.................
Obejrzałam właśnie na You Tube "Born Rich", film dokumentalny z 2003 roku, o 'dzieciakach', które odziedziczyły fortunę po swoich przodkach. W filmie pojawiają się tak rodziny jak Trump, Vanderbilt, Johnson, a nawet Bloomberg, jako że Michael Bloomberg, burmistrz Nowego Jorku, jest na dziesiątym miejscu najbogatszych ludzi Ameryki.
Dość interesujący, polecam.
5th Ave & 59th St.
West Village.
Eileen's Cheesecake.
W drodze na Staten Island.
Wietrzny dzień w NYC.
Brooklyn.
MoMa.
Okolice World Trade Center.
..............
Zagłosuj na The Adamant Wanderer w konkursie Blog Roku.
Te zdjęcia są świetne. Prawdę mówiąc dopiero te podobają mi się jako praca, dzieła, a nie ze względu na tematykę.
OdpowiedzUsuńBrawo.
Oglądnę ten film na feriach.
Pytam z czystej ciekawości: Podobno Nowy Jork jest kompletnie nieodśnieżany, to prawda?
Wow!
OdpowiedzUsuńTo są czyste skany czy postprodukowane?
OdpowiedzUsuńja mam pytanie juz od kilku tygodni, ale nie chce zebys poczula sie obrazona czy cos. pytam m.in. dlatego ze sama chcialabym wybrac sie do USA na pare miesiecy
OdpowiedzUsuńczy (a jesli tak to ile) przytylas podczas swojego pobytu tam?
Co jak co, ale Analog to jednak nie to samo co cyfrówka. Fajne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńuważam,że zdjęcia porzuconych parasolek to dobry pomysł na dłuższy cykl i proponowałabym go dalej kontynuować! Być może po paru latach powstałby ciekawy cykl związany z tym właśnie motywem... :)
OdpowiedzUsuńULA! Wrzuc koniecznie na bloga jakiś banner z glosowaniem na ciebie na blog roku! koniecznie! tym razem musisz wygrac :*
OdpowiedzUsuńUlaaaa, kupujesz wszystkie obiektywy na ebayu?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam na twitterze że zabrałaś się za fisheye, ah marzę o nim!
Ile dałaś, i czy to ten 'Canonowski'?
pozdrawiam cię!:)
To chyba jedne z Twoich najlepszych zdjęć, są fantastyczne!
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia
OdpowiedzUsuńojej, chyba najpiękniejszy post, jaki był u Ciebie (przynajmniej w moim odczuciu). przesiąknięty sentymentalnością i samotnością. BRAWO!
OdpowiedzUsuńswietne zdjecia, to w drodze na Staten Island jest rewelacyjne!:)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńJeanne Kiur-> Po świątecznej burzy śnieżnej był słabo odsnieżony, teraz jest moim zdaniem OK. Nie wiem jak poza Manhattanem, tam może być trochę gorzej, ale też nie wcale aż tak dużo śniegu.
Tom-> Czyste skany, żadnych ze zdjęc z analoga, które dodawałam na bloga nie były przerabiane.
Anonimowy z 11:48-> Przytyłam, ale już na początku muszę podkreślić to, że nie jest to wina kraju w którym jestem, podobnie jak typowo wysoko kalorycznego, przetworzonego jedzenia, bo nie jem takiego, a miasta w których mieszkałam nie są stereotypowym przykładem tego kraju.
San Francisco i przede wszystkim Nowy Jork nie mają za dużo wspólnego z USA, a grubych ludzi jest tu (i w SF) mniej niż w Polsce.
Przytyłam ze względu na styl życia, który jest inny niż gdybym była w domu czy mieszkała sama. Często przygotowuje dzieciom jedzenie, co sprawia, że jem więcej niż gdybym miała pełny wpływ na to, kiedy jem posiłki.
Odżywiam się zdrowo niezależnie gdzie mieszkam, ale moją słabością są słodycze.
Poza domem też jakoś ciężej mi się kontrolować i mieszkając w Londynie oraz Warszawie również przytyłam.
Tutaj najwięcej przytyłam 8kg, ale już pół roku zrzuciłam trochę tej wagi.
Anonimowy z 13:39-> Tak, wszystkie obiektywy kupiłam na eBayu. Ten Fisheye to nie Canon, ponad 500$ za taki obiektyw to dla mnie za drogo. Kupiłam 8mm f/3.5 znany pod różnymi nazwami np. Samyang, Rokinon i kilka innych;).
