Aż nie chciało mi się wierzyć, że to ten sam Ocean, który widzę z ogrodu.
Ziemia była tak nagrzana, że idąc tą drogą i mając na sobie tenisówki, miałam wrażenie, że topią mi się podeszwy.
Targ rybny, czyli miejsce przy którym marzy mi się mieszkać;).
Suszone ryby.
Taki widok zawsze boli, bo za każdym razem kiedy widzę tak piękne owoce morza, mam ochotę wrócić do domu z pełnymi torbami, gotować, a później jeść.
Świeżutkie ryby, co można poznać po intensywnie czerwonym kolorze skrzel.
I jeszcze więcej ryb.
Doszłam do wniosku, że te suszone ryby są w Salwadorze bardzo popularne, bo sprzedawano je co krok.
Ta głowa rekina młota zrobiła na mnie wrażenie!
Zwijanie sieci.
Panie wracające z zakupów.
Męskie obrady nad skrzynką pełną ryb.
Fajnie odwiedzić miejsce, w którym łowi się w tradycyjny sposób.
Na tej dźwigni z hakiem spuszcza się łódki do wody.
Później poszliśmy do pobliskiej restauracji, której David znał właściciela.
Nie ma to jak Cola z lodem w upalny dzień, mieć przed sobą widok na Pacyfik...
...a nad głową palmy, egzotyczne drzewa i błękitne niebo...
Oto moi towarzysze, (od lewej) Carlos i David.
Moje danie: grillowana ryba z pastą z czarnej fasoli, limonka, chleb czosnkowy, tortilla i warzywa.
Nie spodziewałam się po tej restauracji niczego specjalnego, a była to jedna z najsmaczniejszych ryb jakie w życiu jadłam. Przypomniałam sobie jak ogromna jest różnica w smaku między najświeższą a przeciętnie świeżą rybą.
Carlos zamówił pastę z sosem z owoców morza. Spróbowałam jego dania i owoce morza były znakomite.
Carlos miał jakiś czas temu mały wypadek i drzwi od strony kierowcy były wgniecione, przez co musiał wsiadać od strony pasażera. Z jego sprawnością fizyczną każde wejście i wyjście z samochodu trwało 5minut. Pod koniec, kiedy spieszyłam się na samolot już traciłam cierpliwość;).
W drodze na lotnisko.
Żeby nie było tak pięknie, po drodze natrafiliśmy na zawalony most i musieliśmy okrążyć go najbardziej wyboistą drogą jaką w życiu jechałam;). Na 6km przed lotniskiem samochód Carlosa zaczął się psuć, więc zaczęłam się modlić, żebyśmy tylko dojechali...
Na szczęście zdążyłam na samolot (choć auto Carlosa do dzisiaj jest w naprawie). Pożegnałam się z Salwadorem i poleciałam w stronę południowej części globu, do Peru.
jakby czas zatrzymał się w tym miejscu kilkadziesiąt lat temu
OdpowiedzUsuńJakże przyjemne miejsce, jakie pyszne jedzenie. Oczywiście , niezmiennie , zazdroszczę podróży.
OdpowiedzUsuń:)
http://megwearsviolet.blogspot.com/
pozdrawiam
meg
te zdjęcia i cały post to taki świetny wielkanocny prezent dla mnie :) dziekiii wielkiee!! :) kasia
OdpowiedzUsuńte zdjęcia przypomniały mi moje zeszłe wakacje, jednak spędzona na drugiej półkuli, bo w azji południowej. ale wszystko było prawie takie samo- pacyfik, popijanie coli z lodem na plaży, targi rybne, palmy. no i upał oczywiście :)
OdpowiedzUsuńczekam na więcej!
zdjęcia ,które dodajesz na bloga są głównie z tamrona 17-50 f/2.8? :)
OdpowiedzUsuńA.
Ula ,jak cudownie, uwielbiam Twojego bloga! Dzięki za nowy wpis ;)) *M.
OdpowiedzUsuńzdjęcia są piękne! szczerze mówiąc bardzo się zdziwiłam jak napisałaś że Twoi "koledzy" są w wieku naszych dziadków.. Ale to wspaniale! Dogadujesz się z osobami w różnym wieku.. Chciałabym Cię poznać w realu i pogadać! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i oczywiście czekam na dalsze relacje! :)
głowa rekina robi wrażenie, czekam na dalsze części podróży ! ;)
OdpowiedzUsuńIlość ryb rzeczywiście robi wrażenie! A głowa rekina, w sumie mi tej głowy nie przypomina...
OdpowiedzUsuńWidząc te pyszności na talerzu aż mi ślinka cieknie, i pomyśleć, że będę mogła dopiero zjeść coś porządnego wieczorem i że będą to tylko jajka...
Przepiękne zdjęcia :)
Pozdrawiam.
zdjęcia są niesamowite, aż ma się ochote bez wiekszego zastanowienia zabukowac bilet i polecic w nieznane :)
OdpowiedzUsuńszczerze zazdroszcze :)!
Ania
Zazdroszczę Ci tych wszystkich podróży :P Widzisz z ogrodu ocean?! WOW! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKarolina :)
patrząc na te rybny zgłodniałam! aaa magicznie tam masz! i czekam na relacje z Peru!
OdpowiedzUsuńbuziaki;*
I wszystko to tylko w parę godzin:)
OdpowiedzUsuńAnas
Nie mogę napatrzeć się na te zdjęcia, to zupełnie inny świat, strasznie Ci zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńA drogę na lotnisko miałaś ciekawą;)
Filipa,
Mówi się, że w tamtych rejonach odczuwa się jak gdyby czas płynął wolniej, ludzie wcale się nie spieszyli, też odniosłaś takie wrażenie?
