować, choć czytam każdy post:P Napisałaś Ula, że w Pizie nie ma nic ciekawego poza Krzywą Wieżą. Moim zdaniem jest i to wiele, choć nie tak popularne czy ogólnie znane miejsca, kiedy przekroczy się brzeg Arno i znajduje się w totalnie innej rzeczywistości zdala od tłumów turystów! Jest tam bardzo malowniczo no i serwują tam w wielu małych rodzinnych włoskich restauracjach najlepsze mule jakie w życiu jadłam :D Nie wiem czy byłaś, ale jeśli nie, to przy jakiejś okazji pobytu we Włoszech odwiedź koniecznie maleńkie San Gimignano! Jest cudowne i taki miłosnik jedzenia jak Ty pokocha je z miejsca. Jak chociażby jedną z najczęściej nagradzanych (zasłużenie!) lodziarni w Europie gdzie można spróbować lodów o m.in. smakach takich jak ser pleśniowy, pizza, winne (z okolicznych winogron) czy mój hit forever malina + rozmaryn :D
    Świetnie też widzieć Cię taką uśmiechniętą na tych zdjęciach ^^
    Pozdrawiam,
    Magda - Italofil :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Właśnie skończyłam czytać całego bloga. Zajęło mi to 3 dni (z przerwami). Przez ten czas można powiedzieć że przeżyłam "swoją podróż życia". Dziękuję ci za to że choć przez chwilę mogłam znaleźć się w NY czy Peru. Twój blog jest dla mnie ogromną inspiracją do tego żeby w końcu zmienić coś w swoim życiu. Dotychczas monotonne życie zapragnęłam zmienić na bardziej zwariowane i za pewnie w bliższej przyszłości wyruszę w podobną podróż jak ty. Dziękuję ci Ulu za tak cudowne podróże, póki co na razie za monitora komputera. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeździłaś kiedyś autostopem?

    OdpowiedzUsuń
  21. ola-> Dzięki, ale akurat włosów zdrowszych nie mam. Po prostu bardziej się falowały przy takiej fryzurze i czasem wyglądały jak siano, albo prostowałam i czasem jakaś ich część się na nowo kręciła;).

    Magda-> Dzięki za wskazówki! Ja rzeczywiście miałam bardziej na myśli centrum Pizy, pamiętam że jak wyszliśmy z dworca i szliśmy w stronę wieży, to miasto wyglądało jak umarłe. Szare, niczego tam nie było. Później był ten plac z zieloną trawą i krzywą wieżą, tam zgromadzeni wszyscy turyści, a poza placem znowu nic.

    isabell-> Podziwiam, że Ci się chciało i dziękuję bardzo!

    Alicja-> Tak jakoś wyszło, że nigdy;).

    OdpowiedzUsuń
  22. Przedwczoraj wróciłam z wycieczki szkolnej we Włoszech. Jestem ogromnie zakochana w tym państwie. Uwielbiam ich kuchnię, Włochów (zawsze uśmiechniętych, chętnych do rozmowy) oraz miasta, takie jak: Sirmione, Werona, Padwa, Ravenna czy Wenecja. Ubóstwiam też San Marino? Byłaś tam ? :)

    PS mogłabyś podać jakiś link o tym Couchsurfingu?

    OdpowiedzUsuń
  23. Ile kosztuje w USA Canon 5d II Mark

    OdpowiedzUsuń
  24. Anonimowy z 16:39-> Nie byłam jeszcze w San Marino:). Co do CS, to wpisz w Google a dowiesz się wszystkiego;).

    Anonimowy z 18:28-> Używane body kosztuje około 2 tysięcy dolarów.

    OdpowiedzUsuń
  25. a Wojtek to Twój eks? ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Anonimowy z 19:40-> Tak, byliśmy razem przez 4,5 roku. Rozstaliśmy się jak półtora roku temu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Mozarella z pomidorami>>> BIG LOVE!!!<3

    OdpowiedzUsuń
  28. super post! Dzięki!
    Ula

    OdpowiedzUsuń
  29. Ula ale masz ładne krągłości, WOW i ta figura :)

    Pozdrawiam MenI!

