Jesse to przyjaciel Tima, o ktorym od stycznia nasluchalam sie tyle historii, ze w koncu rozmawiajac z Timem sama pytalam "Jak tam Jesse?";).
On sam od maja mieszka na Brooklynie, jest pilotem linii Continental i to dzieki niemu Tim niedlugo rowniez nim bedzie, a poki co moze latac wspomnianymi liniami za darmo.
Przy tej okazji nie moge ponownie wspomniec, ze dalabym sie pokroic za taka mozliwosc. Tylko wtedy moje zycie byloby jedna wielka podroza, a ja mimo ze pewnie nie mialabym dachu nad glowa, to cieszylam sie mozliwoscia przemieszczania z miejsca na miejsce;).
Jesse (28) uwielbia Koree, wiec na pierwsze spotkanie poszlismy na lunch do koreanskiej restauracji.
Seafood pancake, placek z owocami morza. Bardzo je lubie.
Przekaski, ktore podaje sie do kazdego dania glownego. To jest jeden z powodow dlaczego tak bardzo lubie kuchnie koreanska.
Jesse zamowil zupe, kimchi jjigae.
Ja wybralam bibimbap z owocami morza, ktory zazwyczaj jada sie na zimno i jest jednym z moich ulubionych dan. Tym razem chcialam sprobowac go w wersji na cieplo i tez byl pyszny.
Na drugi dzien poszlam do kina na "The Social Network" (spoko film, polecam), a wieczorem bylo co czwartkowe spotkanie couchsurferow w barze Solas. Jesse (jako ze tez jest couchsurferem) po raz pierwszy zdecydowal sie przyjsc. Ma dosc sceptyczne podejscie do tych spotkan, ale postanowil sie przekonac jak wygladaja te nowojorskie.
Cala noc trzymalismy sie razem, a Jesse poznal tez kilku moich kolegow z CS.
Na zdjeciu jest poza tym barman z Irlandii, ktory jest moim pierwszym 'zaprzyjaznionym' barmanem;).
Tak rzadko zdarza mi sie chodzic do barow/pubow/klubow regularnie, ze nikt mnie nigdy nie kojarzy;).
Niespodzianka! No i musialam zmierzyc sie z shotem;).
Jak juz czlowiek przestawia sie na faze karaoke, to znaczy, ze pora przestac pic;). Smiac mi sie chce jak patrze na ta fote.
Rozpoznajecie piosenke?;>
Przed barem, w drodze do domu. Patrzacy w obiektyw Soe pojawil sie w jednym z poprzednich postow.
Zanim dotarlismy do stacji metra- marny nowojorski hot dog dla tego pana.
Wrocilam do domu przed 4 rano, wiec nastepny dzien rozpoczelam dosc pozno. Caly czas marzyla mi sie wietnamska zupa pho. Wyszukalam taniej, dobrze ocenianej restauracji i pojechalam popoludniu do Chinatown.
A pozniej zakupy na Broadway, z ktorych wrocilam z pustymi rekami.
Haaa, Livin on a Prayer! ;)
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga.
Ty tu o takich orientalnych rzeczach a ja zwykłą pomidorową wcinam xD
OdpowiedzUsuńPrzystojny ten Jesse ;)
Zazdroszczę życia.
a kiedy widzisz się z Timem :) ? dawno na blogu go nie było.. ;)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci, że masz taką okazją i poznajesz ludzi z całego świata!
pozdrawiam, B.
B.-> Tim ma przyjechać do NY pod koniec października, ale nie jesteśmy juz para.
OdpowiedzUsuńAAAAAA jaki przystojniacha ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam przeglądać Twojego bloga, pozdrawiam:)
U której rodziny z rzędu już jesteś ? I czy po tym jak kończyłaś pracę u jednej przylatywałaś do Polski czy od razu przenosiłaś się do kolejnej?
OdpowiedzUsuńNaprawdę podziwiam to co robisz i jak do wszystkiego dochodzisz ;) Pozdrawiam!
o, nie jesteś już z Timem? Fajnie, że mimo wszystko potraficie być teraz przyjaciółmi :) niewielu się to, niestety, przytrafia. Popieram moje poprzedniczki, Jesse jest wyjątkowo przystojny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bon Jovi! <3 :))))
OdpowiedzUsuńBasket-> Dzieki! Jestem u trzeciej rodziny, bo krotko po przylocie do Stanow w zeszlym roku zmienilam rodzine, bo nie dogadywalam sie z dzieciakami. To jest program na rok z mozliwoscia przedluzenia o kolejny, wiec po moim roku w Kalifornii nie przylatywalam do Polski bo musialabym sie ubiegac jeszcze raz o wize no i byloby to po prostu zbyt skomplikowane.
OdpowiedzUsuństrasznie Ci zazdroszczę, czytam Twój chyba KAŻDY post przeczytałam o tym Au Pair, fajna sprawa ;] a Twoje mieszkanie jest po prostu G E N I A L N E ! szczęściara z Ciebie :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
a ja jestem ciekawa czy zrozumiałaś cały film od deski do deski?
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 20:37-> Masz na mysli kazde slowo czy ogolnie sens filmu? Nie rozumialam mnostwa slow, ale nie przeszkodzilo mi to w zrozumieniu calosci.
OdpowiedzUsuńHm...chciałam się o coś zapytać, ale to wchodziłoby zbyt daleko w twoją sferę prywatną, a mianowicie interesuje mnie powód rozstania z Timem, bo tak nagle w sumie się o tym dowiedziałam, bo w postach byliście razem i tak nagle...no ale i tak bywa ;) Świetna relacja ;)
OdpowiedzUsuńP.S. odpiszesz w poprzednim poście jeszcze? :P
OdpowiedzUsuńIs this here in NY?
OdpowiedzUsuń-Alex
tuxandtie.blogpsot.com | twitter.com/tuxandtie
Anonimowy z 20:50-> Nie napisze o powodzie rozstania sie, ale nie jestesmy ze soba od koncowki lipca. Rozstanie mialo charakter pokojowy i na drugi dzien rozmawialismy ze soba tak jakby nic sie nie stalo;).
OdpowiedzUsuńOdpisalam tez pod ponizszym postem;).
Hej Ula, chciałam zapytać jaka jest przeciętna cena małej kawy w Starbucksie w Stanach? :) Pozdrawiam, Magda.
OdpowiedzUsuńMagda-> Jakos 3,50-4$, blizej 4$.
OdpowiedzUsuńALE PRZYSTOJNIAK Z TEGO JESSIEGO!!! Szkoda, że to kolega Twojego byłego... :P
OdpowiedzUsuńHej Ula, byłas w Washington Square Park,obfotografowałas juz znajdujący się tam łuk? z checia obejrzalabym zdj stamtad,zreszta ja wszystkie z NY :D
OdpowiedzUsuńHa ha;)) No nie wierze, ze az tak sie on Wam podoba;))).
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 22:48-> Bylam, ale jakos chyba jeszcze zdjec tam nie robilam, luk jak luk, a park jest w remoncie, wiec poczekam az bedzie atrakcyjniej wygladac;). Julia robila tam ostatnio foty jak przechodzilysmy, ale chyba zapomnialam ich dodac w jednej z ostatnich relacji;).
niezły ten Jesse ale ma zadatki na pana z łysiną;)
OdpowiedzUsuńNo, dobra, skoro już dziewczyny robią ranking przystojniaków, to nadal uważam, że Tim jest przystojniejszy! :D ;) I trochę go brakuje tu na blogu, bo mam wrażenie, że to po podróżach z nim pisałaś najciekawsze relacje ;) Ale to tylko moje egoistyczne uwagi, które masz prawo ignorować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ali
Muszę Ci szczerze wyznać, że siedzę na twoim blogu aż od 18 (teraz jest przed 1 w nocy) i nie mogę się od niego oderwać. Lecę notka po notce i widzę jak bardzo dużo przygód przeżyłaś, ile podróży, ile wspaniałych doświadczeń i przyjaciół. Jesteś dla mnie wielką inspiracją, bo teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo chcę być wolna i chcę, aby życie mnie zaskakiwało. Wiem, że mam dopiero 15 lat i całe życie przede mną, ale cały czas mam wrażenie, że nie zdążę zrobić wszystkiego zanim umrę :). Chciałam też bardzo pochwalić twoje zdjęcia, bo to sama przyjemność ich oglądania. Od dzisiaj będę starała się korzystać z życia jak najlepiej - zupełnie tak jak ty.
