Dzisiaj napiszę o najbliższych planach na 2011, bo po ostatnim artykule w GW, czuję, że muszę rozwinąć kilka wspomnianych tam tematów.
15 stycznia będę zdawać TOEFL- egzamin sprawdzający umiejętność rozumienia i posługiwania angielskim się w środowisku akademickim. Jest on najczęściej wymaganym egzaminem dla obcokrajowców ubiegających się o studia w krajach anglojęzycznych.
Postanowiłam aplikować na studia w Nowym Jorku oraz Wielkiej Brytanii, które miałabym rozpocząć po wakacjach.
Kierunki będą związane z fotografią i jedzeniem, mam już upatrzonych kilka uczelni i konkretnych kierunków, ale sama jeszcze do końca nie wiem co, gdzie i jak.
W tym miejscu od razu proszę o nie zadawanie mi szczegółowych pytań na temat studiowania w Stanach i UK. Moje pojęcie o wielu sprawach jest jeszcze średnie, zwłaszcza tych dotyczących bezpośrednio mojego przypadku.
Jeżeli kiedykolwiek coś z tego wyniknie, to napiszę więcej.
Kiedy już będę miała z głowy sprawę z aplikowaniem na studia (terminy mijają 15.01 i 1.02), pod koniec stycznia przylatuje do mnie mama i dwa dni później wsiadamy w samolot do Puerto Rico.
To będzie dopiero pierwszy przystanek podróży. Stamtąd wypływamy w tygodniowy rejs po południowych Karaibach. Odwiedzimy Wyspy Dziewicze (US), Barbados, Saint Lucie, Saint Kitts i Nevis oraz Antyle Holenderskie.
Trochę się obawiam 'turystyczności' tego wyjazdu, czego nie da się ukryć, ale jednym z głównych powodów była wiza.
W drugim roku bycia au pair, mój limit opuszczania Stanów ogranicza się tylko do trzech miejsc: Kanada, Meksyk, Karaiby, w przypadku pozostałych krajów, mogłabym mieć problemy z powrotem do USA.
Kanada odpada, bo nie mam najnowszego paszportu, więc potrzebowałabym wizę, ponadto jest tam obecnie jeszcze zimniej.
Meksyk nie nadaje się za bardzo na samotne podróże, jeśli nie zna się hiszpańskiego na poziomie umożliwiającym spokojne komunikowanie, no i miałam już okazję spędzić tam jeden dzień.
Rejs po Karaibach jest za to najtańszym sposobem na zwiedzenie kilku krajów w ciągu niecałych 7 dni i będzie miłą przerwą od zimowych temperatur. Myślę, że będzie fajnie i chyba warto chociaż raz w życiu wybrać się na rejs z prawdziwego zdarzenia.
Styczeń zapowiada się nieciekawie, bo poza pracą, wszystko będzie kręciło się wokół TOEFLa i szkół, ale początek lutego będzie miłym wynagrodzeniem za ten styczniowy trud;).
Hej:) Ja właśnie jutro wysyłam aplikacje, może się spotkamy w UK. Pozdrawiam:)I zazdroszczę rejsu szczególnie z uwagi na dzisiejszą pogodę w Gdyni..
OdpowiedzUsuńpowodzenia!
OdpowiedzUsuńz każdym zdaniem robiłam coraz większe oczy... świetne plany, życzę powodzenia i kolejnej udanej podróży :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia z toeflem;) ja wlasnie niecaly tydzien temu odebrałam swój wynik. zdałam na 96% MEGA sie ciesze, choc nic sie nie uczylam haha;) ale jakos dało rade, choc niektóre słówka byly bardzo dziwne. trzymam kciuki i strasznie zazdroszcze resju!
OdpowiedzUsuńno to trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuń/anas
Karaiby brzmią świetnie, nawet jeśli to typowo turystyczny rejs! ;)
OdpowiedzUsuńMówiłas ze studia za granica sa strasznie drogie. Czy znalazlas juz sponsorow?
OdpowiedzUsuńkarolinkie-> Gratulacje, gdybym na tyle zdała, też by się cieszyła. Ale coś wątpie, że przekroczę próg 90punktów...
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:23-> Nie mówiłam o zagranicy, tylko o USA, w UK z finansami nie ma większych problemów, bo studia można spłacić po ich zakończeniu i osiągnięciu odpowiednich zarobków.
A co do Twojego pytania, to nie potrafię Ci jeszcze na nie odpowiedziec.
Ja niedługo zdaję IELTS, składam papiery między innymi do szkoły w UK, a żeby odreagować stresy i mrozy wybieram się z mamą do Maroka:) Uśmiechałam się coraz bardziej czytając kolejne linijki:)
OdpowiedzUsuńAaa i gratuluję artykułu, właśnie czytam:)
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekać relacji, zdjęć .. ach .. :)
OdpowiedzUsuńjak ja ci zazdroszczeeeeeeeeeeeeeeeeee ;p
OdpowiedzUsuńEdyta
zazdroszcze Ci ogarnięcia życiowego :) mam nadzieję, że też je kiedyś posiądę :D
OdpowiedzUsuńTeż mam w dalszych lub bliższych planach Karaiby, aczkolwiek moja wiza wygasa w lipcu i wątpię, czy do tego czasu uda mi się jeszcze raz polecieć do Stanów, ale kto wie...
OdpowiedzUsuńmyślę, że kierunek związany z fotografią to studia stworzone dla Ciebie =)
Boskie plany! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńI nie martw się- styczeń chyba dla wieeeluuuu osób jest ciężkim miesiącem (w końcu np. ja mam pierwszą w swoim życiu sesję i też to dla mnei wielki stres)
powodzenia
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie wyrazić jak bardzo Ci zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńah nie odwiedzisz mojej kanady ;p
OdpowiedzUsuńale tutaj i tak nie ma nic ciekawego
Ja juz po studiach w UK i abyscie sie tak nie stresowaly, to powiem, ze na nie wszystkich uniwersytetach wymagany jest TOEFL i terminy mijaja znacznie pozniej:)) Z finansami tez da sie rade i nie trzeba nawet prosic rodzicow o wsparcie finansowe.
