Dwa tygodnie temu byłam w Camelback w Pennsylvanii, a poprzednią niedzielę spędziłam w Hunter w Nowym Jorku. Pierwszy ośrodek był mniejszy, ale warunki były bardzo dobre. Hunter Mountain ma z kolei dłuższe trasy, jest ich więcej, ale śnieg zaczął się już topić i jeździło się dużo ciężej niż tydzień wcześniej.
Benia jest osobą, z która od początku mojego pobytu w NY spotykam się najczęściej, ale nic razem nie robimy, odwiedzamy się tylko, żeby pogadać, więc nigdy wcześniej nie miałam okazji dodać jej zdjęcia.
Na wyciągu z Lukiem, chłopakiem Benii.
Udało mi się ze sprzętem, bo niczego nie musiałam wypożyczać. Spodnie, buty, deskę, rękawice, kask i gogle pożyczyła mi siostra Luka.
To był pierwszy raz Benii na snowboardzie. Uczyliśmy ją na zmianę, a później ćwiczyła sama, za to ja jeździłam razem z Lukiem i Aaronem, kolegą Luka.
Aaron.
Luke nakręcił dużo filmików z naszej jazdy, ale nie mam ich jeszcze na kompie. Podobnie ze zdjęciami z Hunter, powyższe są tylko z Pennsylvanii.
nieprawdą jest, że żadnego sportu się nie zapomina. z autopsji wiem, że jazda konna już zaledwie po kilku miesiącach 'niejazdy' sprawia ogrom problemów! ;)
OdpowiedzUsuńa ty Ulu, inspruj nas dalej!
i.
brrrrr śnieg ! ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcie podpisane 'Aaron' zmusza do zadania pytania: ten w goglach czy ten odbijający się w nich? ;)
OdpowiedzUsuńi.-> Masz trochę racji, sama pamiętam jak jeździło mi się konno po kilkuletniej przerwie, ale nie tak, żebym nie wiedziała co mam robić i czułabym się, jakby był to pierwszy raz. Ty też na pewno nie zapomniałaś wszystkiego.
OdpowiedzUsuńczytaj z ust-> Haha, ten w goglach, a ten odbijający się w nich to Luke i obok moje nogi;).
OdpowiedzUsuńJa za to myslalam, ze jazdy na lyzwach sie zapomina... i wrocilam do domu z gigantycznym siniakiem na kolanie ;)))
OdpowiedzUsuńDziwnie tak patrzec na snieg jak za oknem 30 stopni...
Pozdrawiam!
Paula
zazdroszczę Ci ;P
OdpowiedzUsuńPaula-> No oczywiście, że jazdy na łyżwach się nie zapomina, ale wychodzi się z wprawy, więc upadek może się zdarzyć...jak zresztą zawsze.
OdpowiedzUsuńPS. 30 stopni za oknem?! Skąd piszesz?:)
Z Werony. Od jakis 2 tyg. mamy istnie letnie temperatury, ale w przyszlym tygodniu, na szczescie, ma sie ochlodzic!
OdpowiedzUsuńPaula
Hello :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu czytam Twojego bloga i tweetera i tak strasznie mi się spodobały, że nawet mam je na szybkim wybieraniu ustawione^^ Też prawdopodobnie wyjadę jako au pair, tylko zastanawiam się czy lepiej do Hiszpanii, czy może jednak Stany... sama nie wiem. Ale whatever, nie o tym chciałam powiedzieć. Zauważyłam, że chyba jesteś delikatnie mówiąc w nienajlepszym humorze ostatnimi czasy. Może ten blog poprawi Ci go chociaż trochę: http://just-littlethings.tumblr.com/page/1
Mariola
i jeszcze to:
OdpowiedzUsuńhttp://www.thisisnotnew.com/
i to:
http://www.soup.io/
tylko ostrzegam - to uzależnia :)
Mariola
zauważyłam że po tych zdjęciach co dodawałaś kiedyś z domu Benii (?) już żadnych zdjęć fisheyem nie robisz? racja?
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie nauczyłam się jeździć na snowboardzie ani na nartach, żałuję, ale wiem, że jeszcze mogę nadrobić stracony czas! :D
OdpowiedzUsuńMariola-> Dzięki za linki, zwłaszcza pierwszego. Od wielu blogów jestem uzależniona, ale drugi chyba odpuszczę, a tumblr sama kiedyś założyłam, ale jakoś rzadko go odświeżałam;).
OdpowiedzUsuńAnonimowy z18:15-> Ostatnie zdjęcia robiłam nim na Karaibach. Fish eye jest niepraktyczny, a przez ostatnie miesiące w ogóle nie fotografowałam za dużo Nowego Jorku.
Za jakiś czas go chyba sprzedam, ale najpierw chcę pozbyć się obiektywu 85mm f/1.8.
Zazdroszcze wyjazdu, ja juz schowalam deske ;(
OdpowiedzUsuńco tu zaglądam to jest czego zazdrościć. ja wprost uwielbiam snowboard, ale juz swoje 2x w tym sezonie wykorzystałam:)
OdpowiedzUsuńNo za czym jak za czym, ale za zimną to ja nie tęsknię i żadna deska ani narty by mnie nie skłoniły do wyjazdu w zaśnieżone rejony.
OdpowiedzUsuńSympatyczne zdjęcia. To zrobione "w goglach" najfajniejsze.
Pozdrawiam. (:
mam małe pytanie, czytając notkę http://adamantwanderer.blogspot.com/2008/09/w-oslo-i-londynie.html zastanawiałam się, czy da się zrobić takie zdjęcie, jakie zrobiłaś swojemu tacie na tle parlamentu noca cyfrówką(zakladam że używałas lustrzanki)?
OdpowiedzUsuńAnonimowy 21:37-> Ojej, jak to było dawno... Pewnie da się zrobić takie zdjęcie cyfrówką.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 21:45-> To po co miałabym prowadzić bloga i udostępniać komentarze? Nie przesadzaj, nie było to obraźliwe.
ostatnio pokazałaś (chyba na facebooku) małe mieszkanie na manhattanie, a ja pokażę ci małe mieszkanie w hongkongu: http://www.youtube.com/watch?v=Lg9qnWg9kak&feature=player_embedded :)
OdpowiedzUsuńpomysł niesamowity, ale sam wystrój mi się nie podoba, głównie chyba przez to żółte światło, ja lubię jak jest bardziej przejrzyście.
ola
hehe o to widze spodobal sie link o malym mieszkaniu:)
OdpowiedzUsuńA w Zakopanem dzisiaj pada snieg z deszczem.
OdpowiedzUsuńWiec moze i ja jeszcze wybiore sie na narty ?
Ula :) Ja mam pytanie na temat Twojego studiowania w USA :) Czy uniwerki nie wymagaja od Ciebie egzaminu SAT ? Ada
OdpowiedzUsuńJak poznałaś Benię? Ona chyba nie jest Polką z tego co kojarzę...
OdpowiedzUsuńAgn.
ola-> Heh, no właśnie, w takim Hong Kongu to się dopiero ludzie cisną...:)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 12:38-> Masz trzy opcje:
a) przeczytaj jeszcze raz tamten komentarz, a może poprawnie go zrozumiesz,
b) przeczytaj komentarz anonima z 13:45
c) pozostań z myślą, że prowadzę bloga, żeby oceniać innych ludzi i z żalem, że się zmieniłam
Ada-> Nie, bo nie składam na uniwerki.
Agn.-> Jest Polką i jest au pair z mojej grupy.
Przyjemnie się czyta i ogląda Twoje zdjęcia i blog:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę z tym snowboardem!
Pozdrawiam :)
a jest możliwość że dodasz jakiś filmik jeśli je dostaniesz?:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jeżdziłam na snowboardzie, może kiedyś spróbuje:) Fajne zdjęcia, i jest co powspominać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witam Panią,
OdpowiedzUsuńchciałbym podziękować za możliwość "czytania" Pani. Trafiłem na Pani blog przez przypadek. To było w lutym zeszłego roku, w beznadziejnym dla mnie czasie. I tak już "wpadam" tutaj regularnie. Cieszę się, że dzięki Pani podróżom, ja także w pewnym sensie "odkrywam" nowe miejsca, zdobywam wiedzę o ludziach żyjących w różnych stronach świata i Nowy Jork staje się mi bliższy. Pewnie jestem jednym ze starszych, o ile nie najstarszym czytelnikiem. Mam już 36 lat.
Proszę realizować swoje marzenia, wychodzić im na przeciw. Ma Pani teraz na to najlepszy czas, a widzę, że odwagi Pani nie brakuje. Pani otwartość to ogromna zaleta.
Mnie brakowało odwagi aby realizować marzenia, wtedy gdy był na to dobry czas. Teraz już wszystko jest inaczej.
Pozdrawiam Panią serdecznie,
Piotr z Warszawy, po 10 latach znów singiel, co czasem też ma mokrą poduszkę :(
P.S.
Sam nie wierzę, że zdecydowałem się napisać. Ja, stary koń.
Wiem, że lubi Pani kino. Po powrocie do kraju, proszę koniecznie obejrzeć film "Erratum". Widziałem dzisiaj, jestem pod wielkim wrażeniem.
Anonimowy z 19:44-> Jeśli je dostanę, to bardzo możliwe, że je skleję i wrzucę na bloga:).
OdpowiedzUsuńPiotr-> Bardzo się cieszę, że napisałeś ten komentarz i rzeczywiście wśród mnóstwa czytelniczek, jesteś jednym z niewielu mężczyzn czytających tego bloga, znalazłyby się za to starsze osoby;).
Dziękuję za wszystkie miłe słowa i mimo że w młodszym wieku łatwiej jest realizować marzenia, to pamiętaj też, że nigdy nie jest na nie za późno!
Dzięki za polecenie filmu i proszę, nie nazywaj mnie panią, dla wszystkich jestem po prostu Ulą;)).