Moja host mama rodzi pod koniec czerwca syna i stąd to całe zamieszanie.
Sama impreza odbywa się w wyłącznie kobiecym gronie. Towarzyszy jej jedzenie oraz różne gry i zabawy (w stylu tych weselnych), a goście przynoszą prezenty dla nienarodzonego jeszcze dziecka.
Dla mnie ten dzień oznaczał więcej pracy, ale dla jedzenia i doświadczenia było warto;).
Baby Shower zorganizowała koleżanka mojej host mamy u siebie w domu.
Cupcakes.
Ten piękny tort upieczony został przez 17letnią córkę znajomej.
Kanapek było na tyle dużo, że wróciłyśmy z jedną pełną tacą do domu.
Megan przygotowywała poncz.
Ta da!
Jedzenie było bardzo smaczne. Dużo klasycznych przekąsek, ale też takich, za którymi przepadam np. guacamole, dip z karczochów czy brie w cieście.
Wszystkie sałatki były bardzo dobre. Najbardziej smakowała mi azjatycka z kurczakiem i brokułowa.
Best friends, czyli Kylie i Delphine;).
Lucas to z syn koleżanki mojej host mamy, adoptowany z Etiopii.
Pokój Delphine był przesłodki.
Prezenty dla host mamy.
I tak to mniej więcej wygląda... Baby siedzą, gadają, grają w 'bejbiszałerowe' zabawy i jedzą.
Tort był przekładany masą malinową oraz czekoladową.
Po torcie spróbowałam babeczkę...
...i zresztą nie tylko ja...;)
Kącik z zabawkami.
Brat Delphine.
Denise, ulubiona ciocia Kylie.
A tak wyglądał powrót do domu... O tym, że Amerykanie nie oszczędzają na prezentach przekonałam się już nie raz;).
podoba mi sie ta tradycja :) jedzenia było tak dużo,ze pewnie nie tylko kanapki zostały na stole :)
OdpowiedzUsuńA Delphine opaćkana niebieskim frosting wygląda przesmiesznie :)
zawsze zastanawiałam się, czy ta impreza rzeczywiście wygląda tak jak na filmach. a tu proszę - nawet lepiej ;)
OdpowiedzUsuńale czaad! zupełnie INNY swiat! oni to potrafia sobie wymyslac dobre preteksty na imprezy ;]
OdpowiedzUsuńszkoda, że u nas czegoś takiego się za bardzo nie praktykuje, prawda? Ja bym chciała mieć cuś takiego
OdpowiedzUsuń(Ulu, mnie się nadal nie wyświetlają wszystkie zdjęcia :( ... buuuu...)
aaaaaaaaaa... wyświetlają się wszystkie zdjęcia! (wystarczyło poczekać dłuższą chwilę... heh...)
OdpowiedzUsuńsuper. i to jedzenie.tez zrobie brie w ciescie.
OdpowiedzUsuńA ja tej tradycji nie znałam i jak zobaczyłam notkę na twitterze i później ten tytuł,to myślałam, że przeżywasz mycie Kylie pod prysznicem ahahahahahahahhahaha :D
OdpowiedzUsuńIle to się człowiek może nauczyć:)
Zdjęcia bardzo fajne. Lucas jest przesłodki. Sama planuję adoptować dziecko z jakiegoś biednego kraju w Afryce, za jakieś 6-7 lat.
na twitterze masz napisane że hostka powiedziała o tobie 'ula is so chill...' w jakim sensie??? że jesteś oziębła? ;>
OdpowiedzUsuńuwielbiam babyshower^^ będąc w Stanach zaliczyłam 2 takie imprezy^^ superaśnie;) lepsze są panieńskie jak będziesz mieć okazję idź^^
OdpowiedzUsuńSmerfetka rzadzi :)! Masz reke do zdjęc i do tego jeszcze uwielbiasz podrozowac...chyba nie ma lepszego polaczenia. Zapraszam do siebie : http://ruffleskirt.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńA ja myślałam podobnie jak Zyzolińska! ;-)
OdpowiedzUsuńPoza tym oglądając te zdjęcia i czytając notkę myślałam o tym JAK BARDZO ich kultura różni się od naszej, polskiej. I poziom życia też. Bo przecież w Polsce to raczej nie wyobrażamy sobie przygotowywania tego typu imprez, z braku pieniędzy i czasu. Pomyślałam: co za marnotrawstwo! Ale po chwili doszło do mnie, że przecież dla ludzi z Afryki to, że czasem wyrzucę jakieś resztki z obiadu jest marnotrawstwem. Różnica kultur, inne stopy życiowe.
Lady M.
Miałam niegdyś przyjemność uczestniczyć w takiej imprezie - bardzo przyjemnie ją wspominam.
OdpowiedzUsuńZdjęcie cupcakes`ów całkowicie mnie zauroczyło. Uwielbiam te słodycze :D Fantazyjne dekoracje dodają im wiele uroku.
http://megwearsviolet.blogspot.com/
pozdrawiam
meg
'ula is so chill...' - to znaczy, że jest wyluzowana :)
OdpowiedzUsuńa ja mam pytanko - czy Megan ma zrobiony biust ? :D
bardzo podobają mi się zwyczaje związane z ciążą. U nas wciąż obserwuję podejście, by nie celebrować przyjścia na świat dziecka dopóki nie ma go na świecie...
OdpowiedzUsuńSelma
Ale Megan jest śliczna;)a jak się przygotowuje taki poncz?
