11 kwi 2010

Paracas, Islas Ballestas, Pisco, Imperial and Lunahuana.

To był długi dzień...

Rankiem piątego dnia pożegnaliśmy Huacachinę i ruszyliśmy z powrotem na północ, docierając do Paracas.

Mieliśmy trochę czasu do wycieczki na Islas Ballestas, więc przeszliśmy się po okolicznych sklepach. Kanpka z awokado to coś dla mnie, choć wcześniej nie widziałam w sprzedaży bułki z samym awokado;). Drugi rodzaj kanapki był z mięsem i słodkim ziemniakiem, ale nie skusiłam się na żadną z nich.

Stoisko z pamiątkami.

A to szczeniak rasy nagiego psa peruwiańskiego, który pojawił się w poprzednich postach.

W końcu postanowiliśmy coś przekąsić.

Kanapka z rybą i marynowaną cebulą.

I moja smażona juka z pikantnym sosem.


A to już w drodze na Islas Ballestas, choć najpierw zatrzymaliśmy się przy Candelabro de Paracas.

Kandelabr narysowany został podobno 200 lat p.n.e. Są różne teorie na temat jego powstania, ale to pewnie pozostanie tajemnicą na zawsze. Wysoki na 200 metrów, z kolei rozpiętość ramion nie przekracza 80 metrów. Głębokość dochodzi nawet do 60 cm. Znak jest zachowany w tak dobrym stanie, ponieważ nie pada tam deszcz, a wiatr nie zawiera piasku lub kurzu, który jest cięższy ze względu na sól morską co utrudnia przemieszczanie i zasypywanie Kandelabru.

A to już Islas Ballestas.


Ta niezliczona ilość ptaków aż wtapia się w skały, przez co nie widać ich tak dokładnie. Żyją tu m.in. flamingi, pelikany, mewy, głuptaki i inne.

Guano, czyli ptasie odchody, które czuć w powietrzu. Oświadczyłam Timo, że mi ten zapach przypomina zapach jednego z polskich dań-  krokietów z kapustą i grzybami ;D.


Plaża pełna lwów morskich, skąd dochodził jeden wielki hałas przekrzykujących się zwierząt.


Niektóre wylegiwały się na skałach.

Czasami można też zobaczyć delfiny, choć my nie mieliśmy akurat tyle szczęścia. Widzieliśmy natomiast pingwiny i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy widziałam je w ich naturalnym środowisku, a nie np. w zoo.

Kiedy dopłynęliśmy do brzegu była już pora lunchu, więc zdecydowaliśmy się coś zjeść, przed wyruszeniem w dalszą podróż. To peruwiański popcorn, który podają wszędzie, zanim jeszcze zdąży się cokolwiek zamówić. Pierwszy raz spotkałam się z kukurydzą w takiej postaci i bardzo polubiłam ten popcorn, choć nie jest lepszy od tradycyjnego.

Tim zamówił Leche de Tigre, co jest sokiem z limonki, w której marynuje się ceviche, czyli surową rybę. Były w nim kawałki ryby, a na wierzchu kolendra i bardzo mi ten napój smakował.A

A to moja marna kanpka, ale z lokalnym serem;). Szkoda mi było miejsca w brzuchu na ten nudny, tostowy chleb, więc zjadłam tylko jedną kromkę, a z drugiej zrobiłam Timowi kanapkę z Leche de Tigre:).

Nasza pierwsza kokainowa herbata, choć smakuje podobnie do zielonej.

A to już w Pisco, dokąd musieliśmy dojechać taxi, żeby się przesiąść na autobus.

Centrum....Miasto wygląda nieciekawie, jak zresztą zdecydowana większość peruwiańskich miast, ale na obronę Pisco muszę powiedzieć, że było tu poważne trzęsienie ziemi w 2007 roku, po którym zostało zniszczonych 70% domów.

Taki "mały" kontrast... Po jednej stronie nowy i ładny budynek banku, po drugiej ruiny.

Na początku w busie było tyle miejsca...

...ale z czasem przestrzeń się skurczyła;).


W miejscowości Imperial zauważyliśmy targ i postanowiliśmy tam wysiąść.

Motor taxi.



Nie wiem czym był ten magiczny napój.

Sery.




Tim dowiadywał się co za sosy były w tych miskach.

Lekko skrępowane panie.

Chyba nigdy nie widziałam bardziej obleśnego mięsa w sprzedaży. Muchy w tym upale składały jaja (tzn. domyślam się, żeby nie było, że widziałam) gdzie popadnie.

Lodziarz.


Wózek z jajkami, ale nie wiem czy przepiórcze, czy jeszcze inne.

Zapakowaliśmy się do busa i byliśmy gotowi do dalszej drogi.

Lunahuana była tego ostatnim przystankiem.

Używając w USA suszarki już zapomniałam jak to jest suszyć ubrania na sznurku;).

Mniej więcej tak wyglądały wszystkie peruwiańskie miasta/wioski przez które przejeżdżaliśmy...

W busie zrobiło się na tyle ciasno, że dwie osoby siedziały na dostawianym taborecie.

Hostel polecany przez Lonely Planet, noc w dwuosobowym pokoju 15zł/os. Pomijam, że był nieciekawy, bo takiej cenie można wiele wybaczyć;).

Pokój przypominał celę więzienną, bo nie było w nim okna pomijając to wychodzące na korytarz;).

Główny plac w Lunahuanie.

Batmobile. Widziałam kilka takich i widocznie znak Batmana miał przyciągać klientów.

Trochę wyróżniający się z tłumu Tim, w kolejce po picarones.

 Wspaniałe uliczne jedzenie. Aż miło było popatrzeć jak tej pani sprawnie szło lepienie pączków.

Zastanawiałam się, czy spośród pamiątek które te kobiety miały w koszykach, udaje im się sprzedać choćby jedną dziennie, zwłaszcza że konkurencja była spora, a turystów niewiele.

Obok rozstawiano kolejne stanowisko, ale już nie tak ciekawe jak to z pączkami.

Peruwiańskie pączki picarones z syropem. Porcja za złotówkę i niebo w gębie!

Ten region słynie z uprawy winorośli, co widać było zarówno po drodze jak i w samej Lunahuanie.


Była to niedziela palmowa i zaraz po przyjeździe trafiliśmy na idącą przez miasto małą procesję.


Po zachodzie słońca. W dole rzeka Canete.



Inca Kola, oczywiście...

Ten sklep wyglądał jak z XIX wieku.


W porze kolacji kilka razy przeszliśmy się główną ulicą, żeby wybrać restaurację, gdzie spróbujemy czegoś smacznego (i przy okazji obudzimy się następnego dnia). Wylądowaliśmy tu, gdzie dziadek oglądał TV, wnuczek wycierał szmatą stoły...

....a synowa odkurzała rodzinną porcelanę;). Kuchnia była za ścianą z obrazem, a reszta domu chyba w głębi;).

Zamówiłam pstrąga z lokalnej rzeki z marynowaną cebulą i ryżem.


Tim spodziewał się czegoś innego, ale dostał makaron z kawałkiem wieprzowiny, juką i sosem warzywnym. Oba dania były dobre, a klimat restauracji super;).

128 komentarzy:

  1. Najbardziej zazdroszczę Ci rejsu i widoku tylu zwierząt. Musiało być niesamowicie patrzeć na wylegujące się foki. Trochę smutne te zdjęcia ale dlatego, że ukazują biedą, która panuje w Peru. A jakie usposobienie mają tamtejsi ludzie? Czy są pogodni, skorzy do pomocy?

    OdpowiedzUsuń
  2. niesamowite te Twoje przygody ... zdjęcia, filmiki ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile Tim ma wzrostu, że aż tak górował nad autochtonami?

    E.
    http://myfxadvice.com forex system

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś mnie zaciekawiło, a mianowicie "I moja smażona juka z pikantnym sosem."... Smażona juka? Chodzi o tę roślinę? Jeśli tak, to nie miałam pojęcia, że jest jadalna :O

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach Ula! W końcu mnie zmobilizujesz na tyle, że i ja wyruszę w swoją pierwszą prawdziwą podróż :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo zaskoczył mnie ten kandelabr na piasku, wow. i też mnie zaciekawiło, ile Tim ma wzrostu, bo na tym zdjęciu gdzie stoi w kolejce sprawia wrażenie olbrzyma ;D
    cudowne zdjęcia, jak zwykle!

    OdpowiedzUsuń
  7. myślałam,że chociaż wspomnisz o tym co się dzieje w PL ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiesz jak zazdroszczę Ci widoków , smaków i przygód jakie przeżywasz.
    Jednak odczuwam lekki niedosyt- myślałam , że wspomnisz o sytuacji w kraju.

    http://megwearsviolet.blogspot.com/

    pozdrawiam
    meg

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie bardzo dobrze, że nie wspomniałaś o tym, co się dzieje w PL, oglądając i czytając Twojego bloga można przenieść się do innej rzeczywistości i zazdrościć, zazdrościć, zazdrościć !

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej, i mi też pozostaje jedynie zazdrość. Cudownie, że możesz tego wszystkiego doświadczać. Podziwiam Twoją zaradność, odwagę, spryt, obycie. Twoje doświadczenia są dla mnie jak ogromna eskapada, a Ty (wydaje się) do wszystkiego umiesz podejść tak spokojnie i na luzie. Cudowna z Ciebie osoba.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ula może nie wie co się stało.

    http://www.onet.pl/

    Piękne zdjęcia i cudowna relacja,
    ale teraz są ważniejsze sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czyyy ja wiem,czy bardzo dobrze? Wypada , tym bardziej,że na zagranicznych blogach nawet o tym piszą.

    OdpowiedzUsuń
  13. Z Twittera wynika, że nie wie co się stało.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś aż tak zaślepiona w tej Ameryce, że nie wiesz co teraz przeżywa POLSKA? :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam nadzieję, że napiszesz cokolwiek o sytuacji w PL, chociaż jedno zdanie, zawiodłam się trochę :/

    OdpowiedzUsuń
  16. z twittera wynika,że WIE co się stało. Ale kanapki z rybą to przebiły ;P

    OdpowiedzUsuń
  17. a czy kazdy musi o tym wspominac na swoim blogu?! to jest blog o jej podrózach/modzie/kulinariach a nie o tym co ula przezywa gdy stanie sie cos zlego:| zastanówcie sie ludzie... yoasia

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie każdy musi chcieć obnosić się ze swoim patriotyzmem. Nie każdy musi na pokaz robić czegokolwiek. A już na pewno nikt nie może od kogokolwiek takich rzeczy wymagać/ oczekiwać. To sprawa indywidualna.

    OdpowiedzUsuń
  19. myslicie,ze jak ktos nie napisze o tej tragedii na swoim blogu to nie jest patriota ????? dzieci internetu.. porażka. yoasia jeszcze raz

    OdpowiedzUsuń
  20. łaaał;) post na całąs stronę, jestem mile zaskoczona; )
    I nie przejmuj się tymi komentarzami, w których ludzi krytykują Cię za to, że nie wspomniałaś o tej całej tragedii. Każdy odbiera to inaczej i jest to zupełnie indywidualna sprawa. Gdybyś zrobiła notkę o samej tragedii bez opisu następnej podróży także pojawiłyby się negatywne komentarze, a życia tym ludziom byś nie przywróciła. Paranoja jakaś. W piątek jeszcze większość by się śmiało znowu z 'kaczki', a w sobotę już wielcy politycy.

    Masz profil na couchsurfing?
    Maja

    OdpowiedzUsuń
  21. Zgadzam się z cuksową...
    Słyszycie o tym z każdej strony, radio, każdy polski kanał w tv, ludzie, internet.

    mało wam jeszcze? nie przesadzajcie.
    Ula nie ma ŻADNEGO obowiązku, by o tym pisać. I dobrze się stało, że nic takiego się nie pojawiło.

    nagle wszyscy mają zamilknąć? przez tydzień nie dodawać wpisów na blogach/stronach o innej tematyce niż tamta? bzdura.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspomnieć można...
    Chociażby o tym jakie są reakcje w Stanach. Warto byłoby dowiedzieć się czegoś od kogoś kto jest w tej chwili za granicą...
    Ale oczywiście nie jest to obowiązek...
    A tragedia straszna, czy się o tym pisze czy nie...

    K.

    OdpowiedzUsuń
  23. wspomniała w komentarzach to poprzedniego wpisu, rene

    OdpowiedzUsuń
  24. Zastanówcie się co wy piszecie.. Gdyby Ula napisała coś na ten temat wtedy byście byli zadowoleni?usatysfakcjonowani? Czy teraz każdy ma o tym pisać. To że ktoś o tym nie napisał na swoim blogu to znaczy, że o tym nie myśli, nie przeżywa tego?
    Istnieje też coś takiego jak prawdziwe życie a nie tylko wirtualne! Można o tym z kimś porozmawiać, ale żeby od razu pisać o tym i powtarzać to co inni mówią i piszą!
    Teraz nie macie większego problemu niż ten że ktoś o tym nie napisał?

    OdpowiedzUsuń
  25. Teraz zacznijcie przeglądać wszystkie blogi i sprawdzać kto o tym napisał a kto nie!
    Istniej też życie poza internetem!

    OdpowiedzUsuń
  26. Napój jaki zamówił Tim mnie przeraził, ten z surową rybą;)
    Widok miasta, zza którego domów widać góry jest przepiękny:)
    Filipa,

    OdpowiedzUsuń
  27. Dajcie spokój ludzie, jedni są zawiedzeni, drudzy nie ;) Po prostu ja np spodziewałam się, że Ula jednym zdaniem na końcu wspomni, co się stało w Polsce. Nie wiem, takie było moje przeświadczenie. Skoro mieszka tak daleko, to chociaż tak może się z nami jakoś połączyć duchowo. Ale to nie powód do robienia wielkiej afery!

    OdpowiedzUsuń
  28. Czy tylko ja mam wrażenie, że Anonimowi piszący między 11.14, a 11.41 to ta sama osoba?
    Lady M.

    OdpowiedzUsuń
  29. dzieci internetu domagaja sie,zeby na blogach tez pisali o tej tragedii? to sie przezywa wewnątrz a nie na pokaz, dla ludzi.. ula nie masz zadnego obowiazku robic o tym posta.

    OdpowiedzUsuń
  30. Chciałabym się zapytać jak ty tak dobrze nauczyłaś się angielskiego? :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak dla mnie udawanie,że nic się nie stało i opowiadanie o koktajlach rybnych kiedy cała Europa jest w żałobie jest mega nie na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  32. Skoro jest to dla ciebie nie na miejscu to po co to czytasz i dodajesz komentarze?

    OdpowiedzUsuń
  33. Nawet nie miałam pojęcia, że istnieje coś takiego jak Kandelabr, coś wspaniałego:)
    A restauracja w której zjedliście kolacje była jak z jakiegoś hiszpańskiego filmu, dziadek ogląda telewizje, wnuczek wyciera stoły, bardzo fajne kilmatyczne miejsce:)
    Tim rozmawiał z tymi ludźmi po hiszpańsku?

