25 kwi 2010

My first Baby Shower.

Pierwszy Baby Shower, do tej pory znany mi tylko z filmów, mam za sobą.
Moja host mama rodzi pod koniec czerwca syna i stąd to całe zamieszanie.
Sama impreza odbywa się w wyłącznie kobiecym gronie. Towarzyszy jej jedzenie oraz różne gry i zabawy (w stylu tych weselnych), a goście przynoszą prezenty dla nienarodzonego jeszcze dziecka.
Dla mnie ten dzień oznaczał więcej pracy, ale dla jedzenia i doświadczenia było warto;).


Baby Shower zorganizowała koleżanka mojej host mamy u siebie w domu.


Cupcakes.

Ten piękny tort upieczony został przez 17letnią córkę znajomej.

Kanapek było na tyle dużo, że wróciłyśmy z jedną pełną tacą do domu.

Megan przygotowywała poncz.

Ta da!


Jedzenie było bardzo smaczne. Dużo klasycznych przekąsek, ale też takich, za którymi przepadam np. guacamole, dip z karczochów czy brie w cieście.

Wszystkie sałatki były bardzo dobre. Najbardziej smakowała mi azjatycka z kurczakiem i brokułowa.

Best friends, czyli Kylie i Delphine;).

Lucas to z syn koleżanki mojej host mamy, adoptowany z Etiopii.

Pokój Delphine był przesłodki.


Prezenty dla host mamy.

I tak to mniej więcej wygląda... Baby siedzą, gadają, grają w 'bejbiszałerowe' zabawy i jedzą.

Tort był przekładany masą malinową oraz czekoladową.

Po torcie spróbowałam babeczkę...

...i zresztą nie tylko ja...;)

Kącik z zabawkami.

Brat Delphine.


Denise, ulubiona ciocia Kylie.

A tak wyglądał powrót do domu... O tym, że Amerykanie nie oszczędzają na prezentach przekonałam się już nie raz;).

42 komentarze:

  1. podoba mi sie ta tradycja :) jedzenia było tak dużo,ze pewnie nie tylko kanapki zostały na stole :)
    A Delphine opaćkana niebieskim frosting wygląda przesmiesznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zawsze zastanawiałam się, czy ta impreza rzeczywiście wygląda tak jak na filmach. a tu proszę - nawet lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale czaad! zupełnie INNY swiat! oni to potrafia sobie wymyslac dobre preteksty na imprezy ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. szkoda, że u nas czegoś takiego się za bardzo nie praktykuje, prawda? Ja bym chciała mieć cuś takiego

    (Ulu, mnie się nadal nie wyświetlają wszystkie zdjęcia :( ... buuuu...)

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaaaaaaa... wyświetlają się wszystkie zdjęcia! (wystarczyło poczekać dłuższą chwilę... heh...)

    OdpowiedzUsuń
  6. super. i to jedzenie.tez zrobie brie w ciescie.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja tej tradycji nie znałam i jak zobaczyłam notkę na twitterze i później ten tytuł,to myślałam, że przeżywasz mycie Kylie pod prysznicem ahahahahahahahhahaha :D
    Ile to się człowiek może nauczyć:)
    Zdjęcia bardzo fajne. Lucas jest przesłodki. Sama planuję adoptować dziecko z jakiegoś biednego kraju w Afryce, za jakieś 6-7 lat.

    OdpowiedzUsuń
  8. na twitterze masz napisane że hostka powiedziała o tobie 'ula is so chill...' w jakim sensie??? że jesteś oziębła? ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. uwielbiam babyshower^^ będąc w Stanach zaliczyłam 2 takie imprezy^^ superaśnie;) lepsze są panieńskie jak będziesz mieć okazję idź^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Smerfetka rzadzi :)! Masz reke do zdjęc i do tego jeszcze uwielbiasz podrozowac...chyba nie ma lepszego polaczenia. Zapraszam do siebie : http://ruffleskirt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja myślałam podobnie jak Zyzolińska! ;-)
    Poza tym oglądając te zdjęcia i czytając notkę myślałam o tym JAK BARDZO ich kultura różni się od naszej, polskiej. I poziom życia też. Bo przecież w Polsce to raczej nie wyobrażamy sobie przygotowywania tego typu imprez, z braku pieniędzy i czasu. Pomyślałam: co za marnotrawstwo! Ale po chwili doszło do mnie, że przecież dla ludzi z Afryki to, że czasem wyrzucę jakieś resztki z obiadu jest marnotrawstwem. Różnica kultur, inne stopy życiowe.
    Lady M.

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam niegdyś przyjemność uczestniczyć w takiej imprezie - bardzo przyjemnie ją wspominam.
    Zdjęcie cupcakes`ów całkowicie mnie zauroczyło. Uwielbiam te słodycze :D Fantazyjne dekoracje dodają im wiele uroku.

    http://megwearsviolet.blogspot.com/

    pozdrawiam
    meg

    OdpowiedzUsuń
  13. 'ula is so chill...' - to znaczy, że jest wyluzowana :)

    a ja mam pytanko - czy Megan ma zrobiony biust ? :D

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo podobają mi się zwyczaje związane z ciążą. U nas wciąż obserwuję podejście, by nie celebrować przyjścia na świat dziecka dopóki nie ma go na świecie...
    Selma

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale Megan jest śliczna;)a jak się przygotowuje taki poncz?
    Bardzo Ci zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  16. mi sie wyswietlają tylko 2 zdjecia :(