Dziękuję wszystkim!
Ula byłaś już na Roosevelt Island :)?
OdpowiedzUsuńNie byłam.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się tonacja tych zdjęć.
OdpowiedzUsuńUla, mam pytanie. Robisz zdjęcia w różnych miejscach, rówież sklepach i restauracjach/barach/kawiarniach. Kiedy do nich wchodzisz, pytasz czy możesz zrobić zdjęcia czy po prostu je robisz? W Polsce w wielu miejscach jest to zabronione, zastanawiam się, jak jest w Stanach.
OdpowiedzUsuńOla-> Rzadko pytam i zazwyczaj nikt nie ma nic przeciwko. Tylko czasami ktoś zwraca mi uwagę, więc wtedy sobie odpuszczam, chyba że bardzo mi zależy, to robię po kryjomu;).
OdpowiedzUsuńHej, już gdzieś ponad rok zaglądam z narastającą częstotliwością na Twojego bloga. Łączy w sobie 2 z 3 rzeczy które uwielbiam najbardziej: jedzenie i podróże (jeszcze architektura, ale to z racji zawodu :-)
OdpowiedzUsuńPomyślałam, że może spodoba Ci się ten program:
http://vod.onet.pl/miejskie-style,miejskie-style-nowy-jork,7722,0,7728,odcinek.html
poza tym chciałam polecić Ci to miejsce:
http://www.dezeen.com/2009/06/15/the-high-line-by-james-corner-field-operations-and-diller-scofidio-renfro/
jest to zrewitalizowana linia starego metra.
Myślę, że mogło by Ci się spodobać..
Pozdrawiam
Ula, doradź.
OdpowiedzUsuńJak pamiętasz, kupiłam Canona. Trochę zaniedbałam swoją "edukację" w temacie fotografowania ale własnie zaczęłam nieco czytać. Zaczęłam od obiektywów, bo chciałabym kupić jakiś. I tu moje pytanie - w jaki mam Twoim zdaniem zainwestować? Dla mnie nadal to czarna magia.
Gdy będzie bliżej wiosny chcę wyjść z domu i zacząć się szkolić. Myślę tez o kursie dla początkujących, bo bez tego się chyba u mnie nie obejdzie.
Ja mam taki podstawowy obiektyw, który kupiłam z aparatem (18-55 mm).
Z góry dziękuje za radę a sms już poszedł.
Naucz się robić na podstawie, naucz się opcji swojego aparatu,a nie od razu chcesz dokupić coś nowego. Obiektywy dokupuje się jak już wie podstawowe rzeczy, a ty chyba tego nie wiesz.
OdpowiedzUsuńPopróbuj z tym swoim obiektywem poustawiać różne warianty ostrości, światła, przysłony...a nie rzucasz się na głęboką wodę.
przy obrazku z blogiem roku powinno byc "zaglosuj na niego" a nie ''tego' ;)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńaga-l-> Niestety program jest dostępny tylko dla osób przebywających na terenie Polski, szkoda...
A High Line znam, ale nie robiłam tam jeszcze zdjęć i nie widzę na razie sensu, dopóki się nie ociepli;). Dzięki za linki!
Aśa-> Anonimowy pod Tobą ma dużo racji. Czego Ty oczekujesz od osoby, która od kilku miesięcy robi zdjęcia? Ja do dzisiaj nie wiem wielu rzeczy i co jakiś czas łapię się na zrozumieniu czegoś, albo na zdaniu sobie sprawy, że robiłam coś nieświadomie.
Kurs też bym sobie w Twoim przypadku odpuściła, ale to już Twój wybór.
Jeżeli chcesz jednak zainwestować w nowy obiektyw, to polecam 50mm 1.8, bo jest tani, a jakość w porównaniu do ceny jest wysoka.
Anonimowy z 12:25-> Miało być "tego", tylko nie dopisałam "bloga". Dzięki.
Uwielbiam Anonimowych... :)
OdpowiedzUsuńUla tak dla ścisłości. Podstawy obsługi swojego aparatu już opanowałam. Praktycznie wszystkie foty robię na "manualu". Czasem muszę zrobić zdjęcie 2-3 razy ale jakoś idzie. Może trochę gorzej z ostrością.
A dlaczego byś sobie odpuściła kurs?
OdpowiedzUsuńAśa-> No właśnie, skoro obsługę aparatu już opanowałaś, to czemu mówisz, że to wciąż czarna magia i że musisz iść na kurs dla początkujących? I tak jak pytałam wyżej, napisz mi czego od siebie oczekujesz, bo nie do końca rozumiem. Nie podobają Ci się Twoje zdjęcia? Mi się moje też średnio podobają i pewnie nie będą nigdy, bo zawsze będę porównywać się do lepszych i widzieć jak dużo mi jeszcze do nich brakuje.
OdpowiedzUsuńKurs bym sobie odpuściła, bo szkoda by mi było pieniędzy, prędzej wolałabym kupić sprzęt.
Ja też Cię uwielbiam Asiu,
OdpowiedzUsuńmając lustrzankę nie zostaje się od razu fotografem, chyba, że ma się talent - jak Ula (bo niezaprzeczalnie robi wspaniałe zdjęcia).
Chciałam Ci tylko zwrócić uwagę, że posiadanie aparatu i miliona obiektywów nie zmieni wiele jeśli nie będziesz znała podstawowych funkcji.
Bo twoje ostatnie zdjęcia wskazują jedynie na auto, a nie na manual i użycie lampy błyskowej.
Ale jako 'wredny' anonim, życzę powodzenia i satysfakcji z robienia zdjęć (szczerze, bez ironii)
wspaniały klimat zdjęć, zakochałam się w nich :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:54-> Dzięki, ale nie przesadzajmy z tym moim talentem, zdjęcia nie są nadzwyczajne. Może mam jakieś predyspozycje, ale moje foty to raczej efekt zrobienia mnóstwa zdjęć i insprowania się innymi fotografiami.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślałam o kursie, bo wszystko co robię, robię "na czuja". A chciałabym mieć większą świadomość tego co trzeba robić.
OdpowiedzUsuńAle może faktycznie to nie na kursie dla początkujących.
W każdym razie, gdy czytam jakieś "mądre" książki, to te wszystkie numerki, milimetry i inne parametry niewiele mi mówią.
Poza tym, gdy przeglądam instrukcję aparatu doczytuję np. funkcja nie do wszystkich obiektywów (czy jakoś tak). I skąd ja mam wiedzieć, dla jakich ona będzie dostępna?
Anonimowy - posiadanie dwóch (nie miliona) obiektywów to chyba nie grzech? Dysponuję akurat funduszami i myślałam, żeby to wykorzystać.
Ostatnie zdjęcia u mnie są "auto" bo po prostu miałam lenia i tyle. Jeśli popatrzysz kilka wpisów w dół, to są tam zdjęcia robione na "manualu". I takie w większości u mnie są od czasu kupienia canona.
Są takie sobie, bo ani na nich nie ma niczego niezwykłego i do doskonałości im daleko. I pewnie, że nie będę od razu świetnym fachowcem w tym temacie (jeśli w ogóle będę) ale szukam rad u kogoś, kto wie nieco więcej.
I znowu powiem: uwielbiam anonimowych a to dlatego, że nie przepadam za dyskusjami nie wiadomo z kim.
wiesz co nie bardzo rozumiem Twoje podejście. niby chcesz studiować w USA czy UK ale do tego egzaminu pochodzisz - sądząc po twoich wpisach z Twittera, podchodzisz nadzywczaj luźno, jakbyś jego wynik nie miał dla Ciebie żadnego znaczenia, z tego co pisałaś można też wywnioskować, że przygotowywać Ci się nawet nie chciało, trudno więc zrozumieć czego Ty tak na prawdę chcesz. nie wspominając o tych listach, które musiała napisać, a wyszło, że traktowałaś to jak zło konieczne.
OdpowiedzUsuńoczywiście życzę Ci powodzenia w realizacji Twoich planów,ale tak to wszystko wygląda czytając twoje wpisy.