    OdpowiedzUsuń
  30. Magda 10:08 piszesz chyba o marina di pisa. Ja zgodze się z Ulą sama Pisa jest mało ciekawym miastem. Pzdr Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  31. Wow, rzeczywiście udało wam się tanio się wybrać. Szczególnie porównując np. do moich wycieczek szkolnych. Wiadomo, ze inflacja, że autokar dużo kosztuje itd., ale np. ostatnio musieliśmy płacić za 3 dni (2 noclegi, i to w jakimś nie najlepszym schronisku), bez żadnego wyżywienia 350 zł.

    OdpowiedzUsuń
  32. Czy biorąc udział w CS, trzeba oferować nocleg? :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie nie trzeba. Najlepiej brac ale nic od siebie nie dawac. I uprzedzajac Twoje oburzenie ze pewnie nie masz miesjca, odpowiem - miejsce zawsze sie znajdzie, couchsurferze nie bede ci mieli za zle jesli sie na podlodze przespia, o ile ich o tym powiadomisz. A jesli nie mieszkasz sama, to zawsze jest sposob azeby przekonac rodzicow/wspollokatorow.

    OdpowiedzUsuń
  34. Anonimowy z 00:50-> Temat wcale nie jest taki czarno-bialy. Czasami współlokatorzy po prostu nie życzą sobie obcych w domu. To samo z rodzicami, w końcu to ich dom i mogą nie czuć się komfortowo mając takiego gościa.
    Ja teraz też nie oferuję kanapy, bo przecież nie mogę mieszkając z host rodziną. Jest za to inny sposób na odwdzięczenie się, można zaoferować spotkanie i pokazać couchsurferowi miasto czy po prostu dotrzymać towarzystwa w zwiedzaniu.

    OdpowiedzUsuń
  35. To prawda, że temat CS nie jest czarno-biały, ale wydaje mi się że główna idea polega na wymianie. Myśli, poglądów, zwyczajów itp. A dużo ludzi traktuje CS jak darmowy hotel, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  36. Diana-> Masz jak najbardziej rację.

    OdpowiedzUsuń
  37. Marzę o spontanicznej wyprawie, jak Twoja:)

    i muszę przyznać, że różnica w zdjęciach jest gigantyczna. Teraz Twoje zdjęcia są niezwykłe i pełne inspiracji!

    OdpowiedzUsuń
  38. Zazdroszczę i podziwiam! Marzy mi się taki "wygib" - jak zwykła mawiać moja mama :) Podróżuję sporo, ale zawsze wszystko jest ustalone i zaplanowane od początku do końca. Hotel zarezerwowany, trasa i transport wybrane, pieniądze odłożone, łącznie z zapasem na czarną godzinę i w razie wypadku. Ubezpieczenia wykupione, bagaż zaplanowany i w ogóle wszystko dopięte na ostatni guzik. Zero spontaniczności i kilka razy drożej. Ciągle boję się takich podróży jak Twoje... Couchsurfing znam, ale mieszkam w tak beznadziejnym miejscu, że nie wyobrażam sobie, żeby się tam zarejestrować...

    OdpowiedzUsuń
  39. mogę chyba nazywać siebie szczęściarą, bo wysłałam jedną wiadomość na CS na niecały tydzień przed przylotem do LA, chwilę po zarejestrowaniu, nie mając referencji, znajomych, zdjęć, tylko krótki opis, dostałam twierdzącą odpowiedź i (pod każdym względem) lepiej trafić nie mogłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Witaj, właśnie skończyłyśmy czytać twojego bloga, zainspirował on nas do realizacji własnych marzeń o zwiedzaniu świata w związku z czym planujemy się udać w podróż autostopem po europie korzystając przy okazji z CS i namiotu :)Trochę się obawiamy jak to będzie bo studiując nasz budżet nie jest zbyt duży, ale pewne jest to ze przygoda będzie nieziemska! Dziękujemy ci za to i czekamy na kolejne posty! Ania i Kinia

    OdpowiedzUsuń