Główną atrakcją był dla mnie Parlament Europejski. To już drugi (po polskim) parlament, który poznałam od najprawdziwszej kuchni, gdzie wstęp mają nieliczni.
Tomek, który się nami opiekował, od dwóch lat pracuje jako asystent jednego z europosłów i to on pokazał nam wiele zakątków parlamentu.
Wizytę w Brukseli zakończyłyśmy smacznym obiadem w parlamentarnej stołówce, a zaraz po nim musiałyśmy jechać na dworzec i stamtąd na lotnisko.
Te 24 godziny w Brukseli zaliczam do bardzo udanych:).
Piękna secesyjna kamienica, niemal naprzeciw kamienicy Tomka.
Wspaniały croisant nadzieniem marcepanowym i migdałami na dobry początek dnia;).
Pałac Sprawiedliwości z dwóch stron.
Widok na dolną część miasta, a widoczny kościół jest polski.
Suszone larwy w jednym ze sklepów w afrykańskiej dzielnicy. Kupiłam trochę na spróbowanie. Wiedziałam, że nie będą dobre, bo na takie właśnie wyglądają. Jednak wiem, że suszone "robaki" potrafią być smaczne. Te smakowały jak wędzony papier a ich zapach przypominał mi obiady mojej koleżanki z Nigerii;).
Kościół Notre Dame du Sablon.
Piękny ogród naprzeciw kościoła.
Kolejny przysmak, któremu nie można się oprzeć- francuskie makaroniki:).
Pomnik, który chciał mnie zdeptać;).
Budynek Komisji Europejskiej, to właśnie tutaj Tusk z Kaczyńskim walczyli o krzesło;).
Parlament Europejski.
Wnętrze gmachu głównego.
A to już polski korytarz i drzwi do biur panów, których pewnie znacie. Tomek uważa Buzka za zdeeeecydowanie najlepszego polskiego europosła, natomiast Hołowczyc radzi sobie średnio, jak zresztą wielu...W jego przypadku nie ma się chyba co dziwić, facet jest sympatyczny, ale jakie można mieć pojęcie o polityce spędzając całe życie za kółkiem?
Biuro Tomka i jego szefa, a my bawiłyśmy się w sekretarki i skorzystałyśmy też z możliwości darmowego telefonu do domu;).
Najeździliśmy się windami, oj najeździliśmy ;).
Prawię jak okno, ale tak naprawdę to obraz;).
Główna sala obrad, czyli miejsce, które widzimy zazwyczaj w TV. Skorzystałam z okazji i podeszłam do mównicy, z której przemawiają tylko najważniejsi światowi politycy:).
Gałki oczne zamieniłam na mikrofon;).
A tak to mniej więcej wygląda kiedy się przemawia. Na balkonie widać wycieczkę, która nie miała możliwości zejścia na dół. Haaa;))).
Kaplica...
...a z tyłu szafa, która mieści przybory potrzebne do odprawiania mszy w zależności od religii;).
Stołówka. Każdego dnia do wyboru jest kilka dań głównych, a raz w tygodniu w menu jest też danie z którejś z europejskich kuchni. Poza tym dostępne są też zupy, przystawki, desery, świeże warzywa. Ceny są niskie.
Wybrałam ravioli z mięsem, sosem, posypane parmezanem. Na deser zjadłam babeczki czekoladowe z wiśniami, podawane z sosem waniliowym i bitą śmietaną. Mniam:).
Nasz samolot (po lewej), czyli pożegnanie z Brukselą;).
This was the second (and the last) day in Brussel. Most of these pictures are from the European Parliament.