Zespół zagrał kilka piosenek, a później rozdawali autografy. Nie znałam ich wcześniej, ale zagrali bardzo fajnie, więc może teraz przyjrzę im się bliżej.
Radio często przyjmuje gwiazdy koncertujące w Birmingham. Kiedy Ewelina wspomniała, że podobno niedawno odwiedził ich Ozzy Osbourne, przypomniało mi się, żeby znaleźć miejsce w którym mieszkał. Z 10 lat temu Birmingham kojarzyłam tylko z tego, że pochodzi stąd Ozzy;).
Z kawałków, które zagrali najbardziej podobał mi się Headbutt.
Fajny chłopiec.
Przy wejściu stała kanapa z autografami.
Zazdrość! Znam to miejsce z facebook'owego profilu radia i zawsze chciałam się tam znaleźć :)
OdpowiedzUsuńZespół niespecjalnie przypadł mi do gustu po jednym przesłuchaniu, ale małpa czadowa ;D
OdpowiedzUsuńCo do poprzedniego wpisu. Po pierwszym odcinku zdziwiłam się nad zachwytami jakie dostrzegłam na niektórych blogach, ale kolejne były coraz ciekawsze. I jak to zwykle bywa, kończy się tak, by ciekawość męczyła co będzie dalej ;p Tak więc czekam na kolejny. Lubię popatrzeć na ładne kobiety, a do tego dobrze ubrane! :)
Pozdrawiam ;)
MillionFeetAbove-> Te wszystkie zachwyty związane są przede wszystkim z kampanią Mango, mój post też był reklamowym, ale serial rzeczywiście potrafi wciągnąć.
OdpowiedzUsuńAle fajnie znaleźć się w znanym (choć trochę) radiu :)
OdpowiedzUsuńAAA! Fajnie :)) Nie tylko w USA są ciekawe miejsca :D Dobrze zrobiłaś wybierając UK :)
OdpowiedzUsuńZadawałam już kiedyś to pytanie, nie wiem, czy odpowiedziałaś, jeśli tak to nie zdążyłam przeczytać(nie dało się wejść w komentarze). Moje pytanie dotyczy kursu językowego. Chciałabym się na taki wybrać(4 tyg) myślę nad NY i Londynem(co polecasz?). Chciałabym wiedzieć, czy to się opłaca i ile miej więcej pieniędzy potrzeba aby tam przeżyć;)(tygodniowo)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 20:04-> Kojarzę Twoje pytanie, więc pozwolę sobie częściowo skopiować odpowiedź. Pytałaś czy w Stanach jest drogo a więc: jeśli zarabia się w dolarach, to nie jest tam drogo, jak przyjeżdża się z Polski, to już trochę boleśnie odczuwa się amerykańskie ceny, ale nie tak jak w krajach Euro czy w UK. Ile potrzebowałabyś na tydzień, to zależy ile chciałabyś wydać na własne przyjemności, bo w końcu nocleg i jedzenie miałabyś zapewniony. Strzelam jednak, że byłoby to ok 200-300$ za tydzień.
OdpowiedzUsuńOsobiście polecałabym na taki kurs Anglię, bo jest bliżej Polski, transport wyniesie Cię mniej, a lokalizacje szkół są nawet w centrum Londynu. Z kolei wiem, że szkoły językowe w Nowym Jorku są zazwyczaj zlokalizowane daleeeeko od miasta, więc nawet jeśli pojedziesz tam na kurs, to nie będziesz miała za bardzo czasu na poznanie Nowego Jorku. Według mnie lepiej wybrać się do NYC samemu;).
Kerrang! O JAK JA CI ZAZDROSZCZĘ! Co ja bym dała, żeby to radio znowu działało "in my area/location"... ehhh.
OdpowiedzUsuńtzn. znalazłam taką ofertę w której szkoły są zlokalizowane w samym centrum NY(w East Village, Midtown i Empire State Bulding), zakwaterowanie Brooklyn/ Manhattan(droższa wersja). Sam kurs w NY wyniesie ok. 8500, w UK 9000, ale wiadomo transport droższy. I myślałam o kursie wakacyjnym/ klasycznym. W każdym razie dziękuję za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńHej Ula. Widzę, że byłaś na Karaibach. Ja rozważam wyjazd w tamte strony i potrzeba mi kilku podstawowych informacji z pierwszej ręki. Mogłabyś podać mi maila i ewentualnie odpowiedzieć na kilka prostych pytań? Julka:)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 12:47-> Aaa, to już zmienia postać rzeczy. Jeżeli nie masz większych ograniczeń finansowych, to głosuję za Nowym Jorkiem skoro lokalizacja jest tak dobra. Z wymienionych polecam East Village, fajny klimat, największe skupisko barów i restauracji w mieście, a 80% mieszkańców to młodzi ludzie;).
OdpowiedzUsuńCo do zakwaterowania, wszystko zależy gdzie by się ono dokładnie znajdowało, blisko/daleko od stacji metra, której linii, ile przystanków od Manhattanu, jaka okolica. Oczywiście najlepiej jest mieszkać na Manhattanie, bo czasami dojazdy bywają dokuczliwe, ale musiałabym dokładnie wiedzieć jakie są propozycje, a nie wiem czy masz dostęp do takich informacji.
W razie czego, daj znać;).
Julka-> Postaram się;). uleczqa@wp.pl
Ula jak Ci idzie nauka po angielsku? :)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku zaczęłam studia po ang tyle że w Polsce i w związku z tym, że kraje anglojęzyczne znam tylko z opowieści jest dosyć ciężko, ale nie tracę nadziei, że podołam i Mastera zrobię już za granicą.
pozdrawiam :)
Hej. Mam głupie pytanie/prośbe, ale moze mi pomozesz. Mój znajomy jedzie do USA i wymyśliłam sobie ze poprosze go zeby przywiózł mi jakieś amerykańskie słodycze....tylko nie wiem jakie, bo nigdy tam nie bylam i znam tylko to co mozna dostać tez u nas. Nie chce mu narobić duzych problemów więc chcialabym wymyślic cos nieduzego i latwego do dostania a jednocześnie smacznego i niedostepnego w Polsce. Co byś radzila? Sa jakies slodycze ktore szczegolnie zapadly Ci w pamięć i sa Twoim zdaniem warte spróbowania?
OdpowiedzUsuńD.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 20:30-> Chyba dobrze;). Na zajęciach rozumiem wszystko, może nie zawsze potrafię się wypowiedzieć na ambitne tematy, ale mimo wszystko jestem jedną z aktywniejszych osób na zajęciach. Pisanie idzie powoli, dość boleśnie, ale w tym tygodniu oddaję kilka prac, więc zobaczymy co z tego wyniknie;).
D.-> Wcale nie głupie pytanie! Nie wiem w jakich smakach dokładnie gustujesz, ale jeżeli kolega odwiedzi przeciętne sklepy, to mógłby rozejrzeć się za czekoladą Hershey's Cookies and Cream (zazwyczaj w formie batonika) (http://www.americansweets.co.uk/ekmps/shops/statesidecandy/images/american-hershey-s-cookies-n-creme-cookies-cream-bar-best-seller--485-p.jpg), czekoladą Reese's nadziewaną masłem orzechowym lub formie cups (http://images.mylot.com/userImages/images/postphotos/2136935.jpg), Marshmallow Fluff (http://www.taymouthcourtyard.co.uk/shop/images/marshmallowfluff.jpg). Chociaż orzechy macademia (czasami w czekoladzie, innym razem lekko solone) ni są amerykańskim produktem, to tam spróbowałam je po raz pierwszy i pokochałam, więc jeśli ich nie znasz to warto.
Ogólnie to Amerykanie nie są mistrzami w produkcji słodyczy, w Europie znajdziesz dużo smaczniejsze. Ich lody wyróżniają się, ale tego Ci akurat kolega nie przywiezie;).
Jeśli chodzi o tą lokalizację rodzin to najwięcej jest na Upper West Side, okolice uniwersytetu Columbia, East Village,
OdpowiedzUsuńAstoria, okolice mostów: Brooklyn, Manhattan Bridge, Williamsburg Bridge, Chinatown.
Także rozmieszczenie rodzin jest w miarę :)
Ta kanapa to super sprawa :D Marzy mi się taka do domu (oczywiście ze wszystkimi autografami :D)
OdpowiedzUsuńlubię takie przepełnione pozytywną energią miejsca:)i ta sofa!;)))
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
J
Ulu!
OdpowiedzUsuńByłam ostatnio na basenie na ul. Wyspiańskiego w ZG. Z nudów przeglądałam jakieś stare gablotki. Nagle patrze, znajoma twarz. W gablotce o nagłówku "Medaliści mistrzostw Polski" twoje zdjęcie i podpis Urszula Fiedrowicz :)
Miłą niespodziankę miałam :
Anonimowy z 12:06-> No to w porządku te lokalizacje, a niektóre dziwią, bo nie wiem gdzie rodziny w East Village mogłyby pomieścić dodatkową osobę, o Chinatown nawet nie wspominając. Zdecydowana większość mieszkań w tamtych okolicach jest strasznie ciasna, ale przecież gdyby ktoś nie miał możliwości zaproszenia studentki, to by tego nie robił.
OdpowiedzUsuńZ wymienionych okolic na ostatnim miejscu umieściłabym Astorie. Okolice Columbii też są już daleko na północy i niewiele się tam znajduje.
Przy Manhattan i Brooklyn Bridge jest dużo fajnych mieszkań, więc gdybyś miała mieszkać w którymś z nich, to też byłoby fajnie;).
lolabola-> Hehe, to bardzo miłe! Dawno nie byłam na basenie i już nawet nie pamietam w którym miejscu jest ta gablota i jakie zdjęcie. Dzięki, że napisałaś;)
Dziękuję Ci bardzo za pomoc :)
OdpowiedzUsuńJeśli będę miała jeszcze kiedyś ew. jakieś pytania to napiszę :)
Jak będę na basenie to postaram się zrobić zdjęcie temu zdjęciu :)
OdpowiedzUsuń