8 gru 2009

A perfect beginning of the weekend in LA.

To był jeden z najbardziej zwariowanych weekendów mojego życia. W dwa dni wydarzyło się tyle nieprawdopodobnych rzeczy, że po powrocie dochodziłam do siebie przez kilka dni.

Zacznę od sobotniego śniadania, bo sprawiło mi tyle radości, że zasłużyło sobie na osobnego posta.

Wyjechałiśmy z SF wieczorem, Cadillaciem pożyczonym od host rodziców Sary. Prowadziłam przez większość czasu i ciągle łamałam dozwoloną prędkość, ale droga była w dużej mierze tak prosta (dosłownie, bez żadnych zakrętów), że nie dało się inaczej. Dojechałyśmy do LA w 5:30h. O 2 w nocy byłyśmy na miejscu.

Nocowałyśmy u naszego kolegi Jocko, który opiekował się nami przez cały weekend i dzięki niemu wyjazd okazał się taki zwariowany.

Z rana Jocko zabrał nas na śniadanie. Przejeżdżaliśmy obok sklepu z niesamowitymi tortami.

Restauracja do której się wybieraliśmy była w dzielnicy żydowskiej.

Canter's. Żydowska restauracja/piekarnia/delikatesy założone w 1924roku w Jersey City przez braci Canter, którzy w 1931r przeprowadzili się i przenieśli swój biznes do LA .


Początki Canter's.

Trochę historii na zdjęciach...


Menu.

Jak się później okazało, na zdjęcie załapał się prezes telewizji NBC. To ten pan z siwymi włosami po lewej;).

Ja i Jocko.


Avocado Melt. Moja kanapka z grillowanym serem, awokado, pomidorami, pieczarkami, rzeżuchą serwowana z frytkami. Wspaniałe!

Kanapka Eweliny.





Na tej kanapie siedzieli Guns N' Roses.



Menu z 55roku. Niewiele się zmieniło i to jest właśnie najfajniejsze:).


Piekarnia kiedyś...

...i dzisiaj. Mieli tam niesamowite słodkie wypieki.

Jocko nie mógł wybrać lepszego miejsca na śniadanie. To było jedno z najfajniejszych miejsc w jakich jadłam i jeszcze przed wyjściem zdążyłam się wzruszyć:D.

23 komentarze:

  1. nie wiem jak Ty to robisz.. jeść takie rzeczy, przeważnie wysokokaloryczne i jeszcze dobrze wyglądać! :) restauracja - niesamowity klimat!

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, pozazdrościć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomyślałąm dokładnie tak samo jak suza. Za każdym razem na talerzu leżą frytki :D albo jakieś hamburgery a Ty ciągle trzymasz się świetnie .. Godne pozazdroszczenia. Ja bym pewnie już dawno się roztyła haha

    OdpowiedzUsuń
  4. Pyszności, chciałabym spróbować wszystkie te słodkości i tą kanapkę z rzeżuchą, bo wygląda smakowice!:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietnie to wyglada i mega klimat jest! Zazdroszcze:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Chipsy nawet do kanapek??! hehe, nie moge uwierzyć:]

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja Ci zazdroszczę. I LA i jedzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja już nie zazdroszczę.... miesiąc tam i ważyłabym 100 kilo! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. własnie mam ochote na taka kanapke! :):)))))

    OdpowiedzUsuń
  10. niesamowicie klimatyczne miejsce. no i te smakołyki na talerzach! (:

    OdpowiedzUsuń
  11. restauracja wygląda bardzo klimatycznie, nie dziwię się więc, żę śniadanie było udane.
    Czekam na kolejnego posta! POzdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  12. O cholerka! Idę sobie zrobić kanapkę. :D