    OdpowiedzUsuń
  17. Megan to rzeczywiście prześliczna kobieta - normalnie million dollar baby ;) Kurczę, ten domek tak bardzo amerykańsko wygląda na pierwszym zdjęciu - super! A zdjęcia dzieciaczków są niesamowite, masz talent :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Fantastycznie to wygląda!:)
    A Megan ma dziecko, czy to tylko koleżanka Twojej host mamy?
    Filipa,

    OdpowiedzUsuń
  19. Bajeczny jest ten domek i to olbrzymie podwórko:)
    Dla dzieciaków i ich mam to musiało być super przyjęcie:)
    A byłaś już na urodzinach jakiegoś dziecka? To pewnie też jest niezła imprezka;)

    OdpowiedzUsuń
  20. do Anonima z 10.00 - wyluzowana, raczej.

    OdpowiedzUsuń
  21. przyznam, że też się zastanawiam...chill out to wyluzowany, więc jak, Ulu, jesteś wyluzowana, czy oziębła? ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. no już przestańcie, zimny to raczej chilly. chill to wyluzowany. chyba ula by się nie ucieszyła z bycia nazwaną 'oziębłą' i jeszcze z entuzjazmem dzieliła taką opinią z połową polski, która czyta tego bloga :P

    OdpowiedzUsuń
  23. Wow, nigdy nie byłam na takim przyjęciu, musi być fajnie:)

    www.artistic-disorder.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. gdzie pracujesz na jakim stanowisku?
    jolka

    OdpowiedzUsuń
  25. Po wpisie na twitterze też na początku myślałam, że to chodzi o kąpiel twojej podopiecznej, a tu jednak całkowicie co innego :)
    Bardzo fajna tradycja, szkoda, że w Polsce się czegoś takiego nie praktykuje. Chociaż u nas to bardziej może po narodzinach dziecka niż przed.
    Widzę, że mogłaś się cieszyć ogromną ilością przepysznego jedzenia. Tort jak i cupcakes są przepiękne!

    Pozdrawiam, Ola:)

    OdpowiedzUsuń
  26. te zdjęcia wyglądają jak screeny z filmów, autentycznie! są świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  27. "Chill" w sensie, że wyluzowana, no bo gdyby rzeczywiście chodziło o oziębłą, to napisałabym to w raczej niezadowolonym kontekście;))).

    Magdalena-> Nie, ma prawdziwy;).

    Anonimowy z 11:27-> Szczerze mówiąc to nie wiem jak go przygotowywała.

    Filipa-> Nie ma dziecka i jest chyba najmłodszą koleżanką mojej host mamy, bo ma jakieś 25 czy 26lat.

    Anonimowy z 13:27-> Nie byłam jeszcze, ale Kylie urodziny obchodzi w czerwcu.

    jolka-> Jestem au-pair.

    OdpowiedzUsuń
  28. delfin, co za imię dla dziecka :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Anonimowy-> Ale wymawiane z odpowiednim akcentem nie brzmi jak standardowy 'delfin';))).

    OdpowiedzUsuń
  30. Chyba każda mama zazdrości Twojej host mamie takiej opiekunki:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Lucas ma duże szczęście, że jego los się tak zmienił...

    OdpowiedzUsuń
  32. a ja jestem anty "showerowa" (zarowno bridal shower jak i baby shower).
    Nie wiem czy u Ciebie bylo tak samo ze grono wyciaga kazdy prezent i wydaje z siebie ochy i achy, po czym przechodzi do nastepnego prezentu i tak do ogladnecia wszystkiego...
    Ja po pol godzinie mialam tego serdecznie dosyc.

    Choc napewno jest to ciekawe- my w Polsce nie mamy takiej tradycji, jestesmy bardziej przesadni.

    OdpowiedzUsuń
  33. Marta-> A z prezentami na gwiazdkę tak nie jest?
    Ja ogólnie to ani nie jestem fanką takich imprez ani przeciwniczką;).

    OdpowiedzUsuń
  34. czy bywają już u nas takie imprezy? jak ostatnio nie złapałam się za guzik przy kominiarzu, to koleżanki z pracy ogniem rzucały, przesądy...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. wow, fajnie na pewno było brać w takiej "imprezie" udział :)) i tyyyle pysznego jedzonka :))

    OdpowiedzUsuń
  36. Kiedy wracasz do polski? Nie tęsknisz za rodziną w ogóle? :)

    OdpowiedzUsuń
  37. super;-) ja bylam na bridal shower ale to w sumie b.podobne do typowych 'naszych' wieczorów panienskich tylko ciekawsze i fajniej zorganizowane

    OdpowiedzUsuń
  38. bardzo lubie twojego bloga:)
    zapraszam na
    fuckthatfashionart.blogspot.com
    buziaki
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  39. jaśminowasia->Podejrzewam, że się zdarzają, choć nie są popularne.

    kesia-> Tęsknię za rodziną, ale nie na tyle, żeby ciągnęło mnie do domu;). Do Polski chyba wrócę za rok we wrześniu, bo wygląda na to, że przedłużę program o rok.

    OdpowiedzUsuń
  40. http://www.allegro.pl/item1015835183_zestaw_sukienek_l_xl_40_42_44_od_1_zl_bcm.html

    OdpowiedzUsuń
  41. Tutaj- na 100%. A szkoda bo to bardziej "szol" prezentowy (co kto komu kupil) niz swieta..... no oczywiscie pisze o swoich doswiadczeniach .
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń