Drugiego dnia wstałam wcześnie i opuściłam hostel po godzinie 9.
Najpierw poszłam kupić trochę dolarów singapurskich. Przelicznik jest podobno do amerykańskiego, 1 dollar to 2,70zł.
W drodze z kantoru mijałam Toast Box, więc ustawiłam się w kolejce, żeby spróbować kaya toast.
Kaya, to kokosowy dżem, przyrządzany z mleka kokosowego, jajek, cukru i liści pandanu, nadającego zielony kolor. Ten dżem nie zawierał ostatniego składnika, stąd pomarańczowy kolor. Razem z rozstapiającym się masłem smakowało świetnie.
Tosty podawane z kawą to popularna przekąska/śniadanie podpatrzone u Brytyjczyków jeszcze w czasach, kiedy Malezja i Singapur były ich kolonią.
Wróciłam do hostelu po aparat i rozpoczęłam prawdziwe zwiedzanie;).
Spacer po pobliskiej dzielnicy Kampong Glam, zwanej czasami "Muslim Quarter", ze względu na to, że w przeszłości licznie zamieszkiwali ją mułzumanie z Malezji i Indonezji.
Niedługo potem znalazłam się na Haji Lane, modnej, niewielkiej ulicy z butikami młodych projektantów, lokalnych marek i fajnymi sklepikami.
Sklepy otwierano w soboty o 12, a że byłam tam wcześniej, to niestety większość miejsc podziwiałam zza szyby. Sklep rowerowy Tokyo Bike, z dedykacją dla Joanny J. ;).
W sklepie po lewej najbardziej spodobała mi się tapeta we flamingi! A po prawej jeszcze więcej świetnych rowerów.
Gosia poleciła mi odwiedzenie sklepu Zhai, która produkuje ubrania z bambusa. Kupiłam tam sukienkę.
Później poszłam na autobus i pojechałam w okolice Chinatown. Rozkład jazdy autobusów był najprzyjemniejszym, jaki w życiu widziałam. Wszystko rozrysowane tak, że największy idiota by zrozumiał. Były nawet obrazki charakterystycznych miejsc znajdujących się na trasie danej linii.
W wielu miejscach sprzedawano bakkwe (zwaną też rougan). To suszone mięso, przyrządzane według starej chińskiej techniki, przypominające amerykańskie beef jerky. Ceny były dość wysokie, więc się nie skusiłam, ale kolega z Malezji poczęstował mnie tym kiedyś w akademiku. Smaczna przekąska.
W Chinatown (jak to zazwyczaj) było po części bardzo turystycznie, ale trafiłam też na kilka interesujących miejsc.
Starzy mężczyźni grający w szachy przypomnieli mi ludzi z Columbus Park w nowojorskim Chinatown.
Od tego miejsca zmieniłam chronologiczną kolejność, ale postanowiłam ostatniego posta poświęcić stronie kulinarnej Singapuru, więc teraz ominiemy jedno miejsce i udamy się do świątyni Zęba Buddy.
Świątynia wyglądała pięknie i możnaby pomyśleć, że stoi tam od bardzo dawna, ale tak naprawdę liczy dopiero 10 lat.
Na stoisku z indonezyjskimi słodyczami kupiłam rodzicom na spróbowanie mieszankę kilku specjałów.
Część drogi powrotnej przeszłam na pieszo, ale zaczęło padać i podjechałam kawałek autobusem.
Clarke Quay w przeszłości było centralnym punktem handlowym, ze względu na położenie nad rzeką. Na początku XXI wieku budynki zostały odrestaurowane i dzisiaj jest to centrum rozrywki z restauracjami i klubami nocnymi. Hooters w Singapurze? Nie dziękuję, nie spodobało mi się tam.
Mam wrażenie, że to hasło narodowe Singapuru;). Rzeczywiście centra handlowe widać tam na każdym kroku, wychodząc z jednego, można wejść do drugiego i przechodząc kolejnymi można w końcu dojść do domu haha.
Na ulicach widziałam dużo świetnie ubranych kobiet, a Singapur z penością jest zakupową mekką, jeśli tylko ma się wypchany portfel.
Planowałam odwiedzić słynną Orchard Road, byłam już nawet blisko, aż stwierdziłam, że nie ma sensu. Padało, zmęczyłam się całodziennym chodzeniem, miałam ograniczony czas i przede wszystkim nie mogłam sobie pozwolić na zakupy. Przełożyłam więc wizytę na następny raz;).