OdpowiedzUsuńA i jeszcze mam pytanie, penie dla Ciebie to normalne, ale mnie zastanowiło, czemu wybrałaś sobie takich towarzyszy do podróży, chodzi o wiek;)
Czekam na dalszą część:)
Filipa,
Zdjecie rekina spowodowalo, ze do moich oczu naplynely lzy, te gatunki rekinow (jak i duza wiekszosc innych) zaliczaja sie do gatunkow o podwyzszonym ryzyku wyginiecia. Nie powinno sie ich lowic.
OdpowiedzUsuńPolecam..
http://www.imdb.com/title/tt0856008/
Dopiero po kilkukrotnym nurkowaniu z tymi pieknymi rybami w pelni je docenilam i zdalam sobie sprawe, ze nie ze swojej winy maja bardzo zly PR, ktory wiele klusownikow wykorzystuje zeby zalegitymizowac swoje ciemne interesy. Smutne aczkolwiek prawdziwe.
Chyba nigdy na własne oczy nie zobaczę tych wszystkich miejsc. Ale dzięki Tobie zwiedzam świat ! ;)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia i opisy z podróży są niesamowite! Potrafisz oddać, to co najciekawsze w kilku fotkach :)Kocham podróże i zazdroszczę Ci Twoich :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwww.3citylooks.blogspot.com
magicznie.. yoasia
OdpowiedzUsuńrany, nie, zdjęcia martwych zwierząt nie robią na mnie wrażenia (pozytywnego) :/
OdpowiedzUsuńA.-> Tak, odkąd mam tamrona (czyli od kilku miesięcy), używam właśnie jego.
OdpowiedzUsuńKarolina-> Jest takie miejsce w ogrodzie, z którego widać Ocean, choć w większości jest niestety zakryty drzewami.
Filipa-> Tak, odczułam to:). Ludzie zdecydowanie żyją innym tempem:).
Anonimowy z 14:44 i zagubiony omułek-> Jestem zdecydowanie przeciwna zabijaniu jakichkolwiek zagrożonych gatunków, a moje wrażenie nie było pozytywne, po prostu po raz pierwszy widziałam tak dużego nieżywego rekina.
Hej, czy otrzymałaś ode mnie meila? Bo nie dostałam odpowiedzi i nie wiem, czy nie doszedł, nie miaąłś czasu żeby odpisac, a może nie chciałaś (?). Pozdrawiam. Beata
OdpowiedzUsuńJakoś Cu chyba tego nigdy nie pisałam, ale po prostu kocham Twoje zdjęcia. Tak, tak, uwielbiam! Jesteś przewspaniałą podróżniko-fotografką. Twoja reporterka zabiera mnie w inny świat, w którym mogę niemal powąchać owoce na targu, czy zanurzyć stopy w piasku. Dziękuję Ci bardzo za to i nie przestawaj obdarowywać nas tymi przygodami.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje relacje :)
OdpowiedzUsuńZawsza intrygowało mnie jak tym kobietom utrzymują się te miski na głowach. Sama kiedyś próbowałam w domu, ale nawet głupia książka mi spadała :D
OdpowiedzUsuńDroga Ulu ;) Już od dłuższego czasu wiernie obserwuję twojego bloga. Jest naprawdę niesamowity, a twoje podróże ekscytujące ;) I masz niezwykłą umiejętność zaprezentowania tych wszystkich wspaniałości ;) chyba nie ma dla ciebie rzeczy niemożliwych ;d
OdpowiedzUsuńMaagda.
Niedługo osiągniesz taką sławę jak główna bohaterka filmu Julie i Julia.
OdpowiedzUsuńNie przesadzę mówiąc, że kocham Twój blog. I chcę Ci podziękować bo dzięki Tobie w wakacje zaczynam podróż po Europie:)
Dodaj jakieś zdjęcie na, którym Ty jesteś;) A już najlepiej by było razem z Timem;)
OdpowiedzUsuńA jak Peruwiańczycy? Ładni?;P
Beata-> Dostałam maila, tylko zazwyczaj trochę czasu zajmuje mi odpisanie;))). Postaram się dzisiaj!
OdpowiedzUsuńaife-> Twoje komplementy na temat zdjęć cenię niezwykle, więc po przeczytaniu Twojego komentarza na mojej twarz pojawił się uśmiech od ucha do ucha:D.
Anonimowy z 17:11-> Z Salwadoru nie mam niestety żadnego zdjęcia, rzadko kiedy ma kto robić mi zdjęcia, a starszych panów nawet nie chciało mi się prosić;). Ze zdjęciami z Peru nie jest lepiej, bo jestem zaledwie na kilku. W każdym razie pojawią się takie i wspólne z Timem też.
A Peruwiańczycy? Zdecydowanie nieładni:D.
Dlaczego wybrałaś sobie towarzszy w tym wieku?:) (Oczywiscie niczego nie neguję, tak się pytam;p )
OdpowiedzUsuńInmes
Inmes-> W grupie "El Salvador" na stronie couchsurfingu dodałam posta mówiącego o tym, że będę w Salwadorze przez kilka godzin, chciałabym zobaczyć najwięcej ile się da itd. Odezwało się do mnie kilka osób, w tym David, który wyglądał na najbardziej zorientowanego w temacie (przez wiele lat był przewodnikiem) i wybrałam właśnie jego:).
OdpowiedzUsuń