    Baardzo klimatyczne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja ci zazdroszczę tylko tego że widziałaś gdzie siedzieli sobie Guns n Roses - łiiiiiiiii uwielbiam ich ! <3
    pozdrowienia ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyny, nie przesadzajcie. Przecież w Polsce jecie tak samo.
    Chcecie mi powiedzieć, że nie bierzecie frytek do ust? A co do kanapki to jest naładowana warzywami, więc jest zdrowsza niż kromka z plasterkiem sera.
    Jeśli jesteście ciekawe, to po tamtym śniadaniu w ciągu dnia zjadłam jeszcze banana, mały mrożony jogurt i zbożowego batonika.
    Pozatym chyba nie muszę tłumaczyć, że nie jadam takich dań codziennie, a średnio 2-3 w miesiącu?;)

    Nie znoszę stereotypów, że żeby być szczupłym to trzeba nic nie jeść lub tylko warzywa, zwłaszcza że ludzie którzy tak myślą, są w stanie pożreć cała tabliczkę czekolady na raz;P.
    Dobra dieta, to dieta urozmaicona.

    Alice-> Kanapka + chipsy są też całkiem popularne w UK. Ja przynajmniej jadałam tak przed przyjazdem tutaj i muszę powiedzieć, że to bardzo smaczne połączenie;).

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nieodparte wrażenie , że było bardzo klimatycznie, smaczenie i radośnie.
    Mam nadzieję, że czeka Cię jeszcze więcej takich pysznych śniadań.

    www.megwearsviolet.blogspot.com

    pozdrawiam
    meg

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem jak to się mogło stać, że dopiero teraz trafiłam na Twojego drugiego bloga. Kurcze, nie wiem jak to powiedziec, żeby nie zabrzmiało dziwnie, ale jak oglądam Twoje zdjęcia to mam wrażenie, że to jakaś zupełnie inna bajka, ale tak w 100% pozytywnie. Wszystko wygląda po prostu cudnie! Twoja przygoda życia :) - mam nadzieję, że nie ostatnia taka. całusy :) kasia*gd

    OdpowiedzUsuń
  17. alez smakowicieeeee. nie lubię tego u siebie, zawsze wybieram bezpieczne dania, bo boje sie nowosci, laczenia smakow, czegos czego nigdy nie jadlam. musze sie przemusic bo monotonia mnie wykonczy :).

    nie dosc, ze zdjecia, to jeszcze kawalek historii, doksztalcasz biedne robaczki, ktore pewnie w zyciu na walasne 'oczki' tego nie zobacza, chociaz nigdy nie mowie nigdy :D.

    uroczo spotkać na swojej drodze milych ludzi, dzieki ktorym ma się pozniej niezapomniane wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  18. czytałam i czytałam i przeczytałam od dechy do dechy.
    i dopadło mnie nawet małe uzależnienie.
    i chęć podróżowania.
    i w ogóle taki pozytywny nastrój.<3

    OdpowiedzUsuń
  19. uwielbiam cię i będę ci to już pisać pod każdym postem do końca życia!

    OdpowiedzUsuń
  20. ja mam nadzieję, że uda mi się pojechać ze szkołą do Stanów w przyszłym roku. Plan wycieczki zahacza o LA ^^
    a ta piekarnia..;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Twoje jedzeniowe fotki przypomniały mi że nie jadłam jeszcze śniadania więc biegnę do kuchni ;)
    Brakuje mi przymiotników aby opisać jak mi się wszystko podoba!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Jestem pod wrażeniem zdjęć, opisów, Twojej odwagi żeby jechać w nieznane. Sama również interesuję się fotografią i zaczęłam wyjzdy w nieznane od Londynu ale teraz chciałabym wybrać się gdzieś w okolicach marca.. Stąd też czekam z niecierpliwością na obiecanego posta dotyczącego taniego organizowania takich wyjazdów :)

    Pozdrawiam

    Ewa

    P.S. Czy używasz jakichś filtrów robiąc zdjęcia? A może to kwestia trybów :P? Często mają taką piękną, ciekawą kolorystykę, w błękitnych, szarych tonach, albo właśnie w ciepłych żółciach.

    OdpowiedzUsuń
  23. Guns'n'Roses jedna z moich ulubionych kapel, dzięki za zdjęcie "ich" kanapy :D

    OdpowiedzUsuń