Zamiast tego weszłam do pobliskiego centrum handlowego, żeby w supermarkecie poszukać masy nonya kaya. Szkoda, że słoik był tak ciężki, bo najchętniej kupiłabym kilka. Sama zabrałam trochę masy do Anglii (trzymam końcówkę na czarną godzinę), a resztę rodzice zabrali do domu. Pyszne, zwłaszcza z pandanem!
wlasnie niedawno minely 2 lata odkad odwiedzilam Singapur - swietnie bylo sobie poprzypominac :D
OdpowiedzUsuńSingapur zdecydowanie jest na mojej liście do odwiedzenia, post świetny. Zastanawiam się czy jak robisz zdjęcia ludziom z dość bliska, na przykład tym starszym panom grającym w szachy to pytasz ich o zgodę, albo w ogóle cokolwiek do nich mówisz, czy uśmiechasz się ładnie, śmigasz zdjęcie i idziesz dalej? Ja zwykle uskuteczniam tą drugą opcję, albo w ogóle tchórzę, bo boję się że ktoś się zdenerwuje- ludzie zapytani o zgodę zwykle zaczynają pozować i myśleć o tym żeby dobrze wyjść na zdjęciu, co zwykle wszystko psuje- zastanawiam się jak sobie z tym radzisz?
OdpowiedzUsuńHehe przed podlinkowaniem tamtego posta zmazałam w nim ostatnie zdanie które mówiło, że zdjęcia robiłam bez pytania o zgodę, zresztą inaczej ludzie pewnie patrzyliby w obiektyw;). Kilka komentarzy pod tamtym postem też było na ten temat właśnie. Z fotografowaniem ludzi najczęściej robię tak jak Ty, a jeszcze niektóre nacje są mało kontaktowe i można z góry się spodziewać ich negatywnej reakcji na prośbę o zdjęcie, więc wolę nie pytać.
Usuńkolejny ciekawy post! Nie mam pojęcia jak ty to robisz, ale czuje się tak jakbym tam była. Coś niesamowitego.
OdpowiedzUsuńMam prośbę pokazałabyś nam tą sukienkę, którą kupiłaś? Prosimy ^^
Jak na razie prowadzisz i mam nadzieje, że już nic się nie zmieni. Ulu tak trzymać;p
Cieszę się, że takie odnosisz wrażenie:).
UsuńSukienkę podlinkowałam, kliknij na wyraz, a przeniesie Cię do zdjęcia.
Na chwilę obecną raz jestem na pierwszym miejscu, raz drugim, więc zobaczymy jak się to dalej potoczy;).
jak zwykle ciekawie jak to u ciebie, super zdjecia... mam prosbe: mozesz zrobic posta ze zdjeciami jak sie pakujesz przed wylotem, podroza i posta opisujacego jak przygotowywujesz sie do wyprawy tzn. gdzie szukasz informacji o danym kraju, kogo pytasz? przeszukujesz czasopisma? kiedy? o której? jak to laczysz z zajeciami na uczelni? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChciałam coś takiego zrobić przed wyjazdem do Azji, ale w sumie mam za mały pokój/średni obiektyw, żeby zrobić jakieś sensowne zdjęcia;). Może teraz przed Namibią się uda. A jak szukam informacji? Google przyjacielem człowieka!;) Wchodzę na przeróżne strony, czasami przeglądam czasopisma, wypożyczam przewodniki i raczej nie pytam innych.
UsuńZa dwa/trzy posty napiszę trochę o tej "podróży od kuchni", może tam znajdziesz interesujące Cię wątki.
Świetne tosty, próbowałam i lubiłam :)
OdpowiedzUsuńSuper post ;) Oczywiście zagłosowałam. Mam nadzieję, że wygrasz ;)
OdpowiedzUsuńświat totalnie odmienny od naszego, piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńps. te kulinarne ciekawostki z chęcią bym sama przetestowała:)
pozdrawiam
życie & podróże
gotowanie
jakie przepiękne roweryyyyyy! jak wszystko zresztą, zazdrościmy szczęściaro !
OdpowiedzUsuńChciałamm głosować, ale klikam pod każdym postem i nie wchodzę na stronę, może jakiś błąd w odesłaniu na stronę?
OdpowiedzUsuńMożliwe, że chodzi o odblokowanie opcji wyskakujących okienek, bo kilka osób skarżyło się na podobny problem i pomogło właśnie to:).
UsuńUwielbiam iPhone'a, za minimalizm, ale nawet to cholerne jabłko wydaje mi się ciut za duże, ale poradziłem i z tym sobie :) Oczywiście, nie ma to jak lustrzanka, a takie zdjęcia jak te 52 soboty cieszą najbardziej. Szkoda, że nie robisz więcej tego typu zdjęć.