    OdpowiedzUsuń
  34. Ula to teraz jest AMERYKANA, nie Polka. Zapomnieliście? :|

    OdpowiedzUsuń
  35. idźcie sobie lepiej powstawiać znicze na nk i na gg -.-

    OdpowiedzUsuń
  36. Anonimowy 15:40
    jak masz pisać takie głupoty to lepiej nie pisz wcale, czytającym wyjdzie na zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
  37. Boże, ludzka głupota nie zna granic. Ciekawy drogi anonimie (15:40), czy ty odważyłabyś się tak jak Ula wyjechać w świat i jako tako dała rady. Zazdrość, zazdrość, zazdrość.
    Maja

    OdpowiedzUsuń
  38. Cześć Ula, Twój blog jest jedynym jaki czytam:) Nie komentuję postów, ale dziś muszę napisać, że to chyba dobrze, że nie odniosłaś sie do sytuacji w Polsce. Byłoby głupio, gdybyś napisała o tej tragedii, a potem (tadam!) przeniosła się do Peru i kanapek, jak ktos wyżej napisał. Nie robisz sobie fotek w nowej bluzce, które mogłyby poczekać, tylko kontynuujesz relację, którą zaczęłaś. I dobrze! Nie przejmuj się docinkami:)

    Życie toczy się dalej, po tej tragedii każdy z nas pewnie zastanowi sie trochę nad przemijalnością życia. Nie trzeba wstawiać czarnych wstążeczek czy zniczy, ale warto poświęcic chwilę na refleksję, nie na pokaz, ale dla siebie.
    Życie jest kruche i trzeba je doceniać, wycisnąć z niego ile się da. Ty, Ula, to robisz od dawna. A od niedawna, dzięki Tobie, robię to i ja:)

    kaś

    OdpowiedzUsuń
  39. Mysle, że to Twoja osobista sprawa czy zamiescisz informacje na blogu o tragedii, ale skoro o niej wiedziałas mogłas się powstrzymac chociaż jeden dzień przed publikacją tego posta. Jak ktoś napisał pisanie dziś o koktajlach rybnych jest nie na mijescu, podobnie jak zpaiski w Twiterze o tym, że masz smutnąniedzielę bo nie masz co robic... Lubie Twój blog, ale trochę się zawiodłam, że traktujesz Polskę tak obojętnie. Gdyby umarł Obama, pewnie byś o tym wspomniała. Niemniej jednak nie przejmuj się chamskimi komentarzami.

    OdpowiedzUsuń
  40. Zgadzam się z komentarzem przedemną i nic więcej na ten temat nie mam do powiedzenia.


    Ps. Jesteś z Timem?

    Malgo

    OdpowiedzUsuń
  41. Rzeczywiście bardzo długa relacja, ale takie są najlepsze!
    Jedzenie wygląda na naprawdę dobre, szczególnie te pączki, i to jeszcze tak tanio :) I skąd w tak ciepłym miejscu wzięły się pingwiny, czy one nie powinny mieszkać na biegunie? rejs musiał być wspaniały!!
    No i jeszcze raz obowiązkowo muszę wyrazić zachwyt na d zdjęciami!<3

    I czy to już koniec podróży czy jakaś ciekawa relacja nas jeszcze czeka?!

    Ola <3

    OdpowiedzUsuń
  42. I tak się niestety dzieje.
    Ktoś ma pasje, hobby - wyjeżdża więc, podróżuje w najdalsze zakątki świata.
    I dobrze.

    Ale sam zapomina o własnej ojczyźnie, tej pierwszej i najważniejszej...

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  43. Bardzo fajny tryb życia prowadzisz. Jakieś jeszcze podróże większego formatu planujesz w czasie pobytu w USA?

    Komentarzami się nie przejmuj, bo z zarzuty są z kosmosu. Żałoba narodowa myślę że nie obejmuje wpisów w blogu o tematyce niezwiązanej ;) Poza tym prywatna sprawa jak ktoś się czuje w obliczu takich wydarzeń. Imprezy masowej nie zorganizowała. Nie widzę tu braku szacunku. ZA to miło czyta się kolejne notki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Może rzeczywiście przesadzam, bo nie znam twojego stosunku do Polski.
    Chciałam tylko zaznaczyć, że ojczyznę ma się jedną. :)

    Jeśli chodzi o komentarze, to nie żadna zazdrość zarzucana przez, niech zgadnę, twoich zażyłych fanów. Po prostu teraz cały kraj żyje tą tragedią i trudno jest mówić, pisać czy nawet myśleć o czymś innym. To czas pełen emocji dla każdego Polaka.

    A podróży - taaak, zazdroszczę!

    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  45. Strasznie mnie zdziwiło to, że tak wszyscy na Ciebie najeżdżają, przecież to twoja własna sprawa, nie. Ale może nie osądzajmy dopóki ty się nie wypowiesz (ale nie mówię, że musisz).

    OdpowiedzUsuń
  46. Jak już ktoś zaznaczył, Ula wypowiedziała się w komentarzach pod wcześniejszym postem.

    OdpowiedzUsuń
  47. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  48. Jestem zniesmaczona tymi komentarzami. Wykorzystujcie to co się stało żeby dziewczynie dokopać.Teraz każdy nagle stał się naczelnym patriotą w kraju. Czy jeśli ktoś nie wspomni wirtualnie tego co się stało to znaczy,że nie przeżywa tego, tak?

    OdpowiedzUsuń

  49. Komentarz będzie długi, bo widocznie widocznie muszę poruszyć kilka spraw...

    Czy nie zauważyliście, że praktycznie nigdy nie piszę o głębokich uczuciach, miłości, smutku, płaczu, tęsknocie, o tym jak źle się czuję w danym dniu?
    Nie wylewam na bloga żali, które we mnie są i nie chcę, żeby ten blog był bardzo osobisty.

    Może w przyszłości powinnam pomyśleć o dzieleniu się z Wami moją opinią temat ważnych światowych wydarzeń, może macie potrzebę usłyszenia mojego zdania na dany temat. Nie wiem, czy powinnam wziąć to pod uwagę?
    Możliwe, że czułabym się podobnie do niektórych z Was, odwiedzając ważne dla mnie blogi, które wyglądałyby jak gdyby nigdy nic się nie stało...Tylko że ja zawsze przypominam sobie, że blog zazwyczaj nie odzwierciedla duszy autora...

    O tragedii dowiedziałam się na niecałą godzinę po wypadku. Byłam akurat w gronie polskich couchsurferów w SF, co bardzo pomogło, bo takie tragedie dużo lepiej przeżywać z ludźmi z tego samego kraju, niż samotnie. Nie poszliśmy spać przez kilka godzin, bo dzwoniliśmy, szukaliśmy informacji, słuchaliśmy radia i rozmawialiśmy o tym.
    Wczoraj, kiedy wróciłam do domu, obejrzałam w internecie Fakty, przeczytałam mnóstwo artykułów, komentarzy itd.
    Rozmawiałam o tym również z rodzicami, którzy wiem, że przeżywają to jeszcze ze względu na to, że mój tata znał wiele z tych osób i powiedział mi nawet o ostatnim wspomnieniu z każdą ze znajomych mu zmarłych osób.