pozdrawiam oczywiście wszystkich którzy zaraz "przykleją" mi łatkę zazdrośnicy itp. :)
zdjęcia z analoga mają to do siebie, że tworzą fajny klimat :)
OdpowiedzUsuńmam jeszcze jedno pytanko do Ciebie, http://www.youtube.com/watch?v=vO4e_5W5s1M czy mogłabyś podac mi tytuł i wykonawce pierwszej piosenki, z twojego filmu? :)
Anonimowy z 15:06 mam nadzieję ,że Ula nie będzie miała nic przeciwko bo chciałabym coś napisać odnośnie Twojego komentarza.Nie wiem czy mogę tak napisać,bo nie znam Uli osobiści-ale ja jestem pod wieloma względami taka jak ona tj. nie ekscytuje mnie wizja edukacji nawet w najbardziej prestiżowych,megaciekawych czy sławnych uczelniach na całym świecie nawet ,bo po prostu nie jestem typem studentki,kolekcjonerki dyplomów(bez ironii i obrażania) itp. Wolę jeździć po świecie,podróżować,poznawać wspaniałych ludzi,robić niezwykłe rzeczy,spełniać swoje marzenia i bardzo mnie zasmuca myśl,że miałabym teraz gdzieś studiować(nawet na kierunkach gdzie przedmioty i sam kierunek by mnie fascynowały),mieszkać/żyć w jednym miejscu przez dłuższy czas,kuć i zaliczać i wpadać w taką monotonię(bo dla mnie to byłaby właśnie monotonia).Absolutnie nie uważam,że studia są bez sensu i że nie określają (choć nie zawsze) jakości naszego życia ale jednocześnie uważam,że o fajnym życiu,przeżytym wedle własnej,wymarzonej wizji wcale nie decydują.Z tego czego mogę się domyślić(jeśli jestem w błędzie,Ula błagam popraw mnie!) to Ula teraz jest na pewnym rozstaju dróg i zapewne brała pod uwagę wiele,wiele opcji i studia za granicą są jedną z tych opcji,jedną z konkretniejszych i na najbardziej(na ten moment) realnym poziomie.Dziewczyna mieszkała i pracowała już w Londynie,bardzo intensywnie podróżowała przez pewien okres(i nadal to robi) i teraz od dwóch lat mieszka/ła we wspaniałych miastach więc czemu ma się godzić na byle co skoro wie ,że ma naturę wędrowca,samotnika itd. ? Uważa zapewne że nie zaszkodzi spróbować ale wydaje mi się,że ma też w głowie jakieś alternatywy więc bez obaw ludziska,żyjcie i dajcie żyć innym :)
OdpowiedzUsuńPisała to dziewczyna która po maturze(zeszłorocznej)wyjechała do Dublina żeby być au pair,nie wyszło ale nadal mieszka w stolicy i planuję wiele podróży i przygód(chociażby na ten rok) i ani jej w głowie teraz studia ;)
Pozdrawiam
Marcelina
Anonimowy z 15:06-> czemu ktos mial by nazwac Cię zazdrosnica, z Twojego komentarza nie wypływa żadna zazdrość. Ja sama nie wiem czego chce, nie rozumiem swojego podejścia, wiem tylko tyle, ze nigdy nie przykladalam sie do niczego związanego ze szkoła, zawsze dolowaly mnie sprawy z nią związane i nic sie nie zmieniło.
OdpowiedzUsuńoj Ula jak ja Cię rozumiem....
OdpowiedzUsuńorelka
Marcelina- jeśli masz rodziców którzy Cię zasponsorują to jak najbardziej, ale ile można... Studia= lepsza praca=więcej kasy na podróże. I mój plan jest taki, bo nie zadawala mnie lizanie lizaka przez szybę.
OdpowiedzUsuńNo chyba że jest się mega przebojowym (nie ja), dobrym w jakiejś dziedzinie to i bez studiów wszystko się da. Zależy od osoby.
Ula- czekaj na wyniki, może nie będzie źle...
pozdrawiam
wielu jest tutaj komentujących- broniących i nie raz się zdarzało, że ktoś Cie skrytykował a zaraz pojawiali się obrońcy :)
OdpowiedzUsuńmożna po prostu odnieść wrażenie, że niby czegoś chcesz, ale mało wierzysz w swoje możliwości - w tym przypadku naukowe i nic nie robisz żeby zmienić swoje podejście. i nie zrozum mnie źle, ale czasem opisujesz, że zrobisz to czy tamto i potem piszesz że nic z tego nie wyjdzie, bo to takie i owakie. brak wiary we własne możliwości?
Jakie sa twoje ulubione gry na Iphonie ?
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 22:55-> totalny brak wiary we własne możliwości jeśli chodzi o naukę, z drugiej strony jeśli czegos szczerze chce, to nie mam większych problemów z osiągnięciem tego.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 23:04-> nie gram w żadna.
ulka, a ja mam pytanie dotyczące lomografii. Chciałabym kupić jakiś lomo i zastanawiam się, jak sprawa wygląda z filmami. Czy wystarczy kupić jakiś zwykły, czy to musi być specjalny? ponieważ czytałam opinie w internecie i były różne, już sama nie wiem. niektórzy pisali, że można używać tych normalnych, inni, że przez to aparaty się psują i trzeba używać specjalnych do lomo...
