Stephanie i Maria (podpisująca się jako Mav) prowadzą lubianego przeze mnie bloga 3191 Miles Apart. Obie mieszkają w Portland, jednak po dwóch stronach kraju, na zachodzie w Oregonie i Maine, na wschodnim wybrzeżu. Spotkały się ze sobą tylko raz, a poznały w internecie, dzieląc podobne zainteresowania, miłość do uwieczniania ulotnych chwil, szczegółów, samotności i spokoju. Stąd powstał blog 3191 Miles Apart, którego nazwa wzięła się z dzielącej je odległości. Stephanie i Maria uaktualniają bloga zazwyczaj w piątki. Nie konsultują wcześniej swoich pomysłów, zdjęć, a kiedy dodają wspólnie zdjęcia, to autorką zdjęć po lewej jest zawsze Mav, a po prawej Steph.
Książka A Year of Mornings to fotograficzny zapis z wybranych poranków z całego roku (rozpoczęty 1 stycznia 2007), poranna 'rozmowa' dwóch mieszkających daleko od siebie kobiet. Obie podkreślają, że lubią wstawać wcześnie i z różnych powodów poranki są ich ulubioną częścią dnia.
W 2009 autorki wydały również książke 3191 Evenings.
Ciekawa książka i piękny blog. Dzięki za podzielenie się nimi :)
OdpowiedzUsuńInspirująca, ciekawa. Jednak najbardziej podoba mi się unikatowość tego blogu, sam pomysł i klimat niesamowity!
OdpowiedzUsuńcudowny blog.
OdpowiedzUsuńfascynują mnie takie pomysły i projekty! na pewno trzeba być baaardzo wytrwałym.
OdpowiedzUsuńchciałabym kiedyś stworzyć coś w tym stylu. potrzeba tylko (a raczej aż) znaleźć tę właściwą osobę, która podzieli się sposobem patrzenia na świat. Stephanie i Mav miały niesamowite szczeście :)
btw, Ula, a Ty nie myślałaś o takim projekcie?
Liska z white plate, prowadzi też podobnego bloga razem z Patrycją z truffle-in-a-rum-chocolate :)
OdpowiedzUsuńach. wspaniały album!
OdpowiedzUsuńFajna.
OdpowiedzUsuńKatarzyna Maria-> Często przychodzą mi do głowy różne foto projekty, ale nie na tyle oryginalne, żebym decydowała się na ich realizowanie. Ostatnio jednak zaczęłam pewien, związany z Nowym Jorkiem.
OdpowiedzUsuńA o takim dwuosobowym myślę od jakiegoś czasu z http://bezukowa.blogspot.com/, bo nasza historia jest bardzo podobna do tej z posta.
M.-> "Trufla" nie jest ich wspólnym projektem, to blog Patrycji, ale "Daleko od siebie" jest. Myślę, że powstał, bo również zainspirowały się blogiem 3191 Miles Apart.
Hej jestem nowa na Twoim blogu:) I mam kilka pytań. Jesteś Polką? I co robisz w Stanach? W sensie mieszkasz czy się uczysz? Bo tyle różnych zdjęć z różnych zakątków, że aż ciekawość mnie zżera.
OdpowiedzUsuńświetny blog, nie znałam go wcześniej, a aż kipi od inspiracji! dziękuję za pokazanie go :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 17:16-> Ktoś nowy na blogu, jak miło!:) Jestem 100% Polką, w Stanach jestem od ponad 1,5 roku jako au pair (najpierw w San Francisco, od września w Nowym Jorku). Aktualnie aplikuję na studia, więc po wakacjach będę tu studentką lub przeniosę się do Birmingham w UK, gdzie też dostałam się do szkoły.
OdpowiedzUsuńnie znałam tego bloga wcześniej, więc bardzo dziękuję, że o nim napisałaś- jest cudny :).
OdpowiedzUsuńa co do poprzedniego posta- postać pana Cunninghama mnie zachwyciła.
Świetny pomysł, słyszałam o nich wcześniej, ale nie wiedziałam, że wydały książkę!