    Musicie też zrozumieć, że odbieracie wszystko inaczej będąc w Polsce. Informacje docierają do Was z każdej strony. W TV mówią o tym wszędzie, mówią o tym wszyscy i nawet na ulicy czuć, że kraj jest pogrążony w żałobie.
    Ja jednak jestem tysiące kilometrów stąd, po drugiej stronie świata i tutaj życie toczy się swoim rytmem.
    Czy Polska była pogrążona w żałobie po trzęsieniu Ziemi na Haiti? Czy ludzie zaprzestali wszystkiego, bo byli pogrążeni w ogromnym smutku? Nie. Oczywiście inaczej jest, kiedy wydarzenie dotyczy własnej ojczyzny, ale chodzi o umierających ludzi i skalę tragedii a nie narodowość.
    Wiem, że kondolencje płynące z całego świata, dzień żałoby w Brazylii, komentarze ludzi z najdalszych zakątków, to wszystko sprawia, że czujemy się lepiej, ale myślę, że wypada też przypomnieć sobie jak było w obliczu tragedii, które nie dotyczyły Polski.
    Przez chwilę jesteśmy pępkiem Ziemi, ale tragedie zdarzają się niemalże każdego dnia, na całym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  50. ciąg dalszy:

    Kolejna sprawa to to, że nie bardzo lubię robić coś na pokaz. Nie będę stawiać w każdym możliwym miejscu [*] bo dla mnie to nic nie znaczy. Drażnią mnie też ludzkie zachowania w stosunku do kogoś przed i po śmierci. Jak już ktoś wyżej napisał, dzień przed śmiercią Kaczyńskiego można było znaleźć miliony wyzwisk, wulgaryzmów na jego temat, a teraz można przeczytać o miłości do niego i o tym jakim był wspaniałym prezydentem. Jaki jest więc sens okazywania nienawiści do osoby za jego życia, kiedy z momentem śmierci wszystkie negatywne zamieniają się w pozytywne, tylko że on już nigdy się o tym nie dowie...?

    Ludzie tutaj w USA przeżywają to co się stało tak jak wszyscy inni, za wyjątkiem Polaków, którzy przeżywają to szczególnie mocno.
    Nie miałam wielu możliwości rozmawiania z innymi Amerykanami, ale Tim powiedział mi, że każda osoba z jaką rozmawiał, wspomniała mu o tym zdarzeniu i nawet o tej ironii miejsca wypadku, bo wiedzieli, że Polacy lecieli na obchody rocznicy masakry w Katyniu.

    Nie będzie na moim blogu tygodniowej żałoby narodowej, tak jak nie było jej w przypadku innych żałób.
    Nie będę pisać o tym wydarzeniu osobnych postów, bo nic nowego nie powiem.
    Nie przeleję łez i smutku na klawiatur, zostawię je dla siebie.
    Nie muszę nikomu udowadniać miłości do Ojczyzny i patriotyzmu bo to moja osobista sprawa i nie mam potrzeby okazywania tego na blogu.
    Dzisiaj wszyscy Polacy czują się patriotami, ale podążanie za tłumem to nic trudnego. Dla mnie patriotyzm to coś, co pokazuje się w chwilach trudnych i osobistych, kiedy wszystko inne nakazuje postąpić inaczej, a jednak człowiek robi coś dla Ojczyzny.

    Łączę się z Wami duchowo, a "duchowo" mówi samo za siebie, niepotrzebne są do tego żadne posty.

    OdpowiedzUsuń

  51. A teraz co do pytań:

    Aśa-> Peruwiańczycy nie byli ani szczególnie pogodni, ani ponurzy, powiedziałabym, że przeciętni, choć i skorzy do pomocy.

    E. i agata-> Tim ma 190cm wzrostu.

    thescientist-> Z tego co wiem to istnieje ok 50 gatunków juki i niektóre z nich są jadalne;).

    Maja-> Tak, inaczej nie mogłabym być couchsurferką;).

    Anonimowy z 13:59-> Ciągle się uczę i wciąż nie jestem zadowolona ze swojego angielsku, choć widzę jak się poprawia mieszkając tu. Poza tym uczyłam się angielskiego trochę na korepetycjach, 3lata w liceum, studiowałam filologię angielską przez pół roku, oglądam filmy, czasem czytam gazety/książki, więc trochę jest tych źródeł;).

    Anonimowy z 15:04-> Tak, Tim mówi po hiszpańsku na poziomie powiedzmy średniozaawansowanym.

    Malgo-> Jestem.

    Alexandra-> Różne pingwiny, żyją w różnych miejscach na Ziemi, niektóre nawet na równiku;).
    To jeszcze nie koniec relacji z Peru.

    Anonimowy z 18:41-> Nie bardzo mogę, bo zostały mi tylko 4dni urlopu. W każdym razie na koniec programu będę mieć 2tyg wolnego i chętnie poleciałabym np. na Hawaje. Oprócz tego chcę odwiedzić Seattle i San Diego przed końcem roku.

    OdpowiedzUsuń
  52. no i bardzo mądrze odpisałaś, czego można się zresztą było spodziewać.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  53. Czytałam, że w Peru na śniadania je się przeważnie rosół. Zauważyłaś coś takiego jak tam byłaś? A może skosztowałaś peruwiańskiego rosołu? : )

    OdpowiedzUsuń
  54. to chyba najmądrzejsza riposta jaką mogłaś napisać:) brawo Ula. A "chwilowi patrioci" niech stawiają znicze w opisach na gg.. yoasia

    OdpowiedzUsuń
  55. A jesteś w stanie opisać smak juki? Bardzo mnie to ciekawi! :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Ula,
    Jak zwykle odpowiedź z klasą. Brawo.

    OdpowiedzUsuń
  57. Ja i tak jestem w szoku, bo jeśli nie chciałaś pisać o żałobie, to zupełnie zrozumiałe, ale z pisaniem o kanapce z serem mogłaś się wstrzymać ze dwa dni...
    Mimo to i tak cię lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  58. niby dlaczego miała się wstrzymać z pisaniem o kanapce z serem?!
    nie mogę już czytać tych bezsensownych wypowiedzi, bo tylko się denerwuję...

    komentarz Uli moim zdaniem wystarczająco wszystko wytłumaczył.

    czekam na relację z kolejnego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  59. Anonimowy z 22:31->O kanapce z serem pisać nie mogę, ale zdjęcie lwa morskiego to już nie takie zło, tak? Rozumiem, że na czas żałoby jedzenie odstawiłaś na bok, bo kanapki w obliczu tej tragedii są nie na miejscu;).

    OdpowiedzUsuń
  60. Absolutnie się z Tobą zgadzam, oprócz tego, że ci chwilowi patrioci przezywaja tez smierc ludzi, a nie tylko politykow. Co maja powiedziec o zmarlych? Przeciez mimo sympatii i antypatii nikt nie zyczyl im smierci.
    - J

    OdpowiedzUsuń
  61. Na prawde przesadzacie z tym nalatywamiem na wszystkie osoby, które wczoraj lub dzis wstawily jakies posty.

    Bylam juz na tylu blogach szafiarskich, gdzie ludzie zostali totalnie objechani i zmieszani z blotem. Niektórzy nawet usuneli calowicie wpisy, inni zablokowali komentarze.

    Dziwne, ze wszedzie sa to anonimowi komentatorzy, którzy nataltuja, prawie wszedzie w ten sposób. Mam wrazenie, ze to ciagle ci sami ludzie przeczesuja blogi w nadziei, ze bedzie post i ze bedzie mozna kogos za to opieprzyc.

    Dajcie se spokój!

    Ja uwazam, ze jest to mile na odmiane poczytac o czyms innym.

    Pozatym Ula ma racje, jesli sie nie jest lub nie mieszka w Polsce (ja równiez nie mieszkam), to odbiera sie to calkowicie innaczej, co nie oznacza, ze jest to obojetne.