OdpowiedzUsuńNepenthes z całym szacunkiem ale nie napisałam ,że nigdy ale to przenigdy się na studia nie wybiorę bo nie w tym rozwiązanie.Uważam jednak że wybór jakichkolwiek studiów czy zaczynanie studiów od razu po maturze gdy nie ma sie jeszcze sprecyzowanych planów zawodowych mija się z celem.A co do drugiego zdania-to nie o przebojowość może chodzi,bardziej o determinację i własny sposób na życie.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 22:55-jeśli to także o mnie chodzi jako komentującej-broniącej-ja jedynie napisałam jak ja to widzę ale Ula tego nie skomentowała więc najwidoczniej widzi to inaczej.
Marcelina
I nie mam ani bogatych rodziców ani królewskiej krwi ani specjalnego szczęścia do pieniędzy-mam po prostu inne podejście,co z niego wyjdzie jeszcze nie wiem,pożyję zobaczę.
OdpowiedzUsuńMarcelina
Anonimowy z 23:38-> Cześć lomo wymaga filmu 120, a inne 35mm, zależy od aparatu. A ty o jakim myślisz?
OdpowiedzUsuńMarcelina-> w dużej mierze widzę to podobnie, zreszta uważam, ze każdy tu po części miał racje.
myślałam o FishEye (sama jeszcze nie wiem, czy 1, czy 2, bo co prawda 2 ma takie funkcje jak kilka zdjęć na jednej klatce czy czas naświetlania zależny od tego, jak długo wciskamy spust migawki, to myślę, że nie o to w lomografii chodzi, a już na pewno nie w FishEye'ach, więc po co przepłacać?). Wracając do tematu - chodzi mi o FishEye'a :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - jesteś zadowolona ze swojej Diany? :)
zaczęłam też powoli myśleć o holdze (wspaniałe efekty) czy o supersamplerze - myślisz, że do tego drugiego jest potrzebna jakaś specjalna klisza? nigdzie nie mogę znaleźć informacji na ten temat :(
OdpowiedzUsuńAnonimowy-> Heh, akurat nowego fish eye'a lomo, będę wystawiać niedługo na Allegro;). Do niego potrzebny jest film 35mm. Holga w oryginale wymaga 120mm, ale kupując specjalną nakładkę (ja taką miałam) można też używać filmy 35mm. W każdym razie lepsze efekty wychodzą na filmie 120mm.
OdpowiedzUsuńSupersamplera też mam i on wymaga kliszy 35mm.
A co do Diany, to z jednej strony jestem z niej zadowolona, a z drugiej nie. Pochłania masę pieniędzy, ale zdjęcia według mnie wychodzą fajniejsze od tych z Holgi.
Ula a propos Twojego mieszkania kiedyś w UK, zdradź proszę komuś, kto nie jest za bardzo obyty z zagranicą jak znalazłaś sobie pracę w Anglii? :)
OdpowiedzUsuńMiałaś tam kogoś, przez biuro, internet czy może jechałaś w ciemno? A co z mieszkaniem? Planuję zrobić to na wakacjach, ale jestem w podbramkowej sytuacji i nie mam pieniędzy na błędy, więc chętnie skorzystam z Twojego doświadczenia :)
Alice
Alice-> Znalazłam ją przez internet, jeszcze jak byłam w Polsce i umówiłam się z restauracją, że przyjdę do nich jak już dotrę do Londynu.
OdpowiedzUsuńWszystko załatwiałam sobie sama, łącznie z mieszkaniem. Nie miałam go jadąc tam, ale na samym począku zatrzymałam się na kilka dni u couchsurfera i w międzyczasie przeglądałam oferty mieszkań. W końcu znalazłam jedno w lokalizacji, która mi odpowiadała, cena była niska, wszystko brzmiało ok, więc umówiłam się z dziewczyną, że przyjadę je zobaczyć. Spodobało mi się, a na drugi dzień właścicielka i przyszła współlokatorka dała mi znać, że mogę się wprowadzić:).
ok, ale co z umową najmu, o pracę? Tłumaczyłąs je sobie sama, pokazywałaś jakiemuś tłumaczowi? Byłaś ubezpieczona w Polsce, czy pracodawca Ci oferował ubezpieczenie?
OdpowiedzUsuńJa rozważam wyjazd do pracy która od razu gwarantuje zakwaterowanie, nigdy nie byłam w Anglii, gubię się nawet we własnym mieście, nie sądzę, żeby stać mnie było na taką odwagę jak Twoja.
Alice