OdpowiedzUsuńUla przecież ja nie napisałam, że 'trufla' to ich wspólny blog, tylko, że Liska z Patrycją z 'trufli' mają wspólny projekt, no nie ważne, tak czy siak widzę, że wiedziałaś o istnieniu polskiego odpowiednika :)
OdpowiedzUsuńM.-> Pominęłam "z" przed linkiem i zdanie zmieniło sens. Przepraszam;).
OdpowiedzUsuńTakie projekty fantastycznie pokazują jak można odnaleźć bratnią duszę oraz napajają optymizmem :)Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę u mnie na blogu! :)
OdpowiedzUsuńCo do Twojego komentarza... ja mam podobnie, niestety, ale już nie chcę byś niewolnicą diet i podporządkowywać swój nastrój temu jak wyglądam- za dużo tracę na to energii, wolę za to uwypuklać to, co we mnie piękne ubraniem ;)
Mi też się zawsze chudzielce podobały, ale myślę, że mi to wpojono po prostu z wychowaniem... od dziecka powtarzano mi, że jestem za gruba i porównywano do chudszych dzieci... więc, mogę mieć skrzywioną percepcję...
Co do Twojego postu, cieszę się, że mogłam, dzięki Tobie poznać historię tych dwóch kobiet, to jest naprawdę niesamowite! :D
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze tu wrócę :D
skoro uważasz, że ubierasz się okropnie to to zmień, a nie narzekasz :)
OdpowiedzUsuńA powiedz kto opiekował się dzieciaczkami kiedy nie mieli au pair? kiedy post o opiece nad dziećmi? masz może w planach takiego posta?
Anonimowy z 02:11-> Narzekanie na siebie, to moje hobby. Nie mogę się zmienić, bo jestem gruba, a schudnąć też mi się nie udaję. Skoro niewiadomo kiedy zrzucę wagę, to wolę zamienić ubrania na gotówkę i nie oszukiwać się, że dobrze wyglądam, jak założę na siebie coś fajnego.
OdpowiedzUsuńPrzede mną dzieci miały nianię od pierwszych miesięcych życia. Już pare razy mnie proszono więc tak, zrobię takiego posta, nawet dzisiaj zaczęłam pisać.
Ula, przeciez Ty abolutnie NIE jestes gruba !
OdpowiedzUsuńco to ta gadnie w ogole ! :-P
Blog swietny, juz gdzies go kiedys widzialam, ale mysle, ze teraz dodam do listy czytanych na stale :-)
pozdrawiam
Myślałam, że tylko ja lubię wcześnie wstawać :) i celebrować poranki. Ale widzę, że takich ludzi jest więcej i nawet prowadzą blog. Zaraz zerknę co tam jest ciekawego... ;)
OdpowiedzUsuńa ja tam lubie to jak wygladasz!!:) nawet jesli nie jestes chuda to nie jestes tez gruba a przynajmniej wygladasz na sympatyczna pztm i tak Cie lubie:P
OdpowiedzUsuńchyba piszesz o byciu au pair i odpowiadasz na takie pytania bo ludzie nalegaja ale nie bardzo Ci to w smak...az tak nie lubisz tego? ;) Żadnych pozytywów? :)
OdpowiedzUsuńOj jesteś straszna pesymistka, kto by pomyslal patrzac na blog, Facebook itd ;)
pozdrawiam, bardzo fajnie jak wrzucac inne ciekawe blogi lub komentujesz filmy, dzieki ;)
Justyna
Tarsis-> Wiem, że według powszechnych norm nie jestem gruba, ale w porównaniu do tego, ile zdarzało mi się ważyć, to jestem i tak się czuję.
OdpowiedzUsuńAnonimowy z 9:16-> Wszyscy wyglądają na symptycznych jak się uśmiechają;).
Justyna-> Pytasz o pozytywy pracy i że nie lubię bycia au pair? Zdecydowanie lubię, oczywiście w kategoriach pracy, z którą w przyszłości nie chcę mieć nic wspólnego. Chodzi o to, że się nie utożsamiam z byciem au pair, ten blog nie jest o byciu au pair, nie podobają mi się inne i stąd moja niechęć do opowiadania o tym.
lubie to
OdpowiedzUsuń