    A wiec zostawcie dziewczyne w spokojku z tymi nagonkami, ironia etc...

    I tak wogóle kiedy waszym zdaniem bedzie odpowiednia pora na nowe posty... tydzien pózniej? miesiac? pól roku? Przeciez w Polsce ten temat bedzie sie ciagnal na pewno minimum przez rok!

    A do tego kogos, kto pisal, ze interesuje go, co Amerykanie mysla na ten temat - przeczytaj sobie New York Times i bedziesz wiedziec.

    OdpowiedzUsuń
  62. nie aż tak anonimowy12 kwietnia 2010 00:16

    ja uważam, że wszelkie opinie na temat stosowności czy niesotosowności wyrażania żalu w internecie są same w sobie niestosowne - każdy ma prawo samemu decydować, czy chce to robić, czy nie. Ula z pewnością wie co się dzieje w Polsce, ale nie jest dziennikarką i pisanie o tragediach nie należy do jej obowiązków. bardzo fajnie, że post się pojawił, bo ŻYCIE TOCZY SIĘ DALEJ. jeżeli chcemy poczytać o katastrofie i ofiarach, to takich miejsc w internecie jest wiele, a moim zdaniem aż zbyt wiele (bo przyznajmy że miejsca typu nasza klasa, pudelek itp nie są najodpowiedniejszymi).

    OdpowiedzUsuń
  63. A dla mnie największą hipokryzją jest przeglądanie stron niezwiązanych z żałobą, ale zamieszczanie postów na nich to już z pewnością nie na miejscu. Każdy robi to co uważa za stosowne, jedni noszą żałobę w sercu (obojętnie po kim) i się z tym nie obnoszą, a inni zamieszczają znicze lub wpisy, aby podzielić się z innymi swoimi uczuciami. Nie rozumiem jak można ingerować w to, jak człowiek przeżywa określone emocje. Dla mnie ani jedno ani drugie nie jest obciachem.
    A to, że Jarosław Kaczyński nie płakał przy trumnie, to też pewnie większość z was uznała, że wcale nie przeżywa śmierci brata...bo nie pokazał tego. Ech...szkoda słów.

    OdpowiedzUsuń
  64. uwielbiam zagladac do twojego bloga,przez twoje zdjecia i opisy czuje sie jakbym tam byla... i podrozowala razem z toba...dzieki za to i twoje madre podejscie do zycia...pozdrawiam... Damroka z UK

    OdpowiedzUsuń
  65. Ula twoja odpowiedź była tępa, kanapka z serem to było ogólne nawiązanie do tego posta.
    Chodzi o szacunek do obecnej sytuacji, szkoda że tego nie rozumiecie i takie głupoty są dla was ważniejsze...

    OdpowiedzUsuń
  66. hej, Ula, matka Kaczyńskich nie zmarła raczej! rene

    OdpowiedzUsuń
  67. wow.. z niecierpliwością czekam na relacje z kolejnych dni! nie sądziłam, że aż tak biedne jest Peru ale wszystko ma swój klimat. Ciekawa jestem peruwiańskiego popcornu! Jak smakuje i jak się go przygotowuje?

    Buziak!

    OdpowiedzUsuń

  68. Anonimowy z 8:50-> Wiem, że było to ogólne nawiązanie do posta i wybacz mi żart w dniu żałoby narodowej.

    Rene-> Dzięki, po Twoim komentarzu znalazłam w necie informację, że interia zamieściła jednak błędną informację.

    suzaa-> Nie wiem jak się przyrządza ten popcorn, ale chyba podpieka, a smakuje oczywiście jak kukurydza, tylko faktura jest inna, ciężka do opisania.

    OdpowiedzUsuń
  69. co do relacji- jestem zachwycona, zwłaszcza napojem z limonki z kawałkami ryby;-) co do niktórych komentarzy- jak w ogóle można oceniac czyjeś uczucia patriotyczne?! niektórym chyba nie mieście sie w głowie że to, co zamieszcza sie na blogu to nie koniec przemysleń i wrażen i że istnieje cos takiego jak zycie pozainternetowe...

    OdpowiedzUsuń
  70. Hej,
    Pisałam juz wyżej... ale teraz w innej sprawie;)
    Mam pytanie co do Twoich planów na życie. Wiadomo, że opiekunką cały czas nie będziesz... i kiedyś za 10-15 lat nie będzie tak łatwo znaleźc dorywczą pracę (żeby zarobic na podróż wyłacznie). Czytałam ostatnio ciekawy artykuł o ludziach, którzy są w podróży praktycznie cały rok...niestety pisali, że maja ciężko z znalezieniem pracy..po pierwsze nikt ne chce ich zatrudnic na chwilę, a po drugie pracodawcy nei doceniaja tego,ze ten człowiek ma odwagę objechac świat na rowerze itd. Ja sama stoję teraz jakby na rozdożu i zastanwaim się co zrobic.. czy poświecic się pracy w "zawodzie", czy moze zrobic sobie kilka alt przerwy p ostudiach np na taka pracę jaką ty teraz wykonujsze. Pozdarawiam.

    OdpowiedzUsuń
  71. Zastanawia mnie dlaczego ludzie zajmują się aż tak bardzo cudzym życiem. Każdy przeżywa tą tragedię na swój osobisty sposób, a to, co zrobiła Ula - uważam za przejaw dość dojrzałego, świadomego działania. Byłoby w porządku, gdyby wkleiła tu zdjęcie Prezydenta i podpisała [*] albo R.I.P? Pewnie tak, bo zaspokoiłaby apetyt pokemonowego pokolenia, do którego nie dociera, że Internet nie jest właściwym miejscem dla wszystkich uczuć. Dziwne jest to, że wszyscy nagle pokochali pana Prezydenta i nagle wszyscy są jego przyjaciółmi. Gdzie żarty, docinki, ironie, wylewanie żali? Większość ludzi cieszy się z tego, że napisała o nas jakaś gwiazdka, która prawdopodobnie przedwczoraj dowiedziała że Polska w ogóle istnieje. Puknijcie się wszyscy w czółko.
    Fakt, że pan Prezydent nie żyje, oznacza, że teraz życie wszystkich Polaków ma się zatrzymać w miejscu? Macie rację, nie jedzcie, zamknijcie się w więziennej celi i przeczekajcie kilka miesięcy, aż sprawa odejdzie w zapomnienie -.-
    Bardzo bardzo Ci zazdroszczę tej podróży, a najbardziej podziwiam odwagę w próbowaniu wszystkiego na własnej skórze ;)
    A z połączeń awokado z chlebem - najlepsze na całym świecie są kanapki z Philadelphią i awokado, zarówno na pszennym chlebie, jak i na krakersach ;)

    OdpowiedzUsuń
  72. arv - wg mnie komentarze odnośnie tego, że ktoś tyrał prezydenta za czasu jego życia, a po jego śmierci ''wszyscy go nagle pokochali'', to własnie jest wytykanie tego, co nie istnieje. Ludzie nie pokochali prezydenta. Ludziom jest szkoda ludzi, którzy zginęli. bo oprócz Kaczyńskiego (którego nie darzyłam sympatią) leciało tam ponad 90 innych osób, ich rodziny także przeżywają tragedię.

    I podam przykład: np każdy pamięta wypadek w kopalni Halemba w 2006, kiedy to była żałoba narodowa, albo tak znany przykład jak śmierć papieża. I tu nie o to chodzi, że ludzie stawiali, jak to wy mówicie, śmieszne [*] i pokemonowate rzeczy na opisach gg, n-k czy też na swoich słitaśnych blogusiach. Że np nikt nie szanował górników, a potem zaczęli ich nagle kochać. Że ateiści w Boga nie wierzą, katolicy go na co dzień wyzywają, a po śmierci nagle wszyscy och jaki ten papież był cudowny. Nie chodzi o to. Chodzi o tragedię ich rodzin, to, że to Polacy, a my Polakami jesteśmy, nieważne, czy żyjemy tutaj, w naszym kraju, w USA, czy też w Australii, ale JESTEŚMY POLAKAMI i tego nic nie zmieni.

    Nawiązując do tematu.

    Blog Uli jest bardzo znany. Bardzo dużo osób odwiedza go ze względu na nietypową tematykę, świetne zdjęcia i opisy. Ja sama codziennie tu zaglądam w poszukiwaniu nowej notki. Niestety, takiej sławy są zalety, ale też i wady. Wadą może być to, że ludzie oczekują od tej drugiej osoby niektórych rzeczy, jak np. właśnie komentarza odnośnie sytuacji w Polsce. Niestety taką za sobą ciągnie odpowiedzialność tego typu sława, ludzie marudzą, gdy długo nie ma notki, ludzie marudzą, gdy nie dostaną tego, czego chcą, a teraz większość ludzi pragnie mówienia o sytuacji w Polsce i robią się z tego różne nieciekawe dyskusje.

    Dla mnie osobiście to było przykre, notka na całą stronę (byłam mile zaskoczona, ale myślałam, że pojawi się zdanie na koniec. Tym bardziej, że tata Uli znał dużo tych osób - tym bardziej tego nie rozumiem.) a 0 informacji o tym, co u nas, w kraju z którego wywodzi się przecież Ula.

    Ale to nie jest powód do robienia kłótni. Dla jednych ''pisanie o kanapce z serem'' w taki dzień jest niesmaczne, dla drugich jest to pocieszenie i oderwanie się od rzeczywistości.

    Każdy ma własną opinię i choćby kurde nie wiem, jak bardzo byście się tu zawzięcie kłócili, narzucali sobie swoje zdanie, to i tak ci zniesmaczeni będą dalej zniesmaczeni, a ci zadowoleni będą dalej zadowoleni.

    Tacy już są ludzie, nie wszystkim się dogodzi.

    Ale niestety prawda jest taka, że im bardziej popularny blog, tym więcej wymaga się od jego autora.

    ''Fakt, że pan Prezydent nie żyje, oznacza, że teraz życie wszystkich Polaków ma się zatrzymać w miejscu? Macie rację, nie jedzcie, zamknijcie się w więziennej celi i przeczekajcie kilka miesięcy, aż sprawa odejdzie w zapomnienie -.-'' (arv) - i tu nie chodzi o to, że przesadzamy, ale że to dotyczy nas wszystkich, bo to oni nami rządzili i teraz może się albo zje*** albo być lepiej w Polsce, dlatego trzeba się tym zainteresować.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  73. Najlepszą metodą na zgodę jest dodanie nowej notki, i tyle. ;p Ludzie zapomną.

    OdpowiedzUsuń
  74. swietny post:D uwielbiam twojego bloga:)

    ps.mam pytanie co do longboard'a czy to trudno sie na tym jeździ?

    Ula:)

    OdpowiedzUsuń
  75. Mhm, moje pytanie (rosół) wzięło się z książki Pani Beaty Pawlikowskiej, w której właśnie opisuje dni w Peru : )

    OdpowiedzUsuń
  76. Oczywiście dla was dodawanie postów w tym czasie jest czymś okropnym i oznacza brak szacunku, ale dodawanie tak bzdurnych komentarzy jest ok? Zobaczcie jak wy się zachowujecie, teraz dla was jest ważne to żeby tylko komuś coś złośliwego napisać. Wasze zachowanie mówi samo za siebie, sami byście się opanowali.
    PRZESTAŃCIE W KOŃCU BO WASZA POSTAWA JEST NIE NA MIEJSCU!

    OdpowiedzUsuń
  77. hm,powiedz mi, czy Ty w ogóle wiesz, co dzieje się w Twoim kraju? czy może straciłaś całkowite zainteresowanie , dochodząc do wniosku, że Polska to taki zaścianek, że nie warto? dobra,słów szkoda, wiele osób przede mną już o tym pisało.
    smacznej kanapki.
    kawazczekolada

    OdpowiedzUsuń
  78. livi dziecko neo

    OdpowiedzUsuń
  79. Ulu, ile tak około kosztowała cię łącznie taka wyprawa do Peru? :)

    OdpowiedzUsuń
  80. TAM ZGINĘLI LUDZIE W WY URZĄDZACIE SOBIE Z TEGO POWÓD DO ZŁOŚLIWOŚCI!!

    OdpowiedzUsuń
  81. Z każdym z Was zgadzam się po części i rozumiem wszystkie reakcje.
    Jak wspomniano, wszystkim się nie dogodzi.

    Anonimowy z 10:34-> Moim problemem jest to, że nie wiem co chcę w życiu robić i nie potrafię wyobrazić sobie swojego życia za 10-15lat...Mam negatywne nastawienie do przyszłości i chwilowo zdaje się na "co będzie, to będzie".
    Na pewno ten artykuł po części miał racje, ale chyba bardziej chodziło o trochę starszych podróżników, którzy rzucają pracę, ruszają w świat a później nie mają do czego wrócić. Myślę, że zrobienie zaraz po szkole lub studiach takiej przerwy nie jest tak szkodliwe, bo na studia zawsze można pójść, a z kolei po studiach i tak zazwyczaj ciężko jest znaleźć pracę. Jest to okres, który później się nie powtórzy, kiedy już zacznie się karierę, bo wyrwać się z codzienności w wieku 30-40lat już takie łatwe nie jest.

    Ula-> Przeprasza, przeoczyłam Twoje pytanie ostatnio;). Dla mnie jeździ się łatwo, bo wcześniej jeździłam na snowboardzie, więc tą umiejętność załapałam od razu. Na tego typu deskorolce jeździ się też łatwiej od klasycznej deskorolki.

    kawazczekolada-> Długą odpowiedź na Twoje pytanie zamieściłam wyżej. Oburzona sytuacją zapomniałaś chyba, że to tylko mój blog i że moja osoba, moje istnieje życie poza internetem. Daruj sobie ocenianie moich uczuć patriotycznych na podstawie bloga bo to niedorzeczne.

    OdpowiedzUsuń
  82. Też mnie ciekawi ile kosztowała Twoja podróż?:)

    OdpowiedzUsuń
  83. Anonimowy z 17:56 i 18:20-> Bilet kosztował 500$, a na miejscu wydawałam powyżej 300$, ale nie oszczędzałam, niczego sobie praktycznie nie odmawiałam, więc to nie była jedna z tych niskobudżetowych podróży;).

    OdpowiedzUsuń
  84. Właśnie przeglądam sobie Twoje wpisy z okresu kiedy byłaś na Florydzie, fajnie sobie tak powspominać:)
    Słyszałam, że w Stanach nakłada się kary na mieszkańców, którzy nie skosili trawnika? Albo że każdy chce mieć dom na górce?:)to prawda?