OdpowiedzUsuńCo do au pair, chciałabym także wyjechać do Ameryki i opiekować się dziećmi, przy czym poznałabym lepiej język. Moje plany na pewno będą wiązać się z anglistyką, bądź anielskimi studiami itp. Chciałam się także zapytać jak kupowałaś takie tanie bilety lotnicze jak np. po 2 grosze, albo po 99 gr? Jestem bardzo ciekawa i byłabym wdzięczna za odpowiedź.
PS. Wybacz za tak długi komentarz, ale po tylu godzinach spędzonych na twoim blogu, musiałam to przelać na klawiaturę.
Pozdrawiam serdecznie, Annngela
Hej :)
OdpowiedzUsuńCzytam Cię już od dawna, ale dzisiaj pierwszy raz komentuje, i w sumie to zupełnie nie na temat ;-)
ale chodzi to za mną od wczoraj i nie mogę sobie przypomnieć gdzie o tym czytałam, myślałam, że u Ciebie, ale nie mogę nigdzie tego znaleźć.
A mianowicie, chodzi mi o przepis na niemieckie ciasto, jedyne co pamiętam to to, że robiło się go z budyniu przyrządzanego na zimno z Dr.Oetkera i że na wierzchu były migdały. Jeśli mogłabyś mi pomóc byłabym bardzo wdzięczna.
Pozdrawiam,
Ewa
Phở faktycznie jest najlepsza na popoludniowy poranek po imprezie ;)Tylko ze ta amerykanska wersja ze zdjecia wyglada bardziej chinsko niz wietnamsko - plus jest to wersja restauracyjna. Polecam poszwedac sie po China Town i znalezc jakas odrapana budke z phở... w NYC powinno byc tego calkiem sporo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Hanoi - Cela
Tez uważam, że pan Jessie jest przystojniejszy ;D Wręcz wygląda na Polaka :D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Warszawy :)
PS.Zaczynam być niemal pewna, ze ten blog bedzie w końcu jakąś książką, powinien być :)
N.
opowiedz coś o konwersacji z bliźniakami, o której pisałaś na twitterze :)
OdpowiedzUsuńania
pho:-)
OdpowiedzUsuńUla faktycznie często otacza się przystojniakami, i Wojtek i Tim byli (są) bardzo przystojni, a choć Jesse nie w moim typie, to też coś interesującego w wyglądzie ma ;-)
OdpowiedzUsuńLady M.
Ale ciacho z niego jest ;)
OdpowiedzUsuńI ty też ślicznie wyglądasz:)(jak za "dawnych" lat blogowych) ;)
A Tobie Jesse się nie podoba? :)
OdpowiedzUsuńHmmmmm.... Po prostu ŻyĆ nie umierać:D
OdpowiedzUsuńTy też śpiewałaś? A co to za piosenka?:)
OdpowiedzUsuńSliczna jest ta pasiasta bluzka. Kupilas ja w NYC?
OdpowiedzUsuńA I mam takie troche dziwne pytanie. Jak konczysz prace jakiegos dnia, to tak np. O rownej 4 tej idziesz do siebie do pokoju lub Na silownie? Czy zostajesz I bawisz sie z dzieciakami dluzej?
Angela-> dziękuje ogromnie!:) Bilety kupowalam na Ryanair.com, chociaż aż takich niskich cen to te linie juz nie maja.
OdpowiedzUsuńEwa-> Zapewne mówisz o bienenstich:). Zdjęcie ciasta rzeczywiście pojawiało się na moim blogu, ale nie mam przepisu, bo nigdy go sama nie robiłam. Teraz znając nazwę na pewno znajdziesz coś w necie.
Cela-> zdaje sobie sprawę, ze jesteś znawca tematu, ale ja nie wybieram pierwszych lepszych miejsc na zjedzenia czegoś, co nie znaczy, ze musi być to restauracja. Preferuje obdrapane budy jeśli jedzenie jest tam bardziej autentyczne. Ta restauracja była raczej speluna, z dobrze oceniana pho, dlatego tam poszłam. Budek z pho tutaj nie ma, a to miejsce uważane jest za jedno z lepszych pho w NY. Mnie nie powalilo, w SF jadlam lepsza, ale domyślam się tez, ze obojętnie gdzie, to mimo wszystko nie Wietnam;).
OdpowiedzUsuńlubię czytać twoje posty. :)
OdpowiedzUsuńAnia-> Cieżko to opisać, trzeba bybylo ich posłuchać;). Dostałam smsa od Jessego, zaczęłam mu odpisywać a dzieci się spytaly co robię. Powiedziałam, ze odpisuje koledze. Derek "mogę go zobaczyć?", a ja "jasne, ale kogo chcesz zobaczyć, Jessego czy kilku moich kolegów?" a Derek z takim fajnym usmieszkiem "your boy ;>". Powiedziałam, ze nie mam chłopaka ale spytalam kogo chcą zobaczyć: Jesse, Jeff czy Tim. Każde z nich wybrało po jednej osobie, choć ostatecznie chcieli zobaczyć wszystkich i oceniali po zdjęciach który im się najbardziej podoba. Maddie wybrała Jessego po czym dodała "hej, ja go znam! Jesse był w Toy Story!" i pózniej oboje pytali jakie on ubrania nosi, żeby porównać czy to rzeczywiście ten sam:D. Derek wybrał Jeffa, a na jego widok wydał taki odgłos, ze myślałam padne "uuu...", zupełnie jakby chciał powiedzieć "przystojniak z niego". Oczywiście to wszystko trzeba by usłyszeć na żywo, ale rozbawili mnie strasznie;)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 14:48-> Z wyglądu jest ok, chociaż dla mnie za niski, bo lubię wysokich chłopaków;).
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 14:45-> spiewalam, ale nie do mikrofonu.
Anonimowy z 15:08-> Kupiłam ja w Urban Outfitters w Las Vegas.
OdpowiedzUsuńKończę prace z chwila jak mój host tata pojawia się w domu (nigdy o 4, ale o 6-6:30). Idę wtedy do siebie, zamykam drzwi i robię co chce. Jeżeli mam coś w planie, to wychodzę, ale w żadnym wypadku nie bawie się z dziećmi dłużej z własnej woli;).
zawsze twierdzilam ze w rodzinie fajnie miec pilota.
OdpowiedzUsuńAlbo chociaz kogos w liniach lotniczych!
;-)
Droga Uluuuuu
OdpowiedzUsuńCzekam juz dwa miesiące wskazówki dotyczące Londynu... Wyslalam Ci jeszcze raz maila z prośbą o to :) Mam nadzieje, że znajdziesz chwilę aby mi je wysłać (jak obiecałaś) :))
Pozdrawiam, a.
Hej Ula ;)
OdpowiedzUsuńPisałam już tutaj nie raz,ostatnio nawet o tym że twój blog zachęcił mnie do bycia au pair i wyjechałam do Dublina ale wytrzymałam z host rodziną jedynie miesiąc,bo dzieciaki doprowadzały mnie do szału ;) Totalnie nie mam do dzieci cierpliwośći ale zostanie au pair to był jedynie środek do celu,wydaje mi się że tak jak u Ciebie ;) I teraz zostanę w Irl jakiś czas,ale myślę że jeszcze będę au pair tyle że tylko i wyłącznie w USA-po raz kolejny to zajęcie będzie środkiem do celu ;) A to tak apropo spędzania czasu wolnego z host dzieciakiami-zawsze gdy któreś z hostów wracało ja udawałam się do swojego pokoju i robiłam swoje rzeczy albo wychodziłam,ostatnim co chce się robić to spędzanie swojego cennego wolnego czasu z dzieciakami :D ;)
Słuchaj masz już jakiś plan na życie po powrocie?:)
I jeszcze-jak dużo godzin dziennie pracujesz?
Mar.
mieć w rodzinie pilota, to by było cudowne ;)
OdpowiedzUsuńmoja ciocia robi prawdziwe, stuprocentowe wietnamskie pho, ha!
jaką masz teraz pogodę w NY?
a. -> zapomnialam o tym, bo myślałam, ze juz Ci to wyslalam. Na Twoim miejscu juz dawno stracilabym cierpliwość, bo ja nawet nie mam zadnych ciekawych wskazówek, a w necie można tyle znaleźć! Odpisze, ale gwarantuje, ze będziesz rozczarowana.
OdpowiedzUsuńMar.-> Nie mam planu na życie po powrocie, ale coraz bardziej zdaje sobie sprawę, ze nie powinnam wracać do PL, tylko być gdzieś za granica. Mam kilka pomysłów, ale nie chce się nimi dzielić dopóki to co postanowień nie bedzie pewne.
OdpowiedzUsuńPracuje średnio 7h dziennie.
Agata-> przedpoludniem było zimno, a popołudniu przyjemnie. Wieczorem było z 14'C, a jutro ma być powyżej 20:).
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńjakiś rok temu, krótko po tym jak wyjechałaś do USA znalazłam Twojego bloga, przeczytałam od deski do deski, byłam zachwycona zdjęciami z tego jednego dnia, jaki spędziłaś w NYC, bo były takie inne od tego, co wcześniej znalam. (Zobaczyć NYC - moje marzenie!) A później zgubiłam adres Twojego bloga, nie miałam go w historii ani nie pamiętalam, poprzez jakiego bloga się tu dostałam! NAwet nie wiesz, jak się ucieszyłam, gdy osttanio znów tu weszłam! Tylko mam jeden problem: nie otwierają mi się wszystkie zdjęcia, czasem do połowy, czasem wcale;( ale to pewnie wina wolnego łącza, więc nic na to nie poradzę ;(
powodzenia Ulka!
pozdrawiam
Jagoda
Ula ;)
OdpowiedzUsuńWybacz,że spytałam wiesz po prostu sama teraz nie wiem co ze sobą robić i tak sobie pomyślałam,że może mnie zainspirujesz,bo biorę pod uwagę workcampy,wolontariaty etc. i myślałam,że może osoba z podobnymi rozterkami i usposobieniem mi pomoże i może vice versa ;)
Mar.
Ula
OdpowiedzUsuńPytam z ciekawości. Jaka jest różnica z cenami w sklepach markowych (takich jak Prada itp. ) między Polską a USA? Mówiłaś coś o tym w poprzedniej notce, jednak mnie interesuje konkretny przykład :)
Sardynka
Na zdjęciu z Jesseem wyglądasz super:)
OdpowiedzUsuńJak jesteś w takiej koreańskiej czy japońskiej restauracji to skąd wiesz ja wymawiać te wszystkie nazwy dań>:)
OdpowiedzUsuńMar.-> Nie ma sprawy, mozesz pytac o co chcesz;).
OdpowiedzUsuńSardynka-> Ceny sa pewnie podobne, ale chodzi o ich postrzeganie w stosunku do zarobkow. Jakies baleriny kosztowaly 400$. Dla mnie to dwa tygodnie pracy tutaj i realny zakup gdybym miala na niego ochote, a w Polsce to bylaby dla mnie suma, ktora postrzegalabym jako totalny kosmos.
Anonimowy z 13:04-> Bo juz o nich slyszalam, albo je znam;). Nazwy dan ktorych nie znam i nie slyszalam o nich nigdy wczesniej wymawiam na wyczucie, czasami pytam sie kelnera jak cos sie wymawia. Zazwyczaj nie sa to bardzo trudne nazwy do wymowienia albo mozna tez podac angielski opis dania.
Podróże są fajne. Jedzenie też widzę genialne, zazdroszczę ... idę sobie posmarować chleb pasztetem ;)
OdpowiedzUsuń