OdpowiedzUsuńBardzo Ci zazdroszczę!
mi sie wyswietlają tylko 2 zdjecia :(
OdpowiedzUsuńMegan to rzeczywiście prześliczna kobieta - normalnie million dollar baby ;) Kurczę, ten domek tak bardzo amerykańsko wygląda na pierwszym zdjęciu - super! A zdjęcia dzieciaczków są niesamowite, masz talent :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fantastycznie to wygląda!:)
OdpowiedzUsuńA Megan ma dziecko, czy to tylko koleżanka Twojej host mamy?
Filipa,
Bajeczny jest ten domek i to olbrzymie podwórko:)
OdpowiedzUsuńDla dzieciaków i ich mam to musiało być super przyjęcie:)
A byłaś już na urodzinach jakiegoś dziecka? To pewnie też jest niezła imprezka;)
do Anonima z 10.00 - wyluzowana, raczej.
OdpowiedzUsuńprzyznam, że też się zastanawiam...chill out to wyluzowany, więc jak, Ulu, jesteś wyluzowana, czy oziębła? ;)
OdpowiedzUsuńno już przestańcie, zimny to raczej chilly. chill to wyluzowany. chyba ula by się nie ucieszyła z bycia nazwaną 'oziębłą' i jeszcze z entuzjazmem dzieliła taką opinią z połową polski, która czyta tego bloga :P
OdpowiedzUsuńWow, nigdy nie byłam na takim przyjęciu, musi być fajnie:)
OdpowiedzUsuńwww.artistic-disorder.blogspot.com
gdzie pracujesz na jakim stanowisku?
OdpowiedzUsuńjolka
Po wpisie na twitterze też na początku myślałam, że to chodzi o kąpiel twojej podopiecznej, a tu jednak całkowicie co innego :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna tradycja, szkoda, że w Polsce się czegoś takiego nie praktykuje. Chociaż u nas to bardziej może po narodzinach dziecka niż przed.
Widzę, że mogłaś się cieszyć ogromną ilością przepysznego jedzenia. Tort jak i cupcakes są przepiękne!
Pozdrawiam, Ola:)
te zdjęcia wyglądają jak screeny z filmów, autentycznie! są świetne :)
OdpowiedzUsuń"Chill" w sensie, że wyluzowana, no bo gdyby rzeczywiście chodziło o oziębłą, to napisałabym to w raczej niezadowolonym kontekście;))).
OdpowiedzUsuńMagdalena-> Nie, ma prawdziwy;).
Anonimowy z 11:27-> Szczerze mówiąc to nie wiem jak go przygotowywała.
Filipa-> Nie ma dziecka i jest chyba najmłodszą koleżanką mojej host mamy, bo ma jakieś 25 czy 26lat.
Anonimowy z 13:27-> Nie byłam jeszcze, ale Kylie urodziny obchodzi w czerwcu.
jolka-> Jestem au-pair.
delfin, co za imię dla dziecka :D
OdpowiedzUsuńAnonimowy-> Ale wymawiane z odpowiednim akcentem nie brzmi jak standardowy 'delfin';))).
OdpowiedzUsuńChyba każda mama zazdrości Twojej host mamie takiej opiekunki:)
OdpowiedzUsuńLucas ma duże szczęście, że jego los się tak zmienił...
OdpowiedzUsuńa ja jestem anty "showerowa" (zarowno bridal shower jak i baby shower).
OdpowiedzUsuńNie wiem czy u Ciebie bylo tak samo ze grono wyciaga kazdy prezent i wydaje z siebie ochy i achy, po czym przechodzi do nastepnego prezentu i tak do ogladnecia wszystkiego...
Ja po pol godzinie mialam tego serdecznie dosyc.
Choc napewno jest to ciekawe- my w Polsce nie mamy takiej tradycji, jestesmy bardziej przesadni.
Marta-> A z prezentami na gwiazdkę tak nie jest?
OdpowiedzUsuńJa ogólnie to ani nie jestem fanką takich imprez ani przeciwniczką;).
czy bywają już u nas takie imprezy? jak ostatnio nie złapałam się za guzik przy kominiarzu, to koleżanki z pracy ogniem rzucały, przesądy...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwow, fajnie na pewno było brać w takiej "imprezie" udział :)) i tyyyle pysznego jedzonka :))
OdpowiedzUsuńKiedy wracasz do polski? Nie tęsknisz za rodziną w ogóle? :)
OdpowiedzUsuńsuper;-) ja bylam na bridal shower ale to w sumie b.podobne do typowych 'naszych' wieczorów panienskich tylko ciekawsze i fajniej zorganizowane
OdpowiedzUsuńbardzo lubie twojego bloga:)
OdpowiedzUsuńzapraszam na
fuckthatfashionart.blogspot.com
buziaki
xxx
jaśminowasia->Podejrzewam, że się zdarzają, choć nie są popularne.
OdpowiedzUsuńkesia-> Tęsknię za rodziną, ale nie na tyle, żeby ciągnęło mnie do domu;). Do Polski chyba wrócę za rok we wrześniu, bo wygląda na to, że przedłużę program o rok.
świetny ten tort "miś"
OdpowiedzUsuńhttp://www.allegro.pl/item1015835183_zestaw_sukienek_l_xl_40_42_44_od_1_zl_bcm.html
OdpowiedzUsuńTutaj- na 100%. A szkoda bo to bardziej "szol" prezentowy (co kto komu kupil) niz swieta..... no oczywiscie pisze o swoich doswiadczeniach .
OdpowiedzUsuńpozdrawiam