    OdpowiedzUsuń
  85. Ależ droga Ulu, ja nie oceniam. Jednak przyznaj, że znam Cię jedynie od strony Twojego bloga. rozumiem,że okazywanie tego jest sprawą inwidualną i nic mi do tego. jednak mimo to wszystko zadałam Ci pytanie, na które nie odpowiedziałaś - w jakim stopniu interesujesz się sprawą w kraju? niekoniecznie tą - w ścisłym rozumieniu, lecz tak ogólnie, na co dzień?
    kawazczekolada

    OdpowiedzUsuń
  86. Anonimow z 18:37-> Nie wiem, ale to pewnie prawda, bo tu bardzo łatwo dostać 'mandat' za cokolwiek, a trawniki są wszędzie skoszone. Co do domu na górce to już nie mam pojęcia, choć też jest to możliwe:).

    OdpowiedzUsuń
  87. Livi, wg. mnie umieszczanie zdjęć Prezydenta na naszej klasie czy flag Polski jest jeszcze większą obrazą, bo pewni ludzie i pewne symbole po prostu nie zasługują na to, by być targanymi po internetowych szmatławych portalach.
    Oczywiście, że martwię się o kraj, bo trudno nie martwić się o miejsce w którym chaos był, kiedy w rządzie znajdowali się wspaniali, wykształceni ludzie (i nie mowa tu tylko o Prezydencie), więc trochę strach jaki bałagan zrobi się po ich odejściu.
    Najbardziej żal jest mi w tej chwili nie ofiar, ale ich rodzin, które muszą przechodzić przez całe to piekło.

    I nie wątpię ani przez chwilę w to, że kogokolwiek to nie dotknęło - ale wnioskując z postów Uli i stosując proste myślenie sądzę, że to ciepła i związana ze swoim krajem (gdzie w końcu jest jej rodzina, i skąd pochodzi) osoba, która niewątpliwie też to na swój sposób przeżyla.
    I nie wiem dlaczego boli was aż tak bardzo fakt, że w tej chwili nie łka nad zdjęciem Prezydenta.

    @Mam jeszcze pytanie do Uli. Co planujesz po powrocie do domu? Wyruszasz w kolejną podróż, zostajesz w kraju...?

    OdpowiedzUsuń
  88. kawazczekolada-> Czytam polskie portale informacyjne, rozmawiam często z rodzicami, którzy relacjonują mi to, co dzieje się w moim mieście i kraju. Kilka dni temu dowiedziałam się, że mogę oglądać FAKTY tvn online i teraz pewnie będę oglądać je codziennie. To, że podróżuje i że mieszkam teraz w USA nie znaczy, że wstydze się Polski i jej nie szanuje. A już w ostatnich dniach mam wyjątkowo silną potrzebę bycia w swoim kraju, bo wręcz chciałabym być otoczona tą zadumą i żalem. Oglądając Fakty przez ostatnie dwa dni mogłam poczuć właśnie tą solidarność, żałobę i łez też nie mogłam powstrzymać. Uwierz mi, są we mnie teraz takie same uczucia jak u każdego Polaka.

    OdpowiedzUsuń
  89. Boże, zrobiło się tu prawdziwe forum Onetu... Przestańcie w końcu roztrząsać ten sam temat.

    OdpowiedzUsuń
  90. arv-> Myślę nad przedłużeniem pobytu i w takiej sytuacji wróciłabym we wrześniu 2011, co jest dla mnie zbyt odległe, żeby zastanawiać się co dalej. Tak czy inaczej, jak wrócę, to zapewne pójdę na studia.

    OdpowiedzUsuń
  91. A jeżeli zostaniesz to u tej samej host rodziny?:)

    OdpowiedzUsuń
  92. Aninomowy z 20:14-> Nie zostanę u tej samej, bo nie tak wygląda plan. Będę szukać nowej i nie ma możliwości nie znalezienia żadnej.

    OdpowiedzUsuń
  93. A Ty dostałaś już jakiś mandat będąc w Stanach?;)

    OdpowiedzUsuń
  94. Wybacz mi moją ciekawość, i to że zadaje tyle pytań;) Wybierzesz inne miasto czy będziesz szukać w tym samym?

    OdpowiedzUsuń
  95. Tak, raz wróciłyśmy do samochodu z koleżanką, kilka minut po wygaśnięciu parkometru i mandat już czekał za wycieraczką. Był to jej samochód, ale podzieliłyśmy koszty (50$) bo byłyśmy razem. Innym razem zaparkowałam swój samochód w godzinach sprzątania tamtej ulicy (nie zauważyłam znaku) i znów musiałam zapłacić 50$.

    OdpowiedzUsuń
  96. Anonimowy z 20:23-> Chcę znaleźć rodzinę w Nowym Jorku. Ewentualnie południowa Floryda, ale NYC stoi na pierwszym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  97. Mam pytanie co do rezerwacji lotów w USA. Czy osiadajac kartę Visa oraz Mastercard moge dokonywac rezerwacji biletów w amerykańskich liniach lotniczych? Czy potrącają oni jakieś dodatkowe opłaty?

    OdpowiedzUsuń
  98. Anonimowy z 22:11-> Moim zdaniem tylko tanie linie lotnicze dodają opłaty w tym stylu, zwykłe linie tego nie robią. A że VISA i Mastercard to międzynarodowe karty, to nie będziesz mieć moim zdaniem problemu z zakupem biletów.

    OdpowiedzUsuń
  99. Dzięki za odpowiedź.;) A jak Ty dokonujesz zaplaty?..jeśli można wiedziec;) Odpowiedziałaś juz na tyle pytań, że niedługo będziemy wiedziec w jakiej piżamie spisz;)

    OdpowiedzUsuń
  100. Anonimowy z 22:56-> Płacę swoją amerykańską kartą, bo mam tutaj konto w banku, ale to też jest VISA. A co do drugiej części komentarza to masz rację, niedługo zamknę bloga ze zmęczenia;)).

    OdpowiedzUsuń
  101. mam nadzieje ze nie przedluzysz swojego pobytu chyba ze w nowym jorku!wow! chociaz w tej chwili jak myśle o nyc to mam przed oczami głównie gossip girl ;p oglądasz?

    OdpowiedzUsuń
  102. Anonimowy z 23:32-> Czyżbyś miała już dość San Francisco?;> Gossip Girl oglądałam regularnie jak byłam w PL, a odkąd jestem w USA i mam możliwość legalnego oglądania w TV, to już jakoś rzadko oglądam, nie wiem czemu;)))).

    OdpowiedzUsuń
  103. Ulka, ja tylko tyle, że Cię podziwiam i właśnie upewniłam się w przekonaniu, że ja się do prowadzenia bloga nie nadaję. Po takiej serii komentarzy jak powyżej zamknęłabym się w sobie. Twoja dojrzałość polega na tym, że wiesz kim jesteś, kim chcesz być i nie potrzebujesz nikomu niczego udowadniać. Szanuję Cię za to i uwielbiam. I mam nadzieję, że zawsze taka będziesz, że będziesz zawsze sobą i nie będziesz niczego robić "pod publiczkę".
    Ludzie, którzy nigdy nie wyściubili nosa z kraju (no, poza dwutygodniowym olinkluziw w tunezyjskim pięciogwiazkowym obozie karnym z kompleksem basenów) nie zrozumieją. Ludzie, dla których dotychczas największą przeżytą życiową tragedią była matura (czy wręcz egzamin gimnazjalny?) nie zrozumieją. Ty rozumiesz, że oni mogą nie rozumieć. I jeszcze masz cierpliwość tłumaczyć, choć wcale nie musisz. I dlatego jesteś wielka.
    To ja, upsi :*

    OdpowiedzUsuń
  104. upsi-> A wiesz co w Twoim komentarzu jest najfajniejsze? Ostatni wyraz, że to Ty, a nie słowa anonimowej osoby:):*.