OdpowiedzUsuńWięcej jakiego typu zdjęć, bo nie jestem pewna czy dobrze Cię zrozumiałam?;)
Usuńhttp://1.bp.blogspot.com/-j9qCbQQGt4w/T8CmB3tfWFI/AAAAAAAAHf4/UBGsD1Cp4LI/s1600/IMG_4948.JPG_effectedmini.jpg
UsuńTakiego :) To trudne, wiem, ale mamy inne podejście do fotografowania lustrzankami, widzę. Przy Tobie wychodzę na tego, co nie wiedzieć czemu oszczędza migawkę. Kwestia własnego widzimisie. Rozumiesz mniej więcej (mniej czy więcej :p)? :)
Tak myślałam, że o to Ci chodziło, ale w takim razie nie rozumiem dlaczego piszesz, że szkoda, że nie robię więcej takich zdjęć. Przecież rzadko trafia się na takie inspirujące napisy, to nie jest zależne ode mnie;).
UsuńUbiegłem Cię, dlatego napisałem "to trudne, wiem" :) Te zdjęcie z rowerami też jest w porządku, ale to sobotnie noce niemalże urywają pupę :) A najlepsze jest to, że nie można się rozglądać za takimi ujęciami, bo się ich w ten sposób nie znajdzie.
UsuńPozdrawiam.
To ja napiszę tylko, że też chciałabym trafiać na takie inspirujące elementy częściej;).
UsuńA może znalazłabyś kiedyś czas na zrobienie posta o tym jak szukasz biletów? Chodzi mi głownie o to jakie linie polecasz na podróż do Azji i już podróż po samej Azji.
OdpowiedzUsuńBasia, o lotach po Azji będzie trochę za dwa/trzy posty, a tak normalnie to lotów szukam na różne sposoby;).
UsuńJak zawsze przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńUlu, jestem w Liverpoolu do końca lipca. Jakbyś miała ochotę na weekendowe wypady po UK i szukała towarzystwa, to jestem chętna :)
Dzięki za info! A dodatkowo chciałam zapewnić, że wchodzę na bloga prawie codziennie i relacja jest super, wcale mnie nie znudziła, więc nadal staram się poprawiać Ci statystyki :)
OdpowiedzUsuńHej Ula. Miałabym do Ciebie prośbę, jako, że Cię nie znam, a mam do Ciebie zaufanie ;) Mogłabyś powiedzieć jak sprzedajesz rzeczy na allegro, i ile płacisz za wystawiony przedmiot, zdjęcia etc.? Będę bardzo wdzięczna!
OdpowiedzUsuńPS Gratuluję wyjazdu do Afryki i powodzenia w konkursie! ;)
Kasia
Wszystko zależy od tego, za ile coś wystawiam. Opłata za zdjęcia to chyba też kilka groszy. Nie pamiętam jednak dokładnie tych cen, w trakcie wystawiania sama się przekonasz, albo poszukaj cennika na Allegro.
UsuńDo kiedy trwa konkurs? widzę, że jesteś na prowadzeniu, bardzo mnie to cieszy :)))
OdpowiedzUsuńNiestety już jestem 10 punktów za prowadzącym;). Ciągle zamieniamy się miejscami, z przewagą dla niego. Konkurs trwa chyba do 20.06.
Usuńjak zwykle świetnie się to ogląda i czyta! zazdroszczę, jesteś dla mnie inspiracją:)
OdpowiedzUsuńhttp://wearingpinkglasses.blogspot.com/
Zastanawia mnie, czy nie wolałabyś jechać 'z kimś'? Jestem pewna, że znasz dużo osób, które chętnie pojechałyby z Tobą na taką wyprawę. We dwie osoby moim zdaniem zawsze raźniej i bezpieczniej. Jak coś to jestem chętna od razu :D Mieszkam 20min od B'ham także możemy stąd lecieć :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Nie wolałabym;). Gdyby akurat ktoś z moich przyjaciół mógł jechać, to czemu nie, ale nie szukam nikogo na siłę. Zresztą to, że ktoś chciałby, nie zawsze znaczy, że może. Ludzie zazwyczaj mają w tym czasie pracę lub szkołę.
UsuńI dziękuję za ofertę wspólnej podróży;).
tylko pozazdroscic takiej wyprawy :) Pozdrawiam z Glasgow (choc obecnie na wakacjach w Polsce :))
OdpowiedzUsuńA te żaby to raczej do całowani, niż do jedzenia :P
OdpowiedzUsuń