Mimo wysokiej temperatury i paru napotkanych trudności, które zmusiły nas do zmiany planów uważam, że wyjazd był świetny. To m.in. zasługa moich kompanów podróży- Kasi i Marcina, których namówiłam na ten wyjazd w kilka godzin, po tym jak okazało się, że ani moja mama, ani mój chłopak nie mogą ze mną pojechać. To był nasz pierwszy wspólny wyjazd, ale teraz wiem, że mogę z nimi jeździć wszędzie.
Relacja będzie podzielona na dni lub odwiedzone kraje, w zależności od zgromadzonych zdjęć i wydarzeń:).
Wylot do Salonik mieliśmy z Pragi, więc po dotarciu do niej, zdążyliśmy się jeszcze wybrać na spacer po centrum.
Małe street fashion;).
Nie odmówiłyśmy sobie z Kasią odwiedzenia Topshopu, chociaż utwierdziłam się w przekonaniu, że ten sklep w czasie wyprzedaży to jedna wielka porażka;).
W samolocie
Chłopak, u którego się zatrzymaliśmy mógł nas przenocować dopiero od drugiej nocy i zdecydowaliśmy się na nocleg na lotnisku. Kiedy okazało się, że krzesła na lotnisku nie nadają sie do spania, pojechaliśmy do centrum. Było bardzo gorąco, więc dużo czasu spędziliśmy mocząc nogi w fontannie i robiąc zdjęcia;).
Jako miejsce do spania wybraliśmy trawnik tuż przy morzu i promenadzie, w sercu miasta. Wysoka temperatura sprawiła, że żadne nakrycie nie było nam potrzebne. Po jakimś czasie obudziły nas zraszacze ukryte w trawie i musieliśmy uciekać na inny trawnik;).
Ten pan wyglądał na stałego bywalca, wiedział gdzie się położyć, żeby nie dosięgnął go strumień zraszaczy;).
To, co nie podobało mi się w Grecji, to duża liczba bezdomnych psów, z czego wszystkie z nich nie wiedząc czemu były dużymi psami. Jeden z nich zaprzyjaźnił się z nami i spędził przy nas całą noc, a później też kawałek dnia. Pilnował nas i szczekał, kiedy ktoś w pobliżu przechodził. Ochrzciłam go „Misiem”, był przesłodki, spragniony miłości i miałam ochotę zabrać go ze sobą do domu...
Obudziliśmy się po 6. Nad ranem zaczął wiać zimny wiatr i zrobiło się nieprzyjemnie. Wpatrywaliśmy się w morze i w puste ulice, zapoznaliśmy się z Grekiem, który zwrócił uwagę na zaspaną trójkę na trawie. Ok 7 postanowiliśmy, że wybierzemy się do pobliskiego Starbucks i napijemy czegoś ciepłego. Otwierali o 8:30, więc poszliśmy na spacer, żeby jakoś zabić czas.
Szliśmy ulicą, gdzie restauracje i bary wręcz obijały się o siebie. Misiek szedł z nami. Na zewnątrz były wystawione stoliki i krzesła i w końcu usiedliśmy bo byliśmy bardzo zmęczeni. Cała nasza czwórka zapadła w głęboki sen, aż poczułam szturchnięcie „Ula, już 8:20”. Wyobrażam sobie jak śmiesznie musieliśmy wyglądać z perspektywy przechodniów;).
Starbucks było oazą z miękkimi fotelami, ciepłą kawą i łazienką, która była nam niezbędna. Rzadko myję głowę w restauracyjnych toaletach i szuszę włosy pod suszarką do rąk, ale polecam ten sposób w kryzysowych sytuacjach;).
Misiu leżał i czekał na nas przed Starbucks, ale ponieważ spędziliśmy tam dużo czasu, po jakimś czasie sobie poszedł. Tęsknię za nim, taki kochany z niego piesek:(.
Starożytne ruiny, które odnaleźliśmy między blokami. Śmieszne zjawisko;).
Tym razem trafiliśmy na łuk triumfalny wśród bloków;).
Zatrzymaliśmy się na pierwszą grecką przekąskę.
Ciastka tego typu nadziewane róźnościami i podawane zarówno na słono jak i słodko są bardzo popularną przekąską. My spróbowaliśmy na początek nadzienia serowego, szpinakowego, mięsnego i serowo- pomidorowego.
Około południa doszliśmy do mieszkania Arisa (naszego ‘hosta’). Otworzyła nam jego siostra, bo Aris miał wrócić znad morza dopiero wieczorem. Ariadne wszystko nam pokazała, znostawiła klucze i kiedy położyliśmy się spać po 14, obudziliśmy się o 20!:) Poszliśmy na wieczorny spacer, czując się nareszcie wyspani.
uwielbiam twoje relacje z podróży! cieszę się, że wycieczka się udała :)
OdpowiedzUsuńpack-my-suitcase.blogspot.com
o matko! nie odważyłabym się spać tak na trawniku jak wy, nie umiałabym zmrużyć oka
OdpowiedzUsuńWitam. Powiedz mi Kochana jak udalo Ci sie zebrac fundusze na tyle podrózy?
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie podróże, który są po prostu wielkimi przygodami! :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z uśmiechem na ustach! :)
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie na tle fontanny jest niesamowite
jak zwykle świetna relacja opatrzona ciekawymi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńpiesek jest śliczny :)
i podziwiam Was za to spanie na trwace, pewnie nie dość,że człowiek zmęczony po podróży., to jeszcze noclegu brak :)
Jej, swietne zdjecia! Zazdroszcze podrozy;))) I pani Kasia jaka opalona:D
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja, cudowna wyprawa! I Misiu taki uroczy! :D
OdpowiedzUsuńaaa, czekam na kolejną relację! tak bardzo zazdroszczę, a przez Misia mi smutno :D
OdpowiedzUsuńRelacja cudna, mycie głowy w restauracji przełomowe, Misiu przytulaśny, ruiny miedzy blokami conajmniej smieszne ( wyobrazmy sobie takie np. na os. Śląskim między blokami ), ogólie bardzo pozytywnie, zresztą jak zwykle :) :P :P
OdpowiedzUsuńbiedny, biedny ten piesek.
OdpowiedzUsuń:(((((((((((((((((((((((
qrde, te ruiny miedzy blokami sa niesamowite
OdpowiedzUsuńoj pamietam po szkole sredniej wybralismy sie z szalonym kolega w podroz, mycie w toalecie itp.
mniam, te greckie ciastkowe cosie wygladaja smakowicie
Po przeczytaniu Twojej relacji powiem tylko jedno: chcę jeszcze! Czyta się to i ogląda z zapartym tchem :D Wyobrażam sobie, że jestem tam z Tobą i przeżywam taką niesamowitą przygodę :D Ależ zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńMisiu jest cudny. Aż się wierzyć nie chce, że to takie dobre stworzenie. Ja z moim lękiem do psów pewnie umarłabym ze strachu jakby taki pies podszedł do mnie jakbym leżała na trawie :D
Piękne widoki, piękne zdjęcia i czekam na dalsze relacje :D
Aniwlamka-> oszczędzam + zarabiam + czasem coś dostanę + podróże niewiele mnie kosztują :)
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego i wciągającego bloga:) Byłam niedawno w Grecji i też mnie zdziwił ogrom bezpańskich psów, jak się dowiedziałam później - Grecy podobno mają w zwyczaju zachwycać się i hodować jedynie szczeniaki. Dorosły pies nie jest dla nich już taką atrakcją, dlatego poprostu wyrzucają je na ulicę. Przykra prawda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na dalszą część relacji:)
Jakie cudowne zdjęcia!!! Dziewczyno, stwórz przewodnik w sieci :-))))
OdpowiedzUsuńwygląda na niezapomnianą wycieczkę! tak jak wszytskie Twoje! To musi być świetna lekcja życia i samodzielności połączona z niezłą frajdą!
OdpowiedzUsuńpytanie: czy to jakiś rodzaj wymiany te wycieczki? Bo często piszesz, że ktoś u Ciebie się zatrzymuje, a Ty u kogoś. To jakaś organizacja? :)
Pozdrawiam z Łodzi! :)
Anonimowy-> Dziękuję:). Aris u którego mieszkaliśmy na pytanie "dlaczego akurat duże psy?" odpowiedział podobnie.
OdpowiedzUsuńWER-> nie, to nie jest żadna wymiana. Jeśli zatrzymuję się u kogoś obcego to z couchsurfing. (couchsurfing.com- wejdź na stronę i poczytaj o co chodzi:) )
Droga Ulu,
OdpowiedzUsuńmam do Ciebie ogromna prosbe: czy moglabys uaktualniac bloga co godzine?? Albo najlepiej co pol godziny? Nie wazne co bedziesz pisala, pisz, dziewczyno pisz!!! :D:D Swietna relacja z podrozy, czekam na wiecej!!!
Pozdrawiam z goracych Wloch!
Dzięki za stronę. Weszłam i mnie wciągnęła! Ktoś mniał naprawdę świetny pomysł z tą akcją! Myślę czy by się nie zapisać i nie pojeździć po różnych polskich miastach, bo prawie żadnego w 100% nie zwiedziłam! :) Jeszcze raz dzięki za namiar, bo nigdy nie słyszałam jeszcze o couchsurfingu! :)
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńUla spedziłam dzis pól dnia na czytaniu Twojego bloga :-) zdecydowanei umila mi czas w pracy!zazdroszcze Ci wakacji, ja niestety siedze w pracy
Oo, naprawdę ciekawa wycieczka. Dużo przygód miałaś :)
OdpowiedzUsuńcudownie.wspaniale.wow
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że wylądowaliści w Salonikach, prawda? Spędziłam tam trochę czasu w zeszłym roku i właśnie te ruiny niekiedy upchnięte między domami bardzo mnie rozbrajały.
OdpowiedzUsuńGrecja pod względem czystości i właśnie ilości bezpańskich zwierząt jest przerażająca. Chociaż na szczęście więkoszość wałęsających się psów niej jest agresywna, ale na kimś, kto się boi, robią te sfory nieciekawe wrażenie.
aeslinnka-> tak, w Salonikach. Te bezdomne psy wręcz boją się ludzi co jest dla mnie jeszcze smutniejsze...Co do czystości to jest podobnie do reszty południowych krajów:).
OdpowiedzUsuńze zdjęć widać, że udała Ci się podróż :D
OdpowiedzUsuńale podziwiam, że nie bałaś się spać na trwaniku?
pozdrawiam, M!.
heh, no nie bałam się:)
OdpowiedzUsuń