    OdpowiedzUsuń
  105. A dlaczego chciałabyś znaleźć host rodzinę akurat w Nowym Yorku...? : )



    Szau

    OdpowiedzUsuń
  106. najeżdżacie na ulę, panią ekscelencję i jeszcze kilka innych dziewczyn, że nie wspomniały nic o tym wypadku, ale same codziennie wertujecie blogi o ciuszkach (gdzie np. podniecacie się pięknymi buckiami) albo z utęsknieniem czekacie na nową notkę uli. to jest ta wasza żałoba, ale oczywiście od innych wymagacie niewiadomo czego. to jest śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
  107. Szau-> Bo Nowy Jork mnie fascynuje i jest moim kolejnym miejscem marzeń, w którym chciałabym pomieszkać.

    OdpowiedzUsuń
  108. świetna relacja. świetne zdjęcia.
    widzę przed sobą Wielkiego Gloda po obejrzeniu tego całego jedzenia. :)
    Te zdjęcie z kurczakiem ! hah.
    Na pierwszy rzut oka, wzięłam skale z ptakami za wysypisko śmieci ;D ..do tego pachnące krokietami :)

    OdpowiedzUsuń
  109. Elizove nie rozpoczynaj znowu tego tematu...

    OdpowiedzUsuń
  110. A jak tam Twój hiszpański?:)
    Kiedy będzie nowy post?;)

    OdpowiedzUsuń
  111. To sobie Tim musiał pomyśleć o polskiej kuchni, skoro wyspa z ptasich odchodów pachnie tak jak krokiety:D
    Ula jakie imię angielskie Ci się najbardziej podoba a jakie polskie?;)
    I mam nadzieję że nie rozważasz na poważnie zamknięcia bloga z powodu tyluuuu pytań;)

    OdpowiedzUsuń
  112. Anonimowy z 18:23-> Mój poziom hiszpańskiego? Słaby;).
    Nowy post będzie jutro;).

    Anonimowy z 18:51-> Roześmiałam się po przeczytaniu Twojego pierwszego zdania;))).
    Chciałabym odpowiedzieć Ci na pytanie, ale nie potrafię, nie mam pojęcia które imiona są moimi ulubionymi. Na pewno nie wymieniłabym swojego bo bardzo je lubię, choć może nie tyle Urszula, co Ula;). A z zamknięciem bloga to był oczywiście żart;).

    OdpowiedzUsuń
  113. no wlasnie ja tej zimy uczylam sie pierwszy raz na snowboardzie i nie za bardzo dobrze mi to szlo;p wiec sie zastanawiam ;p i wgl czy w moim miescie bedzie gdzie jezdzic ;p

    Ula:)

    OdpowiedzUsuń
  114. nie rozpoczynam. nie wchodziłam tu po moim pierwszym komentarzu, a czytając te głupoty, które się pojawiły, musiałam się wypowiedzieć :]

    OdpowiedzUsuń
  115. myślę, że twój blog może być kiedyś wspaniałą podstawą do opublikowania go w postaci ksiązki/albumu.
    czytam regularnie :)

    wojownik0610

    OdpowiedzUsuń
  116. myślę, że twój blog może być wspaniałą podstawą do opublikowania go kiedyś w postaci ksiązki/albumu.
    czytam go regularnie

    wojownik0610

    OdpowiedzUsuń
  117. A ja się spytam jeszcze o coś innego, wybacz może to zbyt przyziemne pytanie, ale czy nie miałaś żadnych kłopotów żołądkowych po jedzeniu peruwiańskiego jedzenia, zwłaszcza tego sprzedawanego na ulicy? Jak widzę na zdjęciach straszną biedę, brud... i zawsze jak oglądam wyprawy kulinarne w tv do takich krajów, zastanawia mnie jak żołądek tych ludzi przyswaja takie jedzenie ;) Czy tam jest inna flora bakteryjna? Czy brałaś może wcześniej jakieś leki? :)
    Pytam o to, bo ja np. swojej podróży do Emiratów nie wspominam pod tym względem najlepiej, pomimo że i przed pobytem i w trakcie byłam cały czas na prochach ;) Także póki co zniechęciły mnie podróże przynajmniej w tamte rejony ;)

    OdpowiedzUsuń
  118. OMG jak zwykle jestem oczarowana zajebiście! uwielbiam Twoje posty!

    OdpowiedzUsuń
  119. Anonimowy z 02:35-> Nie brałam żadnych leków, przed, ani w trakcie, ale jeżeli chcesz znać prawdę, to od początku pobytu, aż do końca miałam rozwolnienie;). Nie bolał mnie brzuch, nie miałam też wrażenia, że w każdej chwili mogę 'wybuchnąć', ale z przerwa na jeden dzień trzymało się mnie to aż do powrotu do USA.
    Wiem natomiast, że nie wynika to bezpośrednio z jedzenia ulicznego, tylko chyba właśnie ogólnej zmiany flory bakteryjnej, bo wszystko zaczęło się, zanim wzięłam do ust cokolwiek peruwiańskiego. Tim nie miał żadnych problemów, aż do ostatnich dwóch dni, więc też dziwnie.

    OdpowiedzUsuń
  120. tą kukurydzę można kupić w Carrefour (na stoisku gdzie są orzeszki, chipsy, precelki i te inne duperele)
    ja to jadłam pierwszy raz w Turcji i zakochałam się bez pamięci, pyyyycha :)

    OdpowiedzUsuń
  121. Czytająć te komentarze mam mieszane uczucia - z jednej strony załamka - tylu idiotów ten kraj jeszcze nie widział, z drugiej strony - mimo wszystko przewaga głosów rozsądku :)

    A Ty Ula nie przejmuj się cynicznymi komentarzami, nawet nie wiesz jak ludzie Ci zazdroszczą, a już najbardziej ci robiący karierę w krawacikach (wiem, bo sam taki jestem), tyle, że moja zazdrość ma całkowicie pozytywny charakter :)

    OdpowiedzUsuń
  122. Ula, nawet nie chciało mi się czytać tych wszystkich komentarzy, w których ludzie piszą, że masz obowiazek pisać o Polsce. Nie masz! To twój blog, twój świat!
    Trzyma się! I pokazuj nam dalej świat!
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  123. Ula,nie przejmuj sie.Przeczytalam niektore wypowiedzi.Stala sie wielka tragedia,ale to jest TYLKO i wylacznie Twoje zdanie na ten temat.Nic nie musisz o tym pisac,co to kog obchodzi!Trzymaj sie,jestem z Toba.
    Ola z Ełku.

    OdpowiedzUsuń

  124. Dziękuję Wam za miłe słowa.

    kamila-> jesteś pewna, że mówisz o tej samej, a nie np. o tej: http://img.alibaba.com/photo/12261963/Roasted_Corn_Toasted_Corn_Soslu_Misir_Corn_Nuts_Snack.jpg. Łatwo można je pomylić, a to zupełnie dwa różne rodzaje przyrządzania kukurydzy. Z tą peruwiańską nigdy nie spotkałam się z Europie, natomiast wiem, że ta ze zdjęcia jest popularna, zwłaszcza np. właśnie w Turcji.

    OdpowiedzUsuń
  125. dla rozładowania atmosfery, taki komentarz ogólny - Twoj blog jest moim ulubionym spośród wszystkich , które widziałam! Fotografie, opisy, to jak to wszystko łączysz... Często przeglądam sobie archiwum, mimo że już widziałam te posty, ot tak, bo poprawiają mi humor i inspirują :)) pozdrawiam i nie daj się wrednym komentarzom - dzieci neo, tak chyba sie na to mówi... ;))

    OdpowiedzUsuń