OdpowiedzUsuńZycze powodzenia, ale chyba nie bedzie Wam potrzebne, poniewaz studia w UK to pryszcz w porownaniu z polskimi uczelniami:)
Ulu, co to oznacza kierunki z jedzeniem i fotografowaniem?
OdpowiedzUsuńChodzi mi głównie o jedzenie, bo w moim rozumowaniu polskouczelniowym oznaczałoby to dietetykę i tym podobne sprawy... dobrze myślę?
LUSESITA :)
świetne plany! powodzenia;-)
OdpowiedzUsuńFajnie,że możesz sobie w taki sposób wynagrodzić ten styczeń:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia
Filipa,
hej Ula :) Ile czasu przygotowywalas sie do TOEFLA ?
OdpowiedzUsuństudiowanie to super sprawa, a studiowanie za granicą (zwłaszcza twórczego kierunku) musi być mega przyjemnością.
OdpowiedzUsuńpowodzenia zatem!
Anonimowy z 14:44-> Ze dwa tygodnie. Dopiero w połowie grudnia zapadła ostateczna decyzja, że będę go zdawać. Ogólnie, to przygotowanie będzie beznadziejne...
OdpowiedzUsuńcat-i-ushka-> To zazdroszcze, że tak myślisz, bo dla mnie studiowanie było do tej pory jednym z gorszych okresów w życiu i nie kojarzy mi się z niczym pozytywnym. Studiowanie za granicą może być fajniejsze, ale znowu też trudniejsze.
rozmarzyłam się czytajac Twoje plany. Ileż to człowiek mógł planować fajnych rzeczy w młodym wieku. pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńhttp://www.blogroku.pl/
OdpowiedzUsuńzgłosiłaś już swojego bloga? :)
Czy będzie fajnie? Musi być! Ach jak zazdroszczę Karaibów :<
OdpowiedzUsuńUla, super! Trzymam kciuki abyś się dostała na te studia i żeby sprawiały Ci dużo frajdy i satysfakcji. Kiedyś dawno dawno temu gadałyśmy o tym, co mogłabyś/chciałabyś robić w życiu i przyznam, że przeszła mi wtedy przez myśl fotografia i stylizacja sesji, nazwijmy to, kulinarnych. :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze uda ci sie dostac na wymarzony kierunek, uwielbiam ogladac Twoje zdjecia i zazdroszcze Ci tego rejsu po karaibach, z polski niestety nie jest tak tanio, a przydalo by sie kilka cieplych dni :)
OdpowiedzUsuńzatkalo mnie! yoasia
OdpowiedzUsuńpewnie, że miałam momenty gorsze (takie gdy chciałam rzucić studia), jak i lepsze. ale w ostatecznym rozrachunku studia poszerzają horyzonty, a zagłębianie się w daną dziedzinę daje fun.
OdpowiedzUsuńplusy: będziesz miała dużo większy dostęp do bardzo dobrego sprzętu/materiałów i znajdziesz więcej inspiracji dookoła (ludzie, miejsca, itd.).
a że konkurencja większa? nie bez powodu Frank śpiewał "if I can make it here, I'll make it anywhere".
na pewno WARTO o coś takiego zawalczyć.
Anonimowy z 19:07-> Jeszcze nie, ale pewnie dodam.
OdpowiedzUsuńcat-i-uszka-> Wiem, że masz racje, ale ze mną to wszystko jest trochę skomplikowane...
Ula, jakie kierunki studiow są zwiazane z jedzeniem?;) zaintrygowalo mnie to!
OdpowiedzUsuńpowodzenia, napewno dasz sobie świetnie rade. ze studiami to jest tak, ze czasami trzeba zrobic drugie (a nawet trzecie) podejscie, zeby dobrze trafic i poczuc sie "na swoim miejscu"
pozdrawiam,
Agnieszka
Karaiby ah pozazdrościć a można spytać ile będzie kosztować taki rejs? Bo u nas ceny od ładnych tysięcy się zaczynają:(
OdpowiedzUsuńAgnieszka-> Dużo jest kierunków związanych z jedzeniem. Zajrzyj tutaj http://search.ucas.com/cgi-bin/hsrun/search/search/StateId/QDESpGjfvVw5S6K2ubaPFyqTCustu-UNKw/HAHTpage/search.HsKeywordSearch.whereNext?query=267&word=FOOD, a jak klikniesz na każdy odnośnik, to pojawią Ci się dokładne kierunki.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 22:02-> Rejs kosztował niecałe 500$ za osobę. Są i tańsze, ale mi zależało na odwiedzeniu jak największej ilości wysp w ciągu tygodnia.
studiowanie w uk w porownaniu do pl w moim przypadku bylo o niebo prostsze (& tansze!)...i chyba wiecej wynioslam w sensie praktycznym, merytorycznym i socjalnym ze studiowania wlasnie w uk...sam 'proces ksztalcenia' jest przyjemniejszy, b. pochlniajacy i interesujacy, a przy tym mniej stresujacy... plus, te wszystkie projekty, prace zespolowa, czy wreszcie relacje z wykladowcami...najlepszym przykladem sa spotkania z promotorem, czyli rozmowy przy kawie w starbucksie o pracy dyplomowej...{powierzchowne porownanie dotyczylo edinburgh napier university & edinburgh college of art & jagiellonski studia dzienne stacjonarne} pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń