10 wrz 2009

Breakfast, shopping and walking around San Fran.


Czekając rano na pociąg do San Francisco.

Typowy krajobraz SF;).

Wyszukałam dzień wcześniej miejsca, gdzie mogłabym zjeść śniadanie i wybrałam się do jednego z nich.

Siedzenie przy barze i obserwowanie przygotowującego się jedzenia, to najlepsze co można robić czekając na posiłek:).



Moje francuskie tosty ze smażonymi bananami, orzechami, syropem klonowym i bitą śmietaną;D.

To śniadanie nasyciło mnie na cały dzień;).

Po śniadaniu wybrałam się do pobliskiego Golden Gate Park.



Dalie.



Z parku wracałam do centrum na pieszo. Wspięłam się na Alamo Square a tam czekała mnie niespodzianka...

Painted Ladies, jedno z najsłynniejszych miejsc w SF:).

Owoce kalamandyny w czyimś ogródku;).

W centrum odwiedziłam parę sklepów.

W Abercrombie & Fitch przymierzałam kilka par jeansów, te mi się podobały, ale mogłyby mieć trochę mniej rozcięć i być tańsze;).

Trencz w GAPie, który możliwe, że niedługo kupie;).

Ostatecznie z Urban Outfitters nie wyszłam z pustymi rękami.

W UO kupiłam przeceniony sweter, tenisówki a w przypadkowym lumpeksie granatową marynarkę z podwiniętymi rękawami, w bardzo dobrym stanie (Banana Republic) za 2,50$;D.

19 komentarzy:

  1. SF jest cudowne, cudowne!
    a marynarka równie fajna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zdobycze , zazdroszczę.
    No ale bardziej niż ciuchów to tego śniadania , jako żem łasuch nad łasuchy :D
    `mumin

    OdpowiedzUsuń
  3. Ula, skończ już podróżować, bo ciężko poskromić zazdrość ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ah, sf przypomina mi niektorymi miejscami manhattan :P
    irytuje mnie to, ze w usa jest duzo drog do gory i dolu, ale sf chyba ma najbardziej gorzasto :D
    +
    h&m w nj jest, ze tak powiem hujowy :D nic NIE MAJA, a jak maja to tylko jeden roz 44 egzemplarz, lub np. butyy tylko roz 5, morony. a zare znam tylko jedna, w mallu do ktorego rzadko odwiedzam(bo nie mam jak) ale maja tam jeszcze urban outfitters i american apparel. W urbanie widzialam aparaty lomo po ok 58$, czy to drogo?

    gjang.

    OdpowiedzUsuń
  5. pierwsza samodzielna wyprawa do sf za tobą :)
    patrząc na twoje śniadanie zgłodniałam :D

    a marynarkę fajną znalazłaś :) i tenisówki też klawe :)

    ola

    OdpowiedzUsuń
  6. Ulka, juz Cie nie lubie. Brak mi odwagi na samotne poskramianie miasta. Zle sie czuje sama na ulicy... Masz na to jakas rade? Niby cudnie brzmia te Twoje wedrowki po miescie, niby mnie sciska zeby tez tak pojsc i chlonac...ale jak tylko znajduje sie na ulicy to mnie jakos tak tlamsi, chce krzyczec i wracac do domu... W najlepszym wypadku po prostu spotykam kogos i juz mi lzej.
    Ale chyba pojde i powiem sobie 'Nie mozesz byc gorsza od ULI!' ha ha ;)
    Nie dosc, ze widoki to jeszcze te skarby... ula.laaaaa!

    OdpowiedzUsuń
  7. Painted Ladies kojarzona przeze mnie głównie z czołówki "Pełnej chaty" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne widoki :D Śniadanko wygląda na bardzo pyszne :) Izulka

    OdpowiedzUsuń
  9. te domki sa cudowne! kojarza mi sie z ulubionym serialem z dziecinstwa - pelna chata! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. i na nic mi się zdało zjedzenie śniadania przed czytaniem Twojego posta. i tak zrobiłam się niemożliwie głodna!!!

    SF jest piękne, choć może to po prostu zasługa Twoich zdjęć. i CHCĘ TAKI ŻAKIET, ale już.
    pozdrawiam :)
    nakata

    www.nakata-murakami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. San Fancisco jest rewelwcyjne - nie wiem czy jesteś fanką kawy, ale tam jest mega kawiarnia (do której przychodzą artyści i ludzie wolnych zawodów), a ich mieszanka jest znana na całym świecie - a to miejsce to -http://www.ritualroasters.com/
    ja nie znam się, aż tak na kawie, ale mój brat ma 2 kawiarni - i zumsił rodziców podczas wizyty w US, żeby pojechali tam po tą kawę - więc chyba warto:)

    OdpowiedzUsuń
  12. trampki są urocze, już nie mogę sie doczekac kiedy się w nim pokażesz.
    A trencz bierz, to klasyka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. marynarka za taką cenę?! ;o
    wow. Świetne tenisówki! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. zawsze bardzo się cieszę widząć jakąś nazwę posiłku w tytule Twojego posta:) SF piękne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Piekne dalie. A Twoje sniadanie to ulubione sniadanie Elvisa Prestley'a ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. zazdroszczę Ci tego śniadania! :D i w ogóle pobytu w USA :) a te spodnie są boskie!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. aaa świetne fotki! baw się dobrze w SF! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajne zakupy :)
    co do płaszcza Gap`a -wart! Taki trencz jest nieśmiertelny!

    OdpowiedzUsuń
  19. miło ogląda się Twoje zdjęcia. też byłam jako au pair przez rok ale w Indianapolis ;)
    miłego pobytu i wytzymałości

    OdpowiedzUsuń